Kraj

Trudno kochać Lewicę, gdy jest tak niepoważna

Ruch Społeczny „Tak dla Rozwoju” posłanki Matysiak i posła Horały nie buduje konsensusu wokół celów rozwojowych. Ogłoszenie tej inicjatywy jak dotąd zaostrzyło bowiem polaryzację, zamiast pracować na rzecz deeskalacji, w dodatku wepchnęło Lewicę między żarna polaryzacyjnego młyna, gdzie jest miażdżona z obu stron.

Od ponad 20 lat bycie wyborcą lewicy w Polsce nie należało do rzeczy łatwych i przyjemnych. Wymagało cierpliwości, samozaparcia, zdolności do znoszenia rozczarowań i porażek, do zachowania optymizmu w sytuacji, gdy wszystko zachęca do załamywania rąk. Ostatni tydzień – zaczynający się od „ultimatum” Lewicy Razem wystosowanego do Nowej Lewicy, a kończący się nieszczęsną inicjatywą posłanki Pauliny Matysiak i posła Horały – był jednak dla lewicowych wyborców równie trudny jak Euro 2024 dla kibiców piłkarskiej reprezentacji Polski.

Jak wsadzić rękę między żarna polaryzacyjnego młyna

Zacznijmy od inicjatywy Matysiak, bo w komentatorskiej bańce wywołała ona największą burzę wokół Lewicy od czasów, gdy ta ogłosiła porozumienie z PiS w sprawie KPO. Otóż posłanka ogłosiła w czwartek, że wspólnie z Marcinem Horałą powołuje Ruch Społeczny „Tak dla Rozwoju”. Ma on: „łączyć obywateli, organizacje i polityków różnych opcji wspierających inwestycje kluczowe dla rozwoju Polski”, takie jak „CPK, elektrownie jądrowe, rozbudowę portów i armii”.

Czy podzielona Lewica dowiezie lewicowy program?

Mówiąc krótko i być może brutalnie, inicjatywa ta jest z punktu widzenia Lewicy po prostu potwornie niemądra. Owszem, konsensus w kwestii pewnych strategicznych celów rozwojowych byłby wskazany w polskiej polityce, podobnie jak ucywilizowanie politycznego sporu. Ale po pierwsze: to, na jakie cele rozwojowe stawiamy i jak chcemy do nich dążyć, jak najbardziej powinno być przedmiotem debaty. CPK nie jest jedyną odpowiedzią na wyzwania polskiego rozwoju, którą wszystkie siły powinny przyjąć,  podobnie jak założenie, że poza NATO nie ma gwarancji dla naszego bezpieczeństwa.

Po drugie, Ruch Społeczny „Tak dla Rozwoju” wcale nie buduje konsensusu wokół celów rozwojowych. Ogłoszenie tej inicjatywy jak dotąd zaostrzyło bowiem polaryzację, zamiast pracować na rzecz deeskalacji, w dodatku wepchnęło Lewicę między żarna polaryzacyjnego młyna, gdzie jest miażdżona z obu stron.

Trudno się dziwić, że tak się to kończy. Konsensus wokół takich inwestycji jak atom można budować oddolnie, na poziomie społeczeństwa obywatelskiego. Inicjatywa tego typu miałaby sens, gdyby jej twarzami obok Horały i Matysiak byli liderzy gospodarczy, społeczni, intelektualni, związkowi, politycy faktycznie z całego spektrum. Ruch społeczny, którego twarzami są przedstawiciel populistycznej antyliberalnej prawicy oraz posłanka partii bardzo silnie wychylonej na lewo od centrum polskiej sceny politycznej na starcie zamyka sobie drogę do większości wyborców o mniej lub bardziej centroprawicowych poglądach. Gdyby Horała i Matysiak naprawdę chcieli budować ponadpartyjny konsensus, to powinni w pierwszej kolejności zadbać o to, by dla swojego ruchu pozyskać polityka docierającego do tej części elektoratu, którą zarówno PiS, jak i część lewicowego środowiska z wyższością i niechęcią określa jako „uśmiechniętą Polskę”.

Dlaczego lewica się wstydzi?

Zamiast przekonywać kogokolwiek do rozwoju, atomu, CPK czy rozbudowy armii, wspólny filmik Horały i Matysiak uruchamia raczej stare skrypty: Razem znowu z PiS. Jakby ta perspektywa nie zachwycała Rafała Wosia i kilku pomniejszych luminarzy alt-leftowej banieczki, ani Razem, ani całej Lewicy podobne reakcje nie pomagają.

W odpowiedzi na inicjatywę posłanki klub Lewicy zawiesił ją na trzy miesiące w prawach członkini, a władze Lewicy Razem zapowiedziały zwrócenie się do sądu partyjnego z wnioskiem o wszczęcie procedury dyscyplinarnej. W efekcie Lewica najpierw oberwała za „współpracę z PiS”, a następnie za „uleganiu szantażom libków”.

Matysiak znajdzie się jeszcze na listach PiS?

Jednocześnie klub i partia nie mogły zareagować inaczej. Dla dużej części elektoratu Lewicy wspólna inicjatywa z politykiem PiS będzie po prostu „zdradą”. Zwłaszcza dla tych grup lewicowych wyborców, które szczególnie ucierpiały w wyniku polityki PiS – jak młode kobiety, którym Trybunał Przyłębskiej ograniczył prawa reprodukcyjne, albo społeczność LGBT+.

Matysiak twierdzi, że konsultowała powstanie ruchu z partią. Senatorka Lewicy Razem Anna Górska w wywiadzie dla RMF przedstawiła to inaczej. Matysiak miała poinformować zarząd i radę krajową o swoim pomyśle, ale gdy usłyszała, że jest on zły, powiedziała, że da jeszcze ostateczną odpowiedź. Po czym partia zobaczyła, że inicjatywa wdrażana jest w życie.

Wszystko to – łącznie z faktem, że te kulisy są publicznie omawiane w mediach – polityczna dziecinada i amatorka. Od partii obecnej na polskiej scenie politycznej od prawie 10 lat naprawdę można wymagać trochę więcej powagi.

Zarazem ruch Matysiak wynika logicznie z taktyki politycznej posłanki z ostatnich miesięcy. Polityczka Lewicy Razem konsekwentnie budowała swoją pozycję osoby chętnej do współpracy z prawicą, również tą z PiS i z Konfederacji, „w sprawach rozwojowych”, wspólnie z nią atakującej politykę rządu Tuska w tym zakresie, przyjmującej zaproszenia do tożsamościowych pisowskich mediów.

Lewica nic nie zyskiwała na tej aktywności posłanki. Powtarzając w prawicowych mediach swoje postulaty, Matysiak raczej umacniała wyborców prawicy w ich przekonaniach, na zasadzie: „patrzcie, nawet lewaczka się z nami zgadza”, niż przeciągała ich na lewą stronę. Zresztą pisowska, często radykalnie prawicowa klasa średnia, silnie wkręcona w takie projekty jak CPK, to ostatnia grupa elektoratu PiS, jaką byłaby zdolna pozyskać Lewica.

Sztandar Lewicy Razem wyprowadzić. Ale na serio

Podobnie na wspólnym stowarzyszeniu z posłem PiS zyskuje tylko jego własne środowisko. PiS pokazuje w ten sposób, że nie jest partią zupełnie bez zdolności koalicyjnej, Horała może z ultratradycjonalistycznego aparatczyka przebrandować się w „modernizatora”, dzieląc przy okazji obóz Koalicji 15 października.

Taktyka posłanki Matysiak miała logiczny sens tylko przy założeniu, że polityczka uznała, że Lewica Razem nie ma przyszłości i trzeba szukać sobie miejsca w innym projekcie politycznym – co najmniej gotowym na współpracę z PiS, jeśli nie startującym z jego list. I nie zdziwię się, jeśli za kilka lat zobaczę ją w podobnym miejscu. Nawet jeśli nie taki był plan, to jeśli spór o inicjatywę z posłem Horałą wypchnie ją z lewicy, co jest prawdopodobne, to może zawędrować w bardzo różne politycznie rejony.

Ogarnijcie się, szybko

Spór o posłankę Matysiak wybucha w fatalnym dla Lewicy momencie. Formacja odnotowała dramatycznie słabe wyniki w wyborach sejmikowych i europejskich. Dwa sondaże z ostatniego tygodnia czerwca dają jej poparcie stawiające ją ledwo nad progiem. Co, biorąc pod uwagę, że sondaże na ogół przeszacowują poparcie dla Lewicy, powinno być sygnałem alarmowym.

W klubie trwa w dodatku spór o przyszłość w nim Lewicy Razem. W niedzielę po radzie krajowej partia postanowiła rozpocząć rozmowy z Nową Lewicą. Media pisały o „ultimatum” wystosowanym wobec większego partnera. To bardzo niefortunne dla Razem sformułowanie, biorąc pod uwagę, że mówimy o ośmiu osobach poselskich, od których nie zależy sejmowa większość.

Gdyby Lewica zapytała mnie w niedzielę, co robić, odpowiedziałbym: na cokolwiek macie się zdecydować, zdecydujcie się szybko. Bo każda decyzja – rozwód, wejście Razem do rządu, wyjście Lewicy Razem z koalicji rządowej – wydaje się lepsza, niż trwanie w obecnym stanie, gdy największymi krytykami Lewicy w rządzie są działacze Razem, a najbardziej nieprzyjemne rzeczy o Razem mają dziennikarzom do powiedzenia lewicowi wiceministrowie. Klub nie może dobrze funkcjonować będąc jednocześnie w rządzie i w opozycji do niego, a przynajmniej nie w obecny sposób.

Minął prawie tydzień, decyzji nie ma, do kłótni na linii Nowa Lewica-Lewica Razem doszła jeszcze kłótnia na linii Paulina Matysiak-reszta lewicowego środowiska. Przeciętny wyborca rozumie z tego wszystkiego tyle, że lewica potrafi tylko nieustannie się kłócić i jak niewielka nie byłaby jej sejmowa reprezentacja, może się jeszcze bardziej podzielić.

W serialu Sukcesja Logan Roy powiedział w pewnym momencie do swoich dzieci „kocham was, ale nie jesteście poważnymi ludźmi”. Coraz więcej wyborców Lewicy dochodzi do podobnych wniosków na temat swojej partii. Jeśli ta się nie ogarnie, to w następnych wyborach kolejna ich grupa nie zagłosuje albo poprze KO.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij