W „Przeglądzie tygodnia” proponuję weekendowy zestaw najciekawszych tekstów, jakie ukazały się w prasie polskiej i zagranicznej w mijającym tygodniu.
Zapisz się na newsletter
Artykuły warte czytania i dające do myślenia mieszają się na naszych newsfeedach z memami i fake newsami. Łatwo się w tym szumie pogubić, a trudno czytać autorów i autorki, których nastawiony na maksymalizację zysku z reklam algorytm zamknął poza granicą naszej bańki informacyjnej. W „Przeglądzie tygodnia” proponuję zestaw tekstów, które z jakiegoś powodu szkoda byłoby przegapić.
Zostaw swój email, a w każdy piątek znajdziesz „Przegląd Tygodnia” w swojej skrzynce:
I. Dla świata
Jonathan Greenhall rekonstruuje na łamach Medium poglądy Steve’a Bannona, antyestablishmentowego radykała, dla którego Donald Trump stworzył w Białym Domu stanowisko Wielkiego Warega, ekhm, tj. Głównego Stratega. Według autora Bannon jest wyznawcą teorii, wedle której co kilkadziesiąt lat świat przechodzi kryzys, z którego wyjście prowadzi jedynie przez wielką wojnę. Gdy napięcia demograficzne, gospodarcze i geopolityczne osiągają odpowiedni poziom, jedyne, co utrzymuje pokój, to przestrogi ludzi, którzy na własnej skórze doświadczyli horroru poprzedniej wojny. Prędzej czy później jednak pokolenie to traci wpływy i globalny konflikt wybucha. Główny Strateg amerykańskiego rządu jest ponoć przekonany, że skoro trzecia wojna światowa jest nieunikniona, to z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych jedynym racjonalnym posunięciem jest jej przyspieszenie – dziś ich pozycja militarna jest niezagrożona, już wkrótce może się to zmienić.
Uspokajać może to, że Greenhall otwarcie przyznaje, że w dużej mierze opiera swój tekst na spekulacjach i nie musi mieć racji. Tak czy inaczej o Stevie Bannonie, prawej ręce Donalda Trumpa, warto czytać. Dobrą sylwetkę można znaleźć np. w „Tygodniku Powszechnym” (tekst dostępny po rejestracji na stronie).
II. Dla Europy
Krytycy zarzucają często lewicy, że jest dobra w narzekaniu, ale już nie w formułowaniu konstruktywnych propozycji. Krytyka ta nie jest całkowicie bezzasadna, bo rzeczywiście odkąd w latach 90. europejska lewica porzuciła projekt radykalnych przemian gospodarczych, jej postulaty często przestały były łatwo odróżnialne od postulatów ugrupowań liberalnych czy chadeckich. Jednak w obliczu aktualnego kryzysu Unii Europejskiej pojawił się lewicowy projekt polityczny, który jest zarazem ambitny i konkretny – mowa o współtworzonym przez Janisa Warufakisa ruchu DiEM25. 25 marca Diem25 ogłosi swój program Nowego Ładu dla Europy, już dziś natomiast można przeczytać jego omówienie na łamach Krytyki Politycznej. Michał Sutowski ocenia, że jest to program zarazem pragmatyczny, jak i odważny. Do głównych postulatów, obok klasycznych recept zwiększenia inwestycji publicznych i działań na rzecz redukcji ubóstwa, należą bardziej nowatorskie propozycje wprowadzenia „gwarancji zatrudnienia” (i nie, nie chodzi tu o „zniesienie bezrobocia ustawą”) czy powszechnej dywidendy podstawowej.
III. Dla Polski
OKO.press przedstawiło w ubiegłym tygodniu krótką analizę polskiego euroentuzjazmu, z której wynika, że nastroje proeuropejskie są w Polsce płytsze, niż się powszechnie uważa. Piotr Buras zestawia ze sobą deklarowane, 80-procentowe poparcie dla członkostwa w Unii z danymi o stale rosnącej niechęci do innych narodów oraz o eurosceptycznych odpowiedziach na pytania o kwestie szczegółowe. Choć więc ogólnie rzecz biorąc, Polacy i Polki są za Unią, to kiedy przychodzi do konkretów, często przyjmują postawy izolacjonistyczne i eurosceptyczne. Aż 37 procent respondentów uważa, że państwo lepiej by sobie radziło ze współczesnymi wyzwaniami, gdyby Polska pozostawała poza strukturami UE. Buras wnioskuje, że nie jest to dość duża grupa, by myśleć o Polexicie, ale zarazem wystarczająco znacząca, by rząd mógł zdobywać punkty na walce z Brukselą.
Michał Kowalczyk opublikował w Obserwatorze Finansowym ciekawe i dość przychylne omówienie węgierskiej polityki gospodarczej. Polityki „nieortodoksyjnej”, bo nie wpisującej się łatwo ani w dogmaty socjaldemokratyczne, ani liberalne. Z jednej strony Orbán wprowadził podatek liniowy, obniżył stawki PIT i CIT i szybko spłacał zadłużenie zagraniczne, z drugiej strony wszedł w konflikt z zagranicznym biznesem, wprowadził podatki bankowe i od sklepów wielkopowierzchniowych oraz zwiększył aktywność państwa w gospodarce. Z kilkoma tezami Kowalczyka chętnie bym wszedł w polemikę, ale z pewnością warto go przeczytać, choćby dlatego, że Obserwator Finansowy to organ Narodowego Banku Polskiego, więc lektura pozwala lepiej poznać panujący w NBP klimat intelektualny.
IV. Najczęściej czytane na KrytykaPolityczna.pl
1.
czytaj także
2.
czytaj także
3.
czytaj także
4.
czytaj także
5.
czytaj także
*Dziękuję Maciejowi Bonsignori za polecenie tekstu „And Fear no Darkness” oraz Annie Gotowskiej za polecenie tekstu „Nieortodoksyjna polityka gospodarcza po węgiersku”. *