Weekendowy zestaw najciekawszych tekstów, jakie ukazały się w prasie polskiej i zagranicznej w mijającym tygodniu.
Naprawiliśmy awarię, znów można zapisywać się na newsletter
Artykuły warte czytania i dające do myślenia mieszają się na naszych newsfeedach z memami i fake newsami. Łatwo się w tym szumie pogubić, a trudno czytać autorów i autorki, których nastawiony na maksymalizację zysku z reklam algorytm zamknął poza granicą naszej bańki informacyjnej. W „Przeglądzie tygodnia” proponuję zestaw tekstów, które z jakiegoś powodu szkoda byłoby przegapić.
Zostaw swój email, a w każdy piątek znajdziesz „Przegląd Tygodnia” w swojej skrzynce:
I. Erotyka Smoleńska
Na początek polecam tekst Marcina Napiórkowskiego, Mit smoleńskiego ludu. Narcystyczne fantazje elit. Autor dowodzi w nim, że figura ludu smoleńskiego nie służy dziś zrozumieniu świata, a jedynie zaspokaja potrzebę wspólnoty. Wyśmiewanie smoleńskich teorii spiskowych stało się rytuałem dla tych, którzy chcą przynależeć do obozu racjonalnej elity. Jak pisze Napiórkowski: „większość tekstów o »mitologii smoleńskiej« zamienia się po kilku akapitach w coś między kopaniem leżącego a narcystyczną fantazją erotyczną (…) Opowiadając wieczorami przerażające historie o Macierewiczu i Sakiewiczu tworzymy sobie dzikiego, ludożercę, szaleńca, którym można straszyć niegrzeczne dzieci”. Na dodatek „mit ludu smoleńskiego” sam nosi cechy teorii spiskowej. Budowany jest na pogardzie i wykluczeniu, a PiS zostaje w nim przedstawiony jako tajemniczy demiurg, manipulujący zza kulis sceną polityczną.
Jednocześnie, choć Napiórkowski jest bardzo krytyczny w stosunku do „mitu ludu smoleńskiego”, nie bagatelizuje on politycznych konsekwencji wiary w zamach smoleński czy błędów logicznych i przeinaczeń, na których wiara ta jest ufundowana. Nie zastępuje więc jednej protekcjonalnej narracji (o ludzie ciemnym) inną protekcjonalną narracją (o ludzie, który ma swoje własne, ludowe i emocjonalne, powody by wierzyć w zamach). Po prostu koncentruje się na uprzedzeniach i resentymencie przedstawicieli i przedstawicielek obozu liberalnego. Przed zabraniem głosu w kolejnej dyskusji o Smoleńsku lektura obowiązkowa.
czytaj także
II. Dialog ekumeniczny po polsku
„Kultura Liberalna” kontynuuje cykl rozmów z tzw. „młodą prawicą”. Tomasz Rowiński, redaktor pisma „Christianitas”, mówi o tym, co mu się w PiS-ie podoba (plan Morawieckiego, polityka gospodarcza), co mu się nie podoba (polityka historyczna, która wulgarnie instrumentalizuje przeszłość) oraz co mu się nie podoba przede wszystkim (niechrześcijańskie podejście do „ochrony życia”, czyli wycofanie się z projektu ustawy antyaborcyjnej). Stara się też dystansować od obu stron politycznego sporu: „Mamy zatem tych, którzy są wiernymi obrońcami obecnej władzy i oni są »wyklętymi«, bo walczą z mediami, Niemcami itd. Tak samo postępuje zresztą i druga strona – KOD ubiera się w szaty dawnej opozycji i tylko czeka, aż Kaczyński rozpocznie aresztowania, użyje gazów łzawiących lub armatek wodnych. To są spory oderwane od dzisiejszych spraw”. Rowińskiemu nie można odmówić konsekwencji w myśleniu, a rozmawiający z nim Adam Puchejda nie unika konfrontacji, więc z całego cyklu to właśnie ten materiał wydaje się najbardziej interesujący.
III. Akademia politycznej niepoprawności
Na Nowych Peryferiach ciekawy tekst o amerykańskiej „Akademii Heterodoksyjnej”, czyli inicjatywie na rzecz zwiększenia pluralizmu w szkolnictwie wyższym. Inicjatorzy AH twierdzą, że gorset politycznej poprawności ogranicza dziś wolność amerykańskiego świata akademickiego, który na dodatek został zdominowany przez zwolenników i zwolenniczki liberalnego światopoglądu i Demokratów. Tymczasem – argumentują przeciwnicy status quo – postęp nauki zależy od swobody wymiany myśli, a idee liberalne powinny bronić się same w otwartej debacie, bez pomocy oficjalnie ordynowanej poprawności politycznej. Tekst Czy akademik może mówić, co zechce? O blaskach i cieniach heterodoksyjnej akademii do projektu AH podchodzi krytycznie, choć nie bez zrozumienia. Z jednej strony autor uznaje, że różnica opinii jest paliwem dla postępu nauki, a troska o wolność słowa jest zawsze w cenie. Z drugiej jednak strony przypomina, że przestrzeń naukowa z definicji jest bardziej ekskluzywna od szerokiej debaty publicznej. Wykluczanie pewnych treści z przestrzeni akademickiej, np. za pomocą mechanizmu recenzji, jest właśnie tym, co odróżnia naukę od publicystyki i stanowi o jej wartości. „Choćby więc pierwotny impuls powołania AH był słuszny, w praktyce staje się on kolejnym narzędziem pogłębiania politycznej polaryzacji i dalszego przesuwania politycznego środka ciężkości na prawo. (…) w jej wymiarze ideologicznym walka z poprawnością polityczną to w istocie najzwyczajniejsza walka o hegemonię i w praktyce oznacza chęć zastąpienia jednej poprawności politycznej – inną”.
IV. Debiut Szajn
Na koniec polecam nie tekst, a stronę. Chodzi o nowy magazyn „Szajn” (nazwany tak na cześć radzieckiej astronomki Piełagiei Szajn). Jest to feministyczny magazyn internetowy dla nastolatek i młodych kobiet, który wydaje się mądry, dobrze zrobiony i potrzebny. Polecam więc bardzo wszystkim, którzy szukają dla siebie lub swoich bliskich sensowych treści skierowanych do młodych dziewczyn.
V. Najczęściej czytane na KrytykaPolityczna.pl
1.
czytaj także
2.
czytaj także
3.
czytaj także
4.
Jak nie otoczyłem należną czcią Hymnu i zostałem poetą wyklętym
czytaj także
5.