Kraj

Wójcik: Posadźmy 17-latki za kółkiem, bo za mało jest ofiar wypadków

Obniżenie wieku uprawniającego do uzyskania prawa jazdy to tani chwyt polityczny, którego społeczny koszt może być bardzo wysoki. Młodzi kierowcy są w Polsce najczęstszymi sprawcami poważnych wypadków drogowych i kolizji. Dwukrotnie częściej są w nich ofiarami śmiertelnymi. Mało?

Koalicja rządząca kolejny raz udowadnia, że opinie o jej legislacyjnej bezczynności należy traktować jako pozytywne. Lepiej, żeby nic nie robiła, niż żeby robiła to, co siedzi w głowie jej liderów. Najnowszy pomysł, na który wpadli politycy rządowej większości, jest kiepski, niemądry i w ogóle niepotrzebny, a na dodatek może zwiększyć liczbę ofiar wypadków drogowych.

Rząd przyjął projekt ustawy obniżającej do 17 roku życia minimalny wiek, w jakim można ubiegać się o prawo jazdy kat. B. Niepełnoletni kierowcy będą musieli spełnić kilka obowiązków: uzyskać pisemną zgodę rodziców lub opiekunów, a przez pierwsze pół roku (lub do ukończenia 18 roku życia) jeździć pod nadzorem osoby mającej przynajmniej 25 lat i co najmniej pięcioletni staż za kółkiem. Poza tym obowiązywać ich będzie okres próbny. Standardowo dla wszystkich świeżo upieczonych kierowców będzie to dwa lata, ale dla 17-latków, którzy uzyskali prawo jazdy, będzie on trwał aż do ukończenia 20 roku życia.

Wójcik: Zero tolerancji dla przemocowców dnia codziennego

W okresie próbnym będą obowiązywać dodatkowe restrykcje, takie jak zerowy limit alkoholu we krwi oraz obniżenie dopuszczalnej prędkości poza terenem zabudowanym do 80 km/h, a na autostradach i ekspresówkach do 100 km/h. Jeśli w okresie próbnym kierowca popełni dwa wykroczenia, okres ten będzie można wydłużyć o kolejne dwa lata. W przypadku przekroczenia 12 punktów karnych w okresie próbnym trzeba będzie przejść praktyczne szkolenie o zagrożeniach w ruchu drogowym – i ma to dotyczyć wszystkich kierowców, którzy pierwszy raz zdali egzamin.

Rządzący tłumaczą również cel wprowadzenia tych zmian. Według uzasadnienia projektu chodzi o „zwiększenie mobilności młodych osób, co przyczyni się do ograniczenia zjawiska wykluczenia komunikacyjnego”. Trzeba przyznać, że jest to jedno z najbardziej kuriozalnych i perfidnych uzasadnień zmian ustawowych, jakie można było przeczytać w ostatnich latach. W jaki sposób ma to przeciwdziałać wykluczeniu komunikacyjnemu, skoro 17-latkowie i tak będą musieli szukać pełnoletniego, doświadczonego kierowcy, żeby móc prowadzić? Jeśli mają takiego pod ręką, to przecież równie dobrze ten starszy kierowca może ich podwozić (co zapewne robi) – nie trzeba obniżać minimalnego wieku do zdobycia uprawnień.

Wykluczenie komunikacyjne nie polega na tym, że młodzi ludzie nie mogą wyskoczyć furą na weekendową imprezkę albo nie mają możliwości pośmigać po mieście w asyście starszego kumpla, bo do tego będzie głównie służyć 17-latkom prawo jazdy. Wykluczenie komunikacyjne uniemożliwia ludziom przemieszczanie się w celu załatwiania życiowych spraw – udania się do szkoły, pracy, lekarza albo urzędu. Takiego wykluczenia obniżenie minimalnego wieku zdobycia uprawnień nie zmniejszy. Przecież ten dorosły asystent 17-latka nie będzie codziennie czekać, aż młody skończy lekcje albo pracę.

Rząd zapewnia, że przed podjęciem decyzji sprawdził, jak takie rozwiązanie sprawdza się w innych krajach. „Przeanalizowano modele przyjęte w Austrii, Estonii, Francji, Danii, Luksemburgu, Holandii oraz w Niemczech, które umożliwiają osobom niepełnoletnim uzyskanie prawa jazdy kategorii B” – czytamy. W dokładnie każdym z tych krajów wskaźnik ofiar drogowych jest wyraźnie niższy od Polski. Według danych Eurostatu, w 2023 roku na polskich drogach zginęły 52 osoby na milion mieszkańców. W Austrii były to 44 osoby, w Estonii 43, we Francji 46, w Danii zaledwie 27, w Luksemburgu 39, natomiast w Holandii i Niemczech po 34.

Noga z gazu i przesiadka do zbiorkomu

Być może w przeanalizowanych krajach takie rozwiązanie nie doprowadziło do szkód. Na bezpieczeństwo ruchu drogowego składa się wiele elementów, takich jak skuteczność egzekwowania przepisów czy jakość szkolenia kierowców. W obu kwestiach Polska wypada fatalnie. Według kontroli NIK z 2019 roku aż połowa kierowców ukaranych za przekroczenia prędkości zarejestrowane przez fotoradary nie opłacała wystawionych mandatów.

Fatalnie wygląda również szkolenie kierowców. W 2023 roku NIK skontrolowała, w jaki sposób młodzi kierowcy nabywają umiejętności prowadzenia pojazdów. „W ocenie NIK szkolenie kandydatów na kierowców jest ukierunkowane na uzyskiwanie pozytywnych wyników egzaminów, a nie na nabycie odpowiedniego poziomu wiedzy, umiejętności i w szczególności zachowań. […] Od kursanta oczekuje się wyłącznie pamięciowego opanowywania treści teoretycznych, ale nie kształtuje właściwych postaw przyszłego kierowcy. Konsekwencją tego jest przygotowywanie kandydatów wyłącznie do posiadania umiejętności zdania egzaminu” – czytamy w raporcie pokontrolnym.

Co więcej, NIK wykazała również błędy merytoryczne w egzaminach i zwróciła uwagę na postępujące od 30 lat obniżenie standardów przeprowadzania egzaminów. Występuje także tak zwana turystyka egzaminacyjna, gdyż kierowcy wybierają mniejsze miejscowości, w których łatwiej jest zdać część praktyczną. Nie można też zapominać o ogromnej korupcji w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego (WORD). W 2019 roku sąd w Tarnobrzegu skazał aż 49 osób za nieprawidłowości przy przeprowadzaniu egzaminów na kierowcę. W tym samym roku prokuratura postawiła zarzuty 15 osobom podejrzanym o udział w procederze ustawiania egzaminów. Łącznie w tym śledztwie zarzuty usłyszało 75 osób.

Jest oczywiste, że młody wiek sprzyja brawurowej jeździe i nieoglądaniu się na konsekwencje. Młody mężczyzna to najczęstszy sprawca poważnych wypadków drogowych w Polsce. Według raportu Policji za 2024 rok sprawcami 73 proc. wypadków drogowych są mężczyźni. Kierowcy mający 18–24 lata proporcjonalnie najczęściej doprowadzają do kolizji. Wskaźnik liczby wypadków na 10 tys. osób w grupie wiekowej 18–24 lata wynosi 12. W grupie wiekowej 25–39 lat wskaźnik ten wyniósł ponad 7, a w grupie 40–59 lat 5,5.

Aż 230 wypadków z 16 ofiarami śmiertelnymi i 318 rannymi spowodowali kierowcy w wieku 15–17 lat, chociaż teoretycznie żaden z nich nie powinien prowadzić. Kierowcy w wieku od 18 do 24 lat spowodowali niemal trzy tysiące wypadków z 271 ofiarami i 3,7 tys. rannymi.

Chociaż osoby w wieku 18–24 lata stanowią jedynie 6,5 proc. populacji Polski, to odpowiadają aż za 17 proc. ofiar śmiertelnych na drogach. Przodują również jako ofiary śmiertelne. Według danych Eurostatu wskaźnik ofiar drogowych w grupie wiekowej 18–24 lata wyniósł w Polsce w 2023 roku aż 94 na milion mieszkańców. Był to piąty co do wielkości wynik w UE, po Bułgarii, Chorwacji, Rumunii i Portugalii. Dla przypomnienia, w całej populacji Polski wskaźnik ten wynosi 52/mln os. Osoby w wieku 18–24 lata są więc niemal dwukrotnie częściej ofiarami śmiertelnymi wypadków drogowych niż Polacy i Polki łącznie.

To efekt tego, że młodzi ludzie często jeżdżą wspólnie i wspólnie też giną. Ale zabijają się też, jeżdżąc samotnie, gdyż masowo nie przestrzegają przepisów dotyczących prędkości. Przekraczanie dopuszczalnej prędkości jest główną przyczyną zabitych na drodze. W 2024 roku niedostosowanie prędkości do warunków ruchu odpowiadało za 22 proc. wypadków i za niespełna 40 proc. ofiar śmiertelnych.

Najwyższy czas skończyć z ulgowym traktowaniem drogowych morderców

Młodzi kierowcy częściej też sięgają po alkohol przed wejściem za kierownicę. Grupa wiekowa 18–24 lata odpowiada za 14 proc. wypadków popełnionych pod wpływem alkoholu, 15 proc. zabitych i 17 proc. rannych. Dla przypomnienia: ta grupa wiekowa to zaledwie 6,5 proc. populacji Polski.

Obniżenie minimalnego wieku pozwalającego na zdobycie uprawnień kierowania pojazdami kategorii B jest więc niepotrzebne i szkodliwe, gdyż może doprowadzić do jeszcze większej liczby ofiar drogowych. Jest to jedynie próba przypodobania się młodym wyborcom. Ci jednak i tak jej nie docenią, bo wiedzą, że Konfederacja da im więcej. Część polityków tej partii postuluje przecież likwidację obowiązkowego ubezpieczenia OC, a nawet zniesienie limitu alkoholu we krwi.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta i dziennikarz ekonomiczny. Stale współpracuje z Krytyką Polityczną, „Dziennikiem Gazeta Prawna”, „Tygodnikiem Powszechnym” i „Przewodnikiem Katolickim”. Autor serii powieści kryminalnych „Metropolia”.
Zamknij