Twój koszyk jest obecnie pusty!
Trotyl, czyli polski środek zbrodni. Czy Nitro-Chem trafi przed MTK?
Bazujące na polskim trotylu amerykańskie bomby spadają na Jemen i Gazę. Wyjaśniamy, co o ewentualnej odpowiedzialności firmy z Bydgoszczy mówi prawo międzynarodowe.
💣 Raport „The Missing Ingredient: Polish TNT” ujawnia, że trotyl z bydgoskiego Nitro-Chemu jest wykorzystywany w amerykańskich bombach spadających na Gazę i Jemen, co rodzi nie tylko wątpliwości natury etycznej, ale też ryzyko odpowiedzialności prawnej.
💀 Organizacje praw człowieka wskazują, że dostawy trotylu mogą stanowić współudział w zbrodniach wojennych, gdyż trotyl stanowi istotny środek do ich popełnienia, a producent musiał mieć świadomość ryzyka wykorzystania go przeciw cywilom.
W dyskusji o trotylu produkowanym przez bydgoski Nitro-Chem, którą rozpoczęła publikacja raportu The Missing Ingredient: Polish TNT i idący za nim artykuł w „The Telegraph”, skupiamy się przede wszystkim na problemie etycznym. To prawidłowy odruch. Dzięki organizacji Palestinian Youth Movement dowiedzieliśmy się, że bez polskich ładunków wybuchowych nie byłoby bomb śmiertelnie raniących dziesiątki tysięcy mieszkańców Gazy. Z łatwością przeoczyć można było jeszcze jeden element dokumentu: ten o groźbie odpowiedzialności prawnej.
„Stałem w kolejce po chleb, gdy nagle, bez żadnego ostrzeżenia, na ziemię spadło siedem-osiem pocisków (…). Powstało siedem czy osiem ogromnych kraterów, pełno zabitych ludzi, wszędzie porozrzucane części ciał. Czułem się, jakby nadszedł koniec świata” – tak o bombardowaniu przy użyciu ładunków M-84 opowiadał CNN Mohammad Ibrahim, świadek izraelskiego ataku na obóz dla uchodźców w Dżabaliji. Dzięki publikacji raportu The Missing Ingredient: Polish TNT świat dowiedział się, że za wypełnienie amerykańskich bomb przekazywanych Izraelowi odpowiada firma Nitro-Chem z Bydgoszczy, która za ocean wysyła nawet do 90 proc. wyprodukowanego przez siebie trotylu. Oprócz aspektów etycznych podnoszony jest ten geopolityczny — dyskutujemy o wydatkach obronnych na poziomie 5 proc. rocznego PKB, a polska firma zbrojeniowa stanowiąca jedno z aktywów państwowych sprzedaje kluczowy komponent Stanom Zjednoczonym? Warto jednak dodać, że trotyl z Bydgoszczy trafia nie tylko do Palestyny.
Polski trotyl, bombardowania Jemenu i romans amerykańsko-saudyjski
Bazujące na polskim trotylu amerykańskie bomby od ponad dekady spadają również na Jemen — i najpewniej będą to robić dalej, zważywszy na nowo podpisany i dziejowy w swoim rozmiarze kontrakt zbrojeniowy między USA a Arabią Saudyjską. Amerykańska zbrojeniówka w najbliższych latach zarobi 142 mld dolarów, dostarczając Saudyjczykom m.in. zaawansowane systemy rakietowe i lotnicze czy technologie cybernetyczne, które pozwolą im kontynuować operację wymierzoną przeciw al-Husim w Jemenie. Umożliwią także zrzucanie polskiego trotylu na cywilów oraz zaplecze humanitarne, czego niejednokrotnie dowiodły śledztwa prowadzące przez organizacje jakie jak Human Rights Watch czy Amnesty International. Tak jak wtedy, kiedy śmiertelne bomby M-84 spadły na szkolny autobus wiozący uczniów na wycieczkę, albo gdy zabiły niemal sto osób na targowisku w Mastabie.
Od bombardowań, przez blokady dostaw paliwa, leków i żywności, po niszczenie kluczowej infrastruktury – Arabię Saudyjską wielokrotnie oskarżano o łamanie prawa międzynarodowego, podkreślając, że działania przewodzonej przez Saudyjczyków koalicji spełniają kryteria zbrodni wojennych. I choć eksperci nie używają w tym kontekście terminu „ludobójstwo” – w przeciwieństwie do sytuacji w Palestynie – sam fakt wykorzystywania amerykańskiej broni w powtarzających się atakach na cywilów od lat jest przestrzenią debaty o ewentualnej prawnej współodpowiedzialności Waszyngtonu.
Śledztwa w tej sprawie nigdy nie wszczęto, jednak przy założeniu, że Międzynarodowy Trybunał Karny udowodniłby przeprowadzenie takich transakcji w sposób świadomy (czyli ze znajomością ryzyka, w jaki sposób broń będzie użytkowana w przyszłości), CEO-producent mógłby być ścigany wyrokiem za pomocnictwo i podżeganie w zbrodni. Należy jednak dodać, że takiej osobie mogłoby to co najwyżej utrudnić niektóre zagraniczne podróże. Stany nie tyle lekceważą postanowienia MTK, co aktywnie tę instytucję zwalczają. Tylko w tym roku Waszyngton nałożył sankcje osobowe i finansowe na szereg pracowników organu, sabotując śledztwa w sprawie zbrodni popełnianych w Afganistanie i Palestynie.
Z jakiego przepisu mogą skorzystać oskarżyciele Nitro-Chemu?
Autorzy raportu The Missing Ingredient: Polish TNT wzywają Nitro-Chem i polskie władze do natychmiastowego zerwania współpracy z podmiotami wykorzystującymi trotyl do produkcji bomb spadających na Gazę. W innym przypadku zobowiązują się do wszczęcia działań prawnych, oskarżając bydgoską fabrykę o pomocnictwo i podżeganie we wciąż trwającym ludobójstwie Palestyńczyków. Czy taki scenariusz byłby jednak możliwy, skoro między polskim trotylem a bombą zrzuconą na Dżabaliję stoją jeszcze Stany Zjednoczone – państwo pozornie neutralne?
Kwestię odpowiedzialności karnej kapitału wobec prawa międzynarodowego szerzej rozwija Francesca Albanese, specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. okupowanych terytoriów palestyńskich. W podrozdziale When Responsibility May Entail Criminal Liability wydanego niedawno zbioru raportów A Moon Will Rise from the Darkness Albanese pisze:
„Takie postępowanie korporacji i ich kierownictwa może pociągnąć za sobą bezpośrednią odpowiedzialność karną, częściej jednak stanowi o współsprawstwie lub odpowiedzialności za pomocnictwo. Może obejmować podżeganie, udzielanie wsparcia moralnego lub pomocnictwo, dostarczanie pomocy bądź wsparcia, a także zapewnianie środków do popełnienia przestępstwa lub stworzenia warunków niezbędnych do zaistnienia zbrodni. Międzynarodowe trybunały zasadniczo uznają, że odpowiedzialność karna za takie formy współudziału: (a) może zostać ustalona, gdy udzielona pomoc lub wsparcie wywiera istotny wpływ na popełnienie przestępstwa, oraz (b) zależy od wiedzy, jaką posiada podmiot lub kierownictwo na temat sposobu wykorzystania świadczonych usług i ich wpływu na dokonanie przestępstwa”.
Wydaje się więc, że to właśnie z tej interpretacji planują skorzystać autorzy raportu o polskim trotylu, jeśli ich żądania nie spotkają się z reakcją. Trudne? Na pewno. Czytając Albanese widzimy jednak, że jest to technicznie możliwe, nawet jeśli rzadkie. Pierwszą ewentualną przeszkodę tłumaczy sama sprawozdawczyni: oskarżony podmiot nie musi dostarczać danej usługi z jasną motywacją wzięcia udziału w zbrodni takiej jak ludobójstwo. Na ten przykład powoływałam się wcześniej, referując dyskusję wokół udziału amerykańskich firm w zbrodniach popełnianych przez koalicję państw arabskich w Jemenie. Technicznie wystarczyłoby udowodnienie, że sprzedaż produktu lub usługi zaszła ze świadomością ryzyka wykorzystania ich niezgodnie z prawem międzynarodowym. Gdyby więc Palestinian Youth Movement zdecydowało się na wniesienie sprawy przeciwko polskiemu Nitro-Chemowi, do śledczych należałoby zgromadzenie dowodów, że bydgoska firma była świadoma potencjału wykorzystania ich trotylu do produkcji bomb spadających później na Palestynę, a więc mogła zapytać o to swojego głównego klienta wprost lub skorzystać z obszernego repozytorium zdjęć satelitarnych ukazujących kratery charakterystyczne dla eksplozji bomby M-84.
Komentujący burzę wobec raportu o polskim trotylu wskazują jednak na różnice między udziałem USA a ewentualnym udziałem Nitro-Chemu. W końcu czym innym jest sprzedawać broń gotową do użycia przeciw ludzkości, a czym innym zaledwie jej składnik lub komponent – na dodatek państwu trzeciemu, jakim są Stany Zjednoczone.
I tak – dbałość o nadzorowanie całości łańcucha dostaw czy znajomość finalnego odbiorcy wciąż należy raczej do zestawu dobrych praktyk zalecanych przez organizacje takie jak ONZ, Amnesty International czy Human Rights Watch. Jest to jednak miecz obosieczny: Rzymski Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego nie przewiduje paragrafu obejmującego dokładnie tę sytuację, czyli gdy państwo pierwsze (niebędące w stanie wojny) sprzedaje usługę lub towar państwu drugiemu (niebędącemu w stanie wojny), które z kolei sprzedaje je państwu trzeciemu (prowadzącemu wojnę lub dokonującemu innego rodzaju zbrodni). Takiego artykułu po prostu nie ma. Jest za to art. 25 ust. 3 lit. c, który stanowi że:
3. Osoba ta podlega odpowiedzialności karnej i karze za zbrodnie objęte jurysdykcją Trybunału, jeżeli:
(c) w celu ułatwienia popełnienia takiej zbrodni pomaga, podżega bądź w inny sposób przyczynia się do dokonania lub usiłowania, włącznie z dostarczeniem środków do jej popełnienia.
Widzimy więc, że dokument MTK nie wskazuje ani na konkretne miejsce w łańcuchu dostaw, ani rodzaj udzielonego wsparcia, które byłoby penalizowane. Międzynarodowy Trybunał Karny używa słowa „środki”. Czy trotyl był środkiem niezbędnym do zbombardowania obozu dla uchodźców w Dżabaliji? Czy trotyl był środkiem niezbędnym do zbombardowania punktów ładowania telefonów dla Palestyńczyków? Czy trotyl był środkiem niezbędnym do zbombardowania cerkwi św. Porfiriusza? Zgodnie z przywołanym przez „Dziennik Gazetę Prawną” stanowiskiem Nitro-Chemu odpowiedź brzmi najwyraźniej przecząco, a „wszystkie działania firmy są zgodne z obowiązującym prawem międzynarodowym”. Palestinian Youth Movement podkreśla z kolei, że bez trotylu nie da się stworzyć bomby, która zabija wszystkich w promieniu 360 metrów i ciężko rani w promieniu 800 metrów od miejsca detonacji, czy takiej, która „wysyła we wszystkie strony 450 kg rozżarzonych do białości odłamków stali, poruszających się z prędkością do 1,8 km na sekundę”. Pozostaje czekać, aż rozsądzi to Międzynarodowy Trybunał Karny.





























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.