Dopiero co zdążyliśmy opublikować tekst o 16-letnim Kacprze Lubiewskim z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, któremu za udział w demonstracji klimatycznej policja zagroziła poprawczakiem, a już musimy informować o kolejnych przypadkach pociągania do odpowiedzialności prawnej aktywistów. Tym razem z konieczności ratowania się przed katastrofą klimatyczną musieli się bronić przedstawiciele Extinction Rebellion.
20 stycznia przed sąd wezwano Aleksa, Basię i Jędrzeja z Extinction Rebellion, którzy złożyli wyjaśnienia w sprawie akcji zorganizowanej pod koniec listopada 2019 roku.
– Zostaliśmy oskarżeni o naruszenie art. 85 Kodeksu wykroczeń, czyli o zasłanianie znaku drogowego – tłumaczy Jędrzej Malko. – Chodziło o zasłonięcie tabliczek z nazwami kilku ulic wokół Ministerstwa Klimatu naklejkami odwołującymi się do problemów zmiany klimatu. W ten sposób na jeden dzień w Warszawie pojawiły się np. ul. Uchodźców Klimatycznych, ul. Topniejących Lodowców, ul. Suszy, ul. Dekarbonizacji 2025 czy ul. Neutralności Klimatycznej.
Przypomnieć o katastrofie
W happeningu wzięło udział kilkanaście osób, które oprócz „przemianowania” ulic, skwerów i placów postarali się też o oznakowanie tablic logiem samego ruchu i grafiką oczu, które mają przypominać władzy, że obywatele i obywatelki patrzą jej na ręce.
– Chwilę wcześniej zostało powołane Ministerstwo Klimatu i mieliśmy wątpliwości, czy istotnie będzie się ono zajmowało wyzwaniami związanymi ze zmianami klimatu – mówi Jędrzej.
– Miałem nadzieję, że kiedy w drodze do pracy pracownicy i pracowniczki ministerstwa zobaczą nowe nazwy ulic, skłoni ich to do chwili refleksji i choćby na moment poruszy im sumienia. Akcja też odbiła się szerokim echem medialnym – była relacjonowana w prasie i telewizji, mam więc nadzieję, że była kolejnym małym przypomnieniem, że ten problem sam się nie rozwiąże – dodaje nasz rozmówca, wskazując, że aktywistom i aktywistkom nie udało się jednak zrealizować swojego planu w całości, bo ich działania przerwała policja.
Funkcjonariusze spisali wszystkich uczestników zdarzenia, a bohaterów i bohaterkę tego tekstu zabrali na komendę, by chwilę później puścić ich wolno. Wszystkich natomiast chciano ukarać grzywną w wysokości 100 zł, jednak członkowie XR, a także obecni na miejscu przedstawiciele mediów, odwołali się od tej decyzji. Sąd przychylił się do umorzenia sprawy, ale – jak już dziś wiemy – nie we wszystkich przypadkach.
Potrzeba precedensu
Inna z obwinionych, Basia, która przed paroma dniami musiała wytłumaczyć się wymiarowi sprawiedliwości, mówi, że nie jest aż tak bardzo zaskoczona tą decyzją. Jako aktywistka musi przecież liczyć się z konsekwencjami prawnymi swoich działań.
– Miałam tę świadomość, biorąc udział w akcji. Ale wiem też, że mam prawo odwołać się od działań policji czy sądu i udowodnić, że przeciwdziałanie katastrofie klimatycznej nie jest niczym złym. Chcę udowodnić swoją rację po to, by – jeśli orzekający się do niej przychylą – stworzyć precedens, na który w przyszłości będą mogły powoływać się inne osoby – mówi.
Dlatego – tak samo jak jej koledzy – nie przyjęła mandatu i nie przyznała się do zarzutów, bo to automatycznie oznaczałoby, że jest winna. Tymczasem jej zdaniem akcje proklimatyczne, które są bezpiecznie, nieprzemocowe i nie niszczą przestrzeni publicznej, wbrew opiniom policji służą dobru wspólnemu. A więc nie powinny być ścigane.
Jędrzej z kolei wspomina, że początkowo prawnik doradzał mu skorzystanie z prawa do odmowy wyjaśnień, wygląda bowiem na to, że w jego przypadku policja miała kłopot z ustaleniem jego roli w całym zajściu.
– Mógłbym więc odwołać się do tego, że ciężar dowodowy leży po stronie policji, i walczyć o umorzenie sprawy, a przed sądem skorzystać z prawa do milczenia. Nie zgodziłem się na takie rozwiązanie, ponieważ uważam, że nie zrobiłem niczego złego, i nie widzę powodu, żeby zatajać szczegóły swojego działania. Złożyłem więc szczegółowe wyjaśnienia, opowiedziałem, co i dlaczego robiłem – wyjaśnia.
Mój megafon jest lepszy niż twój. Bądź cicho albo trafisz do poprawczaka
czytaj także
To jeszcze nie koniec
Następna rozprawa została wyznaczona na maj, więc na ostateczny finał całej sytuacji trzeba będzie trochę poczekać. Jak dowiedzieliśmy się od prawniczki wspierającej aktywistów, Zuzanny Warso, prawdopodobnie zostaną wtedy przesłuchani policjanci, którzy interweniowali w listopadzie 2019 roku i chcieli przedstawicielom XR wręczyć mandaty.
– Po zakończeniu tych czynności można spodziewać się już wydania orzeczenia i zakończenia sprawy. Trudno powiedzieć, jaka będzie treść wyroku, niemniej jednak sąd wykazał zainteresowanie motywacją aktywistów i dał im przestrzeń do zaprezentowania ich stanowiska – wskazuje adwokatka.
Od niej słyszymy również, że obrona aktywistów koncentruje się na wykazaniu, że akcja protestacyjna XR nie jest społecznie szkodliwa.
– Przeciwnie – są to działania społecznie pożądane i służące społecznemu interesowi. Aktywiści walczą o klimat nie tylko na rzecz dobra własnego, ale wszystkich ludzi, przyszłych pokoleń i planety. Tego typu czyny należy więc postrzegać jako odważne i potrzebne, a nie szkodliwe – podkreśla Zuzanna Warso.
W jej ocenie obwinieni skorzystali z przysługujących im praw człowieka, czyli swobody wypowiedzi i wyrażania publicznie swoich opinii. Robią to wprawdzie w nietypowej formie happeningu czy performance’u, ale przecież ochrona swobody wypowiedzi nie ogranicza się do konwencjonalnych metod, jakie stosuje chociażby prasa.
– Aktywizm często wykracza poza utarte schematy, może stosować różne formy, np. artystycznej, czasem też kontrowersyjnej wypowiedzi, po to, by służyć większej sprawie i zwracać uwagę społeczeństwa oraz decydentów politycznych na palące problemy. Moim zdaniem tego typu działania są jak najbardziej chronione przez prawo – Konstytucję RP i Europejską Konwencję Praw Człowieka. Argumenty przemawiające na rzecz tego, że do żadnego wykroczenia nie doszło, są więc bardzo silne. Należy jednak poczekać, czy przekonają sąd – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
czytaj także
A czy ciąganie po sądach działa na aktywistów zniechęcająco?
Basia: – Sama denerwowałam się rozprawą, bo choć jestem przekonana o swojej racji i wyższej konieczności podejmowania różnego ryzyka, to stawanie twarzą w twarz z wymiarem sprawiedliwości, gdzie orzeka się o granicach dobra i zła, prawa i przestępstwa, podziałało na mnie dość stresująco. Na szczęście dostaję ogromne wsparcie z XR i od innych osób, które walczą o lepszą przyszłość. Pod sądem odbyła się, zresztą, pikieta solidarnościowa, która na pewno dała mi jeszcze więcej siły i odwagi do dalszego działania.
– Takie małe, ale znaczące akty obywatelskiego nieposłuszeństwa dowodzą słuszności idei stojących za ruchami typu XR. Uważamy, że presja i działanie bez przemocy ma sens, przynosi owoce, a przede wszystkim nie musi kończyć się wielkimi represjami. W większości przypadków prawo stoi po stronie aktywistów, ponieważ działają oni w stanie wyższej konieczności, a taką jest ratunek przed katastrofą klimatyczną – dodaje.