Skoro rząd słusznie zwraca uwagę na stosunkowo niskie wpływy z podatku CIT, pozostaje pytanie, dlaczego po prostu nie podnieść stawki tego podatku? Na tle innych krajów Europy stawka w Polsce nie jest wcale wysoka. Podwyżka CIT nie byłaby też politycznie kosztowna i mogłaby być połączona z dodatkowym wsparciem dla osób ubogich, które stanowią większość polskiego społeczeństwa.
Proponowany przez PiS podatek medialny od reklam ma wiele wad. Problem unikania opodatkowania przez międzynarodowe koncerny jest jednak realny i trzeba o nim mówić. Zamiast wprowadzać podatek od mediów, dużo lepiej byłoby podwyższyć stawkę podatku CIT dla wszystkich korporacji i ujednolicić ich wysokość dla całej Unii Europejskiej.
W ubiegłym tygodniu w ramach dyskusji o podatku medialnym Ministerstwo Finansów wrzuciło na Twittera grafikę, która sugeruje, że TVN, Ringier Axel Springer i inne koncerny medialne płacą wyjątkowo mało podatku od dochodów przedsiębiorstw. Dane o CIT są łatwo dostępne na stronie ministerstwa, więc postanowiłem sprawdzić, w jakim stopniu ten przekaz jest prawdziwy.
To na podatkach bezpośrednich powinien opierać się system podatkowy
czytaj także
Na początek warto przypomnieć, że CIT jest płacony od zysków, nie od przychodów, a główna stawka wynosi 19 proc. Co ciekawe, choć rząd dziś narzeka, że firmy płacą mało, to jeszcze w 2019 roku sam PiS wprowadził niższą stawkę (9 proc.) dla przedsiębiorstw, które są nowymi podatnikami (czyli płacą podatek pierwszy rok), i takich, których przychody są niższe niż 1,2 mln euro.
Niski CIT wprowadzony przez PiS to tylko jedna z wielu promocji podatkowych, które organizuje polskie państwo. Podobne dotyczą składki ZUS podczas pierwszych dwóch lat zwykłej działalności gospodarczej. Gwoli sprawiedliwości, PiS jednak tych promocji nie wymyślił, raczej kontynuuje tradycje wprowadzone przez poprzednie rządy. Problem w tym, że obniżanie obciążeń dla jednej grupy, w tym wypadku mniejszych i początkujących firm, wiąże się z podwyższaniem ich dla innych. Obniżamy CIT, ale jednocześnie utrzymujemy „tymczasowe” podwyżki VAT na tę czy inną grupę towarów. Przypomina to przekładanie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej, w której jedna grupa (na ogół przedsiębiorcy) oszczędza, za to druga (na ogół konsumenci) płaci więcej.
Na szczęście firmy wciąż jakieś podatki płacą, wrogowie podatków nie zlikwidowali ich całkowicie. Całkowita kwota podatku, która wpłynęła z CIT do budżetu centralnego, wyniosła w 2019 roku 29,8 mld złotych (obok ponad 20 mld dla samorządów). Dla porównania budżet NFZ w 2021 ma wynieść 104 mld złotych. Gdyby zatem to wielkie korporacje miały finansować ochronę zdrowia, to z CIT pokryłyby mniej więcej 1/3. Wpływy z CIT stanowią bardzo niewielki odsetek wszystkich dochodów budżetowych.
Biedny jak Facebook
Patrząc na dane o tym, kto płaci najwięcej CIT, można odnieść wrażenie, że świat wygląda zupełnie inaczej, niż nam się wydaje. Bo przecież jesteśmy przekonani, że polskie firmy nie są jakimiś potentatami na tle globalnych koncernów, zwłaszcza spółki skarbu państwa. Wyśmiewamy Jacka Sasina i jego nieudolne zarządzanie państwowymi aktywami. Dalibyśmy sobie rękę uciąć, że najbardziej dochodowe są zagraniczne firmy, takie jak Facebook czy Google. Tymczasem dane o wpływach podatkowych mogłyby sugerować, że takie firmy zagraniczne z trudem wiążą koniec z końcem, ich biznesy wprost uginają się pod ciężarem ogromnych kosztów i przynoszą minimalne zyski. Wśród największych płatników CIT w Polsce nie ma bowiem Facebooka, Google ani innych znanych koncernów technologicznych. Największą kwotę CIT zapłacił za to bank PKO BP, było to 1,3 mld złotych podatku. W czołówce 20 firm płacących największy CIT mamy aż dziewięć banków, w pierwszej dziesiątce jest aż siedem spółek skarbu państwa.
Sama wysokość zapłaconego podatku niewiele jednak mówi o tym, czy dana firma faktycznie płaci niższy CIT, niż powinna, jak to sugerowało Ministerstwo Finansów. Kwota należnego podatku zależy od rentowności, czyli zyskowności, a ta zależy od wielkości przychodów w zestawieniu z kosztami. Mała spółka ma małe przychody, ale może mieć jeszcze niższe koszty i być bardzo rentowna, płacąc proporcjonalnie wysoki do przychodów podatek. Żeby przekonać się, które spółki są najbardziej rentowne, potrzebna jest jakaś miara.
Jako wskaźnik rentowności można przyjąć marżę zysku brutto. Pokazuje ona, jaki zysk przed podatkiem wypracowuje spółka ze swoich przychodów: pomniejszamy całkowity przychód o całkowity koszt sprzedanych towarów, a potem wyliczony w ten sposób zysk brutto dzielimy przez przychód. Zakładając przychody w wysokości 1 mln złotych i koszty w wysokości 900 tysięcy, utrzymamy zysk brutto (czyli przed opodatkowaniem) w wysokości 100 tys. złotych. Wskaźnik marży wynosi wówczas 100 tysięcy podzielone przez milion, a zatem 0,1, czyli 10 proc. Oczywiście, im większa marża, tym lepiej. Jednak z drugiej strony im większa marża zysku, tym (w teorii) wyższy należny podatek do zapłacenia. Im mniej rentowna firma, tym mniejszy należny podatek.
W „narodowej demokracji” Kaczyńskiego nie ma miejsca na niezależne media
czytaj także
Firmy technologiczne słyną z wysokich marży. Mogą one sięgać w niektórych przypadkach nawet 50 proc., a więc z każdych 10 dolarów dla firmy technologicznej 5 dolarów stanowi zysk (dla porównania – średni zwrot z kapitału przez ostatnie 200 lat w świecie zachodnim wynosił około 4 proc., jak wyliczył francuski ekonomista Thomas Piketty). Tak to wygląda w teorii i w sprawozdaniach i raportach amerykańskich spółek giełdowych notowanych na NASDAQ. Polskie dane o podatku CIT wskazują jednak co innego.
Rentowność zysku brutto płatników CIT (2019)
Na liście najbardziej rentownych spółek nie ma Facebooka ani Google. Jest za to PKO TFI, Stalexport Autostrada Małopolska, czyli spółka zarządzająca odcinkiem A4, i lotnisko Kraków-Balice. Tak właśnie – lotnisko imienia papieża Polaka jest według danych o CIT dużo bardziej zyskowne niż amerykańskie korporacje. Duma człowieka rozpiera! Co prawda, na liście najbardziej rentownych firm pojawiają się już spółki technologiczne. Są to jednak głównie polskie firmy, takie jak CD Projekt, pracuj.pl czy dialcom24. Jedyną zagraniczną spółką technologiczną jest grupa OLX. Średnia rentowność zysku dla wszystkich płatników CIT wynosi 6,2 proc., a mediana – 3,7 proc. Czyli jeśli zapłacimy korporacji 100 złotych, to średnio ma ona z tego 6,2 złotych zysku brutto.
A jak wygląda rentowność amerykańskich koncernów, w tym TVN czy RASP? Google wypada stosunkowo najlepiej, bo z rejestrowanych w Polsce przychodów na poziomie 444 mln złotych spółka wykazała 71 mln zysku, rentowność jest zatem powyżej średniej i wynosi 16 proc., od czego firma zapłaciła 13 mln złotych podatku CIT. Facebook ma w Polsce większe przychody niż Google (519 mln), zapłacił jednak dużo mniejszy podatek, bo wykazał większe koszty i mniejszy zysk (zaledwie 22 mln). Rentowność 4,2 proc. to nawet mniej niż PKP Intercity, które wykazuje ponad 6 proc. rentowności.
TVN posiada dwie spółki: TVN Media i TVN S.A. TVN Media wykazuje rentowność 6,5 proc., zysk 146 mln złotych, od czego płaci podatek 27 mln złotych, czyli nieco powyżej średniej. Z kolei TVN S.A. ma znacznie niższą od średniej rentowność, bo tylko 1,5 proc.: z przychodów spółki na poziomie 1,7 mld złotych zysk wyniósł w 2019 zysk zaledwie 26 mln, od czego zapłacono tylko 5 mln złotych podatku. RASP wykazuje natomiast rentowność niższą niż inni płatnicy CIT, bo 3 proc., a zapłacił 3,5 mln złotych podatku z zysku wynoszącego 18,7 mln przy przychodach w wysokości 615 mln. Tu jednak warto zaznaczyć, że w sprawozdaniu giełdowym Axel Springer na giełdzie we Frankfurcie wykazuje rentowność na poziomie 6 proc. dla wszystkich segmentów działalności, a więc dużo niżej niż Google czy Facebook. RASP działa bowiem w wielu „starych” segmentach gospodarki, takich jak wydawanie prasy, nie do końca więc można go pod tym względem porównywać z Google czy Facebookiem.
Podatki od reklam nie są złe, ale ten proponowany jest fatalny
czytaj także
Google wypada na tym tle stosunkowo dobrze, acz rentowność operacyjna spółki (uwzględniająca także koszty prowadzenia firmy, z zasady niższa od marży zysku brutto) wciąż jest jednak niższa niż ta, którą wykazuje na giełdzie w USA, gdzie wynosi ona 26 proc. Facebook natomiast w sprawozdaniach giełdowych wykazuje marżę operacyjną na poziomie 38 proc., a w Polsce jego rentowność wynosi jedynie skromne 4 proc. z hakiem. Coś tu zdecydowanie nie gra.
Warto też pamiętać, że duża część samych przychodów niektórych gigantów technologicznych nie jest w ogóle rejestrowana w Polsce. Przykładowo, Google dopiero w 2020 roku utworzyło zarejestrowaną w Polsce spółkę dla klientów biznesowych. Przed jej utworzeniem część jego przychodów z terenu Polski nie była w ogóle widoczna dla naszego fiskusa, ponieważ przechodziła przez spółkę z Irlandii.
Dlaczego po prostu nie podnieść CIT?
Wygląda więc na to, że argumenty rządu na temat podatku medialnego nie są uzasadnione. TVN, Facebook czy Google nie płacą wiele niższego podatku CIT niż inne duże firmy. Z drugiej strony prawdą jest, że podatki płacone przez zagraniczne koncerny nie są wysokie i zapewne mogłyby być wyższe. Skoro rząd słusznie zwraca uwagę na stosunkowo niskie wpływy z podatku CIT, pozostaje pytanie, dlaczego po prostu nie podnieść stawki tego podatku?
Na tle innych krajów Europy stawka w Polsce nie jest wcale wysoka. Tuż za południową granicą Słowacja ma stawkę 21 proc. Niemcy 29,9 proc., Francja 32 proc. Średnia stawka CIT dla położonych w Europie krajów OECD wynosi 21 proc.
Podwyżka CIT nie byłaby też politycznie kosztowna i mogłaby być połączona z dodatkowym wsparciem dla osób ubogich, które stanowią większość polskiego społeczeństwa. Wyborcy nie będą protestować w obronie niskich podatków dla wielkich koncernów, a gdyby np. zapowiedzieć przeznaczenie części dodatkowych wpływów z podatku choćby na waloryzację 500+, to taka zmiana może być wizerunkowo bardzo korzystna dla rządu.
czytaj także
Problemem z podwyżką CIT jest jedynie to, że wielkie firmy i tak go nie płacą w takiej wysokości, w jakiej powinny. Trudno uwierzyć, by Facebook faktycznie był tak mało dochodowy akurat w Polsce. Tu rozwiązaniem powinny być spójne globalne lub przynajmniej europejskie przepisy co do CIT. Wprowadzenie jednolitej stawki CIT na terenie całej Unii Europejskiej powinno zniechęcić firmy do opodatkowania zysków w krajach, gdzie CIT jest niski, np. w Irlandii. Unia Europejska ma wspólną politykę rolną, wspólną politykę co do rybołówstwa, wiele reguł jest jednolitych dla całej Wspólnoty, a w kwestii CIT panuje wolna amerykanka. Kraje rywalizują ze sobą, wprowadzają niskie stawki, by przyciągnąć biznesy z innych krajów. Sytuacja ta jest przeciwieństwem solidarności.
Podwyżka CIT w Polsce do średniej stawki 21 proc. dałaby około 3 mld złotych, a więc na tle całościowych potrzeb państwa nie są to kwoty wysokie (przypomnijmy, że budżet NFZ to 104 mld), ale jednak i tak trzy razy wyższe niż planowane wpływy z nowego podatku medialnego. Zamiast więc podwyższać podatki jednej stacji TVN, najlepiej podwyższyć je wszystkim korporacjom i dążyć do stworzenia szczelnego, spójnego systemu na poziomie całej Europy.
**
Paweł Miech jest z wykształcenia doktorem nauk humanistycznych, z zawodu programistą, sekretarzem kwartalnika „Równość”.