Koalicja rządząca nie nauczyła się, że trzeba mówić tak, jak PiS – nie tylko do wielkich aglomeracji – mówi Karol Trammer.

Koalicja rządząca nie nauczyła się, że trzeba mówić tak, jak PiS – nie tylko do wielkich aglomeracji – mówi Karol Trammer.
PiS i PO mają wspólny cel: wszystko, co realnie lewicowe i potencjalnie zagrażające prawicowej hegemonii, musi zostać zduszone w zarodku.
Jeśli Kanał Zero nie straci do następnych wyborów, to w 2027 roku prawica będzie miała bardzo korzystny dla siebie krajobraz medialny.
Obecny skręt w prawo jest głównie symboliczny. Faceci chcą się ponapinać, a części kobiet znów spodobało się romantyzowanie tradycyjnego modelu rodziny. W swoich poglądach szczegółowych liberalizują się z każdym rokiem.
„Stówa – wydaję ją, jakbym spluwał” – to chyba motto premiera, nieustannie mnożącego obietnice, z których nie potrafi się wywiązać.
Gdy już sobie wyjaśnimy, co jest prawdą, a co było kampanijną fikcją, anty-PiS może zacząć myśleć nad tym, w jaki sposób utrzymać władzę.
Trzaskowski dawał przynajmniej teoretyczną szansę na to, że coś może się zmienić na lepsze w Polsce dla kobiet czy społeczności LGBT+ w tej dekadzie. Wygrana Nawrockiego ją ostatecznie zamyka.
Exit poll pracowni Ipsos mówi, że Rafał Trzaskowski dostał 50,3 proc., a Karol Nawrocki 49,7 proc. głosów. Obaj kandydaci nie mogą spać spokojnie, ale obaj dziękują i są przekonani, że świetnie im poszło.
Rafał Trzaskowski zdobył 50,3 proc., Karol Nawrocki 49,7 proc. – wynika z exit polla Ipsos. W siedzibie Krytyki Politycznej o wynikach rozmawiają Kaja Puto, Olena Babakova, Jakub Majmurek i Sławomir Sierakowski.
W pewnym sensie polskie wybory prezydenckie zmieniły się w „proxy war” między trumpowską Ameryką a europejskim centrum. Obaj kandydaci biorą udział w tej wojnie, ukrywając jej prawdziwe strategiczne stawki przed swoimi wyborcami.
Tusk i spółka poświęcili już na ołtarzu politycznej skuteczności takie ideały jak wolność i prawa człowieka, a politykę społeczną powoli zastępuje filantropia, symbolizowana przez posłankę PO, córkę milionera z workiem ziemniaków.
Jeśli kandydat na prezydenta podczas kampanii opowiada tak niespotykane i łatwe do weryfikacji dyrdymały, to jest zdolny do każdego oszustwa.