Kraj

OPZZ jest krytyczne wobec ustawy o jawności życia publicznego

Zostań lobbystą za 1000 zł, sygnalistą współpracującym z prokuraturą. Ten projekt może wręcz ograniczyć transparentność, a wzmocnić władzę centralną.

Rząd forsuje ustawę o jawności życia publicznego. Niestety, wbrew deklaracjom jej twórców, projekt może wręcz ograniczyć transparentność, a wzmocnić władzę centralną. Zgodnie z ustawą urzędy mogą zniechęcać ludzi do domagania się informacji poprzez żądanie opłat za ich przygotowanie. Brak zgody na opłatę to wieloletnie procesowanie się, co w praktyce oznacza brak dostępu do informacji. Ponadto ustawa pozwala na odmowę udostępnienia informacji. W przypadku gdy „wnioskodawca w sposób uporczywy składa wnioski, (…), których realizacja ze względu na ilość lub zakres udostępnianej informacji znacząco utrudniłaby działalność podmiotu obowiązanego do udzielenia informacji publicznej, podmiot ten może odmówić udostępnienia informacji publicznej”. Trudno powiedzieć, co ustawodawca ma na myśli, pisząc o „uporczywości” czy o „znaczącym utrudnianiu”, natomiast niewątpliwie w ustawie istnieje furtka pozwalająca na ukrywanie faktów niewygodnych dla władzy.

Poważne wątpliwości budzi niejasna definicja lobbingu zawarta w ustawie, która pozwala na dość dowolną jej interpretację. Zgodnie z nią lobbingiem będzie „każde działanie podmiotów niebędących organami władzy publicznej lub upoważnionymi przez te organy przedstawicielami, prowadzone metodami prawnie dozwolonymi nieuregulowanymi w ramach ustawowych procedur postępowania przed organami władzy publicznej, zmierzające do wywarcia wpływu na podjęcie przez organ władzy publicznej rozstrzygnięć w określonym kierunku”. To arbitralne rozszerzenie pojęcia lobbingu może wiązać się ograniczeniem podstawowych praw obywatelskich. Wszak pod tę definicję może podlegać choćby udział w demonstracji czy strajku lub napisanie listu otwartego.

Zgodnie z ustawą prawo do działalności lobbingowej otrzymają osoby fizyczne, ale ustawa obliguje je do zgłoszenia informacji o wszystkich źródłach dochodu z okresu dwóch poprzednich lat. Organizacje chcące zostać lobbystami, zostaną zmuszone do przedstawienia wszystkich źródeł finansowania z ostatnich 12 miesięcy, z których organizacja otrzymywała wsparcie, w kwocie wyższej niż minimalne miesięczne wynagrodzenie wraz z podaniem nazwy i numerem NIP osoby prawnej finansującej organizację lub nazwiska darczyńcy. Powyższe regulacje dotyczą między innymi związków zawodowych, które zostaną zmuszone do przesłania szczegółowych informacji na temat swojego funkcjonowania. Brak zgody na przesłanie takich informacji będzie skutkować wyłączeniem z grona podmiotów, którym udostępniana będzie informacja publiczna. Na dodatek pomyłka lub podanie nieaktualnych lub niepełnych danych zagrożone będzie sankcją pozbawienia wolności i to aż do 8 lat! Okazuje się więc, że osoby i organizacje, które będą chciały mieć dostęp do informacji publicznych i brać udział w negocjacjach, same będą poddawane surowej kontroli. W praktyce może to oznaczać wykluczenie z możliwości zgłaszania stanowisk organizacjom społecznym i krytycznym jednostkom. Zarazem obowiązek ujawniania szczegółowych danych w ustawie nie dotyczy przedsiębiorstw, co tworzy nierówność podmiotów. Całość wydaje się ograniczać wpisany w Konstytucję dialog społeczny i wykluczać wiele środowisk z wpływu na decyzje ważne dla kraju.

Na dodatek autorzy ustawy zaproponowali zwiększenie opłaty za rejestrację lobbysty zawodowego ze 100 zł do 1000 zł, co również stanowi ograniczenie swobód obywatelskich. Autorzy ustawy uważają, że „zbyt duża łatwość wpisania się na listę lobbystów zawodowych może grozić paraliżem prac legislacyjnych”, choć od momentu obowiązku rejestracji dla zawodowych lobbystów jedynie ok. 20-30 takich lobbystów rocznie zgłasza się do parlamentu.

Wiele wątpliwości może też budzić zawarta w ustawie nowa grupa ludzi, określona mianem „sygnalistów”. Sama idea wydaje się słuszna – chodzi o wsparcie dla osób, które dostrzegają nieprawidłowości w określonej instytucji lub firmie i chcą móc bezpiecznie przekazać informacje o patologiach organom ścigania. Z ustawy wynika jednak, że sygnaliści mają być po prostu wysłannikami prokuratury i służb specjalnych. Prokuratura lub inne służby, w tym CBA i ABW, mają nadawać i obierać status sygnalisty według własnych kryteriów. Sygnaliści mają działać w kluczowych instytucjach publicznych i spółkach skarbu państwa, więc w miejscach, w których zarządy są nominowane przez władzę. Zadaniem sygnalisty jest śledzenie patologii w zarządzaniu przedsiębiorstwem, ale zgodnie z ustawą „prokurator informuje pracodawcę lub podmiot, którego dotyczą informacje, (…) o nadaniu zgłaszającemu statusu sygnalisty”. Trudno w tym kontekście stwierdzić, jak sygnalista dowie się o nieprawidłowościach funkcjonowania zarządu danej firmy. Wydaje się raczej, że sygnaliści w porozumieniu z zarządzaną przez ministra sprawiedliwości prokuraturą i zarządem firmy będą szukać haków na krnąbrne związki zawodowe albo na pracowników będących przeciwnikami obozu rządzącego. Sygnalistom ustawa oferuje wyjątkową ochronę przed zwolnieniem lub pogorszeniem warunków umowy – w razie zwolnienia mają oni dostać 24 pensje. Z drugiej strony prokurator niezadowolony z pracy sygnalisty może w każdej chwili pozbawić go ochrony. Sygnalista jest więc w pełni podporządkowany prokuraturze.

Krawczyk: Sygnalistki

Ustawa nic nie mówi o dziennikarzach śledczych, który w wielu krajach są objęci szczególną ochroną i którzy często patrzą władzy na ręce. Lekceważy ona związki zawodowe i rady pracownicze. Nie wspomina o Państwowej Inspekcji Pracy. Powołuje nowe formy kontroli, które są w pełni podporządkowane służbom specjalnym i upolitycznionej prokuraturze. W praktyce daje większe możliwości kontrolowania obywateli przez władzę, a przecież jawność życia publicznego zakłada też kontrolę władzy przez obywateli.

Źródło: biuro prasowe OPZZ

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Szumlewicz
Piotr Szumlewicz
Lider związku zawodowego Związkowa Alternatywa
Lider związku zawodowego Związkowa Alternatywa, prowadzący program „Czas na związki” w Resecie Obywatelskim, felietonista Gazety Wyborczej, redaktor portalu lewica.pl, komentator spraw związkowych i pracowniczych w Krytyce Politycznej.
Zamknij