Kraj

Nowacka: Blue hotel

Polscy politycy bronią działań, których w Waszyngtonie nie broni już prawie nikt.

Z każdego kryzysu demokracja z zasady powinna wyjść wzmocniona o wnioski i doświadczenia wyciągnięte z porażek, a nawet zbrodni, popełnionych w jej imieniu. Takie przynajmniej można odnieść wrażenie, wsłuchując się w wystąpienie senator Feinstein, która prezentowała raport na temat więzień CIA.

Jednakże samo przetrwanie demokracji nie gwarantuje, że w jej ramach przetrwa parlamentarna lewica. Trudno nie zgodzić się tu z tezami przedstawionymi przez Jakuba Majmurka w ostatnim felietonie. Jednak samo pochowanie SLD niczego nie zmieni, jeśli skupimy się wyłącznie na potępieniu byłego premiera i prezydenta oraz pozostałych polskich akolitów amerykańskich akcji w ramach wojny z terrorem. A pamiętajmy, że to poparcie dla akcji państw Zachodu wobec krajów islamu było wśród polityków mainstreamu powszechne (ze słynnymi słowami Kaczyńskiego, że to także nasza wojna).

I trudno sobie wyobrazić, że tylko nasi politycy nie słyszeli i nie czytali o bazie Guantanamo, o porwaniach, torturach itd. Forma im nie przeszkadzała, przeszkadza jedynie miejsce akcji (Stare Kiejkuty) i napiwek przekazany w kartonach.

Zatem mamy państwo występujące w roli taniego hotelu dla sadystów, którzy działają poza terenem swojego kraju ze strachu przed prawnymi konsekwencjami naruszenia systemu konstytucyjnego USA. Z drugiej strony administratorzy hotelu okazują dla swojego systemu prawnego dezynwolturę godną latynoamerykańskich karykatur polityków ubranych w mundury.

Polski kompleks szukania oparcia w mocarstwie (przykryty narracją o liderze Europy Wschodniej, kraju, z którym liczą się w Unii, czy też oniryczną fantazją o Polsce jagiellońskiej, porzuconą prawie sto lat temu w Rydze) niszczy naszą politykę. Niszczy kolejnym „kompromisem”, tym razem w polityce zagranicznej: bezwzględne poddanie się agresywnej polityce USA z czasów Busha doprowadził do takiego absurdu, że polscy politycy bronią działań, których w Waszyngtonie nie broni już prawie nikt.

Zatem jak przekuć doświadczenie katowni Starych Kiejkut we wnioski, które nas od nich uchronią w przyszłości?

Należy w debacie publicznej określić faktyczną siłę i rolę Polski na arenie międzynarodowej. Rolę, przyznajmy to szczerze, która odbiega od haseł wtłaczanych nam do głów przynajmniej od czasów Gierka: dziesiątej gospodarki, jednej z najsilniejszych armii etc. To te fantazje doprowadziły Polskę do osamotnienia, czego symbolem będące w stanie rozkładu Trójkąt Weimarski i Grupa Wyszehradzka. Kto oprócz Niemiec budujących potęgę Unii (i naturalnie własną przy okazji, co jest dziejowym dobrodziejstwem Polski) chce konsultować działania międzynarodowe w Polsce? Czesi? Słowacy? A może Litwini?

Zamiast machać szabelką, popisywać się nie swomi ciężkimi dywizjami NATO i nie swoimi rakietami Patriot, należy budować współpracę opartą na bazie Unii Europejskiej. Tylko siła wspólnoty może dać nam gwarancje pokoju i bezpieczeństwa. Wspólnoty opartej na wartościach demokracji i wolności, zawartych w traktatach i konwencjach.

Należy skierować działania Unii na przywrócenie roli ONZ w polityce międzynarodowej. Przecież dalsza destabilizacja i osłabianie tej ogólnoświatowej platformy dialogu i działania coraz bardziej będzie przypominać kopniaki rozdawane przez wszystkie strony coraz słabszej Lidze Narodów w latach 30. ubiegłego wieku. Uwaga naszych wojskowych powinna się skupić na obronnych pracach NATO i wspólnym uczestnictwie z pozostałymi krajami UE w misjach pokojowych ONZ. Należy przywrócić pozycję, którą mieliśmy w tej organizacji.

Polska powinna modernizować swoją armię, jednak zamiast kolejnych Afganistanów czy Iraków środki publiczne powinny być przekazywane na rządowe i pozarządowe działania w tych krajach: budowę szkół, szpitali, studni itd. I na fundowane przez rząd studia dla młodzieży z krajów dotkniętych konfliktami, w które tak czy inaczej się angażujemy czy też gdzie możemy się zaangażować. Budowanie długofalowego kontaktu z natury rzeczy bezinteresowne nie jest, ale przynosi lepsze efekty niż nawet najpiękniejsze zdjęcie polskiego polityka w hełmie koloru khaki na tle zakurzonego czołgu.

I najważniejsze: należy powtarzać, czym jest demokracja, czym są prawa człowieka.

Pamiętając o ofiarach w Nowym Jorku, Londynie, Madrycie, Bagdadzie, nie należy zapominać, że źródeł terroryzmu nie wypleni się nawet najwymyślniejszą torturą.

W Norymberdze prawdziwym ludobójcom zapewniliśmy sąd, prokuratora, adwokata, proces. I nie wszyscy oskarżeni skończyli na szubienicy.

Barbara Nowacka od dziś wśród stałych komentatorów Dziennika Opinii!

Barbara Nowacka – informatyczka, kanclerz Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych, wiceprezeska Fundacji im. Izabeli Jarugi-Nowackiej. Działalność społeczną zaczynała w 1993 r. w Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. W latach 1997-2005 w Federacji Młodych Unii Pracy i w Unii Pracy. W 2005 r. współzakładała organizację Młodzi Socjaliści. W maju startowała do Parlamentu Europejskiego jako bezpartyjna kandydatka popierana przez Kongres Kobiet z list Europa Plus Twój Ruch.

Czytaj także:

Co politycy mówili o więzieniach CIA w Polsce od roku 2005?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Barbara Nowacka
Barbara Nowacka
Polityczka lewicy
Informatyczka, kanclerz Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych, wiceprezeska Fundacji im. Izabeli Jarugi-Nowackiej. Działalność społeczną zaczynała w 1993 r. w Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. W latach 1997-2005 w Federacji Młodych Unii Pracy i w Unii Pracy. W 2005 r. współzakładała organizację Młodzi Socjaliści. Od 2019 posłanka klubu Koalicji Obywatelskiej.
Zamknij