Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Wszystkie weta prezydenta. Nawrocki kontra rząd

Jak na razie Karol Nawrocki nie wybił się na niepodległość względem swojego obozu politycznego i realizuje scenariusz wywrócenia rządu koalicyjnego. Przy okazji pokazuje, że ani on, ani jego współpracownicy nie mają pojęcia na temat podatków i danin publicznoprawnych.

ObserwujObserwujesz

Zgodnie ze wszystkimi znakami na niebie „prezydent wszystkich Polaków” postanowił iść na wojnę z polskim rządem. Wetuje jak opętany, opowiadając przy tym tak niestworzone historie, że złapać się za głowę to mało. Oczywiście polityczny nowicjusz, jakim wciąż jest Karol Nawrocki, nie wymyśla tych „uzasadnień” sam. Ma od tego swoich ludzi, którzy mają znacznie więcej doświadczenia politycznego: Zbigniewa Boguckiego, Marcina Przydacza, a przede wszystkim stosunkowo rzadko widywanego w mediach Pawła Szefernakera, który wyrósł na szarą eminencję pałacu. Wszyscy oni są z PiS, co pokazuje, że jak na razie Nawrocki nie wybił się na niepodległość względem swojego obozu politycznego i realizuje scenariusz wywrócenia rządu koalicyjnego.

Uzasadnienia wetowania ustaw, które przygotowują współpracownicy prezydenta, są pełne oczywistych manipulacji i przekłamań, gdyż nie o dobre rządy tu chodzi, lecz o partykularne interesy polityczne.

„Podpisałem 110 ustaw”

Nawrocki oraz jego ludzie szermują liczbą niezawetowanych ustaw, by uniknąć wrażenia, że prezydent stał się hamulcowym całego państwa. To oczywiste, że większość przyjętych przez parlament aktów prawnych podpisze nawet Karol Nawrocki. Wynika to z faktu, że w ciągu kadencji Sejm uchwala zwykle około tysiąca ustaw. Gdyby Nawrocki miał zawetować większość, to nawet Szefernakerowi skończyłyby się pomysły na uzasadnienia. Ludzie z kancelarii musieliby je zresztą najpierw wszystkie przeczytać. Poza tym większość uchwalanych projektów ma charakter techniczny i dotyczy bardzo wąskich i niekontrowersyjnych kwestii.

Czytaj także Czy Nawrocki będzie wstydził się radosnych zdjęć z Trumpem? Łukasz Łachecki

Przykładowo, wśród ostatnich 15 ustaw podpisanych przez prezydenta znalazła się nowelizacja prawa budowlanego oraz ratyfikacja Porozumienia wykonawczego do Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Stanów Zjednoczonych Ameryki o wzmocnionej współpracy obronnej w sprawie zatrudniania lokalnych pracowników cywilnych. Tej ostatniej Nawrocki nie mógłby nie podpisać, chociażby ze względu na relacje z Donaldem Trumpem.

„Dostałem mandat od wyborców”

Mandatu Nawrockiego nie neguję. Niewątpliwie w polskim systemie politycznym prezydent ma największy mandat społeczny ze wszystkich polityków sprawujących wysokie funkcje w państwie. Tylko że Nawrocki dostał mandat na bycie prezydentem, a nie premierem, tymczasem zachowuje się, jakby był jednym i drugim.

W ciągu niespełna pół roku obecny prezydent zawetował 20 ustaw, czym już wywindował się na trzecie miejsce pod tym względem w całej historii III RP. Wyprzedził o jedno oczko Andrzeja Dudę, który w ciągu 10 lat skorzystał z weta 19 razy, chociaż był w kohabitacji 2,5 roku – najpierw z rządem Ewy Kopacz, a potem z koalicyjnym rządem Donalda Tuska. Do wyprzedzenia Lecha Wałęsy brakuje Nawrockiemu ledwie ośmiu wet, więc jest wielce prawdopodobne, że dokona tego jeszcze w pierwszym kwartale 2026 roku.

Gdyby ekstrapolować dotychczasowe weta, to w ciągu całej kadencji Karol Nawrocki nie podpisałby 200 ustaw. To kosmiczna liczba, która jasno pokazuje, że aktualny lokator pałacu obrał sobie za cel destrukcję działań rządu, czym jawnie łamie mandat, który dali mu wyborcy.

„Niech rząd walczy z mafiami VAT-owskimi”

Jako uzasadnienie ostatnich wet, które dotyczyły akcyzy na alkohol i opłaty od napojów słodzonych, Nawrocki podał rzekomą rezygnację rządu z walki z mafiami VAT-owskimi. Niestety, nie posiłkował się przy tym żadnymi danymi. Tymczasem według najświeższych danych dotyczących luki w VAT, w 2024 roku zmniejszyła się ona wyraźnie względem ostatniego roku rządu PiS. Według raportu Komisji Europejskiej w 2024 roku wyniosła 10,9 proc., co oznacza spadek o ponad 5 punktów procentowych w porównaniu do roku 2023. Wynik z 2024 roku był drugim najlepszym od 2019 roku włącznie – tylko w 2021 roku luka wyniosła ledwie 4,8 proc., co jednak wynikało w dużej mierze z zaburzeń gospodarczych po pandemii. Już w 2022 roku było to 11,2 proc.

„Rząd zadłuża Polskę”

Zawetowanie ustaw akcyzowej i cukrowej Nawrocki uzasadnił również rekordowym nominalnym deficytem, jaki w przyszłym roku zanotuje budżet państwa. To manipulacja w dwóch wymiarach jednocześnie. Po pierwsze, Komisja Europejska nałożyła na Polskę procedurę nadmiernego deficytu już w czerwcu 2024 roku, gdy obecny rząd był u władzy dopiero pół roku. KE opierała się przy tym na danych z 2022 roku i 2023 roku, które również zostały zamknięte z wysokim deficytem – odpowiednio 3,4 proc. PKB i 5,2 proc. PKB. W 2024 roku faktycznie zanotowano dawno niewidziane 6,5 proc. PKB deficytu, ale budżet na tamten rok przygotował jeszcze rząd PiS, a obecna koalicja wprowadziła do niego jedynie korekty.

Czytaj także Nawrocki niestety radzi sobie lepiej niż dobrze Galopujący Major

W 2025 roku deficyt rzeczywiście sięgnie nawet 7 proc. PKB. Jest to jednak związane z ogromnymi wydatkami na zbrojenia, które – słusznie – zamówił już obecny rząd. Tu pojawia się druga manipulacja – skoro rząd zadłuża Polskę, to chyba dobrze byłoby zasilić budżet dodatkowymi kwotami? Czy Nawrocki nie traktuje obecnego budżetu państwa jako zadłużania Polski tylko dlatego, że akurat przy władzy są jego oponenci polityczni? Czy to na pewno prezydent wszystkich obywateli, czy jednak tylko (prawicowej) części?

„Rząd sięga po pieniądze Polaków”

To znów uzasadnienie wet wobec ustaw akcyzowej i cukrowej. Nawrocki wyraźnie pokazuje, że ani on, ani jego współpracownicy nie mają pojęcia na temat podatków i danin publicznoprawnych. Ani akcyza, ani opłata cukrowa nie są wyrażane w procentach, tylko w liczbach nominalnych. Opłata cukrowa wynosi 0,50 zł za litr napoju słodzonego. Akcyza na alkohol zależy od rodzaju napoju – przykładowo, dla wina wynosi ona 222 zł za hektolitr gotowego produktu. W ten sposób, żeby utrzymać dotychczasowy poziom opodatkowania, akcyza i opłata cukrowa muszą co roku rosnąć, by nadążyć za wzrostem cen. Zamrożenie stawek obu danin sprawiłoby, że z każdym rokiem ich realna wysokość by malała.

W przypadku akcyzy sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, gdyż funkcjonuje już mapa drogowa, wprowadzona jeszcze za rządów PiS, która zakłada coroczny wzrost o 5 proc. w latach 2023-2027. Weto Nawrockiego nie zablokuje więc podwyżki, a jedynie ograniczy ją o 10 pkt. proc., gdyż rząd chciał podnieść ją o 15 proc. Wynika to z faktu, że utrzymanie dotychczasowego wzrostu sprawi, iż alkohol z każdym rokiem będzie się stawał coraz bardziej dostępny, co wpędza kolejne osoby w uzależnienie lub przynajmniej nadużywanie tego bardzo silnego narkotyku.

W 2024 roku za przeciętną miesięczną pensję mogliśmy kupić 238 półlitrowych butelek wódki. Dwadzieścia lat wcześniej było to 121 butelek, a w 2015 roku przeciętny Polak mógł ich nabyć 156. Akcyza nie nadąża więc za pensjami i w ciągu dwóch dekad dostępność alkoholu wzrosła dwukrotnie. W ten sposób akcyza traci swoją funkcję ograniczającą dostęp do tej używki, co w połączeniu z powszechną dostępnością fizyczną – chociażby w sklepach nocnych i na stacjach benzynowych – tworzy kolejne problemy i generuje wydatki publiczne na leczenie wypadków i choroby alkoholowej.

Czytaj także Czy Nawrocki z Mentzenem ukradną Kaczyńskiemu partię? Galopujący Major

Dla porządku warto dodać, że opłata cukrowa nie obciąża soków, jak przekonują regularnie politycy PiS i pracownicy kancelarii prezydenta. Soki naturalne nie są słodzone, więc ich ta opłata nie dotyczy. Obejmuje ona jedynie popularne „nektary”, które są znacznie mniej zdrowe od soków, więc dobrze, że ich atrakcyjność cenowa relatywnie spada.

„Nie podpiszę ustawy podwyższającej podatki”

To jedna z obietnic wyborczych Karola Nawrockiego, którą wspomina regularnie, puszczając oko do swoich wyborców z Konfederacji. Abstrahując od tego, że na szczęście zdążył już ją złamać, podpisując ustawę podwyższającą CIT płacony przez sektor bankowy, to nikt przecież nie kazał Nawrockiemu składać najbardziej idiotycznej obietnicy od czasów królów elekcyjnych w I RP. To drastyczne ograniczenie pola władzy uchwałodawczej i wykonawczej. Co więcej, ma miejsce w czasach niezwykle burzliwych, w których trudno nawet przewidzieć wypadki w kolejnych kilku miesiącach, a co dopiero na przestrzeni pięcioletniej kadencji prezydenta.

Przypomnijmy, że blokowanie dodatkowych wpływów państwa było jedną z przyczyn upadku I Rzeczpospolitej. Najwyraźniej Nawrockiemu zamarzył się upadek trzeciej, co samo w sobie sprawia, że ten człowiek bohatersko kroczy drogą zmierzającą prosto pod Trybunał Stanu.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie