W czwartek 20 lipca został powołany Demokratyczny Front Młodych. Do tej pory niewiele o nim wiadomo, lecz już gromadzi wokół siebie młodzież z różnych środowisk. Rozmawiają o przyszłości opozycji, wymieniają się najnowszymi informacjami na facebookowym czacie, skrzykują się pod Sejmem. Są wyraźnie wkurzeni.
Od dawna słychać dwa zarzuty kierowane w stronę antyrządowych protestów. Po pierwsze, że opozycja nie potrafi się zjednoczyć. Po drugie, że wśród demonstrantów brakuje młodzieży. Naprzeciw tym zarzutom staje Demokratyczny Front Młodych – nowo powstała inicjatywa mająca na celu zrzeszenie młodzieżówek wszystkich partii i organizacji oraz tych, którzy nie chcą być politycznie zaszufladkowani. Czyli po prostu „miejsce, do którego zapraszamy wszystkich młodych, którzy chcą żyć w normalnym kraju” – mówi Adam Kądziela, inicjator Frontu oraz przewodniczący Młodych Nowoczesnych.
czytaj także
*
Wojtek Wieczorek: Czym jest „normalny kraj”, o który apelujecie?
Adam Kądziela: To nic nadzwyczajnego. To państwo, które respektuje konstytucję, w którym szanowane są podstawowe prawa obywatelskie, które podziela wartości Unii Europejskiej. To, o co apelujemy, to takie absolutne minimum, o które paradoksalnie musimy się dziś upominać. Napisany przez nas apel jest apelem o normalność. Pod tym apelem podpisali się przedstawiciele organizacji młodzieżowych, politycznych i studenckich.
Razem z tym apelem ogłosiliście powstanie organizacji nazwanej Demokratycznym Frontem Młodych.
To nie jest i nie będzie organizacja. Każda organizacja jest odrębnym bytem z własnym programem. A podczas naszego pierwszego spotkania okazało się, że różnimy się praktycznie na każdej płaszczyźnie szeroko pojętego życia publicznego. Na szczęście, szybko doszliśmy do wniosku, że to nie jest dziś kluczowe. Najważniejszy teraz jest spór wokół sądownictwa, co jednocześnie oznacza walkę o niezależność jednego z trzech organów władzy w naszym kraju. Nie ma szans, żebyśmy stworzyli coś poza nieformalną współpracą różnych środowisk, ale w obronie normalności będziemy działać razem.
W sferze idei brzmi to bardzo dobrze, ale co realnie planujecie w ramach waszej działalności?
Na początku chcemy usiąść i porozmawiać. To, co mi się podoba jak na razie najbardziej, to fakt, że jesteśmy w stanie zająć miejsca przy jednym stole i konstruktywnie dyskutować. Nie podchodzimy do tego tak jak nasi koledzy z PiSu czy Polski Razem, którzy, mimo że dostali zaproszenia, nie przyszli na spotkanie. Szkoda, bo chcieliśmy się dowiedzieć, co oni myślą. Ale zdaję sobie sprawę, że rozmowa to na chwilę obecną za mało. Z drugiej strony, nie wierzę też, że powstanie jakaś utopijna forma współpracy – tak wielce oczekiwana przez niektóre środowiska „nowa Solidarność”. Zrobię jednak wszystko, żeby ludzie się ze sobą komunikowali, wymieniali informację, spotykali na protestach i razem organizowali happeningi. Wspólnie planujemy też chodzić do programów telewizyjnych – dotychczas opozycja była w nich rozproszona, ale my chcemy to zmienić. Cały czas szukamy pomysłów na nowe formy sprzeciwu.
Jakie przewidujesz tego efekty? Nie boicie się, że mając w nazwie słowo „młodych” nie zostaniecie potraktowani poważnie?
Nie wiem, jakie będą efekty. Wiem za to, co już się udało. Po pierwsze, dzięki nam udało się rozdystrybuować film z dwójką młodych dziennikarzy TVP pokazujących środkowe palce podczas czwartkowego protestu. Godzinę po jego opublikowaniu Klaudiusz Pobudzin zawiesił z nimi współpracę. Po drugie, staliśmy dziś (w piątek – red.) bardzo długo pod Senatem prawie wydzierając się do okien Senatorów. Z drugiej strony, tonowaliśmy trochę nastroje wśród ludzi – nie chodzi o to, żeby linczować tych senatorów. Potrzebny jest mocny głos sprzeciwu, dzięki któremu będzie wiadomo, że młodzi ludzie stoją teraz tam, gdzie kiedyś stała część ich rodziców, a tam gdzie – jak powiedział kiedyś Jarosław Kaczyński – stało ZOMO, stoi dzisiejsza władza. Taki głos jest niezbędny i nie będzie wystarczająco silny jeśli nie będziemy współpracować na najbardziej podstawowym poziomie. Być może brzmi to trochę biernie, ale takie są nasze możliwości – nikt się przecież nie podpali pod sądem. Jeśli chodzi o branie nas na poważnie, to powiem jedno: przychodźcie na protesty. Tam widać, że to właśnie młodzi ludzi są motorem całego zamieszania.
„Normalny kraj” to państwo, które respektuje konstytucję, w którym szanowane są podstawowe prawa obywatelskie, które podziela wartości Unii Europejskiej.
Pomysł Frontu Demokratycznego został wysunięty przez Nowoczesną 14 lipca. Ty sam jesteś jej działaczem. Masz świadomość, że zostaniecie zaatakowani zarzutami o wszelkiego rodzaju powiązania partyjne i o sprzeczność z waszą ponadpartyjną ideą?
Tak, jestem tego całkowicie świadomy. Z tym, że Front Demokratyczny jest adresowany do społeczeństwa i był rzucony jako pomysł. Jest to niewątpliwie pomysł Nowoczesnej, ale nie jest w żaden sposób zinstytucjonalizowany. Ja wychodzę z inicjatywą zorganizowania takich spotkań i nigdzie nie mówię, że jest to Front Nowoczesnej.
I nie zamierza się w niego przeobrazić w przyszłości?
W żadnym wypadku. To byłoby nie fair w stosunku do osób przychodzących na spotkania. Dziś (piątek – red.) zorganizowałem konferencję prasową w odpowiedzi na wypowiedź młodych z PiSu – nie będę ukrywał, że pomogły mi w tym osoby z Nowoczesnej, ale oficjalnymi organizatorami i osobami wypowiadającymi się podczas tej konferencji byli ludzie z wielu środowisk. Co więcej, do tego momentu, miejscem spotkań był Nowy Świat 27, czyli siedziba Nowoczesnej. Dzieje się tak, dlatego że biuro jest dość otwarte na te spotkania, ale nie mam nic przeciwko zebraniu się w innej lokalizacji. Dopiero się uczymy, jak to wszystko powinno funkcjonować. A mamy coraz mniej czasu, bo sytuacja pogarsza się z minuty na minutę.
czytaj także
*
W sobotę, dzień po rozmowie z Adamem, odbyło się kolejne spotkanie Frontu. Tym razem w warszawskiej siedzibie SLD. Pojawiło się około 15 osób – członkowie Młodych Demokratów, młodego KODu, Federacji Młodych Socjaldemokratów, Młodych Nowoczesnych i Obywateli RP.
„Pomysł, żeby się w jakiś sposób połączyć, istniał już od dłuższego czasu, ale kryzys wokół sądownictwa dał nam do tego świetną okazję” mówi Natalia, mieszkająca na co dzień na Śląsku członkini KODu. Uczestniczący w spotkaniu zapraszają wszystkich młodych, którym nie po drodze z dzisiejszą władzą: „Nie chcemy się zamykać w kręgu młodzieżówek czy działaczy politycznych. Jesteśmy otwarci na ludzi spoza jakichkolwiek organizacji, bo teraz nie chodzi o przynależność do tej, czy innej grupy” dodaje Piotr z Młodych Demokratów.
czytaj także
Brakuje na pewno silniejszej lewej strony. Tym razem pojawił się chłopak z Młodzieżówki SLD. I tyle. Na pierwszym spotkaniu byli też członkowie Razem, ale na kolejne nie przyszli. „Piszą wiadomości, że nas wspierają, ale technicznie nie są w stanie być z nami na protestach” tłumaczy Adam i zaznacza też, że chce z nimi dalej działać.
Podczas spotkania jego uczestnicy zdradzili, że są już znaki spoza Warszawy, z miast, które też chcą działać – Toruń i Kraków zapowiedziały właśnie pierwsze spotkania Frontu. Słychać również głosy z innych miast, ale to nic oficjalnego. Poza tym, udało się uzgodnić plan na najbliższe dwa dni. Bez wątpienia jest nim udział w kolejnych protestach. W sobotę był to protest pod Sądem Najwyższym.
Widać potrzebę i chęci do działania. Widać też – podkreślaną na każdym kroku – ideę ponadpartyjności, wspólnej walki mimo wyraźnych różnic. Nie wiadomo, czy Front wytrzyma wewnętrzny ferment emocji i ataki z zewnątrz, z którymi najpewniej się spotka. Jednak warto dać im szansę. Co więcej, warto przyjść na choć jedno spotkanie i przekonać się o tym na własne oczy.
Z Demokratycznym Frontem Młodych, jak na razie, można kontaktować się przez facebookowe profile jego członków (między innymi: Adam Kądziela, Natalia Tarmas, Artur Jaskulski). Niedługo zostanie utworzona ich oficjalna strona na tym portalu.
***
Wojtek Wieczorek współpracuje z Krytyką Polityczną i kończy program Matury Międzynarodowej. Do jego zainteresowań należą: polityka europejska oraz sztuka, a w szczególności teatr.
Adam Kądziela jest inicjatorem Demokratycznego Frontu Młodych oraz przewodniczącym Młodych Nowoczesnych. Ukończył Politologię na UW i pracuje w biurze poselskim Ryszarda Petru.