Jeśli miałbym wymienić jedno ponure zjawisko, pod którego mrocznym cieniem przebiegła ta kampania, to byłaby to akceptacja kłamstwa jako zupełnie normalnego narzędzia prowadzenia polityki.
Najbardziej nieznośna kampania wyborcza w historii III RP właśnie dobiega końca. Jeśli w nocy z piątku na sobotę z kraju nad Wisłą nie będzie słychać głośnego „uffff” albo „nareszcie!”, to znak, że jesteśmy już całkowicie zepsuci. Za obserwowanie tego agresywnego mierzenia penisów powinno się otrzymywać dodatek do emerytury. Całą sobotę będę oglądał polujące drapieżniki z kojącym głosem Krystyny Czubówny, żeby się jako tako wyluzować.
Sojusz mainstreamu z alt-prawicą przyspieszył już w 2023 roku. I będzie miał fatalne skutki
czytaj także
Jeśli miałbym wymienić jedno ponure zjawisko, pod którego mrocznym cieniem przebiegła ta kampania, to byłaby to akceptacja kłamstwa jako zupełnie normalnego narzędzia prowadzenia polityki. Politycy zawsze manipulowali lub przemilczali kluczowe fakty, ale gdy mijali się z prawdą, to zwykle ocierali się o nią barkiem albo chociaż widzieli ją kątem oka. Podczas obecnej kampanii omijali ją szerokim łukiem. Oto subiektywny ranking całkiem obiektywnych kłamstw.
- Tusk: Jest nas pół miliona
Oto jeden z dwóch głównych czarnych charakterów tej kampanii wyborczej oraz niniejszego zestawienia. Ten bohater jest nawet gorszy niż drugi, bo jest nie tylko mroczny i groźny, ale jeszcze inteligentny – prawdziwy Voldemort. Zaczyna się co prawda niewinnie, od wyolbrzymienia liczby osób zgromadzonych na marszu – stały element polskiej praktyki politycznej – ale każdy złoczyńca miał takie początki.
Premier w swoim wpisie na X oraz Instagramie „pomylił się” kilkukrotnie. Zarówno według danych służb porządkowych, jak i obliczeń podawanych przez media, maszerujących wspólnie z koalicją rządzącą było ok. 150 tys. To i tak dwa-trzy razy więcej niż na konkurencyjnym marszu Nawrockiego.
Po co więc premier podaje liczby z kosmosu? A dlaczego nie? Zawsze mógł napisać „milion”, a jednak nie napisał – taki jest wstrzemięźliwy. Szkoda tylko, że w ten sposób kompromituje instytucje, które próbują na serio ustalić liczbę zgromadzonych. Skoro szef rządu mówi, że pół miliona, to ci ze straży miejskiej czy policji chyba nie potrafią liczyć.
- Nawrocki: To była guma
Nie wiem, czy przez Gdańsk płynie jakaś żyła wodna, czy w polskim Palermo dominuje specyficzna kultura polityczna, ale drugi z głównych czarnych charakterów tego zestawienia też jest stamtąd. Nawrocki kłamał nawet częściej niż Tusk – może dlatego, że on dla odmiany kandydował. W jego przypadku również zaczynamy dosyć niewinnie. Jak na Nawrockiego to nawet bardzo niewinnie, właściwie można się zastanawiać, czy nie dałoby się tego zaliczyć jako prawdę. Prawdziwy mistrz postmodernizmu.
czytaj także
Gdy śledząc debatę, zobaczyłem Nawrockiego wsadzającego sobie torebkę nikotynową pod górną wargę, byłem pewny, że mi się coś przywidziało. Po debacie dopytywany przez dziennikarzy Nawrocki stwierdził jednak, że w ten przedziwny sposób wsadził sobie do ust gumę. Wtedy już wiedziałem, że coś tu śmierdzi.
Gdy zobaczyłem wyjaśnienia Pawła Szefernakera, triumfalnie opisywane też na łamach wPolityce.pl w tekście Na nic ataki! Wiemy, co »wziął« Karol Nawrocki w trakcie debaty – to nikotyna! Wie o tym całe jego otoczenie, to już przecierałem oczy ze zdumienia. Facet podczas debaty prezydenckiej zażywał torebkę nikotynową, następnie skłamał, że to guma, a ci jeszcze się cieszą.
- Trzaskowski: Nie ma Zielonego Ładu
Jak widać, w walce o głosy prawicy można zapędzić się bardzo daleko. Dobrze, że kampania przed drugą turą trwała tylko dwa tygodnie, bo gdyby była dłuższa, Trzaskowski mógłby zacząć negować istnienie Unii Europejskiej. Oczywiście Zielony Ład istnieje, chociaż ma się niedobrze. Unia Europejska dokonała korekt, ale głównie w obszarze rolnictwa, w reakcji na gwałtowne protesty z 2024 roku, które przetoczyły się przez wiele państw członkowskich.
Trzaskowski potem próbował wyjaśniać swoje kłamstewko tym, że Zielony Ład w poprzedniej formie nie istnieje, co właściwie też nie jest prawdą. Wszystkie cele klimatyczne – zeroemisyjność i dekarbonizacja – oraz mechanizmy i dyrektywy (EU-ETS, EU-ETS II, ograniczenia pestycydów w produkcji rolnej, dyrektywa budynkowa itd.) nadal są w mocy.
- Nawrocki: Dulkiewicz ukryła pana Jerzego
Mataczeń w sprawie kawalerki na gdańskich Siedlcach było tyle, że mogłyby zapełnić połowę tego zestawienia. Zdecydowanie najbardziej bezczelna była insynuacja, jakoby to prezydentka Gdańska specjalnie ukryła pana Jerzego w lokalnym domu pomocy społecznej, żeby Karol Nawrocki podczas kampanii nie mógł się z tego wytłumaczyć.
czytaj także
„Bo go schowała pana koleżanka” – stwierdził Nawrocki podczas debaty z Trzaskowskim, gdy ten drugi zarzucił mu brak kontaktu ze starszym człowiekiem, któremu szef IPN obiecał pomoc w zamian za ochro…, przepraszam, mieszkanie.
Oczywiście jest całkiem możliwe, że pomoc panu Jerzemu była jednym z celów działań państwa Nawrockich. Szkoda, że innym było przejęcie komunalnej kawalerki. Można było mu pomóc bez przejmowania lokalu albo pożyczając mu pieniądze na wykup. Państwo Nawroccy najwyraźniej postanowili zjeść ciastko i mieć ciastko. Atakowanie gdańskiego ratusza za to, że umieścił 80-letniego samotnego i schorowanego mężczyznę w DPS-ie, to jednak przekroczenie cywilizowanych standardów.
- Tusk: Oni są gotowi zabijać
Gdy postulowałem, by Donald Tusk nie mieszał się do kampanii wyborczej, w najczarniejszych scenariuszach nie przypuszczałem, że nie tylko to zrobi, ale jeszcze zrobi to najgorzej. Swój aktualny stan mentalny Tusk zaprezentował już podczas kuriozalnego wystąpienia w Sejmie na temat imigracji i ochrony granicy, gdzie zaprezentował się jak rasowy dyktator. Wystąpił również podczas „wielkiego marszu patriotów”, ale tam na szczęście był w miarę spokojny. Niestety, jego wywiad z Bogdanem Rymanowskim w Polsacie był tak koszmarny, że trzeba go oglądać z przymrużonymi oczami i poduszką zaciśniętą na piersi.
Ten wywiad powinien przejść do historii III RP i bynajmniej nie chodzi tu o jej najbardziej chwalebne momenty. Roztrzęsiony premier wyglądał koszmarnie, ale w połączeniu z tym, co mówił, jego zmęczone oblicze tworzyło prawdziwie złowrogą atmosferę. Prezes Rady Ministrów powoływał się między innymi na wypowiedzi freak fightera i patoyoutubera Jacka Murańskiego, który miał zapewniać, że ma kwity na Nawrockiego. Kwity na Murańskiego trudno zliczyć, więc pisowskie media błyskawicznie wykorzystały okazję, by podważyć tekst Onetu o sutenerstwie, którego Murański miał być rzekomo źródłem.
czytaj także
Autorzy tekstu szybko odcięli się od deklaracji Tuska i samego Murańskiego, zapewniając, że ich źródłem są osoby z zupełnie innych środowisk. Niestety, Tusk brnął dalej, przywołując zupełnie anonimową wypowiedź z wiecu Trzaskowskiego w Sopocie.
„Panie premierze, niech pan uważa na siebie. Ja znam tych ludzi, oni krzywdzili moją rodzinę, oni są gotowi zabijać” – stwierdził premier. Na pytanie Rymanowskiego, o kogo konkretnie chodzi, Tusk odpowiedział zwrotem „koniec cytatu”. W ten sposób de facto oskarżył o mordercze ciągoty środowisko swojej politycznej konkurencji. Bez żadnych dowodów, rzucając jedynie anonimowym cytatem z głowy, którego prawdziwości nie da się zweryfikować.
Równie złe są polityczne skutki tej tyrady. Tusk sam w sobie działa na lud pisowski jak największy mobilizator, ale wypowiadając tego typu słowa – jako premier, przypomnijmy – niewątpliwie postawił na nogi tysiące zwolenników PiS, którzy chcieli zostać w domach z powodu osobowości swojego kandydata.
Gdy już się wydawało, że Trzaskowski może spokojnie pokonać łysego, Tusk wszedł cały na czarno i rozwalił mu kampanię. Sztab prezydenta stolicy jest podobno wściekły. Ten człowiek to Voldemort, mówiłem od początku. Jeśli Trzaskowski przegra te wybory, to pretensje należy mieć przede wszystkim do tego Tuska.
- Nawrocki: Załatwiłem chipy z USA
Zwycięzca może być oczywiście tylko jeden, czyli Nikodem Dyzma w wersji hardcore. Kandydat PiS zapytany przez Trzaskowskiego o to, co załatwił w Białym Domu, bez cienia żenady stwierdził, że zniesienie ograniczeń eksportowych najbardziej zaawansowanych półprzewodników z USA do Polski to jego zasługa.
By ograć Mentzena-Nawrockiego, Trzaskowski powinien odciąć się od Tuska
czytaj także
Problem w tym, że decyzja ta zapadła przed jego wizytą w Białym Domu i dotyczyła połowy świata. Polska trafiła do drugiej grupy (częściowe ograniczenia) z jakąś setką innych krajów, ale Waszyngton jednak stwierdził, że lepiej te restrykcje znieść. Oczywiście można uznawać Nawrockiego za tak sprawczego, że jedną wizytą załatwił połowie świata najbardziej nowoczesne chipy do produkcji AI. Można mieć też głowę. Jeśli kandydat na prezydenta podczas kampanii opowiada tak niespotykane i łatwe do weryfikacji dyrdymały, to jest zdolny do każdego oszustwa. Ale to już wiemy.
Mając to wszystko na uwadze, stwierdzenie „wybierzcie mądrze” brzmi jak nieśmieszny żart. Wybierzcie więc jak najmniej głupio.