Kraj

Mama Ginekolog radzi: miej znajomości, bądź bogata i bezkarna

NFZ nałożyło karę 25 tys. zł na państwowy szpital, gdzie pracuje Mama Ginekolog. Gdy ukazał się komunikat NFZ, właśnie reklamowała trampki ze swojego sklepu. Szpital też dalej promuje Mamę Ginekolog, nazywając ją swoją „wspaniałą wizytówką”.

NFZ zdecydował, że Uniwersyteckie Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM musi zapłacić 25 tys. zł kary. Sprawa samej influencerki nie została jeszcze rozwiązana. Trafiła do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. Ale szpital po dziesięciu dniach kontroli podjął decyzję. Sochacki-Wójcicka nadal jest jego pracownicą. Nie wiemy nic na temat konsekwencji, które miałaby ponieść decyzją placówki.

O co w tym wszystkim chodzi? Kilka tygodni temu sieć rozpaliło wyznanie celebryckiej lekarki – Nicole Sochacki-Wójcickiej, czyli „Mamy Ginekolog”. Pracownica publicznego Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM podzieliła się z obserwatorami wiadomością, że przyjmuje znajomych i członków rodziny poza kolejką, na innych zasadach – i to na usługi w ramach NFZ. Na protesty widzek odpowiedziała, że widocznie nie mają w rodzinie lekarza, skoro nie mają możliwości dowolnych wizyt lekarskich. Wyznała też, że szpital, w którym pracuje, przyjął ją przy braku wskazań medycznych do hospitalizacji i wpisał jej rozpoznanie, które nie istniało.

Mama Ginekolog: tak się bawią (i leczą) elity

Gdy jej fanki pytały, jak mogą do niej się zapisać, deklarowała, że nie prowadzi ciąży pojedynczej. Niedługo później w sieci pochwaliła się, że prowadzi pojedynczą ciążę swojej kuzynki, influencerki z 1,2 mln obserwujących na Instagramie.

Lekarka na swoim koncie na Instagramie ma ponad 900 tys. obserwujących, które zebrała dzięki autorytetowi ginekolożki (mimo iż latami nie była specjalistką ginekologii i wciąż nie jest jasne, czy wyrobiła godziny stażu do specjalizacji) i dzięki którym otworzyła sklep z odzieżą, kosmetykami, segregatorami, książkami i błyszczykami.

Jak spieniężyć kryzys wizerunkowy?

Mama Ginekolog w trakcie afery tłumaczyła, że przyjmowanie bliskich jest normalne. Inaczej uznał Narodowy Fundusz Zdrowia, który zlecił sprawdzenie jej działań, a także jej miejsca pracy. Wtedy Sochacki-Wójcicka zamilkła na jakiś czas, wycofując się z mediów społecznościowych.

Mama Kolesiolog

Po pewnym czasie pracownice jej firmy nagrały filmik ze wsparciem dla swojej szefowej i niedługo później lekarka wróciła na social media, motywując to tym, że rodzina za nią tęskniła i nie wiedzieli, co się z nią dzieje. Na stories pojawił się jej tata z wnuczkiem na kolanach i opowiadał, że brakowało mu jej relacji w sieci. Córka nie przekazała mu, że można sobie przesyłać zdjęcia bezpośrednio, bez docierania do setek tysięcy obserwujących? Że istnieją konwersacje grupowe, do których można dodać całą rodzinę?

Ruchy wyglądały na świetnie zagrane i przygotowane. I rzeczywiście: influencerka w ich efekcie przedstawiała się jako ciepła, rodzinna, ceniona przez współpracowników i kochana przez rodzinę. A każdemu przecież zdarza się zbłądzić, prawda?

Podejrzewam, że mało kto z nas zabłądził przez przyjęcie swojej kuzynki milionerki poza kolejką i na innych zasadach w publicznej placówce – ale to nie miało znaczenia. Utożsamienie i uczłowieczenie zostało przeprowadzone, prawdopodobnie za grubą kasę dla ludzi od PR-u.

A potem bezkolizyjnie nastąpił powrót do codzienności. Lekarka pojechała na ferie, narzekała na te „aferzystki”, które ją męczą, a teraz znów normalnie funkcjonuje w mediach społecznościowych.

Gdy ukazał się komunikat NFZ, właśnie reklamowała trampki ze swojego sklepu. Szpital też dalej promuje Mamę Ginekolog, nazywając ją swoją „wspaniałą wizytówką”. Influencerka dalej rozkręca biznes, który wybudowała na autorytecie ginekolożki i na którym zarabia miliony. W wyniku afery doszły jej tysiące nowych obserwujących.

Nie interesują ich prywatne relacje pracowników

Ale to nie koniec. Wirtualna Polska dowiedziała się, że Nicole Sochacki-Wójcicka pozostaje pracownicą UCZKiN. Kontrola jej działalności trwała dziesięć dni. Nie dowiemy się jednak o jej wynikach, ponieważ szpital twierdzi, że może o nich poinformować tylko Mama Ginekolog. Ta twierdzi, że dostała naganę ze szpitala. I nic więcej.

Wątpliwości w tej sprawie budzi tryb podejmowania decyzji, a także odpowiedzialne za to osoby. Ordynatorką na UCZKiN jest Monika Szpotańska, która prywatnie jest przyjaciółką Sochacki-Wójcickiej. W mediach społecznościowych dzielą się zdjęciami ze wspólnych wyjazdów do wakacyjnego domku Mamy Ginekolog na Bali czy z imprez. Obawy o konflikt interesów są zatem niebezpodstawne. Ale na pytanie o ordynatorkę oddziału placówka odmawia odpowiedzi, argumentując, że prywatne relacje pracowników ich nie interesują. Nawet jeśli mogą wpłynąć na niesprawiedliwe traktowanie?

Przepraszam, że mnie skrzywdziliście

Jak wspominałam, NFZ nałożyło karę 25 tys. zł na państwowy szpital, gdzie pracuje Mama Ginekolog. W swoim oświadczeniu zobowiązała się ona zapłacić nałożoną karę. Ta kwota jest oczywiście symboliczna – zarówno dla szpitala, jak i dla niej to niewielkie pieniądze.

Ale najbardziej uderzają przeprosiny: kobieta przeprasza za „szum medialny”. To typowe non-apology: czyli przeprosiny, które przeprosinami nie są. Wręcz przeciwnie, są oskarżeniem tych, którzy krytykują nieetyczne zachowania. Przeprasza się za SWOJE zachowanie, a nie za „szum” wynikający z tego zachowania. Swoje zachowanie można zmienić, szum to kwestia reakcji ludzi na nieetyczne działania. „Przepraszam, że mnie złapaliście” – tak brzmią te „przeprosiny”.

Mama Ginekolog identycznie zareagowała po tym, jak udostępniła zbiórkę na scam. Pierwsza afera z jej udziałem dotyczyła promocji zbiórki na leczenie raka nienaukowymi metodami medycyny alternatywnej. Lunęła zasłużona krytyka. „Jest mi bardzo przykro” – pisała – „za niezasadne oskarżenia”. Zamiast przeprosić za szerzenie dezinformacji na temat zdrowia – zwłaszcza jako lekarka z autorytetem i wpływem na ludzi – to z siebie zrobiła pokrzywdzoną, a ze swoich obserwujących sprawców.

W trakcie tej sprawy ani razu nie pojawiły się ze strony influencerki prawdziwe przeprosiny.

Nie niszczcie im kariery

Jeśli znów usłyszę histeryczne jęki o biednych milionerach cierpiących przez „hejt” (a tak naprawdę rozliczanych wreszcie ze swoich błędów), przywołam ten przykład. Mamy tu do czynienia z gorącą obroną winnej lekarki tylko dlatego, że ma kontakty i jest bogata. Wychodzi z tej sytuacji praktycznie bez szwanku.

Gdy w zeszłym roku związkowczyni z Amazona planowała strajk, została zwolniona (bezprawnie, bo należała do zarządu związku zawodowego). Ale gdy milionerka nadużywa swojej władzy w państwowej instytucji – zostaje w pracy jako „wspaniała wizytówka”.

Wyobrażacie sobie, że pracownica na kasie w sklepie każe przepuścić swoją rodzinę w kolejce przed Mamą Ginekolog? Zwolnienie byłoby natychmiastowe, nie ma co do tego wątpliwości. To dlaczego przy walce o zdrowie i życie traktuje się nadużycie władzy jako mniej istotne niż przy zapłaceniu za bułkę?

Konsekwencje za krzywdę to nie krzywda

Od wczoraj powróciły głosy ludzi, którzy twierdzą, że „wszyscy tak robią”. No i to jest problem. Jeśli będzie przyzwolenie na nepotyzm i lepsze traktowanie znajomych w publicznej ochronie zdrowia, to jasne, że wszyscy tak będą robić.

Jesteś z klasy wyższej? Dodaj lekarza do znajomych. Nie? Gnij w kolejce

Po co stawać po stronie przywilejów ludzi z pieniędzmi i kontaktami, kiedy możemy stawać po stronie dobrego traktowania każdej osoby, nie tylko milionerów? Po co walczyć o prawa milionerów, jakby to były nasze prawa – kiedy to właśnie milionerzy wpychają się przed nas w kolejki?

„Ma przepraszać za to, że jest bogata?” – piszą osoby w komentarzach. Nie, wystarczy, że przeprosi za to, że wpuszczała znajomych poza kolejką. I po prostu przestanie to robić. To nic trudnego.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Maja Staśko
Maja Staśko
Dziennikarka, aktywistka
Dziennikarka, scenarzystka, aktywistka. Współautorka książek „Gwałt to przecież komplement. Czym jest kultura gwałtu?”, „Gwałt polski” oraz „Hejt polski”. Na co dzień wspiera osoby po doświadczeniu przemocy. Obecnie pracuje nad książką o patoinfluencerach.
Zamknij