Każdy sobie projekt składki zdrowotnej skrobie

Minister finansów Andrzej Domański odniósł się do projektu Lewicy z zainteresowaniem. Projekt Trzeciej Drogi jest w ministerstwie uważany za wzięty z kosmosu.
Piotr Wójcik. Fot. Jakub Szafrański

Obecna koalicja rządząca jest tak spójna ideowo, że w sprawie składki zdrowotnej każde z ugrupowań zaprezentowało własny projekt reformy. Co więcej, nie przystają one do siebie ani trochę. Trudno sobie wyobrazić, żeby dało się je jakoś pożenić albo żeby któryś zdobył poparcie całej większości rządowej.

Zapewne największe szanse ma propozycja Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Zdrowia, którą zaprezentowali Andrzej Domański i Izabela Leszczyna. Zakłada przywrócenie ryczałtowej składki zdrowotnej dla większości przedsiębiorców. Miałaby ona wynosić zaledwie 9 proc. liczonych od trzech czwartych pensji minimalnej. Czyli obecnie około 300 złotych. Na szczęście projekt ten nie usuwałby w pełni składki proporcjonalnej, jak zapewniano w kampanii wyborczej. Liniowcy mieliby płacić 4,9 proc. od nadwyżki ponad dwukrotność średniej krajowej, czyli obecnie 16 tys. zł miesięcznie. Ryczałtowcy bardzo podobnie, jednak składka wynosiłaby 3,5 proc. od nadwyżki 32 tys. zł przychodu miesięcznie.

Uśmiechnięty portfel: jak wygląda debata ekonomiczna w odnowionym TVP Info?

Projekt szerzej opisałem w tekście o dosyć wymownym tytule Pacjenci na gapę, bo też w istocie uczyniłby on z większości przedsiębiorców takich właśnie pacjentów. Według ministra finansów na reformie skorzystałoby 93 proc. osób prowadzących działalność gospodarczą. Byłoby to jednak skrajnie niesprawiedliwe wobec pracowników, stawiając przedsiębiorców w jeszcze bardziej uprzywilejowanej pozycji. Jednak projekt nie szedł tak daleko, jak zapowiadano w kampanii wyborczej. Najlepiej zarabiający wciąż płaciliby składkę proporcjonalną do większości swojego dochodu, chociaż niższą od pracowników. Rządowi dostało się więc od lobbystów najlepiej zarabiających. Izabela Leszczyna uznała, że to najlepszy dowód na słuszność tej koncepcji. Cóż, jeśli główną zaletą jakiegoś projektu jest to, że atakują go z obu stron, to chyba nie najlepiej o nim świadczy.

Jego główną wadą jest to, że pozbawiłby Narodowy Fundusz Zdrowia około 5 miliardów złotych. Zamiast do szpitali i placówek leczniczych trafiłyby one do kieszeni przedsiębiorców, czyli stosunkowo najlepiej sytuowanej grupy zawodowej w Polsce. To miło, że rząd postanowił nieco zmiękczyć swoją koncepcję i zabierze z NFZ tylko 5, a nie 10 miliardów, i że skorzystają z tego nie najbogatsi z najbogatszych, tylko raczej klasośredni przedsiębiorcy – ale znacznie milej by było, gdyby w ogóle ich nie zabierał.

A gdyby tak zlikwidować państwo? To nie żart, a ekonomia według Ryszarda Petru

W odpowiedzi na powyższe zarzuty Ryszard Petru z Polski 2050 zapowiedział konkurencyjny projekt, który miałby sprawić, że mniej zapłacą wszyscy, także pracownicy. Już wtedy włos się jeżył na głowie, bo przecież luka w NFZ musiałaby być jeszcze wyższa. Gdy Trzecia Droga i sam Petru zaprezentowali konkretne założenia tego projektu, zrobiło się naprawdę mrocznie. Jest tak kuriozalny i kompromitujący, że ich autorzy powinni ze wstydu zamknąć się w szafie. Szerzej opisałem go tutaj.

Zakłada on wprowadzenie trzech stawek ryczałtowych – 300, 525 i 700 złotych miesięcznie. Ich wysokość zależałaby od miesięcznego dochodu, jednak najwyższa stawka 700 złotych objęłaby wyłącznie kilka procent najlepiej zarabiających. Tymczasem, jak wskazał ekonomista Ignacy Morawski, 700 złotych musiałby płacić każdy, żeby NFZ nie zanotował ubytku w przychodach. Już na pierwszy rzut oka było więc widać, że Trzecia Droga chce zgotować polskiej ochronie zdrowia prawdziwe piekło.

Mimo to autorzy koncepcji przekonywali, że ich projekt będzie kosztować NFZ „zaledwie” 15 miliardów złotych. Równie kuriozalne jak te wyliczenia były źródła finansowania. Otóż Trzecia Droga chciała je znaleźć w instytutach stworzonych za czasów PiS, chociaż ich łączny budżet nie przekracza nawet miliarda złotych. Pozostałą kwotę miała przynieść likwidacja pozabudżetowych funduszy kierowanych przez BGK i PFR, z których są obecnie finansowane zbrojenia. A jeśli nadal byłoby mało, to oszczędności musiałaby znaleźć administracja publiczna, chociaż już teraz wydajemy na nią o jedną czwartą mniej, niż wynosi średnia unijna.

Prawdziwą skalę kompromitacji autorów projektu Trzeciej Drogi pokazały dopiero wyliczenia Ministerstwa Finansów, które poinformowało, że rzeczywisty koszt tej „reformy” wyniósłby 69 mld złotych. Tak więc Petru i spółka pomylili się prawie pięciokrotnie.

Trzecia Droga nie zaniechała kompromitowania się i zaprezentowała nowelizację własnego projektu. Proponuje, by wysokość ryczałtu była wyrażona procentowo – jako 4, 7 i 9,4 proc. średniego wynagrodzenia. Dzięki temu nie trzeba byłoby zmieniać ustawy co roku w związku z rosnącymi kosztami opieki medycznej. Samo zawarcie progresji jest oczywiście słuszne, problem w tym, że według autorów koncepcji będzie ona kosztować nawet 30 mld zł rocznie – zakładając, że znów się nie pomylili. Skąd je wytrzasnąć, wciąż niestety nie wiadomo.

Czas zacisnąć pasa. Najzamożniejszym

Wreszcie: swój projekt zaprezentowała właśnie Lewica. Jest on diametralnie inny od pozostałych i stanowiłby ogromną zmianę w stosunku do stanu obecnego. Przede wszystkim Lewica proponuje zamianę składki na podatek na zdrowie. Wynosiłby on 9 proc. dochodu i płaciłby go każdy zarabiający. Co więcej, objęte zostałyby nim również spółki, czyli podatnicy CIT. Co oznacza, że niektórzy wpłacaliby do NFZ ogromne kwoty. Realnie polski CIT wzrósłby z 9 i 19 do 18 i 28 proc. Podstawowa stawka 28 proc. byłaby więc jedną z najwyższych w OECD.

Ten projekt miałby dwie zalety. Wprowadzenie finansowania budżetowego i likwidacja składki musiałyby oznaczać objęcie ubezpieczeniem zdrowotnym wszystkich obywateli Polski. Według raportu OECD Health at Glance 2023 obecnie w Polsce tylko 94 proc. obywateli i obywatelek jest objętych prawem do pełnej opieki zdrowotnej. Średnia OECD wynosi 98 proc., a w 26 krajach prawem do leczenia objęci są wszyscy. Mówimy więc o bardzo ważnej i głębokiej zmianie.

Argumenty zwolenników handlu w niedzielę to jedno wielkie oszustwo

Równie istotne byłoby zwiększenie finansowania ochrony zdrowia. Według OECD w 2022 roku publiczne wydatki na opiekę medyczną wyniosły 5 proc. PKB, co było dziesiątym najniższym wynikiem wśród wszystkich badanych państw. Średnia OECD wyniosła dwa punkty procentowe więcej. Zwiększenie finansowania NFZ jest absolutnie kluczową kwestią w Polsce. Przecież jeszcze niedawno zanotowaliśmy kilkaset tysięcy nadmiarowych zgonów podczas pandemii. Było to efektem właśnie niedofinansowania ochrony zdrowia, która musiała się zamknąć na prawie dwa lata, by się zupełnie nie zatkać.

Należy wątpić, by taki projekt znalazł poparcie w koalicji, w której większe ugrupowania proponowały zmniejszenie finansowania – a jedno z nich nawet radykalne. Co ciekawe, minister finansów Andrzej Domański odniósł się do projektu Lewicy z zainteresowaniem. Projekt Trzeciej Drogi jest w ministerstwie uważany za wzięty z kosmosu. Lewica otrzymała zaproszenie do rozmowy, co jest jakąś tam jaskółką w tunelu, ale trudno mieć nadzieję na wprowadzenie go w takiej formie, w jakiej go zaproponowano.

Gdyby wszedł w okrojonej, i tak byłoby świetnie. Można sobie wyobrazić wiele różnych modyfikacji. Podatnicy CIT mogliby zostać obciążeni niższą stawką, na przykład 5 proc. Liniowcy zapewne też dostaliby jakąś ulgę – w końcu to kluczowy elektorat KO i TD, które w kampanii zapowiadały, że ich składka zostanie radykalnie obniżona. Samo objęcie ubezpieczeniem zdrowotnym wszystkich obywateli oraz zwiększenie finansowania, nawet jeśli finalnie miałoby być dwukrotnie niższe od pierwotnie planowanego, byłoby warte pójścia na kompromisy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta ekonomiczny. Komentator i współpracownik Krytyki Politycznej. Stale współpracuje z „Nowym Obywatelem”, „Przewodnikiem Katolickim” i REO.pl. Publikuje lub publikował m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, magazynie „Dziennika Gazety Prawnej”, dziale opinii Gazety.pl i „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Zamknij