Kraj

Graff: Macierzyństwo to też feministyczny temat

Zostałam matką, nie przestałam być feministką - mówi „Wysokim Obcasom” Agnieszka Graff.

Monika Tutak-Goll: Macierzyństwo mocno wpłynęło na twoje poglądy.

Agnieszka Graff: Macierzyństwo i lektury, które głęboko przeżyłam. Kluczowa była antologia „Pożegnanie z matką Polką” pod redakcją Elżbiety Korolczuk i Renaty Hryciuk. I rozmowy z Elżbietą. Uświadomiłam sobie polityczność mojego doświadczenia, tego ciągłego zmęczenia, rozdarcia. Dziecko nie może być prywatną sprawą rodziców. W latach 90., kiedy tworzył się współczesny polski feminizm, chyba zakładałyśmy, że tak jest. Wiele z nas było matkami, ale nawet nie znałyśmy ich dzieci. A potem przyszło kolejne pokolenie i już nie zgodziło się na zaszufladkowanie macierzyńskiego doświadczenia jako wyłącznie prywatnego. Zaczęły o nim mówić, stworzyły fundację MaMa, powstało kilka książek. Mam wiele poprzedniczek: felietony Sylwii Chutnik „Mama ma zawsze rację”, książkę Joanny Woźniczko-Czeczott „Macierzyństwo non-fiction”. W Stanach na temat macierzyństwa wyszło kilkadziesiąt tytułów. W pewnym sensie powtarzam za nimi: zostałam matką, nie przestałam być feministką. Ale to jest inny feminizm.

Gdy pojawia się dziecko, sypią się równościowe plany. Twoje też się posypały?

Nie chcę opowiadać o życiu prywatnym. Są granice, których staram się nie przekraczać. Powiem tak: bywało różnie, ale tworzymy zgrany zespół. Jest jednak coś takiego, że ten czas pracy mężczyzny jest oczywistością, a kobiety nie do końca. Matki małych dzieci są notorycznie przemęczone. A tych przemęczonych mężczyzn jakoś nie spotykam. Nawet w środowisku feministycznym. O równość trzeba walczyć i o nią dbać, kobieta sama tego nie załatwi. Jeśli chodzi o poziom czystości domu, to rada dla kobiety w związku, który nie ma dzieci, jest taka: „Odpuść, niech się lepi”. A rada dla matki małego dziecka: „Niestety, musisz umyć, bo dziecko wyliże podłogę”. Dziecko powoduje, że standard domu – zasobności lodówki, tego, że musi być ciepłe, ugotowane – rośnie. Dziecko nie pójdzie na kebab, musi być zupa. Teraz zadaniem nie jest odpuszczenie, ale takie zorganizowanie, żeby mężczyzna miał stały zestaw zadań. To bardzo ważne, by partner, mąż, włączył się nie tylko w rodzicielstwo, ale także w obowiązki domowe. W moim domu ja zajmuję się praniem i więcej czasu spędzam z dzieckiem, a mąż – zakupami i gotowaniem. Nowoczesne związki bezdzietne organizują sobie równość, żywiąc się na zewnątrz i nie przejmując się bałaganem w mieszkaniu. W momencie, w którym pojawia się dziecko, już się tak nie da. I najczęściej okazuje się, że większość obowiązków bierze na siebie kobieta.

Czujesz czasem rozdźwięk między pracą a dzieckiem?

Nieustannie. Doświadczenie macierzyństwa pracującej kobiety polega na ciągłym poczuciu winy. Jak pracujesz, to masz poczucie, że powinnaś być z dzieckiem. A jak jesteś z dzieckiem, to że powinnaś pracować. Mam kawałek podłogi w piwnicy, własny gabinet. Ale co z tego. Bardzo długo nie mogłam się tam skupić. Bo nade mną jest sypialnia Stasia. Nawet kiedy Staś był na górze z tatą albo z nianią, a zdarzyło mu się kaszlnąć lub zapłakać, od razu tam biegłam. Cały czas miałam go z tyłu głowy. To bardzo silny odruch. I nie twierdzę, że to instynkt. To jest więź. Jeśli masz z kimś bardzo głęboką więź, jego ból, frustracja są bardzo silnie z twoimi emocjami sprzężone. Nie da się pracować, zwłaszcza intelektualnie, w sytuacji kiedy słyszysz, że twoje dziecko za ścianą płacze (…)

Musisz mieć rozbieg, żeby wejść w buty macierzyńskie.

Na początku to było strasznie trudne. Miałam poczucie rozdwojenia, niespójności. Jedno i drugie było dla mnie bardzo ważne. To rozdarcie towarzyszy większości kobiet, z którymi rozmawiam. Matki czują się bezradne wobec stawianych przez otoczenie sprzecznych wymagań: karm piersią, pracuj na pełnym etacie, rozwijaj się, radź sobie sama, bądź perfekcyjną mamą.

Macierzyństwo jako projekt z wymogiem perfekcyjności przyszło do Polski z opóźnieniem, ale zadomowiło się w klasie średniej. Inwestuj w dziecko, bo potem będzie za późno. Otwórz mu wszystkie drzwi, dbaj o wszystkie aspekty rozwoju. To ładuje kobiety w poczucie winy, rywalizację między sobą i straszne przemęczenie.

Też to przerabiałaś?

Tkwiłam w tym przez pół roku: woziłam niemowlę na absurdalne zajęcia na koniec miasta, czytałam masę poradników, miałam ekoodlot na tle kaszki jaglanej i tego, żeby Staś nigdy nie jadł słodyczy. Potem odpuściłam i oboje jesteśmy szczęśliwsi. Razem chodzimy od czasu do czasu do cukierni. A od zajęć dodatkowych wolimy szlajanie się po placach zabaw. W tym projektowym macierzyństwie najgorsze jest nieustanne porównywanie się z innymi matkami. Poczucie winy wynika często z podpatrywania tych perfekcyjnych. Oświeciło mnie dopiero po lekturze świetnej książki „The Mommy Myth” (Mit mamuśki). Autorki to zjawisko nazywają „mommy olympics” (olimpiada mamusiek) i bezlitośnie je obśmiewają. Mają rację. Musimy się wspierać, a nie oceniać.

Byłaś na urlopie macierzyńskim cztery miesiące, wróciłaś do pracy na uczelni, ale przerwałaś ją, by po roku pójść na urlop wychowawczy.

Chciałam być i z dzieckiem, i w pracy. Miotałam się tak półtora roku. Potem wzięłam rok wychowawczego, bo miałam poczucie, że Staś mnie potrzebuje i ja potrzebuję czasu z nim. Nie żałuję. Podkreślam: nie przestałam być feministką, bo zostałam matką. To była feministyczna decyzja: zrobiłam to, czego chciałam. A jednocześnie zaczęłam widzieć pewne dziury w polskim feminizmie.

Z czego wynikają?

Po pierwsze, z ogromnej władzy Kościoła w Polsce, z jego wiary, że kobiecość to tylko i wyłącznie macierzyństwo i że kobiety można, a nawet należy do macierzyństwa zmuszać. Myśmy były Dawidem, który się z tym ideologicznym Goliatem siłował. Niezgoda na zakaz aborcji – wprowadzony wbrew zasadom demokracji i nazywany „kompromisem” – to w dużej mierze ukształtowało tożsamość ruchu feministycznego.

Bardzo trudno jest równolegle walczyć o prawo do bycia matką i o to, by matką nie być, o prawo kobiet do aborcji. To się nie wyklucza, ale politycznie słabo się rymuje.

Drugi powód jest pokoleniowy: większość z nas, kiedy zaczynała przygodę z feminizmem, nie miała dzieci. A te starsze od nas, pokolenie Magdy Środy, Bożeny Keff, Kingi Dunin, Wandy Nowickiej, często miały dzieci, ale odchowane. To nie był temat, to była prywatność. Nie chcę, żeby to wszystko zabrzmiało tak, jakbym obraziła się na feminizm. Nie mówię feminizmowi: „Obraziłam się na ciebie, zrób coś z tym”. Mówię: „Matki masowo idą w kierunku neokonserwatyzmu, musimy coś z tym zrobić”. (…)

Feminizm ma na to rozwiązanie?

Nie ma gotowców, ale jest przestrzeń, w której dyskutuje się te tematy z szacunkiem dla kobiecych potrzeb, dylematów, wyborów. Pewnych rzeczy nie wolno nam odpuścić: ojcostwo, opieka instytucjonalna, elastyczny czas pracy, ściągalność alimentów. Musimy się wzajemnie słuchać. Bardzo bym się martwiła, gdyby „Matka Feministka” była odebrana jako atak na polski feminizm, a nie jako próba nowego otwarcia. Ale może się trochę zagalopowałam? Są tam fragmenty pisane na frustracji, poczuciu wykluczenia. Być może to także gniew na samą siebie? Że zamiast napisać ognistą polemikę z Henryką Bochniarz, zajmowałam się chorym Stasiem? Może ta książka powinna być dużo grubsza, bardziej przemyślana, może powinna podejmować jeszcze 20 innych ważnych spraw? Ale nie miałam czasu. Nie starczało mi pary. Łączenie feminizmu z macierzyństwem to nie kaszka z mleczkiem. Pewnie dlatego wiele kobiet odeszło z naszego środowiska, uznając, że feminizm to przygoda z młodości, a potem rozpoczyna się prawdziwe życie. Ja się na to nie zgadzam.

Jest to fragment rozmowy z Moniką Tutak-Goll, która ukazała się w „Wysokich Obcasach” z 10 maja

Książka Agnieszki Graff „Matka Feministka” ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Książkę premierowo można nabyć na specjalnym stoisku KP na Kongresie Kobiet (I piętro, obok VI wejścia do Sali Kongresowej). Zapraszamy!

Czytaj także:

Graff: Jak się wypada z obiegu. Fragment książki „Matka Feministka”

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij