Eutanazja? Rozważmy wszystkie stawki w tej dyskusji

Czy zgoda na czynną eutanazję i wspomagane samobójstwo zmieni – a jeśli tak, to w jaki sposób i czy na pewno korzystny – społeczne i kulturowe podejście do choroby i starości?
Ignacy Dudkiewicz
Obchody Święta Zmarłych w Meksyku. Fot. Thomas Hawk/flickr

Uznanie moralnej dopuszczalności eutanazji nie musi automatycznie oznaczać poparcia dla jej legalizacji. A już na pewno nie wystarcza, by nie zadać sobie wszystkich pytań związanych z jej konsekwencjami.

Tekst Ignacego Dudkiewicza to jeden z artykułów poświęconych eutanazji, które powstały w odpowiedzi na trwającą na Węgrzech debatę o prawie do samobójstwa wspomaganego, zainicjowaną przez konstytucjonalistę Dániela Karsaiego. Na krytykapolityczna.pl piszemy dziś także o tym, jak temat zniknął z polskiej debaty publicznej, oraz o tym, jak ta kwestia wygląda w Holandii (która zalegalizowała eutanazję w 2002 roku), a także co na ten temat sądzą szykujący się do zmiany prawa Francuzi. Zapraszamy do lektury.

**

W 1997 roku amerykański bioetyk i filozof John Hardwig napisał głośny artykuł, w którym wychodząc z klasycznie utylitarystycznych założeń – wspartych o refleksję nad relacjami między bliskimi sobie ludźmi – zasugerował, że są sytuacje, w których mamy moralny obowiązek umrzeć, czyli w praktyce poddać się eutanazji. O jakie sytuacje chodzi? Na przykład gdy w krajach pozbawionych powszechnego systemu ubezpieczeń zdrowotnych dalsze podtrzymywanie życia nieuchronnie skazanego na koniec generuje olbrzymie koszty, które mogą skutkować ogromnymi długami rodziny chorego.

Propozycja Hardwiga spotkała się z wieloma reakcjami: rozwijającymi jego koncepcję, precyzującymi ją, ale także – rzecz jasna – na wskroś krytycznymi. Niezależnie jednak od tego, czy Hardwig miał rację, sugerując istnienie moralnego obowiązku śmierci, jego tekst naświetla zwykle pomijany aspekt rozmowy o legalizacji wspomaganego samobójstwa i eutanazji. Nie jest to dyskusja wyłącznie o indywidualnych prawach poszczególnych cierpiących osób. To sprawa, która dotyczy nas wszystkich – czy opowiadamy się za legalizacją eutanazji, czy też się jej sprzeciwiamy, powinniśmy więc rozważać wszystkie istniejące w tej sprawie stawki.

To rozmowa nie tylko o jednostce

Jakie są te inne stawki – oprócz fundamentalnie ważnej stawki poszanowania indywidualnej wolności! – które powinniśmy brać pod uwagę, dyskutując o eutanazji czy wspomaganym samobójstwie?

Jest ich wiele, bo wcale nie żyjemy w swojej indywidualistycznej próżni, w której nasze decyzje są – czy powinny być – warunkowane jedynie naszym własnym postrzeganiem sprawy, a nasze prawo do samostanowienia jest nieograniczone?

W jakim stopniu możemy ocenić autonomiczność decyzji osoby, która prosi o eutanazję? Jakie procedury mogą sprawić, byśmy byli pewni, że prośba nie padła pod wpływem presji? Skąd wiemy, że ktoś decyduje się na śmierć z powodu swojego cierpienia, a nie dlatego, że czuje – bo mu to powiedziano wprost albo zasugerowano, albo tylko sam tak to postrzega – że jest nadmiernym ciężarem dla rodziny? Może chciałby żyć, ale nie chce „sprawiać kłopotu”?

W jaki sposób zabezpieczyć integralność moralną lekarza? Dániel Karsai, od którego walki o zmianę prawa zaczęła się ta wymiana tekstów, wskazuje, że jest to możliwe, ale jednocześnie trudno to zrobić, postulując – jak niektórzy zwolennicy legalizacji eutanazji – całkowite zniesienie, a nie niezbędną reformę tak zwanej klauzuli sumienia. Poszanowanie dla autonomii pacjenta nie oznacza wszak realizacji wszystkich jego próśb. Gdzie wyznaczyć granicę między przestrzenią zasadnej decyzyjności lekarza a podejściem już paternalistycznym wobec cierpiącego człowieka, na jakie godzić się nie możemy?

Czy legalizacja eutanazji wpływa na zmianę społecznego postrzegania zawodu lekarza i lekarki i na zaufanie pacjentów i pacjentek do nich (badania robione w realiach holenderskich są w tej sprawie niejednoznaczne)?

Czy zgoda na czynną eutanazję i wspomagane samobójstwo zmieni – a jeśli tak, to w jaki sposób i czy na pewno korzystny – społeczne i kulturowe podejście do choroby i starości?

Jak podobna zgoda ma się do generalnie odwrotnego kierunku zmian, w którym zmierzają społeczeństwa Zachodu i globalnej Północy? Zakaz uśmiercenia drugiego człowieka to uniwersalna podstawa większości kodeksów moralnych. Zawsze istniały od niego wyjątki, ale te są coraz bardziej i bardziej ograniczane – poprzez zakaz pojedynków, reglamentację dostępu do broni, znoszenie kary śmierci, regulacje dotyczące tego, co jest dopuszczalne podczas wojny, a co nie, i tak dalej.

Porozmawiajmy o prawie do samobójstwa

czytaj także

Jak zabezpieczyć prawa osób najuboższych, na przykład mieszkających w Domach Pomocy Społecznej, w sytuacji, gdy eutanazja jest procedurą zwyczajnie zdecydowanie tańszą niż wieloletnia opieka i leczenie? Jak sprawić, by osoby te nie były poddawane instytucjonalnej presji, by zdecydowały się na eutanazję? Jak rozwiązać tę sprawę w sytuacji osób nieubezpieczonych (choćby w kontekście amerykańskim), w przypadku których koszty paliatywnej opieki byłyby przeniesione na ich rodziny?

W czasach późnego kapitalizmu, gdy ludzkie życie generalnie wyceniane jest nisko, powinniśmy więc także – w przypadku legalizacji eutanazji – patrzeć na ręce zarządzającym budżetami: systemu ochrony zdrowia, ubezpieczycieli czy poszczególnych placówek.

Między dopuszczalnością a legalizacją

Podobne rozważania można mnożyć. Rzecz w tym, by zauważyć, że w dyskusji o eutanazji nie może chodzić tylko o spór między indywidualistycznie postrzeganym prawem jednostki do samodecydowania a próbami jej kontroli przez system – uzasadnianymi religijnie czy nie, to ma mniejsze znaczenie. Sam Karsai wszak również z własnej wiary wyprowadza prawo do zakończenia swojego życia przez człowieka.

Nie chodzi także o naiwne przekonanie, że lepiej działający system leczenia, opieki i wsparcia wszystko załatwi. Może on pomóc – jak w przypadku wspominanego przez Kingę Dunin Janusza Świtaja – funkcjonować określonej grupie osób, które wcześniej domagały się prawa do eutanazji, ale Dunin ma absolutną rację, że nie wszyscy są w analogicznej sytuacji. Karsai mówi o potrzebie rozwijania podobnego systemu, a jednocześnie wie, że jemu żaden system nie wystarczy, i wciąż postuluje przyznanie mu prawa do podjęcia decyzji o swojej śmierci.

Godne życie, godna śmierć. Indie legalizują bierną eutanazję

Chodzi więc tylko o to, by zobaczyć wieloaspektowość zagadnienia i to, jak skomplikowane jest takie jego uregulowanie, by nie przyniosło niezamierzonych, a zdecydowanie negatywnych konsekwencji – związanych w skrajnej sytuacji z popychaniem do decyzji o śmierci osób, które mogą jej nie chcieć. Czy to oznacza, że legalizacja eutanazji nie powinna wchodzić w grę? Nie. Ale jednocześnie, co może wydawać się paradoksalne, nawet uznanie moralnej dopuszczalności eutanazji (czyli przekonanie, że jednostka ma prawo decydować o momencie swojej śmierci) nie musi jeszcze oznaczać poparcia dla jej legalizacji. A już na pewno nie wystarcza, by nie zadać sobie wszystkich pytań związanych z jej konsekwencjami.

**

Ignacy Dudkiewicz – filozof, bioetyk, działacz społeczny, publicysta i dziennikarz. Redaktor naczelny Magazynu Kontakt. Obecnie pracuje nad doktoratem o jakości polskiej debaty bioetycznej. W marcu 2024 roku ukaże się jego książka Pastwisko. Jak przeszłość, strach i bezwład rządzą polskim Kościołem.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij