Gawin na spotkaniu z fanami rozdawała zdjęcia odebranego sobie dziecka. Wcześniej patostreamerka podała adres szkoły córeczki i krzyczała przez telefon: „Możesz przyjechać i poderżnąć mi gardło. Możesz wziąć krew mojej córki na swoje satanistyczne msze. Poderżnij jej gardło!”.
Ela Gawin od lat narusza prywatność i bezpieczeństwo swojego dziecka w ramach aktywności internetowej. Ich adres przez lata był publiczny, a matka dzieliła się prywatnymi informacjami o córce i jej życiu, przeplatając to pijackimi streamami.
Mimo iż córka została jej odebrana po tym, jak nawoływała do zabicia siebie i jej, podając adres szkoły dziecka, oraz mimo zakazu kontaktu – patostreamerka nadal narusza prywatność dziewczynki, udostępniając prywatne informacje oraz rozdając jej zdjęcia obcym ludziom na spotkaniu dla fanów.
Ela Gawin obmacuje nastolatka na streamie, on się sprzeciwia. Czy YouTube wreszcie zareaguje?
czytaj także
Na pijackich streamach Ela Gawin mówi o intymnych doświadczeniach i emocjach córki, obwiniając ją i jej opiekunów oraz pomawiając o kolejne przestępstwa. Mówi, że wolałaby, żeby dziecko się nie urodziło, a jej widzowie upominają matkę, że dziewczynka tego słucha.
54-latka wypomina jej przekazywane pieniądze i że sama nie ma za co żyć, próbując w ten sposób zmanipulować widzów, by przesyłali jej donejty, papierosy i alkohol. Szantażuje córkę na streamach, że przestanie jej kupować ubrania. Gdy chce wywołać współczucie i zachęcić do wpłat – prowadzi wielogodzinne monologi o nastolatce, zarzekając się, jak wiele dla niej poświęca i jak jej na niej zależy, mówiąc o smutkach córki i jej płaczu.
W ten sposób produkuje kontent o odebranym sobie dziecku i nabija zasięgi kosztem narażania go na kolejne konsekwencje i ekspozycję prywatności. Ela wielokrotnie przyznawała, że sąd poleca jej zrezygnować z pijackich streamów, by mogła starać się o odzyskanie córki, ale kobieta nie decyduje się na to. Powtarza, że streamować z własnej woli nie przestanie.
A co dzieci robią w sieci? Oglądają gale promujące kryminalistów
czytaj także
Fragmenty pijackich streamów coraz szerzej rozchodzą się po TikToku, docierając do młodzieży. Nieletni komentują, że Gawin to królowa i wzór lub że przypomina im ich nauczycielkę. Odurzona alkoholem, wulgarna i agresywna patostreamerka zaczyna być idolką dzieci, które do niej lgną i łakną kontaktu z nią.
Na niedawnym streamie pijana 54-latka dotykała nastolatka w sposób seksualny, mimo jego sprzeciwu. Za kilka złotych można zamówić telefon od niej do znajomego lub znajomej – odbierają często dzieci i nastolatki, a Ela z nimi na wizji rozmawia i wypytuje o życie prywatne. Wcześniej dotykała inną młodą dziewczynę, próbując ją przymusić do pocałunku mimo wyraźnego sprzeciwu. Jeszcze wcześniej zaczęła bić chłopaka, który powiedział jej, że ma 14 lat.
Na ostatniej transmisji Gawin narażała kolejne dziecko (tutaj wyszczególnione fragmenty). Zaczęła ujawniać dane dziecka swojej koleżanki Moniki – wypominając, że dziewczynie nie zabrano dziecka, a jej tak. Kobieta prosiła ją, by tego nie robiła, płaczliwie błagała, by Gawin przestała mówić o jej dziecku. Twierdzi, że będzie musiała zmienić mu imię i nazwisko.
Projekt ustawy o patostreamerach – koniec zarabiania na przemocy w sieci albo czysty populizm
czytaj także
Gawin krzyczy na młodą dziewczynę, która wyraźnie się boi i chce wyjść. Na nagraniu słychać, jak rzuca przedmiotami. Jest środek nocy, tamta nie ma gdzie się podziać w obcym mieście.
Monika zostaje. Ela upokarza ją, opisując, jak rzekomo uprawiała seks z mężczyzną, którego imię i nazwisko też podaje. Mówi, że na pewno robiła to za pieniądze. To dręczenie na żywo i upadlanie przez opisy seksualne mogą oglądać dzieci – shoty z „najlepszych momentów” streamów mają mnóstwo wyświetleń i budują popularność agresorki na YouTubie i TikToku.
Gawin na streamie dalej gnębi Monikę: opowiada, że jest z rodziny adopcyjnej, wyzywa, mówi, że nie chce poznać biologicznej matki, i wypomina jej brak odwagi. „Twoja mama się ciebie zrzekła. Nie chciała cię. Nie kochała. A moja mama mnie kochała i nie zrzekła się mnie” – wrzeszczy do dziewczyny patostreamerka, której odebrano dziecko. Słychać, jak Monika zanosi się płaczem. „Dobra, nieważne, Monika wymiękła” – mówi Gawin. Pod koniec transmisji, bełkocząc, wypomina widzom, że nie wysłali jej alkoholu i jedzenia.
Za kilka dni Gawin ma w sądzie sprawę dotyczącą kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Grozi jej za to do trzech lat więzienia. Na streamach opowiada, że wciąż prowadzi samochód.
Platformy od dawna są informowane o czynach patostreamerki. Tipply zablokowało jej możliwość zarabiania, ale YouTube i TikTok nadal przyzwalają na jej aktywność.
Wysłałam zgłoszenie do Rzeczniczki Praw Dziecka w tej sprawie – zarówno w kwestii wieloletniego naruszania praw córki Eli Gawin, które trwa do dziś, jak i kolejnego dziecka, a także nastolatka, którego na streamie dotykała mimo sprzeciwu.