– Biedroń jako jedyny z kandydatów jest lewicowy i progresywny – mówi posłanka Lewicy i wiceszefowa sztabu wyborczego Roberta Biedronia, Hanna Gill-Piątek.
Przemysław Staciwa: Długo się mówiło, że będzie pani szefową sztabu Roberta Biedronia. Ostatecznie Lewica postawiła na Tomasza Trelę. Czuje się pani zawiedziona?
Hanna Gill-Piątek: Cieszę się, że i szef, i wiceszefowa kampanii Biedronia są z Łodzi. Przedkampania, którą rozpoczęliśmy w Słupsku, kiedy zakładaliśmy Komitety Biedronia, była prowadzona bez badań. Gdy je zrobiliśmy i przeanalizowaliśmy wyniki, okazało się, że bardzo mocny akcent trzeba położyć na powiaty, bo tam możemy znaleźć duży elektorat lewicowy wśród seniorów, którzy dobrze zapamiętali rządy lewicy w Polsce. Stąd postawienie na stanowisku szefa człowieka Sojuszu, bo on właśnie w powiatach ma najmocniejsze struktury.
A może cieszy się pani, że to Trela, a nie pani poniesie odpowiedzialność za wynik wyborczy Biedronia?
Na Tomku spoczywa duża odpowiedzialność, a ja nie prowadziłam dotychczas kampanii ogólnokrajowej. Dziś uczę się i obserwuję, dużo daje mi podpatrywanie kolegów z SLD. Myślę, że niedługo sama będę gotowa do wzięcia na siebie takiego ciężaru.
Jaka jest pani rola w sztabie Biedronia?
W tej chwili tworzymy szeroki komitet poparcia dla Roberta. Ludzie kultury, lokalni liderzy i liderki, samorządowcy. Pomagam też w spotkaniach z wyborcami w średnich i małych miasteczkach i miejscowościach w województwie łódzkim. Im dalej od dużych aglomeracji, tym zawęża się lewicowy elektorat. Lewica wciąż jest tam postrzegana jako słusznie miniony relikt przeszłości. Jednak obecność Biedronia jest namacalnym dowodem, że lewica bardzo się zmienia, jest blisko ludzi i ich problemów. W takich Koluszkach na spotkanie przyszło ponad sześćdziesiąt osób.
Opublikowany przez Hannę Gill-Piątek Czwartek, 21 września 2017
Hanna Gil-Piątek z Robertem Biedroniem. Fot. Facebook.com
To dużo?
Wynajęta kawiarnia pękała w szwach. Byliśmy bardzo zadowoleni. Mogliśmy porozmawiać z ludźmi o ich problemach. Zjawili się także burmistrz i starosta.
Przyszli wyborcy lewicy czy ludzie po prostu byli ciekawi Biedronia, choć wcale nie mają zamiaru na niego głosować?
To nie jest tak, że w małych ośrodkach nikt nie chce głosować na lewicę i Roberta Biedronia. Są miasta i miasteczka, w których Robert ma wręcz fanów. Nowe lewicowe bastiony.
Na przykład?
Świdnica, Sosnowiec. To „biedroniowe żylety” (śmiech). Generalnie podczas zbierania podpisów dochodzi do pozytywnych sytuacji. Ktoś zobaczy listę naszego kandydata, podpiszę ją i inni się przyłączają. Ale to jedna strona medalu. Zdarzają się też komentarze homofobiczne i wulgarne. Raczej nie ma emocji letnich. Albo ktoś Biedronia lubi, albo nie lubi.
Silna polaryzacja polityczna sprzyja przekonywaniu ludzi, że polityka ma sens, czy odwrotnie?
Frekwencja się podnosi, coraz więcej ludzi chodzi na wybory. Z tym że dziś ludzie patrzą na politykę jak na boiskową grę, a na wybory chodzą jak na stadion. I wybierają sobie jedną z dwóch największych drużyn. Mówiąc po łódzku, są za ŁKS-em albo za Widzewem.
A wy chcecie ich przekonać, by zagłosowali na Pelikana Łowicz?
Chcielibyśmy, żeby na tym boisku było więcej drużyn i pełniejsza możliwość merytorycznej oceny gry każdej z nich.
Czy taktyka drużyny zakłada czas na odpoczynek? Robert Biedroń narzekał na zmęczenie poprzednią kampanią, nie tryskał energią.
Pracuje ciężko na dwóch etatach. Aktywnie uczestniczy w Brukseli w dyskusjach, sesjach…
czytaj także
A może nie ma już siły i błędem było wystawianie jego kandydatury?
Ma energię i daje radę. Stosując pewne skojarzenie, powiem, że poznamy go po tym, jak tę kampanię skończy, bo pamiętajmy, że Aleksander Kwaśniewski również zaczynał swoją z kilkuprocentowym poparciem. A dystans między Biedroniem a Małgorzatą Kidawą-Błońską się zmniejsza, przeskoczył ją w rankingu zaufania.
Tylko na razie nie widać tego specjalnie w sondażach.
Lepsze sondaże przyjdą z czasem. Kwaśniewski startował też od kilku procent i miał przeciwko sobie potężnego wtedy Wałęsę. Robert Biedroń ma spośród kandydatów największe możliwości pozyskania nowych wyborców. I my mu w tym pomożemy.
W wyborach europarlamentarnych Robert Biedroń bazował na efekcie świeżości. Teraz ten atut posiada Szymon Hołownia. Nie obawiacie się, że to on może zabrać wam sporo potencjalnych punktów procentowych?
Hołowni więcej wolno, bo w polityce jest debiutantem. Dlatego pozwolił sobie na spot z samolotem nawiązującym do katastrofy smoleńskiej.
Hołownia może przywrócić w Polsce elementarną wspólnotę polityczną [rozmowa z Rafałem Matyją]
czytaj także
Za ten spot dostał brutalne lanie niemal od wszystkich.
I otrzymał dodatkowe dwa punkty procentowe w sondażach. Hołownia może grać na elektoracie pewnej kpiny, ale także zachęcać ludzi rozgniewanych obecną sytuacją polityczną. To są wyborcy, których Robert Biedroń nigdy nie przyciągał. Ale Szymon Hołownia nie wydaje mi się poważnym kandydatem, to jest taki katolicyzm „Wow!” jak z filmu Dogma.
Im bardziej kandydat Hołownia zagląda do środka, tym bardziej nie ma tam prezydenta Hołowni
czytaj także
A Kidawa-Błońska?
Kidawa-Błońska reprezentuje zaś zadufaną w sobie prawicę z dobrymi genami i rodowodem. Biedroń jako jedyny jest lewicowy i progresywny. Jest wskazywany jako osoba najmocniej odróżniająca się od pozostałych.
Brak konserwatyzmu kandydatowi Biedroniowi przeszkadza czy pomaga?
Być może jeszcze zbyt mało eksponujemy w kampanii walory liberalnego światopoglądu, które niesie ze sobą nasz kandydat. Przyjdzie i na to czas.
Widać, że w szeregach opozycji skończyły się pojednawcze gesty, a zaczęły wzajemne poszturchiwania. Z badań wynika, że najbardziej zależy wam na elektoracie Kidawy-Błońskiej, dla którego Biedroń jest „opcją numer dwa”. Najmocniej będziecie więc atakować kandydatkę Koalicji Obywatelskiej?
Na pewno nasz kandydat nie jest obciążony wieloma rzeczami, które można wytknąć Platformie Obywatelskiej. Od ośmiorniczek po aferę reprywatyzacyjną. Ale to Andrzej Duda jest głównym przeciwnikiem, nie należy o tym zapominać.
Ale Biedroniowi można zarzucać nieszczerość w związku z niespełnieniem obietnicy o złożeniu mandatu europosła.
No ale co z tego wynika?
Że jest niekonsekwentny, niewiarygodny, bo nie oddał mandatu profesor Płatek, jak publicznie obiecał. Ta sprawa ciągnie się za nim po dziś dzień.
Mnie już denerwuje ta nagonka. I dziwi, bo jest nieproporcjonalna do wagi tego zdarzenia. Sytuacja była inna, kiedy Robert to mówił. Dopiero po wyborach się okazało, że łączymy siły jesienią i razem idziemy do parlamentu. Mandatu finalnie nie oddał, bo tego wymagało dobro wszystkich lewicowych partii i taka była z nimi umowa. Nie rozumiem, czemu karać kogoś, że odpowiedzialnie i świadomie zmienił decyzję dla dobra Lewicy.
czytaj także
Kontrataków Platformy się spodziewacie?
PO ma żywy interes w tym, by nas atakować. W elektoracie lewicowym są jedyne rezerwy, o które mogą próbować walczyć. Kidawa będzie postulować zakaz używania plastikowych torebek, prawdopodobnie pojawi się odpowiednia inicjatywa ustawodawcza. Z badań wyszło im, że proekologiczność im się opłaca, choć chyba na ostatniej konwencji ekolodzy przejęli mikrofon i sprawa trochę wymknęła się spod kontroli…
À propos ekologii i spraw związanych z ochroną przyrody – partia Zielonych zastanawiała się, którego kandydata na prezydenta poprzeć i zdecydowała się na Kidawę-Błońską. Mogłoby się wydawać, że to Lewica najlepiej odpowiada ich programowi.
Powiedzmy wprost – nasze poglądy są jedynymi, które odpowiadają linii Zielonych.
czytaj także
Ale Zieloni powiedzieli, że nawet nie byliście zainteresowani ich poparciem. Dlaczego?
Może chcieliśmy przetestować ich wiarygodność. Słyszeliśmy, że będą radzili nad tym, kogo poprzeć, i uznaliśmy, że nie będziemy oficjalnie podejmować w tej sprawie rozmów i poczekamy na ich faktyczny ruch.
I co? Nie nastąpił?
Widzę w Zielonych tragiczny konflikt. Musieli dostać się do realnej polityki na barkach szatana, jakim dla nich jest Koalicja Obywatelska. Widać, że cierpią, ale brną w to dalej. Wybór między większą ilością węgla a trochę mniejszą lub między dłuższą lub trochę krótszą smyczą przy budzie psa, bo PO nie słynie też z prozwierzęcych zamiłowań, jest dla mnie – polityczki proekologicznej – trudny do zrozumienia. Byłam sekretarą Zielonych, tak się nazywa żeńska forma sekretarza w tej partii, spędziłam w niej bez mała dwanaście lat. Ale teraz to już trochę inni Zieloni. Gdyby kierowali się uczciwym wyborem wartości i ekologicznych idei, to wybraliby Biedronia.
**
Hanna Gill-Piątek jest posłanką Lewicy i wiceszefową sztabu wyborczego Roberta Biedronia.