Dla rasistowskiej prawicy na całym świecie Polska stała się ostatnią redutą zachodniej tradycji, wolną od problemów powodowanych przez „masową migrację z krajów Trzeciego świata”, „multi-kulti” czy „polityczną poprawność”.
Jak komuś nie pasuje odniesienie z Marvela, można sięgnąć po Asterixa: w tej metaforze w Europie podbitej przez eurokratów i „globalistów”, usiłujących zastąpić lokalną populację „importem” z Afryki i Bliskiego Wschodu, Polska to ostatnia niepodbita przez Rzym wioska Galów: zamożna, bezpieczna, kulturowo homogeniczna, a dzięki temu zdolna utrzymywać „społeczeństwo wysokiego zaufania”, wierne swojemu chrześcijańskiemu dziedzictwu, wreszcie – co dla wielu fantazjujących w ten sposób o Polsce najważniejsze – niemal w całości białe.
Media społecznościowe jako narzędzie budowania fałszywego obrazu Polski
Użytkownicy X z całego świata wrzucają na swoje profile obrazki i statystyki mające potwierdzać tę narrację. Jack Posobiec – skrajnie prawicowy influencer związany z ruchem MAGA, tuż przed drugą turą polskich wyborów prezydenckich przemawiający na konferencji CPAC w Jasionce, popierający Karola Nawrockiego – opublikował filmik z warszawskiego metra, który podpisał: „czemu amerykańskie miasta nie mogą tak wyglądać?”. Metro, jak to metro w Warszawie, jest względnie czyste, spokojne, nikt się nie awanturuje. W porównaniu ze Stanami jest tam też bardzo biało, co zwraca uwagę komentatorów, wiążących czystość metra i kulturę jego pasażerów z tym, że Polska „nie ma problemu z masową migracją”.
O imigracji trzeba mówić językiem transakcyjnym, nie prawnoczłowieczym
czytaj także
Mickamious, podpisujący się jako „narodowy libertarianin” z Australii, podaje dalej filmik z profilu Posobca, przedstawiający letni wieczór na warszawskim Nowym Świecie, zachwycając się: „To zadziwiające, jak harmonijne społeczeństwo można zbudować przy zerowym lub niewielkim poziomie migracji. To jest Polska. Australia też tak powinna wyglądać”.
Profil Inevitable West, najpewniej związany ze Zjednoczonym Królestwem, wrzuca post porównujący statystyki gwałtów z Polski i Wielkiej Brytanii z 2020 i 2024 roku. Według przytaczanych przez profil danych w Polsce liczba gwałtów spadła w tym okresie o 54 proc., z kolei w Wielkiej Brytanii wzrosła prawie siedmiokrotnie. Konkluzja? „Wielka Brytania jest dziś krajem trzeciego świata”. Komentujący nie mają wątpliwości, że to wina migracji.
Wyglądający na amerykański profil End Wokeness publikuje statystyki porównujące wzrost gospodarczy w różnych krajach Europy od 2000 roku – Polska przoduje „Tylko jeden kraj odrzucił masową migrację. Zgadnijcie który” – zwraca się do swoich 3,8 miliona obserwujących.
Rzeczywistość migracyjna w Polsce – dane kontra propaganda
Podobne wpisy to oczywiście fantazja, opierająca się albo na niewiedzy na temat tego, jak wygląda współczesna Polska, albo na świadomej manipulacji obrazem naszego kraju. Trudno dziś bowiem przedstawiać go jako jednolity narodowościowo czy nawet rasowo.
Według danych ZUS w Polsce w 2024 roku pracowało legalnie prawie 1,2 miliona cudzoziemców. W 2016 roku było to niecałe 300 tysięcy. W ciągu ośmiu lat liczba legalnie zatrudnionych cudzoziemców wzrosła więc czterokrotnie. Dwie trzecie z nich to Ukraińcy, ale coraz bardziej widoczna staje się też migracja z Azji Południowej i Centralnej, zwłaszcza w największych miastach. Wystarczyłoby zjechać z Nowego Światu w jedną z bocznych uliczek czy wejść do popularnej sieciówki z fastfoodem, by zobaczyć pracowników z Półwyspu Indyjskiego.
Rząd o migracji mówi językiem Konfederacji. Jak odpowie lewica? Korzyści materialne to za mało
czytaj także
Po ośmiu latach intensywnej migracji Polska jest krajem znacznie bezpieczniejszym, niż w latach 90., kiedy to migrowaliśmy za pracą, a kraj jak długi i szeroki był polski i biały. Jednocześnie terroryzowała nas przestępczość – od tej najlepiej zorganizowanej z Pruszkowa i Wołomina, po codzienną przemoc, uprawianą przez element dresiarsko-kibolski. Ludzie bali się przypiąć rower w mieście czy zostawić radio w samochodzie.
To, że dziś jesteśmy względnie bezpiecznym krajem, zawdzięczamy też politykom publicznym, które zachwycająca się „białą Polską” amerykańska prawica uznałaby za komunistyczny totalitaryzm, gdyby ktoś próbował wprowadzić je w Stanach. Na przykład niełatwo u nas o broń palną, mamy publiczny system opieki zdrowotnej, a w porównaniu do Stanów Zjednoczonych względnie cywilizowany poziom nierówności dochodowych i majątkowych oraz elementarnie działającą siatkę zabezpieczenia społecznego – choć z punktu widzenia europejskich standardów jeszcze wiele przed nami.
Polska jako „biała Wakanda” to niebezpieczna fantazja
Czy w takim razie obsesję skrajnej prawicy z całego świata na punkcie Polski można zlekceważyć jako zabawny wykwit niewiedzy? Tyleż kuriozalny, co nieszkodliwy, jak np. fantazja części liberalnych Polaków o świeckich, ateistycznych, wyluzowanych Czechach, których prezydent zamiast w pielgrzymkach kiboli do Częstochowy uczestniczy w rockowych koncertach i ogólnie o wiele lepiej ogarniających rzeczywistość, niż „pisowsko-kościółkowa” Polska?
czytaj także
Odpowiem przecząco, gdyż Polska fantazja o Czechach – choć zakłamuje obraz naszego południowego sąsiada, ignorując czeskie problemy z korupcją, oligarchizacją życia publicznego czy antyromskim rasizmem – jest ostatecznie nieszkodliwa. Fantazja o Polsce jako „białej Wakandzie” – już nie.
Rozpowszechniana globalnie w mediach społecznościowych tworzy bowiem wyjątkowo toksyczne polityczno-kulturowe sprzężenie zwrotne, wzmacniające najbardziej niesympatyczne nurty prawicowej polityki zarówno w krajach przyglądających się Polsce z podziwem, jak i na naszym podwórku.
Wbrew ciągłemu klepaniu haseł o dumie i suwerenności, polska prawica jest bowiem bardzo okcydentalistyczna i w pełni uzależniona intelektualnie od prawicy zagranicznej, głównie amerykańskiej. Ciągle więc szuka potwierdzenia swoich poglądów, wrażliwości, symboli i emocji na Zachodzie. Stąd kuriozalne pragnienie, jakie prawicowy komentariat wyrażał pod adresem rządów PiS po 2015 roku – by państwo pomogło w powstaniu wielkiego, hollywoodzkiego filmu o polskiej historii, najlepiej z Melem Gibsonem w roli głównej, tak by historyczna wizja polskiej prawicy znalazła w końcu poświadczenie i docenienie w globalnej popkulturze.
Wrzutki o Polsce wolnej od migracji na profilach skrajnie prawicowych influencerów ze Stanów, Europy Zachodniej czy nawet Australii utwardzają ksenofobiczne i rasistowskie obsesje polskiej prawicy. Te zaś uniemożliwiają sformułowanie sensownej, długoterminowej polityki migracyjnej, łudząc Polaków wizją kraju zdolnego rozwijać się bez migracji.
W ten sposób umacniają się też skrajnie prawicowe środowiska w zachodnich demokracjach. Głęboko zafałszowana wizja Polski jako kraju nowoczesnego, bezpiecznego i względnie zamożnego, a jednocześnie białego i wolnego od migracji, podsuwa odbiorcom w Australii, Stanach czy Francji pytanie: może jeszcze nie jest za późno, byśmy wrócili na tę drogę?
Kielce i Jedwabne nie spadły z nieba, czyli jak się tworzy warunki do pogromu
czytaj także
Wspomniany Posobiec wprost mówi: „Globaliści nie chcą, by taki kraj jak Polska istniał, pokazuje on bowiem, że można odnieść gospodarczy sukces bez migracji, bez otwartych granic, bez liberalnej, globalistycznej polityki woke”.
Międzynarodówka skrajnej prawicy i jej wpływ na polską politykę
Trend ten pokazuje jeszcze coś, o czym powinna pamiętać strona liberalno-lewicowa w Polsce: toczymy walkę nie tylko z coraz bardziej radykalizującym się blokiem prawicowym, ale także z międzynarodówką, której jest on częścią, z globalnym nacjonalistyczno-populistycznym ruchem przeciw liberalnej demokracji. Od stycznia tego roku ruch ten ma potężne wsparcie w postaci administracji prezydenta Trumpa – choćby w trakcie istotnych wyborów prezydenckich w Polsce widać było, jak ruch MAGA bezprecedensowo włączył się w kampanię Karola Nawrockiego, przyczyniając się do jego zwycięstwa.
Prawda o polskiej (nie)gościnności. Pomoc ukraińskim uchodźcom to chlubny wyjątek w naszej historii
czytaj także
Polskie antymigracyjne histerie nie wynikają tylko z nieprzepracowanej polskiej historii, z naszego „zacofania”, mniej lub bardziej realnych problemów społecznych – są indukowane w ramach globalnej wojny kulturowej i politycznej, w której media społecznościowe i bzdurne posty anonimowych influencerów odgrywają istotną rolę. Dlatego nie można lekceważyć ich politycznego wpływu – jakkolwiek kuriozalne by nie były.