Kraj

Bez reformy Lasów Państwowych następnych setnych urodzin nie będzie

Tematy leśne pod rządami koalicji 15 października posuwają się raczej jak człowiek przez bagna niż jak harwester przez las. Opór po drugiej stronie przybiera na sile, rośnie też skala emocji i dezinformacji.

Na początku roku pisałem w Krytyce Politycznej z nadzieją, że reforma lasów państwowych rusza do przodu. Byłem ostrożnym optymistą. Wydawało mi się, że rządzących, którzy dostali taki mandat jak koalicja z 15 października, nie stać będzie na niespełnienie obietnic.

Wiemy już, że w kwestiach przyrody premier Tusk okazał się w niczym nie różnić od swojego poprzednika – włącznie z brakiem poparcia Polski dla Europejskiego Prawa o Odbudowie Przyrody i wsadzeniem na stołek dyrektora Lasów Państwowych swojego człowieka.

W co gra Tusk z przyrodą

Nie ułatwia to pracy ministerstwu. Mam wrażenie, że minister Dorożała i jego szefowa Paulina Hennig-Kloska są wybitnie osamotnieni w swoich działaniach. Tusk ani ich nie rozumie, ani nie wspiera i zachowuje się, tak jakby kwestie przyrodnicze na liście 100 konkretów znalazły się trochę przypadkiem. Co pewnie jest prawdą – i dziełem partyjnych spin doktorów, świadomych oczekiwań części społeczeństwa.

Przeprawa przez bagno

Niesprawiedliwym byłoby jednak powiedzieć, że w sprawie przyrody, a szczególnie lasów, ministerstwo nie działa – wręcz przeciwnie. Mamy szereg mniej lub bardziej skoordynowanych posunięć: począwszy od moratorium na wycinki w 10 wybranych lokalizacjach (w sumie 0,75 proc. powierzchni zarządzanych przez Lasy Państwowe), poprzez zapowiedzi powołania pierwszego od 21 lat parku narodowego, po projekty ustaw o zakazie spalania drewna na cele energetyczne oraz rozpoczęcia reformy leśnej na konferencji tzw. Leśnego Okrągłego Stołu.

Pokłosiem tego ostatniego są rozpoczęte procesy wydzielania lasów ważnych społecznie oraz podtrzymanie styczniowego moratorium. Minister Dorożała mówił mi w wywiadzie, że ma świadomość, że reforma będzie bolała, ale musi się dokonać.

Trzeba jednak powiedzieć, że tematy leśne posuwają się raczej jak człowiek przez bagna niż jak harwester przez las. Opór po drugiej stronie przybiera na sile, rośnie też skala emocji i dezinformacji.

12 lipca 2024 Związek Leśników Polskich zorganizował w Warszawie demonstrację i przemarsz spod budynku kancelarii premiera do ministerstwa klimatu i środowiska. Wysłuchałem ich postulatów przed rozpoczęciem marszu. Przedstawił je przewodniczący protestu Jacek Cichocki, naczelnik wydziału ds. obronności i ochrony mienia z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu, przewodniczący krajowej sekcji pracowników leśnictwa Solidarność.

Otwierając zgromadzenie, Cichocki podziękował przybyłym, których grupa liczyła ok. 150 osób. „Dziś jest św. Jana Gwalberta, patrona leśników. Nasze święto, czas, który powinniśmy świętować na spotkaniach integracyjnych, piknikach. Niestety musieliśmy tutaj przyjechać, aby upomnieć się o godność, bezpieczeństwo, stabilną pracę, która jest zagrożona. Nagonka i obostrzenia, które się pojawiają w gospodarce leśnej, prędzej czy później dosięgną nas. Naprawdę, nie łudźmy się, że będzie taki stan jak dziś, czyli blisko 26 tys. osób zatrudnionych. Na pewno będą redukcje na różnych poziomach” – straszył zgromadzonych Cichocki.

Rewolucja? Jeszcze nie, ale nowy rząd już zabiera się za lasy

„Nie mamy szacunku, poważania, spokoju, jesteśmy targani, jesteśmy w tabloidach, niektóre media mają używanie, bo cieszą się, jak leje się krew, nam dzieje się krzywda i nasze imię jest brukane. My na to nie pozwolimy! Dość pomawiania, dość plucia nam w twarz. O 11:30 złożymy nasze postulaty panu premierowi” – kontynuował.

„Destrukcja” Lasów Państwowych w praktyce

Jakie to postulaty? Leśnicy przede wszystkim żądają natychmiastowego wycofania moratorium na użytkowanie lasów z dnia 8 stycznia 2024 roku.

Dr Antoni Kostka z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze analizował wpływ tych wyłączeń na gospodarkę leśną: „Moratorium oznacza zmniejszenie podaży drewna o 300 tys. metrów sześciennych, czyli o ok. 0,75 proc. całkowitego pozyskania. Tymczasem w zeszłym roku wykonano (z różnych powodów) plan pozyskania drewna w wysokości ok. 93 proc. Czyli nie wycięto zaplanowanych 3 MILIONÓW metrów sześciennych, czyli 10 razy więcej, niż wynoszą skutki styczniowego moratorium. I stało się coś? Były jakieś protesty? Moratorium spowodowało poważniejsze problemy w trzech (3!) firmach leśnych w całej Polsce. I prawdopodobnie u jednego producenta sklejki” – pisał na swoim profilu w mediach społecznościowych.

Drugi podnoszony argument dotyczy szacunku dla branży i zatrzymania jej destrukcji. To dość interesujący postulat, który dotyczy firmy, która w 2023 roku osiągnęła rekordowy przychód 14,7 mld złotych i kolejne rekordowe pozyskanie drewna na poziomie 41 662 tys. m3!

Jednocześnie pracownicy LP zarabiają przeciętnie 160 proc. średniej krajowej. Pensja Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych przewyższa znacznie pensję premiera, a pensja nadleśniczego jest porównywalna z pensją ministra. W 2021 roku Polska wydawała na wynagrodzenia państwowych leśników 78 euro na hektar lasu, prawie tyle, co najhojniejsza Bawaria (81 euro/ha lasu). To poziom znacznie wyższy od europejskiej średniej dla porównywalnych, samofinansujących się gospodarstw leśnych (44 euro/ha lasu).

Te stawki, a także przerost zatrudnienia – Lasy Państwowe zatrudniają najwięcej leśników na hektar jednostki w UE – powoduje, że mimo gigantycznych przychodów zyski LP nie prezentują się imponująco. Lasy Państwowe są w stanie skonsumować każdą nadwyżkę, oferując hojne premie, odprawy, benefity, a także wspierając – jak miało to miejsce za czasów rządów PIS – partyjne fundacje oraz organizacje religijne. Śledztwo w tej sprawie trwa.

Jednocześnie spora część nadleśnictw na południu kraju, w górach, jest wysoce deficytowa i reszta kraju zrzuca się de facto na ich utrzymanie. To skutkuje też tym, że w latach 2016–2021 przeciętna wysokość obligatoryjnej wpłaty netto Lasów Publicznych do kasy publicznej w przeliczeniu na 1 ha lasu wynosiła 19 euro i była prawie dwa razy niższa od przeciętnej średniej w grupie dziewięciu porównywalnych państwowych gospodarstw leśnych w Europie.

Dorożała: Reforma Lasów Państwowych będzie bolała, ale się wydarzy

Trzeba też dodać, że zarówno zarobki, jak i warunki pracy pracowników Zakładów Usług Leśnych (tzw. ZUL-i) są znacząco niższe – i tutaj z pewnością powinny zajść głębokie zmiany. ZUL-e powinny być uwzględnione przy dyskusji nad kształtem reformy w Lasach Państwowych.

Mówimy więc o przedsiębiorstwie, które ma gigantyczne przychody, koszty, zatrudnienie – i jest mocno nieefektywne. Ilość afer, upolitycznienie oraz jawna niegospodarność w połączeniu z rosnącą świadomością ekologiczną ludzi musiały poskutkować gigantycznym spadkiem szacunku do leśników i samej firmy.

Tylko czy to jest wina ministerstwa? Albo aktywistów? Cóż, szacunku opinii publicznej nie da się nakazać. Jedną z dróg jego odbudowy i utrzymania jest otwartość na współczesne oczekiwania społeczeństwa. Samej zaś branży nie będzie bez lasu, a rzeczywista destrukcja lasów polega na intensywnej wycince i eksploatacji, które niszczą ekosystemy i pogłębiają negatywne skutki zmian klimatu, tj. m.in. susze, powodzie oraz zanik bioróżnorodności. Zrównoważone zarządzanie lasami, które postulowali wyborcy zwycięskiej koalicji, jest odpowiedzią na potrzebę ochrony przyrody i jednoczesnego zapewnienia godnych warunków pracy.

Nowy poziom debaty

Kolejny postulat to dialog ze stroną rządową. Można mieć oczywiście zastrzeżenia do sposobu pracy ministra Dorożały, być może niektóre posunięcia albo sposób działania mogły być nie do końca zrozumiałe, ale po ponad dekadzie, w której żadnego dialogu nie było – teraz realnie jest. Ogólnopolska Narada o Lasach, w której branża leśna jest tak licznie reprezentowana, jest wyrazem tego wielostronnego dialogu. Tu trzeba oddać szacunek ministrowi Dorożale – jakość debaty jest zupełnie inna, nowa, obiektywnie lepsza.

Co szkodzi lasom bardziej niż katastrofa klimatyczna? Rządy Lasów Państwowych

Pojawił się też postulat wycofania się ze zmian ustaw z powodu braku konsultacji. Trudno się do tego postulatu nawet odnieść, ponieważ zmiana ustawy o lasach jeszcze się nie rozpoczęła. Wspomniana Narada o Lasach jest, mamy wszyscy nadzieję, dopiero jej początkiem.

Winę za to wszystko leśnicy zwalają oczywiście na kierownictwo MKiŚ. Żądają natychmiastowej dymisji ministry Hennig-Kloski oraz ministra Dorożały. Wyobrażam sobie, że pojawienie się takich osób jak obecne kierownictwo Ministerstwa Klimatu jest wstrząsem dla części leśników. Tyle tylko że tak korupcyjnego, upolitycznionego i pozbawionego społecznego oparcia status quo nie dało się zachować ani dnia dłużej.

Tak, to spadanie ze sporej wysokości, które będzie bolało. Najbardziej jednak boli leśnych baronów, których nagle pozbawiono przywilejów i władzy. Przykre, że dotyka także zwykłych leśników, którzy – jak słyszę od niektórych znajomych w LP – byli tak samo gnojeni za PIS, jak i teraz, za rządów koalicji.

Na drodze rozwoju kraju przyroda stanąć nie może

W obronie przyrody, lasów oraz na razie niedoskonałych, ale jednak toczących się reform, stanęli przedstawiciele prawie siedemdziesięciu organizacji społecznych, naukowych oraz przyrodniczych, którzy podpisali się pod listem do premiera Tuska i który dostarczyli do jego kancelarii tuż przed protestem leśników.

W godzinach porannych w piątek odbyła się też konferencja prasowa, podczas której przedstawicielka Rodziców dla Klimatu, którzy koordynowali akcję, odczytała apel do premiera, a następnie kilkoro przedstawicielek i przedstawicieli – w tym autor tego tekstu – składali leśnikom życzenia z okazji ich święta i stulecia Lasów Państwowych.

Konferencja prasowa aktywistów. Fot. Daniel Petryczkiewicz

Apel do premiera jest w zasadzie niezmienną od wyborów listą postulatów, z których wiele trafiło na przedwyborczą listę 100 konkretów Tuska. Niestety, jak się okazuje, były one tylko wabikami wyborczymi. Przypomnijmy tę listę 10 postulatów, zawartych w Manifeście Leśnym i podpisaną przez liczne organizacje:

  1. Minimum 20 proc. lasów trzeba wyłączyć z użytkowania gospodarczego, by oddać je ludziom i przyrodzie.
  2. Społeczeństwo powinno mieć realny wpływ na decyzje o lasach.
  3. Dość marnowania pieniędzy z eksploatacji lasów – więcej środków na ochronę przyrody!
  4. Koniec z wydatkami Lasów Państwowych na cele niezwiązane z podstawową działalnością.
  5. Konieczna jest sprawiedliwa społecznie transformacja obszarów cennych przyrodniczo.
  6. Godna praca w lesie dla wszystkich, w tym dla pracowników firm leśnych i parków narodowych.
  7. Wykorzystujmy drewno racjonalnie, nie palmy nim w elektrowniach.
  8. Gospodarka leśna powinna uwzględniać wymogi ścisłej ochrony gatunkowej.
  9. Społeczeństwo musi mieć możliwość sprawdzenia legalności gospodarki leśnej w sądzie.
  10. Pełny dostęp do informacji o lasach i ochronie przyrody dla społeczeństwa i organizacji przyrodniczych.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Daniel Petryczkiewicz
Daniel Petryczkiewicz
Fotograf, bloger, aktywista
Fotograf, bloger, aktywista, pasjonat rzeczy małych, dzikich i lokalnych. Absolwent pierwszego rocznika Szkoły Ekopoetyki Julii Fiedorczuk i Filipa Springera przy Instytucie Reportażu w Warszawie. Laureat nagrody publiczności za projekt społeczny roku 2019 w plebiscycie portalu Ulica Ekologiczna. Inicjator spotkania twórczo-aktywistyczno-poetyckiego „Święto Wody” w Konstancinie-Jeziornej. Publikuje teksty i fotoreportaże o tematyce ekologicznej.
Zamknij