Miasto

Erbel: 8 motywów przewodnich i 1 obiekt. Rok 2013 w Warszawie

Rok 2013 pokazał, że pod presją społeczną wiele może się zmienić.

Rok 2013 w Warszawie był ciekawy i burzliwy, zwłaszcza dla władz miasta. Referendum odwoławcze prezydent Warszawy silnie wpłynęło na miejską politykę. Mogliśmy sprawdzić w praktyce, że jeśli pojawi się wola polityczna, to nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ma urzędników nie do zwolnienia, nie jest za wcześniej na wprowadzenie narzędzi wzmacniających demokrację miejską. Nagle postulaty formułowane przez środowisko miejskich aktywistek i aktywistów zostały zrealizowane. Nie oznacza to, że 2013 był pasmem sukcesów i świętem miejskiej demokracji. Wciąż wiele pozostało do zrobienia. Poniżej 8 motywów przewodnich, które wyznaczały rytm ostatniego roku, oraz jeden obiekt, który stał się polem walk symbolicznych.

1. Referendum

Najważniejszym wydarzeniem tego roku bez wątpienia było referendum odwoławcze prezydent Warszawy. W połowie czerwca zbieranie podpisów pod odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz  zainicjował burmistrz Ursynowa Piotr Guział wraz z Warszawską Wspólnotą Samorządową. Na zebranie prawie 135 tys. wymaganych podpisów było trzy miesiące. Referendum odbyło się 13 października, udział w nim wzięło 25,66% uprawnionych do głosowania. Aby referendum było ważne do urn musiałoby pójść 389 tys. 430 warszawianek i warszawiaków. Oddano 343 tys. 732 głosów, z czego 93,6% zagłosowało za odwołaniem obecnej prezydent.

Mimo że referendum okazało się nieważne, to kilka miesięcy je poprzedzające było okresem radykalnych zmian. Posady straciło wtedy kilku wysokich urzędników, którzy wsławili się niechęcią do dialogu społecznego. Środowisko aktywistyczne najbardziej ucieszyło się z dymisji p.o. Dyrektora Biura Kultury Marka Kraszewskiego oraz naczelnika Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej Tomasza Gamdzyka. Ich stanowiska zajęli wywodzący się ze środowiska kultury Tomasz Janowski oraz Grzegorz Piątek. Z tym, że Piątek po 3 miesiącach rozczarowany współpracą z ratuszem podał się do dymisji. Zastąpił go Wojciech Wagner. Stanowisko stracił również dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego Leszek Ruta. Roszady personalne w ratuszu miały być sygnałem, że zaczyna się nowy etap w zarządzaniu miastem, oparty na dialogu i współpracy.

2. Miejska demokracja o krok bliżej?

Znakiem zmian było też podjęcie przez Hannę Gronkiewicz-Waltz decyzji o realizacji w 2014 roku budżetu partycypacyjnego. Warszawa była jednym z ostatnich większych miast w Polsce, które jeszcze nie zdecydowały się na ten krok. W pierwszym roku budżet partycypacyjny ma być realizowany na poziomie dzielnic. Każda z dzielnic przeznaczyła na ten cel od 0,5% do 1% swojego budżetu. Budżet partycypacyjny był jednym z postulatów od dłuższego czasu podnoszonych przez stroną społeczną. Podjęcie w połowie 2013 roku decyzji o jego wprowadzeniu może cieszyć, ale szybka decyzja o jego wprowadzeniu każe się obawiać, czy będzie to dobrze przygotowany proces. Dzielnice nie miały zabezpieczonych środków na przeprowadzenie procesu – nie ma pieniędzy ani na dodatkowe etaty czy dodatki do pensji pracowników i pracownic urzędów, ani nawet na przeprowadzenie dobrej kampanii informacyjnej. Sprawia to, że realizacja budżetu partycypacyjnego jest nie lada wyzwaniem, zarówno dla urzędów, jak i mieszkanek i mieszkańców, którzy lokalnie włączą się w ten proces. Miejmy nadzieje, że z czasem ta współpraca na poziomie lokalnym zaowocuje również innymi projektami i większym zaangażowaniem warszawianek i warszawiaków w troskę o miasto.

W tym samym czasie, kiedy ratusz ogłosił wprowadzenie budżetu partycypacyjnego, rada miasta uchwaliła przygotowywane od miesięcy uchwały dotyczące inicjatywy lokalnej oraz regulaminu konsultacji, który daje prawo mieszkańcom i mieszkankom Warszawy do składania wniosków o przeprowadzani konsultacji społecznych. Zarówno pierwszy projekt w ramach inicjatywy lokalnej, jak i wniosek o przeprowadzenie konsultacji został złożony przez Stowarzyszenie Mieszkańców Domków Fińskich Jazdów. Strona społeczna użyła narzędzia, jakim są konsultacje społeczne, żeby zatrzymać rozbiórkę domków na osiedlu i zaprosić do debaty wszystkich warszawiaków i warszawianki. Konsultacje rozpoczną się na początku 2014 roku i potrwają co najmniej do jesieni. Będzie to pierwszy raz, kiedy decyzje o przyszłości tak dużego terenu nie zapadną w zaciszu gabinetów, ale będą efektem publicznej debaty. Wniosek o konsultacje o przyszłości Jazdowa pociąga już kolejne. W tym momencie trwa zbiórka podpisów pod wnioskiem o konsultacje dotyczące pl. Powstańców Warszawy zorganizowane przez Radę Osiedla Centrum oraz warszawskie koło Zielonych 2004.

Hitem 2013 roku jest również długo oczekiwana miejska infolinia 19115 – uniwersalny numer, na który możemy zgłaszać wszelkie usterki: od dziury w ulicy po pomysły na interwencje. Powstała również strona internetowa oraz specjalna aplikacja na smartfony. Zgłaszanie usterek idzie znacznie szybciej, można też śledzić postępy swojego zgłoszenie, jednak infoniinia nie rozwiąże takich problemów, jak nietrafione decyzje inwestycyjne czy konflikty o sposób wydatkowania miejskich środków.

3. Podwyżki cen biletów i Karta Warszawiaka

Ważnym obszarem, sporów była kwestia transportu. Początek roku 2013 roku przyniósł ze sobą drugą turę planowych podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej. Reakcją na nie było powstanie w połowie stycznia obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej Stop Podwyżkom Cen Biletów ZTM. Była to pierwsza taka inicjatywa w Warszawie. Jej celem było zebranie 15 tys. podpisów koniecznych do złożenia obywatelskiego projektu uchwały, która przywróciłby ceny biletów z 2012 roku. Po wielomiesięcznej kampanii projekt uchwały został odrzucony na sesji rady miasta 7 listopada. Zabrakło dwóch głosów nieobecnych radnych SLD.

W trakcie trwania kampanii inicjatywy Stop Podwyżkom Cen Biletów oraz zbiórki podpisów pod wnioskiem o referendum ratusz zdecydował o wprowadzeniu Karty Warszawiaka – symbolicznej zniżki na bilety dla osób płacących podatki w stolicy. Karta Warszawiaka pozwoli uchronić się przed kolejną podwyżką, która weszła w życie z początkiem 2014 roku, ma również dawać zniżki na kulturę i korzystanie z miejskich obiektów sportowych. Jednak zamiast wywołać powszechny entuzjazm, Karta stała się zarzewiem konfliktów. Główna krytyka dotyczyła wzmacniania tendencji separatystycznych i całkowitego nieuwzględniania osób korzystających na co dzień z transportu w stolicy, a mieszkających poza Warszawą (np. w okolicznych gminach).

Wprowadzenie Karty Warszawiaka zamiast prób szukania rozwiązań dla całej aglomeracji bardziej dzieli ludzi, niż rozwiązuje problemy związane z komunikacją publiczną. W momencie kiedy osoby spoza Warszawy nie będą miały żadnych zachęt do przesiadania się na transport publiczny, trudno oczekiwać, że zdecydują się porzucić samochody. Co więcej, wprowadzenie Karty tuż przed referendum można było odczytać raczej jako PR-owy ruch w obliczu groźby utraty władzy niż próbę znalezienia optymalnego rozwiązania dla polepszenia dostępności transportu publicznego. W końcu to nie mieszkanki i mieszkańcy aglomeracji wybierają prezydent Warszawy.

4. Schizofrenia transportowa

2013 można uznać za rok schizofrenii w obszarze polityki transportowej. Podwyżkom cen biletów oraz skracaniu i kasowaniu linii autobusowych towarzyszyła narracja ratusza o konieczności modernizacji taboru. Nowoczesny tabor, tak samo jak Karta Warszawiaka, miał nas zachęcić do uznania ZTM za główny środek transportu. Ale kwestia dostępności komunikacji publicznej nie była jednym obszarem, w którym mieliśmy do czynienia z niespójnościami. Podobnie było w przypadku priorytetu dla rowerów lub samochodów.

W ostatnim roku ratusz coraz przyjaźniej patrzył na kwestie rowerów. Popularność roweru miejskiego Veturilo pokazała, że mieszkanki i mieszkańcy Warszawy lubią ten środek komunikacji. Ratusz z zapałem zabrał się więc do budowania infrastruktury rowerowej, na którą od lat czekaliśmy. W drugiej połowie roku prace nad nowymi rozwiązaniami przyśpieszyły, ponieważ pełnomocnik rowerowy Łukasz Puchalski mógł zatrudnić w ZTM-ie trzy nowe osoby, zajmujące się wyłącznie kwestiami rowerowymi. Efektem był projekt zwężenia Marszałkowskiej nad odcinku od pl. Konstytucji do pl. Unii Lubelskiej i zamiany jednego pasa ruchu w kontrapas rowerowy. Ten projekt, w przeciwieństwie do wielu poprzednich, był konsultowany z lokalnymi mieszkankami i mieszkańcami podczas spotkania w barze Prasowym.

To, że miasto stawia na rowery, pokazał również przejazd rowerowy dla klimatu zorganizowany przez władze miasta podczas szczytu klimatycznego. Urzędnicy biorący w nim udział mieli pokazać, że rower to ważny środek transportu.

Rozbudowa infrastruktury i tego typu gesty symboliczne mogły dawać wrażenie, że zmieniła się transportowa hierarchia w Warszawie i wreszcie jazda samochodem przestała być uprzywilejowanym sposobem poruszania się po mieście. Nie do końca.

Tak samo jak w przypadku zachęcania do korzystania z transportu publicznego przez podwyżki cen biletów mamy do czynienia z rażącymi niespójnościami.

Promowanie rowerów odbywa się zupełnie bez związku z myśleniem o miejscu samochodów w mieście. To, że prawo do korzystania z samochodów jest najważniejsze, pokazują dwa konflikty silnie widoczne w 2013 roku – protest przeciwko budowie Trasy Świętokrzyskiej oraz sprzeciw wobec wykładania Lasu Bielańskiego kostką Bauma. W przypadku tego pierwszego konfliktu Praskie Stowarzyszenie Mieszkańców Michałów walczy o zachowanie parku przy ul. Kawęczyńskiej, który zostanie zniszczony, jeśli wybudowana zostanie trasa tranzytowa. Mieszkańcy i mieszkanki Michałowa przekonują, że budowanie trasy tranzytowej w środku miasta nie ma sensu, wystarczy wybudowanie zwykłej ulicy. Trasy tranzytowej domaga się zaś Targówek, argumentując, że ludzie muszą jakoś dojechać do pracy. Władze Warszawy, które w innych sytuacjach promują transport publiczny, w tym przypadku biernie przyglądają się konfliktowi. A przecież najlepszym rozwiązaniem byłaby poprawa jakości komunikacji zbiorowej i promocja ekologicznego trybu życia. W mieście mieszka zbyt dużo ludzi, żeby wszyscy mogli szybko dojechać do pracy samochodem. Poszerzanie dróg tylko zwiększa korki.

Drugi protest, skierowany przeciwko budowie ścieżki z kostki Bauma w Lesie Bielańskim wzdłuż ulicy Dewajtis, również jest konfliktem z samochodami w tle. Władze Bielan postanowiły wydać 1 milion złotych na budowę chodnika, który ma odseparować spacerujących od samochodów. Ta inwestycja wywołała protesty lokalnych mieszkanek i mieszkańców. Sprzeciwiali się logice, wedle której w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa zamiast ograniczyć ruch samochodów na wąskiej ulicy, uznaje się, że lepiej odseparować pieszych. Nawet jeśli dzieje się to kosztem terenów zielonych.

5. Partycypacja – tak, póki nie chodzi o zieleń

Protesty przeciwko budowie Trasy Świętokrzyskiej i kostce Bauma w Lesie Bielańskim to niejedyne ubiegłoroczne protesty w obronie zieleni. Początek roku to walka przeciwko projektowi rewitalizacji Ogrodu Krasińskich nazywanego przez przeciwniczki i przeciwników „rzezią drzew”. Głównym przedmiotem sprzeciwu było wycięcie ponad 300 drzew, a nie 60 jak wcześniej obiecywano. Kontrowersje wywołało również ogrodzenie ogrodu. Pikanterii całej sytuacji dodawał fakt, że przyszłość Ogrodu Krasińskich była konsultowana, ale mieszkańcy i mieszkanki byli pytanie nie o zakres wycinek i przyszły kształt parku, ale jedynie o funkcje, jakie powinien pełnić ten park.

Ostatnio rok pokazał, że jeśli chodzi o ochronę terenów zielonych, wciąż trudno liczyć na zrozumienie ratusza. W przypadku konfliktów drzewa i ich obrońcy i obrończynie są zawsze na pozycji przegranej. Dzieje się to z wielką szkodą dla miasta, ponieważ raz zniszczone tereny zielone trudno odtworzyć.

6. Chaos śmieciowy

Ważnym wydarzeniem 2013 roku było wdrażanie reformy śmieciowej. Początek roku dawał nadzieje, że wreszcie w Warszawie będzie można segregować śmieci i marnować mniej surowców wtórnych. Jednak szybko okazało się, że jedyną zmianą, jaka nas czeka w tym roku, będzie ujednolicenie opłat. Głównym przedmiotem dyskusji była walka o ceny.

Ustalenie opłat za wywóz śmieci było jedynym sukcesem władz miasta. Poza tym zapanował chaos śmieciowy. W jego punkcie kulminacyjnym doszło do roszad w ratuszu. Stanowisko stracił wiceprezydent Jarosław Kochaniak, jego miejsce zajął burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski, który swego czasu wsławił się zaproszeniem klaunów na sesję rady dzielnicy, aby ośmieszyć rodziców protestujących przeciwko prywatyzacji stołówek szkolnych, oraz pomysłem budowania kontenerów socjalnych, które miałyby być straszakiem dla osób podejrzewanych o to, że oszukują dzielnicę na mieszkaniach. Szczęśliwie Dąbrowski w ratuszu nie zajmuje się ani mieszkaniówką, ani polityką społeczną.

Zmiana na stanowisku wiceprezydenta nie sprawiła, że udało rozwiązać się problem ze śmieciami w Warszawie. Wygląda na to, że temat śmieci będzie ciągnął się jeszcze przez kolejny rok, zwłaszcza że w części dzielnic nadal nie podpisano nowych umów z firmami odpowiedzialnymi za wywóz. Po raz kolejny okazało się, że kwestie związane ze zdrowym środowiskiem znajdują się na końcu listy priorytetów i są zostawiane na ostatnią chwilę.

7. Reprywatyzacja

Ważnym tematem minionego roku była również reprywatyzacja. Wprawdzie temat ten jest jedną z ważniejszych kwestii w Warszawie od lat, jednak w tym roku silnie pojawiły się nowe wątki. W listopadzie 2013 Sejm przyjął nowelizację uchwały o komercjalizacji i prywatyzacji, dzięki której Warszawa będzie dostawać z budżetu państwa 200 mln złotych rocznie na wypłatę odszkodowań z tytułu Dekretu Bieruta. Pozwoli to zachować w rękach publicznych przynajmniej część reprywatyzowanych budynków. To dobra wiadomość, ale wciąż daleko jest do rozwiązania problemu. Od ponad roku posłowie PO obiecują ustawę reprywatyzacyjną, która ostatecznie ureguluje kwestie związane ze zwrotem gruntów i nieruchomości w Warszawie. Brak regulacji prowadzi do nadużyć i nękania lokatorek i lokatorów komunalnych, których miasto zwraca wraz z kamienicami. Jak tragiczne skutki ma ta sytuacja, pokazuje tajemnicza śmierć działaczki lokatorskiej Joli Brzeskiej.

W tym roku ofiarą reprywatyzacji padali nie tylko lokatorzy, ale również budynki użyteczności publicznej. Przykładem tego jest walka o zachowanie Gimnazjum Dwujęzycznego nr 42 w budynku na Twardej. Szkoła miała być przeniesiona na Mokotów po tym, jak okazało się, że są roszczenia do gruntów. Innym reprywatyzowanym terenem, wokół którego narosło wiele kontrowersji, była działka przy ul. Podwale 1, na której planowana jest budowa biurowca wymagająca częściowej rozbiórki kamienicy na rogu Podwala i Senatorskiej. Zarówno grunt przy ul. Podwale, jak i działka przy ul. Twardej należą najprawdopodobniej do tego samego inwestora Macieja Marcinkowskiego.

Opinię publiczną oburzył również fakt, że Marcinkowski dostał możliwość kupienia bez przetargu działki na pl. Defilad. Stowarzyszenie Miasto jest Nasze ostro skrytykowało politykę ratusza i w liście otwartym domagało się twardych negocjacji z biznesmenem, które pozwoliłyby ocalić szkołę na Twardej.

8. Reklamy i estetyka przestrzeni publicznej

Końcówka roku to również kolejna odsłona dyskusji o estetyce przestrzeni publicznej. Tym razem oburzenie wywołały reklamy zasłaniające dom handlowy Smyk. Najpierw była to reklama Warsaw Shore, a następnie reklama Itaki. Chociaż Smyk to zabytek i reklamy wisiały nielegalnie, mimo zapewnień ratusza nie zdjęto ich aż do końca roku.

Sam ratusz również zaliczył wpadkę w reklamami wielkopowierzchniowymi. Było nią nielegalne zawieszenie płachty reklamującej wspomnianą wcześniej infolinię 19115 na Pałacu Kultury. Na budynku PKiN mogą wisieć jedynie płachty informujące o wydarzeniach ponadlokalnych. Łamanie przepisów i zawieszenie płachty nie tylko oburzyło wiele osób, ale było również jednym z powodów odejścia Grzegorza Piątka ze stanowiska naczelnika Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej.

…i tęcza

Nie sposób podsumować roku 2013 w Warszawie, pomijając tęcze Julity Wójcik na pl. Zbawiciela. Wielokrotnie podpalana, stała się obiektem sztuki aktywnie uczestniczącym w politycznym życiu stolicy. To za jej pomocą toczył się dialog dotyczący wizji miasta. W czasie referendum tęczę wzięło pod opiekę miasto. Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała rozporządzenie, zgodnie z którym tęcza przeszła pod opiekę Zarządu Oczyszczania Miasta. Jej remont zakończył się w pierwszych dniach listopada. Kilka dni później, 11 listopada, spłonęła podpalona przez uczestników Marszu Niepodległości. Po tym incydencie prezydent Warszawy zadeklarowała, że miasto będzie odbudowywać tęczę tyle razy, ile trzeba. Tęcza ma zostać odtworzona na 10. rocznicę akcesji Polski do Unii Europejskiej, więc przez kolejny rok nadal będzie aktywnie brała udział w życiu politycznym stolicy.

***

Rok 2013 przyniósł wiele zmian i pokazał, że po presją społeczną wiele może się zmienić. 2014 to rok wyborów samorządowych – na pewno będzie jeszcze ciekawiej!

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij