Specjaliści się pomylili. Ludzie mieli rację. Tak bywa w chwilach historycznych. A to była taka chwila, bo podporządkowanie sądów partii rządzącej popchnęłoby nas w stronę dyktatury.
Prezydent Andrzej Duda poza bardzo nielicznymi sygnałami niezależności zachowywał się jak służący Prawa i Sprawiedliwości. Że można upokarzać go dowolnie, można było wnioskować nawet po tym, jak PiS zignorował jego ultimatum (wybór większością kwalifikowaną przegłosowano nie dla KRS, ale dla SN, a sędziów wybierać miał dalej minister sprawiedliwości, a prezydent tylko podpisywać nominacje). Przyznaję, że protestowałem bez większych nadziei, że prezydent Andrzej Duda się postawi. Wie przecież dobrze, że Kaczyński nie zna kompromisów i nie wybacza odmowy rozkazu. Duda wykonał ich tak wiele, tak wiele razy złamał konstytucje, że nie było podstaw wierzyć, że tym razem zachowa się inaczej.
czytaj także
Istotne wnioski płyną z tej sytuacji:
Będzie wojna w obozie władzy. Nawet jeśli nie rozpocznie się od razu, to Kaczyński będzie chciał Dudę zniszczyć. Ma wielką przewagą nad prezydentem, który nie zbudował sobie żadnego poparcia w PiS, nie zbudował swojego obozu, ani niczego, co pozwoliłoby mu samodzielnie ubiegać się o drugą kadencję. Niezależny prezydent Kaczyńskiemu jest niepotrzebny, jest za to szkodliwy.
Wojna w obozie władzy może oznaczać na końcu samobójstwo. Wojna domowa nie raz już zniszczyła Kaczyńskiego. Tak było na początku lat 90. gdy Kaczyński zaczął wojnę z Lechem Wałęsą i gdy zaczął wojnę w 2007 roku ze swoim koalicjantem. Obie doprowadziły go do samozniszczenia. Dziś zaczyna się trzecia. PiS jest monolitem na zewnątrz i kipi wzajemną nienawiścią wewnątrz. Politycy mający do dyspozycji służby częściej podsłuchują siebie nawzajem, niż podsłuchują opozycję. Jeśli Duda zaczął wojnę, to ruszyć na siebie mogą szybko także inne frakcje w partii. Debata publiczna pełna jest byłych polityków PiS na czele z „trzecim bliźniakiem” Ludwikiem Dornem, rozstrzelanych kiedyś przez Kaczyńskiego, ale zawsze na końcu ginął też sam Kaczyński.
PiS jest monolitem na zewnątrz i kipi wzajemną nienawiścią wewnątrz.
Duda dwie ustawy zawetował, ale ustawę o sądach powszechnych podpisał, a to bardzo szkodliwa ustawa, która daje ministrowi sprawiedliwości wpływ na sądy. Partia rozszerzyła więc swoje wpływy i to nie jest dobra wiadomość. Nie łudźmy się więc, że Duda stał się dziś sojusznikiem. Należy pogratulować mu odwagi, ale niech nie umknie naszej uwadze, że zapowiedział dziś złożenie własnych projektów ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym. One mogą minimalnie różnić się od zawetowanych. O tyle tylko, o ile zrealizują warunki z ultimatum prezydenta z poprzedniego tygodnia, albo niewiele bardziej. Opozycja już krzyczy „Polacy, jesteśmy wielcy”. Mamy prawo do satysfakcji, ale niech nas dzisiejsza satysfakcja nie oślepi.
Protesty mają sens. Protestujący dostali dziś wyraźny sygnał, że ilekroć władza będzie chciała szkodzić państwu, należy protestować do skutku. Bo to ma sens.
Wreszcie coś ugraliśmy i ta świadomość nas wzmacnia. To bardzo ważne. Bądźmy dobrej myśli. Możemy to wygrać.