Oczywiście Tony Blair niekoniecznie musi wiedzieć, kim są krymscy Tatarzy. Całkiem możliwe, że uważa krymskich Tatarów za turystów z Tatarstanu, którzy przyjechali na Krym na wakacje.
Tony Blair twierdzi, że cały ucywilizowany świat musi odpuścić Rosji wątek ukraiński, by stawić czoła radykalnemu islamizmowi. Tylko porozumienie się z tak ważnym sprzymierzeńcem jak Władimir Putin uratuje ów cywilizowany świat przed nową zagładą. Były premier zdaje się nie zauważać jednego ważnego aspektu globalnej walki z radykalnym islamizmem. Ten aspekt da się rozwiązać dopiero po odpuszczeniu Rosji wątku ukraińskiego.
Zupełnie umyka Blairowej uwadze zagrożenie płynące z jednostki administracyjnej Federacji Rosyjskiej pod tytułem Republika Krym. To, że Tony Blair tyle swego czasu poświęca sprawie zaprowadzenia pokoju na Bliskim Wschodzie, wcale nie znaczy, że ten wysłannik pokoju może lekceważyć niepokojące tendencje na terytoriach świeżo zdobytych przez jego sojusznika w walce z terrorem. Przecież Republika Krym, zostawiona poza uwagą międzynarodowej walki z terrorem, może stać się niebezpiecznym gniazdem radykalnego islamizmu.
Republika Krym jest podmiotem Federacji Rosyjskiej – chcemy tego czy nie (zdaje się, że Tony Blair dużo bardziej chce pogodzić się z tą rzeczywistością niż jego koledzy na całym świecie). Federacja Rosyjska jest złożonym, wielonarodowym, wielokulturowym tworem, który w ostatnich dziesięcioleciach w dużej mierze ukształtował się dzięki nieustannej, niekończącej się walce z terrorem, prowadzonej przez jej przywódców. Chodzi oczywiście przede wszystkim o walkę z terrorem radykalnego islamizmu. Teraz, chcemy tego czy nie, do Federacji Rosyjskiej dołączył kolejny podmiot – i ten podmiot jeszcze musi nadrobić swoją lekcję walki z terrorem, żeby zostać prawdziwą, nie tylko formalną częścią Federacji Rosyjskiej.
Razem z innymi narodami zamieszkującymi Republikę Krym tą lekcję będą musieli nadrobić także krymscy Tatarzy.
To, że Tony Blair pominął w swoim przemówieniu krymsko-tatarski wątek, wywołuje głębokie zaniepokojenie. Po której stronie opowie się ten mały, ale dumny naród w globalnej walce z islamskim terrorem?
Czy przyjmie wizję Tony’ego Blaira, zakładającą, że wszyscy musimy odłożyć nasze wewnętrzne sprzeczności, żeby skutecznie walczyć z tym potwornym zagrożeniem? Na podstawie dotychczasowych działań krymskich Tatarów możemy wnioskować, że nie przyjmą. Na razie nawet nie uznają faktu wchodzenia Republiki Krym do Federacji Rosyjskiej. Czy znajdą się po jednej stronie barykady z terrorystami nieuznającymi faktu przynależności do Federacji Rosyjskiej Republiki Czeczenii? Czy przyjmą jednak stronę czeczeńskich bojowników, którzy odżegnali się od radykalnego islamu i pilnują teraz pokoju i porządku obywatelskiego nie tylko w rodzimej Czeczenii, ale też – według doniesień mediów – na niespokojnym Krymie?
Odpowiedzi na te pytania jeszcze nie mamy. Ale z pewnością fakt pominięcia przez Tony’ego Blaira problemu krymsko-tatarskiego jest niepokojący. Oczywiście przejęty sprawą zaprowadzenia pokoju na Bliskim Wschodzie były premier niekoniecznie musi wiedzieć, kim są krymscy Tatarzy. Całkiem możliwe, że uważa krymskich Tatarów za turystów z Tatarstanu, którzy przyjechali na Krym na wakacje. A jednak jeśli międzynarodowa wspólnota walcząca z terroryzmem zignoruje ten problem, będziemy w niedalekiej przyszłości mieć kolejny kłopot. Zresztą jeśli nie zignoruje, to też go pewnie nie unikniemy.