Kinga Dunin

Dlaczego mężczyźni nie chodzą w sukienkach?

Niektórych interesuje pytanie, co się stanie przedszkolakowi, który włoży sukienkę. Ale zapominają o dziewczynkach, które noszą spodnie.

No właśnie, dlaczego? Bo to niewygodne? To tylko kwestia przyzwyczajenia. Kobiety jakoś sobie z tym radzą, większość z nich czuje się równie swobodnie w spodniach i w spódnicach, czemu więc mężczyźni nie wywalczyli sobie podobnej swobody wyboru? Szczególnie podczas letnich upałów, kiedy sukienki mają naprawdę wiele zalet. A czasem ich nie mają, w każdym razie nie pod względem wygody, lecz noszone są dla urody. Podobno i na tym coraz większej liczbie panów zależy, a w sukienkach wyglądają fantastycznie. Jeśli dodać do tego makijaż i inne cuda, każdy może z poczwary przeobrazić się w pięknego motyla. Dobry przykład dają tu drag queeny – po występach często okazuje się, że oszałamiająca diva zmienia się w zwykłego pana z brzuszkiem. Dla panów, których atutem nie jest atrakcyjność fizyczna, byłaby to szansa na to, żeby od czasu do czasu jednak zabłysnąć, albo po prostu ładnie wyglądać.

A może chodzi tylko o zwyczaj? Zwyczaje można przecież zmieniać, naginać do swoich potrzeb, tak jak zrobiły to kobiety w naszym kręgu kulturowy. Zbyt sztywne, czy skrajnie sztywne zwyczaje – to więzienie. A któż chciałby być więźniem?

Bacza pusz to afgańskie dziewczynki ubierane i wychowywane jak chłopcy. Gender w stanie czystym. Mają krótko obcięte włosy, chodzą w spodniach, nie spuszczają oczu, kiedy z kimś rozmawiają, mówią głośno, domagając się uwagi – i otrzymują ją! Mogą wychodzić z domu i bawić się na dworze, grają w piłkę, wspinają po drzewach. Czyli robią dokładnie to, co związane jest z rolą chłopca i zakazane dziewczynkom. Oficjalnie nie istnieją, ale okazuje się, że w każdej rodzinie kiedyś była lub jest taka przebierająca się za chłopca dziewczynka. I w zasadzie wszyscy o tym wiedzą, ale nie mówią, akceptują gender, nie wchodząc w szczegóły płci biologicznej. W pewnych sytuacjach nawet mułłowie doradzają takie rozwiązanie.

Skąd to się bierze? Rodzina, która nie dochowała się syna, jest hańbą. Przede wszystkim dla kobiety. W patriarchacie rodzina bez syna właściwie nie może funkcjonować.

W biedniejszych rodzinach ma to konkretny wymiar ekonomiczny – dziewczynki nie mogą pomagać ojcom w pracy poza domem. Ma to również znaczenie magiczne – jeśli przebierze się córkę, to następny podobno rodzi się syn. (O tym wszystkim można przeczytać w książce Jenny Nordberg Chłopczyce z Kabulu, wyd. Czarne. Fascynujące!)

Niektórych bardzo interesuje pytanie, co się stanie przedszkolakowi, który włoży sukienkę, i zupełnie zapominają o dziewczynkach, które noszą spodnie. Zanim wrócimy do mężczyzn w spódnicach, jeszcze chwila o dziewczynkach. Jeśli trwa to tylko do okresu pokwitania – nic się nie dzieje. Po prostu mają fajniejsze życie, a potem wracają do swojego genderu. Niektóre pewno z oporami i żałując dawnej swobody. Kiedy trwa dłużej, od urodzenia do okresu dojrzewania, zaczyna wpływać na tożsamość płciową. Bacza pusz coraz bardziej przyzwyczajają się do wolności i czują kimś pomiędzy chłopakiem a dziewczyną. Niektóre jednak zostają wydane za mąż, ale są i takie, które pozostają przy męskim genderze. Np. pracują w policji, uprawiają sporty walki…

Wydaje się, że w Afganistanie naprawdę wierzy się w gender. Jeśli ktoś nosi spodnie to jest facetem, chociaż wszyscy wiedzą, że nie jest. Mogą z tego wynikać rozmaite kłopoty, ale nie muszą.

Odwieczne pytanie: natura czy kultura, brzmi oczywiście w pełnej formie tak: czy dziewczyny, które na dłużej zostają chłopakami, zmieniają swoją tożsamość płciowa ze względu na przyjętą płeć kulturową, czy też od początku były mało kobiece? W każdym razie jest to chyba jedyna droga, która pozwala kobietom uzyskać jakiś rodzaj wolności w społeczeństwie, w którym ich przeznaczeniem jest życie w zamknięciu, bycie własnością ojca, a potem męża, i rodzenie synów. (Dziewczynki to przykre wypadki przy pracy). Poza tym dzięki temu dziewczynka choćby na chwile zajmuje wyższą pozycję społeczną.

I teraz już dobrze widać, o co w tym wszystkim chodzi. O status. Kobiety wywalczyły sobie prawo chodzenia w spodniach wraz z innymi prawami. Chodziło o równość. Panowie nie sięgnęli po suknie, bo to obniżałoby ich pozycję.

I to, że jest jak jest, pokazuje najlepiej, że równości tej nie ma. Są za to gadki-szmatki o kryzysie męskości. Jasne, jak ktoś należał przez wieki do grupy uprzywilejowanej, a teraz niewolnice zabrały mu spodnie, to nic dziwnego, że jękoli. Ale istnieją podobno też feminiści i zwolennicy równości. Może w imię tego powinni obniżyć sobie trochę status i przestać brzydzić się damskimi strojami? Wiem, wiem – to jakoś głupio i wstyd. Pierwszym kobietom w spodniach może też było głupio i wstyd. Wystarczy trochę cywilnej odwagi! A poza tym, kupą mości panowie, im was będzie więcej, tym będzie łatwiej. Może jakaś zbiorowa akcja (lato – świetna pora) lewicowo-feministyczna?

Lewicowa, bo prawica dostaje histerii na myśl, że chłopiec miałby włożyć sukienkę, uważając zapewne, że zakaz jej noszenia jest zapisany w prawie naturalnym.

**Dziennik Opinii nr 175/2015 (959)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij