Niektórych interesuje pytanie, co się stanie przedszkolakowi, który włoży sukienkę. Ale zapominają o dziewczynkach, które noszą spodnie.
No właśnie, dlaczego? Bo to niewygodne? To tylko kwestia przyzwyczajenia. Kobiety jakoś sobie z tym radzą, większość z nich czuje się równie swobodnie w spodniach i w spódnicach, czemu więc mężczyźni nie wywalczyli sobie podobnej swobody wyboru? Szczególnie podczas letnich upałów, kiedy sukienki mają naprawdę wiele zalet. A czasem ich nie mają, w każdym razie nie pod względem wygody, lecz noszone są dla urody. Podobno i na tym coraz większej liczbie panów zależy, a w sukienkach wyglądają fantastycznie. Jeśli dodać do tego makijaż i inne cuda, każdy może z poczwary przeobrazić się w pięknego motyla. Dobry przykład dają tu drag queeny – po występach często okazuje się, że oszałamiająca diva zmienia się w zwykłego pana z brzuszkiem. Dla panów, których atutem nie jest atrakcyjność fizyczna, byłaby to szansa na to, żeby od czasu do czasu jednak zabłysnąć, albo po prostu ładnie wyglądać.
A może chodzi tylko o zwyczaj? Zwyczaje można przecież zmieniać, naginać do swoich potrzeb, tak jak zrobiły to kobiety w naszym kręgu kulturowy. Zbyt sztywne, czy skrajnie sztywne zwyczaje – to więzienie. A któż chciałby być więźniem?
Bacza pusz to afgańskie dziewczynki ubierane i wychowywane jak chłopcy. Gender w stanie czystym. Mają krótko obcięte włosy, chodzą w spodniach, nie spuszczają oczu, kiedy z kimś rozmawiają, mówią głośno, domagając się uwagi – i otrzymują ją! Mogą wychodzić z domu i bawić się na dworze, grają w piłkę, wspinają po drzewach. Czyli robią dokładnie to, co związane jest z rolą chłopca i zakazane dziewczynkom. Oficjalnie nie istnieją, ale okazuje się, że w każdej rodzinie kiedyś była lub jest taka przebierająca się za chłopca dziewczynka. I w zasadzie wszyscy o tym wiedzą, ale nie mówią, akceptują gender, nie wchodząc w szczegóły płci biologicznej. W pewnych sytuacjach nawet mułłowie doradzają takie rozwiązanie.
Skąd to się bierze? Rodzina, która nie dochowała się syna, jest hańbą. Przede wszystkim dla kobiety. W patriarchacie rodzina bez syna właściwie nie może funkcjonować.
W biedniejszych rodzinach ma to konkretny wymiar ekonomiczny – dziewczynki nie mogą pomagać ojcom w pracy poza domem. Ma to również znaczenie magiczne – jeśli przebierze się córkę, to następny podobno rodzi się syn. (O tym wszystkim można przeczytać w książce Jenny Nordberg Chłopczyce z Kabulu, wyd. Czarne. Fascynujące!)
Niektórych bardzo interesuje pytanie, co się stanie przedszkolakowi, który włoży sukienkę, i zupełnie zapominają o dziewczynkach, które noszą spodnie. Zanim wrócimy do mężczyzn w spódnicach, jeszcze chwila o dziewczynkach. Jeśli trwa to tylko do okresu pokwitania – nic się nie dzieje. Po prostu mają fajniejsze życie, a potem wracają do swojego genderu. Niektóre pewno z oporami i żałując dawnej swobody. Kiedy trwa dłużej, od urodzenia do okresu dojrzewania, zaczyna wpływać na tożsamość płciową. Bacza pusz coraz bardziej przyzwyczajają się do wolności i czują kimś pomiędzy chłopakiem a dziewczyną. Niektóre jednak zostają wydane za mąż, ale są i takie, które pozostają przy męskim genderze. Np. pracują w policji, uprawiają sporty walki…
Wydaje się, że w Afganistanie naprawdę wierzy się w gender. Jeśli ktoś nosi spodnie to jest facetem, chociaż wszyscy wiedzą, że nie jest. Mogą z tego wynikać rozmaite kłopoty, ale nie muszą.
Odwieczne pytanie: natura czy kultura, brzmi oczywiście w pełnej formie tak: czy dziewczyny, które na dłużej zostają chłopakami, zmieniają swoją tożsamość płciowa ze względu na przyjętą płeć kulturową, czy też od początku były mało kobiece? W każdym razie jest to chyba jedyna droga, która pozwala kobietom uzyskać jakiś rodzaj wolności w społeczeństwie, w którym ich przeznaczeniem jest życie w zamknięciu, bycie własnością ojca, a potem męża, i rodzenie synów. (Dziewczynki to przykre wypadki przy pracy). Poza tym dzięki temu dziewczynka choćby na chwile zajmuje wyższą pozycję społeczną.
I teraz już dobrze widać, o co w tym wszystkim chodzi. O status. Kobiety wywalczyły sobie prawo chodzenia w spodniach wraz z innymi prawami. Chodziło o równość. Panowie nie sięgnęli po suknie, bo to obniżałoby ich pozycję.
I to, że jest jak jest, pokazuje najlepiej, że równości tej nie ma. Są za to gadki-szmatki o kryzysie męskości. Jasne, jak ktoś należał przez wieki do grupy uprzywilejowanej, a teraz niewolnice zabrały mu spodnie, to nic dziwnego, że jękoli. Ale istnieją podobno też feminiści i zwolennicy równości. Może w imię tego powinni obniżyć sobie trochę status i przestać brzydzić się damskimi strojami? Wiem, wiem – to jakoś głupio i wstyd. Pierwszym kobietom w spodniach może też było głupio i wstyd. Wystarczy trochę cywilnej odwagi! A poza tym, kupą mości panowie, im was będzie więcej, tym będzie łatwiej. Może jakaś zbiorowa akcja (lato – świetna pora) lewicowo-feministyczna?
Lewicowa, bo prawica dostaje histerii na myśl, że chłopiec miałby włożyć sukienkę, uważając zapewne, że zakaz jej noszenia jest zapisany w prawie naturalnym.
**Dziennik Opinii nr 175/2015 (959)