Stadiony dla krwawych despotów, samochody dla bandytów i morderców, wielkie pieniądze i sława.

Stadiony dla krwawych despotów, samochody dla bandytów i morderców, wielkie pieniądze i sława.
Jestem zmęczona słuchaniem, że polskie społeczeństwo jest prymitywne, ciemne i zbyt głupie, żeby dawać mu do ręki tak skomplikowaną zabawkę jak demokracja.
My, Polacy, mamy ostatnio wiele szczęścia. Nie zawsze tak było.
O pedofilii i nimfofilii pisałam wcześniej już kilkukrotnie, bez szczególnego odzewu. Wiele razy starałam się też rozmawiać o własnych doświadczeniach z przyjaciółmi i dalszymi znajomymi, ale nigdy nie udało mi się wzbudzić większego zainteresowania.
W statucie polskich uczelni nie ma zapisów zabraniających dyskryminacji ze względu na sytuację rodzinną. A to istotny element rzeczywistości.
Pierwszy świadomy wrzesień kojarzy mi się z obezwładniającym uczuciem strachu i nieustanną chęcią ucieczki, która z czasem zmieniła się w tępą rezygnację.
Im dłużej przyglądam się dyskusji, jaka toczy się wokół jedzenia, tym bardziej się zastanawiam, co skrywa się pod jej powierzchnią.
Bo nie ma takiej dzielnicy drugiej jak Mokotów, kwaśnej i nieczułej, gdzie każdy pędzi swoje życie oddzielne: luja, hipstera, dorobkiewicza czy pisarza.
Wakacje. Ciepło. Warszawskie ogródki piwne otwarte do późnej nocy. Wieczór sobotni, swobodny i wesoły. Musiało się to skończyć źle.
W końcu naprawdę doceniliśmy naszych wykładowców. Uczyli nas, w jaki sposób nie prowadzić lekcji przy zachowaniu pełnych pozorów, że jest ona prowadzona.
To nie jest historia z happy endem, o dobrej pani nauczycielce i uratowanych dzieciach.
Opisane przez „Sieci” badania Marka Regnerusa nie dają żadnych podstaw do oceny skutków wychowania dzieci przez rodziców gejów.