Czy kobieta to człowiek? Czy może raczej pojemnik na spermę? Albo po prostu inkubator? Choć wydawałoby się, że są to pytania rodem z polskiego kabaretu z lat dziewięćdziesiątych, to patrząc na billboardy kampanii „Od poczatku” Fundacji CitizenGO, nie sposób nie zacząć sobie ich znowu zadawać.
Na plakacie widzimy brzuch ciążowy, a na nim wypisane imiona dzieci. Kobieta, która ewidentnie jest w ostatnich miesiącach ciąży, nie ma twarzy ani imienia. Jest tylko brzuchem, w którym ma się rozwinąć prawdziwy człowiek. No, chyba że będzie to dziewczynka, to gdy nadejdzie jej czas, zapewne również zostanie sprowadzona do funkcji ciążowego brzucha, czyli de facto inkubatora dla płodu.
Brzuch opatrzony jest zdjęciem USG płodu oraz słowami „To może być Twoja historia. Pokochaj ją od początku”. Czy wam też marzy się zostanie inkubatorem? Czy może jednak wolałybyście nie być sprowadzane li tylko do brzucha?
Czy na pewno każdy nadaje się na rodzica?
Brzuch jest oczywiście ważny, ale większość kobiet posiada również inne, równie istotne organy, jak na przykład serce i mózg, dzięki którym mogą oceniać, czy mają ochotę, czas, pieniądze i siłę, żeby sprowadzić na ten nie zawsze przyjemny świat kolejną istotę ludzką. Miłość to oczywiście świetna sprawa, ale również ciężka praca. Decydując się na dziecko, musimy mieć świadomość, jak wielka jest to odpowiedzialność. Tym bardziej, że w perspektywie katastrofy klimatycznej i ekologicznej możemy swobodnie i racjonalnie zakładać, że nasze dzieci będą miały gorzej niż my.
czytaj także
Zostawiamy im wszechstronnie zanieczyszczony i umierający świat. To jest nasza historia. Kochacie ją od początku? Czy może jednak trochę winicie rządy i korporacje za ukrywanie prawdy i brak stanowczego działania w celu ocalenia przyrody jedynej planety, na jakiej człowiek jest w stanie mieszkać?
Ja mam trochę za złe ludziom, którzy żyli przede mną. W sumie to całkiem dużo. Prawdę mówiąc, mam nawet trochę za złe moim rodzicom, że sprowadzili mnie na świat, żebym musiał patrzeć, jak umiera. Zresztą, nawet gdy nie umierał, czy raczej jeszcze o tym nie wiedziałem, przeżywałem wiele trudności. A co, jeśli urodzicie takie wrażliwe i wkurzające dziecko jak ja? Czy też będziecie kochać je tak dzielnie jak mnie moi kochani rodzice? O ile zdążyłem się zorientować − są na to marne szanse. Często rodzice osób znacznie bardziej sympatycznych i mniej wkurzających ode mnie mają problem nie tylko z okazywaniem swoim dzieciom miłości, ale wręcz z zachowywaniem się jako tako w porządku.
czytaj także
Żyjemy w kraju, w którym Rzecznik Praw Dziecka z estymą wspomina, że dostawał od ojca w tyłek. Miłość po polsku. Bije, znaczy kocha. Oraz czym się różni aborcja od klapsa? Skoro klaps nie zostawia wielkiego śladu, to co dopiero pigułka dzień po. W sumie nawet usunięcie boli płód mniej niż dziecko uderzenie ręką. Nie mówiąc o zarodkach, które w ogóle nic nie czują. Czego nie można powiedzieć o dzieciach dostających klapsy.
Bezsilne i zaszantażowane matki
To wszystko mogłoby być nawet zabawne, gdyby nie było naprawdę. Niestety Fundacja CitizenGO naprawdę wydaje grube miliony, żeby sprowadzić kobiety do roli reproduktorek. Jednocześnie ma czelność twierdzić, że plakaty mają wesprzeć przyszłe mamy.
Serio? Chce wspierać matki plakatami? Jestem w stanie wyobrazić sobie wiele form pomocy kobietom, które chciałyby mieć dziecko, począwszy od darmowej pomocy psychologicznej, poprzez zajęcia edukacyjne czy wsparcie finansowe. Jednak nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby kobietom oferować uprzedmiotawiające je plakaty. Nie zrobią sobie z nich pieluszek. Co najwyżej będą się czuły bardziej bezsilne i zaszantażowane. Nie kochasz każdego swojego zarodka? Jesteś negatywną bohaterką tej historii.
Głośno i wprost mówimy, że mamy prawo do wyboru. #aborcjajestok
czytaj także
Ponoć według badań przeprowadzonych przez Fundację, aż „66% Polaków jako główną przyczynę aborcji postrzega brak wsparcia kobiet w ciąży w ich najbliższym otoczeniu”. Ciekawe, że nie spytali Polek, ale nie oczekujmy szerokich horyzontów od fundacji, która zajmuje się również zwalczaniem homoseksualnej indoktrynacji w Disneylandach. Mimo wszystko trochę nie dowierzam tym badaniom, bo gdyby były prawdziwe, oznaczałoby to, że 66% Polaków uważa, że kobiety w Polsce nie są w stanie podejmować racjonalnych decyzji o tym, czy chcą posiadać potomstwo. Oczywiście takie twierdzenie też nie ma pokrycia w faktach. Polki usuwają ciążę, bo nie chcą mieć dzieci. Jakiekolwiek wsparcie okazywałoby im najbliższe otoczenie, większość odpowiedzialności, troski i pracy spada na ich barki. Nawet najbardziej zaangażowane babcie nie wychowają za was dziecka. No, chyba że babci to dziecko podrzucicie na stałe. Podrzucanie fundacja również rekomenduje jako lepsze od nieurodzenia dziecka w ogóle. Nawet gdy nie jesteś gotowa na potomstwo, powinnaś donosić ciążę i oddać dziecko do sierocińca. Taki jest twój psi (tfu.. brzusi) obowiązek. Zarodek też człowiek, a kobieta jakby trochę mniej. Wyrzuty sumienia gratis.
czytaj także
Jak ta troska najbliższego otoczenia wygląda w praktyce, mógł się pewnie przekonać każdy, kto miał okazję wychowywać dziecko, skoro nawet ja, bezdzietny antynatalista, wiem o tym co nieco. „Kiedy dzidziuś?” „Spotykasz się z tą dziewczyną już trzeci miesiąc, planujecie ślub i dziecko?” „Nie myślicie jeszcze o dzieciach?” Całe lata musiałem odpowiadać na takie zadawane z troską pytania, choć Bóg mi świadkiem, że nigdy nie wspominałem, że chciałbym mieć dzieci. Posiadanie potomstwa jest jednak opcją domyślną i każdy powinien je mieć dla dobra rodziny, narodu i swojej przyszłości. Ale gdy już to dziecko urodzisz, staje się zawadzającym wszystkim rozwrzeszczanym bachorem, z którym najlepiej siedzieć w domu, żeby nikomu nie przeszkadzać. Polacy kochają dzieci, ale tylko w teorii. No i kiedy można dać im klapsa. Albo pokazać genitalia (gdy się jest księdzem). Gdy tylko jednak pójdziesz na spacer, szybko się okaże, że wszyscy wiedzą lepiej od ciebie, jak powinnaś wychowywać swoje dziecko, i nie zawahają się ci tego powiedzieć.
Niechciane dzieci komuś się pewnie przydadzą
Podobnie jak kolesie z Fundacji CitizenGO nieznajomi i bliscy będą ci zwracać uwagę, jak masz żyć i co robisz źle. Nic dziwnego, że wiele matek żałuje, że urodziły, a nawet wpada w depresję.
czytaj także
Nikt im nie powiedział, jak będzie ciężko, a wręcz przeciwnie. Tymczasem mało jest poważniejszych decyzji niż sprowadzenie na świat nowego człowieka i nie wszyscy powinni się tego podejmować. Być może nawet mniejszość. Presja na to, żeby rodzić niechciane dzieci, tylko po to, żeby były, wydaje się w świetle wszelkiej naszej wiedzy o świecie tak absurdalna i szkodliwa, że aż podejrzana.
Pozbawione miłości i opieki dzieci wyrastają na agresywnych dorosłych. Tym bardziej będą takie w burzliwych czasach, w których zapewne przyjdzie im żyć. Komu zależy, żeby na świecie było jeszcze więcej niekochanych, agresywnych i sfrustrowanych osób? Chyba tylko komuś, kto musi ludzkości źle życzyć. Niestety są takie osoby. Możemy do nich zaliczyć radykalnych fanatyków religijnych, którzy nie mogą się doczekać apokalipsy, ale również rosyjskich oligarchów. W przypadku CitizenGO mamy do czynienia z połączeniem jednych i drugich.
Handel dziećmi, czyli zakon Matki Teresy jako młot na chrześcijan
czytaj także
Fundacja z jednej strony nie kryje się z powiązaniami ze skrajnie prawicowymi, faszystowskimi ugrupowaniami o fanatycznych światopoglądach, a z drugiej nie ukrywa, że jest sponsorowana przez rosyjskich oligarchów, jak choćby Konstantin Małofiejew, organizator Światowego Kongresu Rodziny w Moskwie, który znalazł się na liście sankcyjnej UE za bezpośrednie finansowanie terrorystycznych „republik” Donbasu i rozpętanie krwawej wojny. Małofiejew sponsoruje to, czego Putin wprost nie może.
Czy tylko mi to się układa w zgrabną całość, w której szantażujemy kobiety, żeby rodziły więcej dzieci, żeby miał kto walczyć i ginąć w bezsensownych wojnach? CitizenGO jest międzynarodową organizacją, która w podobny sposób wspiera kobiety w różnych krajach, oferując im szantaż emocjonalny zamiast realnego wsparcia. A sponsorujący ją oligarcha marzy o tym, żeby Putin został carem. Cóż, z pomocą Boga Rosja zostanie jednym z nielicznych krajów, które zyskają na zmianach klimatu. Topniejące lodowce zapewnią przyszłemu carowi dostęp do kurczących się zasobów. Gdy cały świat będzie się palił, car Putin (albo jego następca) będzie mógł dalej gnoić gejów i sprowadzać kobiety do roli inkubatorów. Na razie wiesza plakaty, żeby już zaczęły się godzić ze swoją rolą w nowych wspaniałych opowieściach podręcznej.