Ponad milion Polaków wyszło na ulice, aby okazać swoją solidarność z jurnymi arabskimi kuglarzami, którzy wyczekiwali narodzin Chrystusa niczym wizy do Schengen.
Jeśli wierzyć rzeczniczce organizacji Orszak Trzech Króli, ulicami polskich miast przemaszerowało niedawno milion dwieście tysięcy Polaków, żeby oddać pokłon żydowskiemu uchodźcy. Dla niepoznaki Polacy przebrali się za arabskich magów i astrologów.
Jak to się stało, że więcej Polaków wzięło udział w Orszaku Trzech Króli niż w czarnym proteście? Wiadomo, że prawa reprodukcyjne kobiet interesują tylko kobiety, ale większość kobiet na szczęście ma inne zainteresowania. Na przykład, w co się ubrać do kościoła. I jak przebrać dzieci na jasełka. Na stronie orszak.org znajdujemy informację, że są to największe jasełka na świecie. Nie wiem, jak bardzo rzetelna jest to informacja, ale łatwo mi w to uwierzyć. Ze świecą szukać drugiego takiego cyrku jak Polska. Podobno w samej Warszawie ulicami przemaszerowało 80 tysięcy osób. O pięćdziesiąt tysięcy osób więcej niż w zeszłym roku. Skąd ta nagła popularności arabskich królewiczów?
Teoretycznie ta chrześcijańska uroczystość ma uczcić objawienie się Boga człowiekowi. Ponieważ w Betlejem (czyli na terenie dzisiejszego państwa Izrael) narodził się Pan Bóg nasz Jezus Chrystus (to nie jest nazwisko), to przybyli mu się pokłonić Mędrcy ze Wschodu. Aby go znaleźć, podążali za szczęśliwą gwiazdą. Niestety nie wiadomo, czy pontonami przez morze. Ale wiadomo, że opuścili swoje rodzinne kraje, zostawiając w nich żony i dzieci. Młodzi, jurni astrologowie w fikuśnych szatach przybyli do dzieciątka Jezus, żeby obdarować je hojnymi darami: mirrą, kadzidłem i złotem.
Tym się niewątpliwie różnili od dzisiejszych ciapatych, którzy nie przybywają do nas bynajmniej, żeby okadzać nasze domy orientalnymi zapachami, za to łasi są na nasze złoto. Złoto, którego nie mamy i na pewno żadnym uchodźcom nie damy. Nawet jeśli nazwą się królami. Która to zresztą nazwa jest mocno na wyrost, bo mędrcy ze Wschodu nie byli żadnymi królami, tylko raczej wykształconymi magami. Użyta przez ewangelistę Mateusza nazwa magoi początkowo oznaczało kastę uczonych perskich kapłanów, później kogoś biegłego w wiedzy i mocach tajemnych. Tacy to szamani przybyli do Jezusa. Zresztą z Iranu. Jak podaje w swoim dzienniku Marco Polo, trzej mędrcy wywodzili się z miasta Saveh, znajdującego się w dzisiejszym Iranie. O co w tym wszystkim chodzi? Trudno powiedzieć. Najwyraźniej Polacy lubią się przebierać za przybyszy z Iranu, o ile ci mają jakieś super moce, a my mamy pewność, że umarli dwa tysiące lat temu. Umarli chyba zawsze mieli w Polsce lepiej nie żywi – pomniki, miesięcznice, pochwalne peany. Nie wiem, czy w jakimś innym kraju mają równie głupie przysłowie, jak to, żeby o zmarłych mówić dobrze albo wcale. Na szczęście to tylko przysłowie i nie przeszkadza nam ono źle mówić o Józefie Stalinie, bestii z Wadowic, czy Lechu Kaczyńskim.
czytaj także
Państwowa administracja uczyniła Święto Trzech Króli dniem wolnym od pracy. W końcu szlachta nie pracuje, więc 6 stycznia każdy z nas może poczuć się arabskim królewiczem. Abyśmy mogli się lepiej wczuć w rolę organizatorzy Orszaku rozdawali ludziom tekturowe korony. Na pewno je kojarzycie, bo podobne rozdają w Burgeru Kingu i za zrobienie sobie w niej zdjęcia można dostać 30% zniżki. Czy za selfie w koronie rozdawanej z okazji święta mamy większe szansę, że pójdziemy do nieba? Na pewno. W końcu warszawska parada uchodźców odbywała się pod patronatem kardynała Nycza oraz miasta Warszawy, czyli w sumie Opus Dei.
Dzięki temu, że znalazłem na trawniku koronę z orszaku, wiem też, że partnerami strategicznymi tego wydarzenia były Lotto, PGNiG oraz masa innych, nie tylko państwowych, korporacji. Ostatecznie klient nasz król. A jednak wolałbym, żeby PGNiG zajęło się gazem, a nie sponsorowaniem cyrkowych, religijnych uroczystości. Ale czy można mieć to za złe spółce Skarbu Państwa, skoro nawet były prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki maszerował po Łodzi przebrany w czerwoną tunikę z wyszytym orłem białym oraz przekrzywionym mieczem? Najwyraźniej nawet członkowie Rady Polityki Pieniężnej nie znają na tyle Biblii, żeby wiedzieć, że trzej mędrcy ze wschodu nie byli królami Polski. Heloł, Polski jeszcze nawet wtedy nie było na mapie. Choć w sumie znam opinie, że Adam z Ewą mówili w raju po polsku, więc może jednak Polska była zawsze. Tylko nazywała się Palestyna. A właściwie Polastyna, co z czasem przybrało brzmienie Polska.
czytaj także
Gdyby Polacy równie chętnie jak przebierają się za arabskich szejków, witali współczesnych uchodźców, żylibyśmy pewnie w znacznie lepszym kraju. Choć w sumie wystarczyłoby, żebyśmy pamiętali, co mówił Jan Paweł II: „Dla człowieka wierzącego przyjęcie bliźniego nie jest jedynie gestem filantropii czy zwykłej ludzkiej życzliwości. Jest czymś znacznie więcej, bo w każdym człowieku chrześcijanin potrafi dostrzec Chrystusa, który pragnie, byśmy kochali Go i służyli Mu w braciach, zwłaszcza najuboższych i najbardziej potrzebujących”. Tymczasem wolimy sobie dać trochę pomady na twarz niż zobaczyć człowieka w twarzy ciemnoskórego przybysza. Smutne.