Obietnica liberalnego świata opiera się na mantrze: „staraj się, pracuj, a będzie ci kiedyś więcej dane”. Praca ponad minimum powinna być wedle tej obietnicy nagradzana, jeśli nie awansem, to chociaż podwyżką.
PO i PiS kolejny raz ścigają się w umizgach i klękach przed Episkopatem Polski, przez co umyka nam ciekawe wydarzenie, jakim jest zaproponowany właśnie przez ZNP „strajk włoski” nauczycieli, który wedle doniesień medialnych w niektórych szkołach się już zaczyna.
Strajk biorę w cudzysłów, ponieważ nie chodzi tu o protest, który polega na złośliwym wykonywaniu swoich obowiązków w potencjalnie szkodliwy sposób, ale powstrzymanie się przez nauczycieli od przejawiania dodatkowej inwencji i wykonywania dodatkowych zajęć. Słowem – nauczyciele robią absolutne minimum.
Strategia ta jest o tyle ciekawa, że jak każdy strajk w rodzaju włoskiego ujawnia nam istotną prawdę dotyczącą wyceny naszej pracy. Wycena ta jest jedną z podstaw liberalnego dogmatu, zgodnie z którym praca nie jest za darmo i kosztuje tyle, ile jest w danym momencie warta i ile ktoś zechce za nią na rynku zapłacić.
Wszystko fajnie, ale jak się dokładnie dokonuje takiej wyceny? Ano spisywany jest zakres obowiązków, za które potem się należy wynagrodzenie, czyli płaca. Problem w tym, że spisane obowiązki prawie nigdy nie są katalogiem zamkniętym, a ponadto mniejsza lub większa intensywność ich wykonywania nie jest zróżnicowana cenowo, tudzież w ramach wyceny uwzględniana.
I właśnie tutaj z pomocą przychodzi nam strajk włoski. Jeśli bowiem minimalny zakres naszych obowiązków jest określony i możemy wypełnić je terminowo nawet podczas strajku, powstaje pytanie: czemu za to więcej niż minimum nie płaci nam się więcej? Z pozoru może się to wydawać dziwne, ale pytanie dotyczy w istocie pewnej wartości bazowej.
Teoretycznie powinniśmy mieć płacone właśnie za minimum, ale faktycznie mamy płacone zwykle za maksimum, prawda? Mało tego, cała obietnica liberalnego świata opiera się na mantrze: „staraj się, pracuj, a będzie ci kiedyś więcej dane”. Praca ponad minimum, tzw. staranie się w pracy, powinna być wedle tej obietnicy nagradzana, jeśli nie awansem, to chociaż podwyżką.
Rzecz jasna – nic takiego się nie dzieje. Wycena pracy jest zwykle jednorazowa (odbywa się przy zatrudnieniu), a staranie się i praca na najwyższych obrotach z biegiem czasu okazują się oczywistością.
czytaj także
Ile powinna wynosić różnica między wynagrodzeniem za pracę na najniższych obrotach a wynagrodzeniem za tę na najwyższych? Otóż właśnie strajk włoski, zwłaszcza ten, który uprawiają nauczyciele, pozwala nam to w jakiś sposób zmierzyć. Jeśli bowiem strajk włoski powoduje, że jesteśmy w stanie na czas wykonać nasze obowiązki, to powstaje pytanie: czemu za pracę szybszą nie dostajemy więcej w wypłacie? A jeśli szybsza praca nie jest potrzebna – czemu nie mamy więcej wolnego?