„Utopia romantyczna” zdaje się zacierać granice między klasami społecznymi i stwarza wrażenie, że jest dostępna dla wszystkich, ale tak nie jest.

„Utopia romantyczna” zdaje się zacierać granice między klasami społecznymi i stwarza wrażenie, że jest dostępna dla wszystkich, ale tak nie jest.
Jeszcze sto lat temu kobieta nie mogła być artystką, ale zaledwie „kobietą, która maluje”.
Co stało się z przeszłością, czyli z Polską Ludową? Kim byliśmy i kim właściwie jesteśmy? Filmy Barei wzbudzały zachwyt, więc coś musi być na rzeczy.
„Nie!” wobec transformacji okazuje się grzechem głównym „homo sovieticusa”. Jego samolubny i w gruncie rzeczy nieodpowiedzialny sprzeciw dotyczy, bagatela: krzywdy, poniżenia, usunięcia z polityki oraz utraty pracy.
Wygląda na to, że kibice skandujący na Jasnej Górze o czerwonej hołocie trafnie zinterpretowali tradycję i bardzo dobrze widzą, do czego są przywiązani.
Klęska otwartych katolików w starciu z konserwatywnym polskim Kościołem to nie przypadek. Otwarci katolicy nie tak bardzo się od niego różnią.
Wajda nie sięga po motywy winy niezawinionej, wynikającej z nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, winy nieświadomej bądź polegającej na zaniechaniu, które tak często pojawiają się w polskich narracjach o Zagładzie i zakrywają sedno problemu, czyli polską przemoc.
Proponuję, żeby się policzyć, zrobić coming out, na przykład wielką akcję w mediach społecznościowych: „Jestem ateistą, który nie chodzi do kościoła, nawet na osiemnastą!”.
Współczesne społeczeństwa, które zrezygnowały lub konsekwentnie rezygnują z etosu państwa opiekuńczego, są jak ruchome piaski. W warunkach prekariatu ludzie czują się na nich coraz bardziej niepewnie, a strach i dyskomfort z tym związane pozostają, choć zamiecione pod dywan.
Czereśniak, powtarzając czyn Skrzetuskiego, unicestwia w sobie chłopa i przechodzi na stronę szlachectwa. Dopiero wtedy zyskuje pełnoprawne miejsce w narodzie.
Faszyzm i komunizm były realnymi przeciwnikami nie jako zwalczające się totalitaryzmy, ale jako skrajnie różne projekty społeczne, z których jeden był egalitarny, a drugi nie. Różniły się stawki i stojące za nimi wartości.
Socrealizm nie wprowadza rewolucyjnej formy, ale rewolucyjną zasadę, nie chce sztuki autonomicznej i traktowanej jako ekspresja osobowości autora. Warto potraktować serio myśl, że wynika to nie z prostactwa, ale z trafnego rozpoznania mechanizmów społecznych.