Podobno w fast foodach pracują wyłącznie studenci dorabiający na wakacje. I podobno nie można im płacić więcej.

Podobno w fast foodach pracują wyłącznie studenci dorabiający na wakacje. I podobno nie można im płacić więcej.
Czy naprawdę uznajemy wycieki prywatnej korespondencji za pełnoprawną metodę walki politycznej? Komentarz odredakcyjny Jakuba Dymka.
Łatwiej myśleć o sprawcach przestępstw na tle pedofilskim jako obcych, z większą trudnością przychodzi zdanie sobie sprawy, że to bliscy są częstymi sprawcami przemocy wobec dzieci.
Nie ma protestów na ulicach w imię obrony prywatności. Ludzie myślą, że są beneficjentami tych rozwiązań – mają darmowe konto na Facebooku.
Nawet niektórzy lewicowi i liberalni komentatorzy zachowują się tak, jakby mieli Manning za złe, że utrudniła im pisanie kolejnych laurek.
Seks jest tabu, ale porno jednak się ogląda. I ojciec nie da wprawdzie synowi prezerwatywy ani z nim nie porozmawia, ale za to włączy mu film pornograficzny.
Dobra edukacja, liczna klasa średnia, mniejsza segregacja majątkowa – to w takich miejscach w USA szanse na awans społeczny są większe.
To, że w oczach wielu ludzi ten zwykły szeregowiec nie jest oczywistym kandydatem na herosa, wynika z jeszcze jednego powodu – jest gejem.
Od blokowania dostępu do legalnie produkowanej pornografii nie spadnie liczba przestępstw pedofilskich. A w to każe nam wierzyć Cameron.
Wnioski z raportu o piractwie w Norwegii opracowanego przez agencję IPSOS wydają się proste: problem „nielegalnego” dzielenia się plikami znika. Tylko co to właściwie znaczy?
Jak w polskiej muzyce odbiła się transformacja ustrojowa? Jak starzeje się hip-hopowy bunt, którego pionierzy w Polsce mają już po czterdzieści lat?
Czy naprawdę potrzebujemy agresywnych narodowców na wykładzie profesora Baumana, żeby zauważyć, że coś jest nie tak?