Tomasz Piątek

KWAK

Po moim ostatnim felietonie, zatytułowanym Wielkie Aborcyjne Kłamstwo dostałem całą masę maili od Czytelników, którzy zadając mi różne, nieraz trudne pytania, zaprosili mnie niejako do dyskusji. Jest to dyskusja teologiczna, ale z oczywistych przyczyn ważna także dla osób niewierzących: rządzący nami katolicy próbują przecież oprzeć funkcjonowanie całego naszego państwa i całego społeczeństwa na fundamencie teologicznym. Tyle, że jest to fundament bardzo kruchy, bo teologia bardzo kiepska.

Wracając do maili: spora część ich autorów była porządnie wzburzona tym, co napisałem. Muszę jednak przyznać, że niemal wszyscy odnieśli się do mnie w sposób kulturalny. Nikt nie nazwał mnie mordercą, a tylko jedna korespondentka określiła mnie jako faryzeusza: że niby doszukuję się w Piśmie Świętym kruczków, które rzekomo usprawiedliwiają nieprawość. Droga pani Karolino, ja tylko zastosowałem metodę, powszechnie stosowaną przez fundamentalistów: to oni wyszukują jeden odizolowany cytat z Biblii, żeby zbudować na nim całe kodeksy i instytucje. Biorą tekst, który znaczy, powiedzmy, „prowadź młodzieńca laską pasterską” i wnioskują z tego, że dzieci trzeba bić.

Pan Andrzej napisał do mnie z podobną myślą, co pani Karolina. Zauważył, że opieram swoje rozumowanie na cytacie z Księgi Wyjścia, 21:22. Dla porządku przypomnę ten cytat: „Jeżeli dwaj mężowie się biją, a przy tym uderzą kobietę brzemienną tak, że poroni, ale nie poniesie dalszej szkody, to sprawca zapłaci grzywnę, jaką mu wyznaczy mąż tej kobiety, a uiści ją w obecności rozjemców”. Dla porównania podałem inny fragment z Księgi Wyjścia, 21:12. „Kto tak uderzy człowieka, że ten umrze, poniesie śmierć”. A dalej napisałem tak: „Jak widać, Stary Testament nie uznaje płodu za człowieka. Za zabicie człowieka jest śmierć, za spowodowanie poronienia jest grzywna, a właściwie odszkodowanie, jakie niedoszły ojciec wyznacza krzywdzicielowi. Szkoda nie polegała na tym, że kogoś zabito, tylko na tym, że ojciec (i rodzina, którą reprezentował) został pozbawiony przyszłego potomka”. I teraz pan Andrzej pyta, czy jest w porządku, z teologicznego i ludzkiego punktu widzenia, rozstrzyganie o tak ważnej sprawie, jak aborcja i ewentualne człowieczeństwo płodu, na podstawie jednego cytatu. Bardzo dobre pytanie, panie Andrzeju. Ma pan rację: to nie jest w porządku. Ale jeszcze bardziej nie w porządku jest rozstrzyganie o tej sprawie nie mając na swoje poparcie ani jednego cytatu – a tak właśnie robią antyaborcjoniści.

Tutaj pewnie nie zgodziłby się ze mną pan Marian, który nawiązuje do cytatu z Księgi Jeremiasza, 1:5. Znowu przypomnę ten cytat i to, jak go skomentowałem. Jest to miejsce, w którym Bóg mówi do proroka: „Wybrałem Cię, zanim Cię utworzyłem w łonie matki”. Napisałem o tym fragmencie: „Szukanie tutaj antyaborcyjnych argumentów jest oczywiście bez sensu. Ten fragment nie znaczy: znałem Cię w łonie matki jako pełnoprawnego Jeremiasza. Ten fragment znaczy: zanim jeszcze powstałeś, już Cię znałem, bo jestem Wszechwiedzący i znam to, czego jeszcze nie ma”. Hola, hola, pisze pan Marian, w tym fragmencie Bóg przecież mówi, że utworzył Jeremiasza w łonie matki. A więc Jeremiasz w łonie matki był już pełnoprawnym Jeremiaszem i pełnoprawnym człowiekiem, skoro Bóg go tam utworzył. Ma pan rację, panie Marianie. Pisząc o tym fragmencie, zrobiłem mały skok myślowy (pewnie dlatego, że bardziej szczegółowo omawiałem tę kwestię w książce Antypapież, i automatycznie uznałem pewne rzeczy za wyjaśnione i oczywiste). Oczywiście, że Jeremiasz jako pełnoprawny Jeremiasz powstał w łonie matki. Bo człowiek powstaje w łonie matki, co do tego się zgadzamy. Proszę tylko zwrócić uwagę, że Bóg mówi tutaj, gdzie powstaje człowiek, ale nie mówi kiedy. Jeremiasz powstaje w łonie matki, ale którym momencie? W chwili zapłodnienia? W pierwszym miesiącu ciąży? W trzecim? Nie wiemy. Nie można z tego tekstu wyciągnąć żadnej wskazówki w tej kwestii. Co więcej, kiedy się go czyta, ewidentne jest, że jego główną intencją jest przekazanie informacji o uprzedniej wszechwiedzy Boga i o tym, że Jeremiasz został wybrany, zanim powstał – a nie rozstrzyganie o przerywaniu ciąży! A mimo to fundamentaliści próbują wykorzystywać ten fragment, bo liczą na to, że słysząc go, ludzie się zaplączą, pomylą Początek Wszechrzeczy z początkiem Jeremiasza i pomyślą: „Ach, jeśli Bóg znał Jeremiasza od samego najwcześniejszego początku, to znaczy, że Jeremiasz istniał od samego najwcześniejszego początku, czyli pewnie od zapłodnienia”. Wystarczy jednak uważnie przeczytać tekst, żeby rozplątać to, co zaplątane. Bóg znał Jeremiasza nie od jakiegoś „samego najwcześniejszego początku”, tylko od zawsze. Znał go, zanim jeszcze Jeremiasz powstał. Możemy z tego wnioskować o Boskiej wszechwiedzy, ale nie o początku Jeremiasza.

Pani Wanda zgłosiła inne zastrzeżenie, dotyczące wyżej wspomnianego cytatu z Księgi Wyjścia (o odszkodowaniu za spowodowanie poronienia). Pisze tak: „Panie Tomaszu, ten cytat nie musi znaczyć, że Biblia nie uważa sztucznego poronienia za zabójstwo. Może znaczyć, że Biblia uważa sztuczne poronienie za trochę inne zabójstwo i karze za nie łagodniej. My w Polsce też przecież nie dajemy 25 lat więzienia za aborcję, tylko trzy lata”. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Nie można wyjść trochę za mąż i nie można trochę kogoś zabić. W przeciwieństwie do wielu zwolenników legalizacji aborcji, którzy zachowują w tej sprawie stanowisko odrobinę niejasne, ja staję po stronie jasności i konsekwencji. Jeśli płód jest człowiekiem, to aborcja jest zwykłym morderstwem i powinna być karana jak morderstwo. Tyle, że nikt nie podał jeszcze argumentu, ani naukowego, ani biblijnego, który naprawdę świadczyłby o tym, że płód od samego początku jest człowiekiem (o kwestii materiału genetycznego pisałem w poprzednim felietonie, nie będę się więc powtarzał). O złej woli i nieczystym sumieniu antyaborcjonistów świadczy właśnie to, że karzą za aborcję trzema latami więzienia, a nie dwudziestoma pięcioma. Sami czują, że z ich przekonaniem o człowieczeństwie płodu jest coś nie tak: gdyby byli pewni, żądaliby pełnej kary za morderstwo, jeśli nie dla matki, to dla doktora. Kiedy to piszę, koledzy łapią mnie za łokieć i mówią: nie pisz tak, bo a nuż oni naprawdę zażądają dwudziestu pięciu lat więzienia za aborcję… Nie widzisz, że ich ogarnia coraz większy szał? Widzę, ale paradoksalnie daje mi to nadzieję. Liczę na to, że im większy szał ich ogarnie, tym szybciej Polska otrzeźwieje.

Pan Kazimierz proponuje, żeby Wielkie Aborcyjne Kłamstwo nazwać Katolickim Wielkim Aborcyjnym Kłamstwem, w skrócie KWAK. I żeby od tej pory antyaborcyjny żargon („dziecko poczęte”, „mordowanie nienarodzonych” itd.) nazwać kwakaniem. Bo jest to bezmyślne kwakanie (kwakmowa, jak to nazywał Orwell), czyli powtarzanie makabrycznych sloganów przez ludzi, którzy nigdy się nie zastanowili nad całą sprawą, nie dowiedzieli się, jak ona naprawdę wygląda, czy to od strony nauki, czy to od strony wiary. Zgodziłbym się, panie Kazimierzu, gdyby nie to, że w antyaborcyjnej retoryce przodują nie tylko katolicy, ale także niektórzy protestanci. A więc jeśli KWAK, to i PWAK, niestety.

I na zakończenie: ktoś, kto się nie przedstawił, a w swoim adresie mailowym ma osobliwą zbitkę spółgłosek, pyta mnie prowokacyjnie, czy będę umiał usprawiedliwić również najnowszy wynalazek uczniów Petera Singera, czyli tak zwaną aborcję po urodzeniu. Chodzi o wprowadzenie dopuszczalności zabijania noworodków, postulowane przez Alberto Giubiliniego i Franceskę Minervę na łamach „Journal of Medical Ethics”. Nie, droga Zbitko Spółgłosek, nie umiem i nie chcę usprawiedliwić czegoś takiego. I gdyby powstały kliniki prowadzące taką działalność, sam poszedłbym je polewać czerwoną farbą.

www.tomaszpiatek.pl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij