Ignacy Karpowicz

Kwadratowe kółeczka

Czy mężczyznom-pisarzom nie wolno krytykować kobiet-pisarek? Czy powinni milczeć?

Niemcy urządzili Żydom Holocaust.
Mężczyźni urządzili kobietom świat.

1.

Nikt chyba nie poda prawdziwości tych zdań w wątpliwość. To znaczy, wiem, zdarzają się tacy, którzy negują Holocaust, ale na szczęście takie wypowiedzi podlegają penalizacji. Zdarzają się też tacy (głównie mężczyźni), którzy wcale a wcale nie chcą zauważyć, że świat urządzili mężczyźni przeciwko kobietom. Takie twierdzenie nie podlega penalizacji. Jednak chyba nic się z tym (tymi mężczyznami) nie da zrobić. Wąsy można zgolić, a przecież mentalne wąsy ulegają trwałemu uwewnętrznieniu. Nie wszystkie jednak koty są szare, a nie wszyscy faceci są męskocentrycznymi dupkami.

Holocaust jest nieodwracalny i – miejmy nadzieję – nigdy się nie powtórzy. Świat natomiast można poprawić i – mimo wszystko – podejmowane są takie wysiłki; sporo spraw już się udało – czy załatwić, czy wydobyć z milczenia.

Porównywanie sytuacji Żydów do sytuacji kobiet jest niesmaczne, ale nie znajduję lepszej analogii to powiedzenia tego, o czym powiedzieć chcę. Koszmar Zagłady wpłynął na szczególny kształt obecnych stosunków izraelsko-niemieckich. Dla przykładu: Niemcy bardzo się pilnują, żeby nie krytykować zbyt ostro kontrowersyjnej izraelskiej polityki w sprawie Palestyny. Wsparcie Niemiec przyjmuje wymiar nie tylko polityczny, lecz także finansowy. Od dekad rząd niemiecki współfinansuje niektóre izraelskie programy zbrojeniowe. Najbardziej spektakularnym chyba jest program budowy okrętów podwodnych, a są to koszty liczone w setkach milionów euro. Jasnym jest, że nie ma takich pieniędzy, które mogłyby w jakikolwiek sposób zadośćuczynić eksterminacji milionów ludzi. Tego się zrobić nie da. A jednak uczynione zło wpływa na dzisiejszy świat, na język, którego się używa. Czy dzieci dziedziczą winy rodziców? Nie wiem. Wiem natomiast, że Niemcom wolno mniej w kontaktach z Izraelem.

Czy mężczyznom wolno mniej w kontaktach z kobietami? Przecież na świecie kobiety się nie liczyły. Nie miały równych (w zasadzie – żadnych) szans, władzy, nawet elementarnych praw. Miały rodzić, doglądać domostwa i pracować. I umierać, gdy się zestarzeją. Na szczęście to się zmieniło i nadal zmienia. Czy w ramach swoistej pokuty mężczyźni powinni pokornie milczeć, przyjmować ciosy i pracować na rzecz prawdziwego równouprawnienia? Pewnie tak.

2.
I teraz docieram do tego, o co mi idzie, a idzie o literaturę. O bardzo interesującą dyskusję, która się od jakiegoś czasu toczy w wielu zresztą trybach. Idzie mi o to, czy mężczyznom-pisarzom nie wolno (wolno?) krytykować kobiet-pisarek? Czy powinni milczeć? I czy każda krytyka rzeczywiście wymierzona jest w kobiety, a nie po prostu w słabe teksty?

Kobiety mają gorzej i mniej. Pokazała to w świetnym tekście Magda Majewska. Wystarczy spojrzeć na składy jurorskie co ważniejszych nagród, żeby prawdziwy stopień reprezentacji kobiet w literaturze był widoczny. Szlachetnym wyjątkiem miała stać się Nagroda Literacka Gryfia. Ale po wysiudaniu Ingi Iwasiów i Beaty Kozak z jury przez zadowolonych ze świata i z samych siebie panów, wyjątek potwierdzający regułę się nie wydarzył.

Nie zdziwiłbym się, gdyby za dwa lata nagrodę promującą i dowartościowującą twórczość kobiet otrzymał na przykład Jerzy Pilch. Nie jest on co prawda kobietą, ale przecież w jego powieściach kobiety też się pojawiają.

3.
Kobiety są cenione niżej albo w ogóle, nie wszyscy jednak mężczyźni są dupkami, którym zależy na utrzymaniu korzystnego dla nich status quo. I tak naprawdę kobieca krytyka uderzająca w ohydny patriarchat w literaturze nie uderza w tych, w których uderzać powinna, lecz w tych, którzy próbują coś zmienić. Zamiast walić w – na przykład – mnie, walcie w – na przykład – Krzysztofa Masłonia. Ale co to, to nie. Bo po Masłoniu (i jemu podobnych) wszelka krytyka spłynie, jego światopogląd napędzany mizoginią i krwią przelaną polskich bohaterów nie dopuszcza nawet pomysłu, że kobiety potrafią pisać wartościowe teksty. Ot, wariatki o coś tam się awanturują, znowu – przepraszam za wyrażenie – macica im się na rozum rzuciła. A zatem Masłoń (i jemu podobni) traktują kobiecą krytykę jako miłe urozmaicenie w życiu i temat na kolejny mizoginistyczny tekst. Masłoń (i jemu podobni) są impregnowani na krytykę. Krytyczne teksty uderzają tedy – powtórzę – nie w nich, bo oni mają to w dupie, lecz w tych, który starają się coś poprawić na miarę swoich możliwości i ograniczeń.

Nie da się nadrobić wielusetletniego wymazania kobiet ze światowej literatury w kilka lat. Na to potrzeba czasu, niestety.

A kto wierzy w ewentualną przemianę Krzysztofa Masłonia (i mu podobnych), niech odszuka jego recenzję z Momentu niedźwiedzia Olgi Tokarczuk. Protekcjonalne, pogardliwe poklepywanie po ramieniu. Nasza szalona, choć całkiem w sumie zabawna i niegroźna wariatka. Gdyby Moment niedźwiedzia napisał mężczyzna, krytyk pokroju Masłonia potraktowałby tekst serio, a przynajmniej starałby się wykazać błędy i niekonsekwencje, a nie sobie pokpiwać.

Magda Majewska pisze o kiczowatych okładkach książek Alice Munro, wydawanych przez WL. Prawda to, aczkolwiek godzi się dodać, że pierwsze wydania książek Alice Munro otrzymały „męskie”, przyzwoite okładki, w kolorowe bohomazy uzbrojono dopiero wznowienia – i to jeszcze przed nagrodą Nobla. Po przepakowaniu Munro w kiczowate okładki sprzedaż wyraźnie się podniosła – i to przed Noblem. Ciekawe, dlaczego czytelniczki (bo w Polsce to głównie kobiety kupują książki) wolą okładki kiczowate od eleganckich? W przypadku Munro nie jest prawdą, że to wydawca nisko ocenił jej twórczość i dlatego zafundował jej koszmarki okładkowe. Decyzję podjęli czytelnicy. Skoro więcej się sprzedaje w konwencji taniego romansidła niż ambitnej „prawdziwej” literatury, to wydawca zdecydował się na pierwszy wariant, a tekst jest w końcu taki sam.

4.
Kinga Dunin przyjrzała się krytycznie „Książkom. Magazynowi do czytania”. Odnoszę jednak wrażenie, że tekst postuluje stworzenie niemożliwej obecnie alternatywy. Krytyczka chciałaby, żeby zamiast obecnego magazynu powstał taki, „w którym jest więcej literatury, wyraziści recenzenci i recenzentki, gdzie wokół książek toczy się rozmowa, a czasem spór. Pismo, które nie boi się intelektualnego ryzyka i potrafi przekraczać utarte schematy”. Bardzo to piękne, aczkolwiek kompletnie niewykonalne, nie w Polsce i nie teraz. Alternatywa dla „Książek” jest tylko jedna i jest nią brak „Książek”. Pisma, które chciałaby czytać Kinga Dunin, może i powstają, lecz ich żywot kończy się najczęściej po jednym lub kilku numerach. I nie znajdują tak jak „Książki” ponad 20 tys. czytelników. Prawdopodobnie kwartalnik „FA-art” spełniłby postulaty Kingi Dunin. Numer 3/2012, temat wiodący – postfeminizm, pięć tekstów napisanych przez kobiety, sześć przez mężczyzn, jak na Polskę stosunek rewelacyjny. A teraz nakład: 900 egzemplarzy, a nawet i te się nie sprzedają w całości. Tak wygląda alternatywa i to się nie zmieni przez wybrzydzanie na to, co jeszcze pozostało. Literatura jest niszą, a pisanie o literaturze jest niszą w niszy.

Literatura, a zwłaszcza pisanie o literaturze, musi niestety się sprzedawać. Stąd seks, zabójstwa, skandale i zabawy literackie Probierczyka. Stąd popowy język. Chcemy więcej, mądrzej i sprawiedliwiej? To zadbajmy o wychowanie takich czytelników już od szkoły podstawowej.

Teraz na masowe przeformatowanie już sformatowanych odbiorców jest za późno.

5.
No i język. Mówienie zza pleców, szeptanie, protekcjonalne poklepywanie po ramieniu, sugerowanie, niedomawianie, lekkie insynuowanie, puszczanie oka: kto chce, ten zrozumie, a kto nie, to trudno. W zbiorowym artykule w „Gazecie Wyborczej” doskonale zilustrowana jest właśnie ta hmm… metoda krytyczna. Pojawia się arogancki literat oraz zły recenzent. Żadnych nazwisk, niby mówimy, ale nie mówimy. Nie wiem dlaczego autorki i autorzy tego artykułu nie napisali wprost: źli są Kurkiewicz i Karpowicz. Zamiast tego napisali, że źli są ci panowie, ale nazwiska? O nie. To niegrzeczne. Taki sposób prowadzenia rozmowy spycha ją w śliskie, nieprzejrzyste regiony. Preferuję mimo wszystko nazywanie po imieniu może nie rzeczy, ale przynajmniej osób, które imiona (i nazwiska) posiadają. Nie pisałem, że „jakaś autorka powieści o rozlanej wodzie i miłości”. Ta autorka ma imię i nazwisko: Małgorzata Kalicińska.

Mistrzynią w takim nieunikającym unikaniu nazwisk zdaje się być Joanna Laprus-Mikulska. Ten zły recenzent piszący w sposób pogardliwy i ex cathedra o liście bestsellerów to Juliusz Kurkiewicz. Joanna Laprus-Mikulska zauważa co prawda, że dostało się sprawiedliwie wszystkim – kobietom i mężczyznom, autorom krajowym i zagranicznym, ale jednak to jej nie zadowala. Najbardziej „oberwał” mężczyzna, Jaume Cabré, autor więcej niż satysfakcjonującego czytadła. Przypuszczam, że autorka powyższej noty żałuje, że Wyznaję nie napisała kobieta. Wtedy Kurkiewicz wydałby się jeszcze okropniejszy – kolejny paskudny facio rzuca kalumnie na zdolną pisarkę.

6.
Teraz wracam do początku.

Pewnie nie powinienem pisać o kobietach i kobiecej literaturze, bo nie jestem kobietą. A przecież kobiety miały i mają gorzej. Gdybym nie pisał o kobietach i literaturze kobiecej (w znaczeniu: pisanej przez kobiety) oznaczałoby to z kolei, że okazuję lekceważenie. Takie oto kwadratowe kółka sobie budujemy. Czego by nie zrobić, będzie źle. Albo będzie gorzej, że przywołam tytuł pewnej czeskiej powieści. Nazwiska autora nie podam, bo chyba nazwiska wyszły już z mody.

Czytaj także:

Kinga Dunin, Magazyn zamiast-Książki

Magda Majewska, Czytaj kobiety, głupcze!

Anna Dziewit-Meller, Remigiusz Grzela, Joanna Laprus-Mikulska, Grażyna Plebanek, Katarzyna Tubylewicz, Na czytelniczym dnie

Piotr Kofta, Anna Kałuża: Kulturowa i (handlowa) wojna

Magdalena Miecznicka, Grzegorz Wysocki: W Polsce literatura służy temu, żeby dobrze wypaść

Piotr Kępiński, Inga Iwasiów: Literatura dzieli się na ogólną i kobiecą?

Kaja Malanowska, Czas entuzjastek

Kinga Dunin: Dlaczego nie ma polskiej Munro?

Anna Dziewit-Meller, Remigiusz Grzela, Joanna Laprus-Mikulska, Grażyna Plebanek, Katarzyna Tubylewicz, Munro w Polsce nie miałaby szans


__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Ignacy Karpowicz
Ignacy Karpowicz
Pisarz
Polski pisarz, prozaik, tłumacz literacki
Zamknij