Świat

Microsoft: po trupach do monopolu

Microsoft zamierza stworzyć gamingowego Windowsa – system i całe otoczenie operacyjne, z którego korzystać będzie zdecydowana większość graczy na świecie. A pod względem przychodów gaming to obecnie absolutnie największa branża rozrywkowa na świecie – bije na głowę kinematografię czy muzykę.

Gdy przeciętny człowiek słyszy zachwyty szefa nad wynikami firmy, spodziewa się co najmniej pochwały, najpewniej jakiejś premii, może nawet awansu. Chyba że pracuje się w Microsoft Gaming. W gigancie z Redmond właśnie dlatego, że jest świetnie, zwalnia się pracowników. Gratulacje, znakomicie wykonaliście swoją robotę, mamy szczerą nadzieję, że równie dobrze będziecie się rozwijać w strukturach innych firm.

W lipcu Microsoft poinformował, że w trosce o radość, dobrostan psychiczny i poczucie sensu życia akcjonariuszy planuje dokonać kolejnej fali zwolnień, tym razem obejmującej 9 tys. osób. To już kolejna taka fala: w maju firma zwolniła 6 tys. osób zatrudnionych na całym świecie. Restrukturyzacja, doskonale znana polskim pracownikom z lat 90., dotknęła również główną siedzibę korporacji w stanie Waszyngton, gdzie umożliwiono pójście na dłuższy odpoczynek kilkuset pracownikom – teraz już byłym.

Na tle całego koncernu powyższe liczby nie wyglądają dramatycznie. Microsoft i należące do niego spółki zatrudniają na całym świecie ponad dwieście tysięcy osób. Dlaczego w ogóle dochodzi w nich do masowych zwolnień? Przecież sam prezes Microsoftu Satya Nadella, w odezwie do akcjonariuszy z okazji publikacji sprawozdania rocznego, nazwał 2024 rok przełomowym, i to nie tylko dlatego, że spółka przetrwała już równe pół wieku. Rekordowe okazały się też wyniki finansowe – 245 mld dolarów obrotu (wzrost o 16 proc.) i 109 mld dol. zysku operacyjnego (wzrost o jedną czwartą).

Europa (ale nie Polska) na wojnie z Microsoftem

czytaj także

Komentatorzy wskazują, że Microsoft najpewniej chce zapewnić sobie więcej wolnych środków na rozwój sztucznej inteligencji. Może to być bliskie prawdy, gdyż Nadella sporo miejsca poświęcił właśnie rozwojowi należącej do Microsoftu AI. Wskazał, że po ledwie dwóch latach rozwoju platformy korzystają z niej największe firmy. Działający w branży spożywczej Unilever przeprowadza dzięki niej tysiące symulacji imitujących badania laboratoryjne, a z GitHub Copilot korzystają programiści Itaú, największego prywatnego banku w Brazylii. Według Microsoftu sztuczna inteligencja już teraz tworzy nawet jedną trzecią kodu pisanego wcześniej przez programistów.

Koncern postanowił więc odchudzić kadrę, dając w ten sposób do zrozumienia, że każdy programista pracujący nad AI podcina gałąź, na której siedzi. Programiści to prawdziwi mistrzowie pyrrusowych zwycięstw – z każdym „sukcesem” takiego projektu, dającego im pracę i dochody, kolejnych zleceń może być już znacznie mniej.

Tymczasem Microsoft chce się rozpędzać. Nadella nazwał obecne czasy „epoką AI”, a sama sztuczna inteligencja ma pomóc koncernowi nadal korzystać z efektu skali – dzięki zwiększaniu skali działalności firma może generować dużo wyższe obroty przy takich samych lub niewiele większych kosztach. Robić coraz więcej za tyle samo – tak powinno brzmieć motto amerykańskiej firmy.

Microsoft podziękował za złote jaja

Największe zwolnienia obejmą obszar produkcji gier. Microsoft Gaming to obecnie jeden z największych i wiodących działów firmy. Zajmuje się zarówno rozwijaniem konsoli Xbox, jak i największego gamingowego odpowiednika Netfliksa, czyli Game Passa. Najgłośniejszym anulowanym projektem jest Perfect Dark – strzelanka pierwszoosobowa od zamykanego studia Rare, odpowiadającego również za projekt Everwild.

To zaskakujące o tyle, że produkcje Rare były chwalone i udane. Wieloosobowa gra online Sea of Thieves, w której gracze wcielają się w lidera jednostki piratów i rywalizują z innymi, jest jednym z największych sukcesów Microsoftu w grach MMO.

Zwolniono również część załóg pracujących nad innymi kurami znoszącymi Microsoftowi złote jaja – czyli słynnej strzelanki Call of Duty czy sztandarowej gry wyścigowej Xboxa Forza Motorosport. Odebrano również finansowanie studiom zewnętrznym, które wykonywały zlecenia dla Microsoft Gaming. Mowa chociażby o projekcie rozwijanym przez Romero Games, którego właścicielem jest słynny w branży John Romero, współtwórca tak legendarnych gier strzelankowych jak Wolfenstein 3D, Quake czy seria Doom.

W tej sprawie bulwersuje wiele faktów. Po pierwsze, w ostatnich latach Microsoft zrobił wiele, by przejąć jak najwięcej studiów deweloperskich i tworzyć gry pod własną banderą. Nawet ok. 2 tys. zwolnień mogło dotknąć ogromnego wydawcę gier, spółkę Activision/Blizzard, która sama powstała z połączenia dwóch gigantów. Jeszcze niedawno Microsoft walczył z urzędami antymonopolowymi największych gospodarek świata, by wydały zgodę na to przejęcie. Activision/Blizzard to czołowy producent tak zwanych gier usług – serii Diablo czy Call of Duty – które przynoszą regularne dochody firmie dzięki dodawaniu do nich nowych treści, więc gracze teoretycznie mogą użytkować je w nieskończoność.

Gigant z Redmond nabył również słynną Bethesdę, która z kolei specjalizuje się w produkcji gier RPG z otwartym światem (seria The Elder Scrolls), pierwszoosobowych strzelanek (Doom, Wolfenstein) i przygodowych gier akcji (najnowszy Indiana Jones). Oczywiście każdymi z nich zajmują się inne, wyspecjalizowane studia, bezpośrednio kontrolowane przez Bethesdę, a pośrednio przez spółkę-matkę, czyli Microsoft.

Zlikwidowano też m.in. oddział Arkane w Austin. Arkane to firma znana z kultowych, pierwszoosobowych przygodówek akcji, w których gracz ma ogromny wpływ na otoczenie, może korzystać niemal ze wszystkiego i ma sporą swobodę wykonywania zadań – wśród najsłynniejszych projektów można wymienić dwie części Dishonored oraz Prey. Tymczasem Microsoft zlecił firmie stworzenie sieciowej strzelanki z wampirami Redfall, w czym Arkane nigdy się nie specjalizowało. Gra poniosła kompletną porażkę, więc Microsoft zamknął czołowe studio firmy Arkane, które stało się ofiarą błędnych decyzji spółki-matki.

Dyscyplina priorytetowa

Ostatnie zwolnienia w Microsoft Gaming mogą więc przypominać serię tak zwanych wrogich przejęć, gdy kupuje się konkurencję wyłącznie w celu jej wygaszenia. Microsoft najpierw skupił gigantyczną liczbę studiów gamingowych, przejmując tym samym prawa do ich liczonych w setkach największych hitów, a następnie zaczął je stopniowo likwidować lub znacząco odchudzać. Dotyczyło to nawet autorów prawdziwych perełek, takich jak surrealistyczna strzelanka Hi-Fi Rush (Tango Gameworks), która odniosła zupełnie nieoczekiwany sukces.

Ludolodzy kontra casuale: konflikt wartości w świecie gamingu

To wszystko nie wygląda na zwyczajną strategię biznesową. Tym bardziej że ostatnie miesiące były dla Microsoft Gaming wręcz falą sukcesów. Świetnie zostały przyjęte gry Indiana Jones i postapokaliptyczny Atomfall, a Xbox Games Pass załatwił sobie obecność w tej usłudze największego hitu tego roku Clair Obscur: Expedition 33 – i to już od dnia premiery.

Sprawa stała się skandalem również z powodu formy pożegnania się z często bardzo zasłużonymi twórcami. Szef działu gamingowego spółki, słynny w branży Phil Spencer, obwieścił ostatnią falę zwolnień, okraszając to pełnymi triumfu opisami sytuacji spółki.

„Zdaję sobie sprawę, że zmiany te następują w czasie, gdy mamy więcej graczy, gier i godzin spędzonych na graniu niż kiedykolwiek wcześniej. Nasza platforma, sprzęt i plan wydawniczy gier nigdy nie wyglądały lepiej. Sukces, który obecnie odnosimy, opiera się na trudnych decyzjach, które podjęliśmy w przeszłości. Musimy dokonywać wyborów teraz, aby zapewnić sobie stały sukces w przyszłych latach, a kluczową częścią tej strategii jest dyscyplina w priorytetyzowaniu najlepszych możliwości. […] Priorytetyzacja naszych możliwości jest kluczowa, ale nie umniejsza to wagi tej chwili. Mówiąc wprost, nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy dzisiaj, bez czasu, energii i kreatywności osób, których stanowiska zostały dotknięte zmianami” – pisał Spencer w wiadomości skierowanej do szefów studiów kontrolowanych przez Microsoft.

Gdy wybuchła wrzawa, pojawiły się też mniejsze skandaliki. Jeden z menedżerów Xboxa, Matt Turnbull, zaproponował na LinkedIn zwolnionym, by w tym trudnym czasie posiłkowali się radami aplikacji AI – na przykład ChatGPT. Jakby tego było mało, niedługo po ogłoszeniu zwolnień kolejny z menedżerów, Mike Matsel, umieścił na LinkedIn… ofertę pracy w Microsofcie. Chodziło o grafików mających doświadczenie ze sterownikami graficznymi i testowaniem produktów z dostępnym sprzętem. Swoje ogłoszenie okrasił kuriozalnie wręcz złą grafiką wygenerowaną przez AI, w której wyświetlacz monitora był po złej stronie – to znaczy na jego plecach.

Powrót Gamergate, czyli woke i kryzys męskości w świecie gier wideo

Walka o hegemonię Game Passa

O co w tym wszystkim chodzi? W tle rozgrywa się kwestia nowej konsoli Xbox. Coraz bardziej prawdopodobne, że Microsoft da sobie spokój z rozwojem konsoli, gdyż od dwóch generacji sromotnie przegrywa z Sony PlayStation i Nintendo. Zamiast tego stawia na rozwój usług streamingowych. Dzięki przejęciu praw do setek niezwykle popularnych gier Xbox Game Pass nie ma tym polu konkurencji. W przejęciu Activision/Blizzard, Bethesdy i innych mniejszych podmiotów chodziło więc o prawa do gier i ich kontynuacji, a nie same studia deweloperskie, które Microsoft lekką ręką niszczy. Game Pass ma już tak wiele gier, że obecnie głównym celem Microsoftu jest wejście jego usługi na kolejne platformy.

Celem maksimum jest umożliwienie korzystania z Game Passa na konsoli PlayStation. To będzie niezwykle ciężkie, gdyż Sony broni się przed tym rękami i nogami. Uruchomienie Game Passa na konsolach PS momentalnie wykasuje dużą część przychodów ze sklepu PS Store – jedynego dostępnego na tych japońskich konsolach. Microsoft zamierza do tego doprowadzić stopniowo. Najpierw nieoczekiwanie zaczął wydawać na konsole Sony własne tytuły ekskluzywne. Dotychczas miały one przyciągać do zakupu danej konsoli, więc były zazdrośnie strzeżone przed konkurencją. Krok Microsoftu jest więc w gamingu wręcz przełomem kopernikańskim.

Dla uzupełnienia kontekstu trzeba dodać dwie sprawy. Po pierwsze, Microsoft intensywnie rozwija granie w chmurze – jak i całą infrastrukturę chmurową na świecie. W naszym regionie to Polska stała się jego centrum chmurowym. W obszarze gamingu ma to umożliwić granie w gry bez sprzętu, na przykład na telewizorze z podłączonym do niego kontrolerem. Cała moc obliczeniowa będzie wykonywana przez zewnętrzny hardware i strumieniowana na ekran użytkownika. Obecnie potrzebne jest do tego bardzo szybkie łącze internetowe, by zminimalizować ryzyko tzw. laga – czyli opóźnienia między reakcją gracza a działaniem w świecie gry. Światłowody szybko się jednak upowszechniają, więc niedługo cały świat rozwinięty mógłby teoretycznie grać w ten sposób.

Po drugie, Microsoft zaczyna zlecać produkcję konsol zewnętrznym korporacjom. Niedawno wyszła przenośna konsola tajwańskiego ASUS-a, Rog Xbox Ally, przeznaczona właśnie dla Game Passa. Spółka z Redmond chce więc zrezygnować z produkcji sprzętu i skupić się na tym, co robi najlepiej, czyli produkcji oprogramowania. A to pierwsze wyoutsoursować do firm, które zajmują się głównie produkcją sprzętu.

Inaczej mówiąc, Microsoft zamierza stworzyć gamingowego Windowsa – system i całe otoczenie operacyjne, z którego korzystać będzie zdecydowana większość graczy na świecie. Bez względu na to, czy grają z komputera, konsoli, smartfona, tableta czy telewizora, będą się logować w uniwersum Xboxa i korzystać z Game Passa. Tak jak Alphabet zdobył hegemoniczną pozycję w obszarze wyszukiwarek za pomocą Google’a, Microsoft chce zdobyć analogiczny status w gamingu za pomocą Game Passa. A przypomnijmy, że pod względem przychodów gaming to obecnie absolutnie największa branża rozrywkowa na świecie – bije na głowę kinematografię czy muzykę.

Podatek cyfrowy: nie za reklamy, tylko za zrobienie z nas automatycznych zabawek

Rozwój sztucznej inteligencji niewątpliwie mu w tym pomoże, bo jej rola w gamingu jest coraz większa. Jak na razie nie chodzi jeszcze o tworzenie treści. AI pomaga w generowaniu grafiki wysokiej jakości, na przykład dogrywając tekstury dzięki technologii DLSS, co pozwala mocy obliczeniowej komputera „skupić się” na zwiększeniu liczby klatek na sekundę. Oczywiście z perspektywy usług streamingowych kluczowe są sprawne algorytmy, celnie podsyłające użytkownikom nowe treści. W dłuższej perspektywie jednak AI może zająć się tworzeniem nowych treści, szczególnie w masowych grach usługach, gdzie gracze mają znacznie mniejsze oczekiwania względem fabuł czy postaci. Chcą mieć po prostu regularnie nowe zadania do wykonania.

Casual, ale jakim kosztem

Te zmiany mogą potencjalnie znacznie zwiększyć grono graczy, których dotychczas odstręczało zajmowanie się specyfikacją komputera albo nabywanie drogich konsol. Równocześnie zrobi z gamingu doświadczenie znacznie bardziej zwyczajne i automatyczne, nakierowane na użytkownika korzystającego krótko, ale regularnie i niemającego wysokich oczekiwań wobec jakości treści.

Microsoft w tym celu najpierw dokonał de facto wrogich masowych przejęć firm gamingowych, by przejąć od nich prawa do gier, zupełnie nie przejmując się załogami poszczególnych studiów, które były ze sobą zżyte i tworzyły zgrane kolektywy. Teraz dokonuje ekspansji swoich gier i próbuje przepchnąć Game Passa na kolejne platformy.

Pod względem czysto biznesowym to bardzo sprytne. Spółka z Redmond przegrała na polu sprzętu z konkurencją, więc chce z nią wygrać na polu oprogramowania, w którym mało kto może się z nią równać. Problem w tym, że dokonuje tego kosztem zwalniania tysięcy pracowników i niszczenia wartościowych studiów gamingowych, a skończy się to wszystko monopolizacją kolejnego obszaru życia.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta i dziennikarz ekonomiczny. Stale współpracuje z Krytyką Polityczną, „Dziennikiem Gazeta Prawna”, „Tygodnikiem Powszechnym” i „Przewodnikiem Katolickim”. Autor serii powieści kryminalnych „Metropolia”.
Zamknij