W 1950 roku wydano Prawo o własności nieobecnych, będące ukoronowaniem zamachu na palestyńską własność i które jest w użyciu do dzisiaj. Definiowało ono „nieobecnego” jako właściciela jakiejkolwiek własności w granicach Izraela, który w określonym czasie opuścił swoje miejsce zamieszkania.
Kolonizacja Palestyny, będąca głównym celem ruchów syjonistycznych w pierwszej połowie XX wieku, doprowadziła ostatecznie do ustanowienia w 1948 roku państwa żydowskiego. Stało się to po dekadach walk oraz nieoczywistych sojuszy na Bliskim Wschodzie i było wypadkową gry mocarstw – poczynając od Wielkiej Brytanii, chcącej zabezpieczyć swoje wpływy w bogatym w złoża regionie, składającej sprzeczne obietnice Arabom, Żydom i Francuzom, po samą Francję wspierającą syjonistyczne ruchy terrorystyczne skierowane przeciwko Anglikom. Przegranymi tych przetasowań, jak to często bywa, byli zastani mieszkańcy regionu – w tym przypadku Palestyńczycy.
czytaj także
Wobec europejskiego interesu na Bliskim Wschodzie, połączonego z dzikim antysemityzmem, widzącym w syjonizmie rozwiązanie „kwestii żydowskiej”, przywiązanie Palestyńczyków do ziemi nie było argumentem, z którym ktokolwiek się liczył. Baruch Kimmerling, izraelski socjolog, określił to, co spotkało palestyńską populację w związku z deklaracją Balfoura, obiecującą „narodowy dom” dla Żydów, jako politicide („polityczne zabójstwo”). Było to działanie konieczne z punktu widzenia tych, którzy w regionie zamieszkanym głównie przez Arabów chcieli ustanowić państwo żydowskie, w którym Arabowie stanowić będą stłamszoną mniejszość. Wymagało to daleko idącego wymazania palestyńskiej historii, kultury, tożsamości – jak również samych Palestyńczyków.
Wyścig demograficzny lub wojna o łona. Rzeczywiste podstawy konfliktu Izraela z Palestyną
czytaj także
W 1948 miała miejsce Nakba, będąca do 2023 roku bezsprzecznie najtragiczniejszym epizodem w palestyńskiej historii. Podczas czystki etnicznej około 750 tysięcy Arabów zostało wypędzonych ze swoich domów przez syjonistyczne bojówki i izraelskie wojsko. Dla nowo stworzonego państwa Izrael nastał czas legalizowania zdobyczy i cementowania dominacji.
Prawo silniejszego
Wypędzenie Palestyńczyków odbyło się w rażącej sprzeczności z prawem międzynarodowym. Rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ numer 194 wzywała Izrael do pozwolenia uchodźcom na powrót do swoich domów, restytucję zajętej własności i odszkodowanie za zniszczenia. Jako że zastosowanie się do tych wymogów zagroziłoby żydowskiej większości w Izraelu, postanowiono je zignorować i zamiast tego wprowadzić w nowo powstałym państwie szereg opresyjnych praw dotyczących palestyńskiej własności.
W maju 1948 roku uformowany został Komitet dla Porzuconej Własności, który uznał palestyńskie pola uprawne za własność Izraela, nie mając do tego podstawy prawnej. Warto nadmienić, że w momencie powstania państwa w rękach żydowskich osadników znajdowało się legalnie tylko około 6 proc. ziem Mandatu Palestyny.
To było najbardziej puste i ponure „pamiętamy” w historii pamiętania
czytaj także
Rząd nie tracił czasu – w czerwcu wydał Ordonans o porzuconych obszarach. Jako porzucone zdefiniowano ziemie zdobyte przez izraelskie siły zbrojne i opuszczone przez uciekającą ludność (lub po prostu osoby, których z różnych powodów nie było w miejscu zamieszkania). Rękami ustanowionego w sierpniu Komitetu do spraw Uprawy Porzuconych Ziem oddano je w dzierżawę żydowskim osadnikom, którym nadano prawo do korzystania z całego inwentarza znalezionego na polach. W dalszym ciągu jednak osadnicy byli jedynie posiadaczami ziem – tymczasowy rząd nie rozstrzygnął kwestii tego, kto jest ich legalnym właścicielem. Dzierżawa miała potrwać rok i pozwolić rządowi na zachowanie elastycznego prawa do rozporządzania nieruchomościami do czasu ostatecznego ustalenia ich stanu prawnego. Pierwsza znacząca regulacja w tym zakresie została ustanowiona w grudniu 1948 roku, rozpoczynając dwunastoletni proces prawny, który miał legalnie przekształcić ziemie palestyńskie w izraelskie.
Obecni-nieobecni
Regulacja o własności nieobecnych to akt prawny, który zdefiniował „nieobecnych” (absentees) tak szeroko, że objął nie tylko Palestyńczyków, którzy uciekli poza granice Izraela, ale także wewnętrznie przesiedlonych – nigdy natomiast nie był stosowany wobec żydowskich osadników. Ci, którzy po Nakbie pozostali w granicach Izraela, ale zostali wypędzeni ze swoich domów, trafili do kuriozalnej kategorii „obecnych-nieobecnych” (present absentees). Ich ziemie oddano do dyspozycji Zarządcy do spraw dóbr nieobecnych. Mógł on zaklasyfikować tak własność de facto wedle uznania, a na dotychczasowym (palestyńskim) właścicielu spoczywał ciężar udowodnienia, że w rzeczywistości nie jest „nieobecny”. Ta sama zasada dotyczyła palestyńskich przedsiębiorstw, gajów oliwnych, upraw cytrusów czy winnic. W międzyczasie postępował proces osiedlania się żydowskich osadników w palestyńskich miastach: Jaffie, Hajfie, Jerozolimie.
Izraelscy zakładnicy. Kiedy ludzie i ludzkie ciała stają się walutą
czytaj także
– Jako „obecnych-nieobecnych” zaklasyfikowano około 25 proc. Palestyńczyków, którzy pozostali w Izraelu, czyli 30–35 tysięcy osób – tłumaczy prawniczka Ewa Górska, prowadząca profil @reorient na Instagramie. – Obecnie ocenia się, że w Izraelu żyje około 250 tys. „obecnych-nieobecnych” i ich potomków, z których około 70 do 100 tys. mieszka w osiedlach nierozpoznawanych administracyjnie i prawnie przez państwo Izrael.
W 1950 roku wydano Prawo o własności nieobecnych, będące ukoronowaniem zamachu na palestyńską własność i które jest w użyciu do dzisiaj. Również definiowało ono „nieobecnego” jako właściciela jakiejkolwiek własności w granicach Izraela, który w określonym czasie opuścił swoje miejsce zamieszkania.
W praktyce prawo to jako „nieobecnych” traktowało również osoby, które po prostu uciekły do sąsiednich wiosek. – Wykorzystanie prawa po zakończeniu konfliktu zbrojnego w celu przejęcia ziemi uchodźców nie jest odosobnionym przypadkiem. Podobne przepisy były wprowadzane w Turcji, Grecji, Indiach czy Pakistanie – tłumaczy Ewa Górska. – Jednak w Izraelu prawa te zostały zastosowane nie tylko wobec nieobecnych uchodźców, ale także mniejszości palestyńskiej pozostałej w kraju.
Amnesty International pierwszy raz w historii oskarża o ludobójstwo
czytaj także
W odróżnieniu od poprzednich regulacji dawało ono Zarządcy prawo sprzedaży ziem uchodźców tak zwanej Agencji Rozwoju, która później mogła odsprzedać je państwu lub Żydowskiemu Funduszowi Narodowemu. Ruch ten czynił te tereny niedostępnymi dla ewentualnych pierwotnych właścicieli, którzy mogliby być skłonni je odkupić, aby wrócić do swoich domów. W latach 1948–1953 z 370 nowych żydowskich osad aż 350 powstało na nieruchomościach „nieobecnych”. Od maja 1948 do końca 1951 roku na skonfiskowane palestyńskie ziemie wprowadziło się prawie 700 tys. osadników. W 1954 więcej niż jedna trzecia Izraelczyków żyła na ziemi „nieobecnych”, a profesor Don Peretz oszacował, że przejęta arabska własność stanowiła jedną czwartą bogactwa Izraela.
– Jednak dopiero w 1953 roku uregulowano kwestię przejęcia przez państwo własności mienia „nieobecnych”, która do tej pory znajdowała się w powiernictwie Zarządcy. Postanowiono, że wszelkie tereny niebędące w posiadaniu legalnego właściciela powinny być zarejestrowane jako ziemie państwowe – mówi Ewa Górska. – Zalegalizowano wówczas również wywłaszczenia na cele wojskowe oraz pod budowę osiedli żydowskich, a także wcześniej dokonane konfiskaty.
Stosowano również inną ciekawą taktykę. Część palestyńskich ziem uznano za obszary zamknięte na użytek wojska. Tym samym Palestyńczycy nie mogli uprawiać swoich pól, co uczyniło je nieużytkami. Niedługo później okazało się, że dziwnym zbiegiem okoliczności nieużytki mogą zostać przejęte przez państwo na podstawie Ustawy o uprawie nieużytków z 1948 roku.
czytaj także
Łupieżczy proceder, który miał na celu jak najszybsze wymazanie Palestyńczyków z historii regionu, spotkał się oczywiście z oporem, a nawet z próbami dochodzenia swoich praw przed izraelskimi sądami. Można było myśleć, że taktyka ta będzie skuteczna, biorąc pod uwagę, że od samego początku projekt syjonistyczny miał, według liderów ruchu, doprowadzić do powstania przyczółka „cywilizacji przeciwko barbarzyństwu” i ozłocić zacofany region dobrodziejstwem praworządności i porządku. Próbę podjęli między innymi mieszkańcy Iqritm Kufr Bir’im, którzy zostali przesiedleni ze swojej miejscowości jesienią 1948 roku, po czym uznano ich za „obecnych-nieobecnych”, zaś ich ziemie za tereny zamknięte, i oddano je izraelskim osadnikom.
Palestyńczycy wygrali sprawę przed izraelskim Sądem Najwyższym, który przekazał ministrowi obrony nakaz restytucji skonfiskowanej własności. Minister w odpowiedzi nakazał armii zrównanie wioski z ziemią, aby zapobiec powrotowi jej mieszkańców. Ben-Gurion tłumaczył później roztropnie, że mieszkańcy Kufr Bir’im nie są jedynymi „obecnymi-nieobecnymi” i należy zapobiegać procederowi, który pozwoli Palestyńczykom na legalny powrót do domów. Nie było zaskakujące – już w czerwcu 1948 roku wydany został rozkaz, zgodnie z którym należało zapobiec „za wszelką cenę” powrotowi uchodźców, co przyczyniło się do zabicia przez armię Izraela od 3 do 5 tys. Palestyńczyków usiłujących wrócić do domu w ciągu 12 lat.
czytaj także
– Ustawa o własności osób nieobecnych była stosowana nie tylko po wojnie w 1948 roku – mówi Ewa Górska. – Po raz kolejny jej przepisy zostały użyte na masową skalę po wojnie 1967 roku, zwłaszcza w Jerozolimie, kiedy po aneksji i rozszerzeniu granic miasta wielu właścicieli nieruchomości znalazło się po drugiej stronie nowej granicy między Izraelem a Terytoriami Okupowanymi. Co więcej, ustawa ta pozostaje w mocy.
O przykładzie współczesnego użycia Ustawy o własności nieobecnych pisała na łamach Jewish News Anna Roiser – została zaatakowana przez komentariat za samo otwarcie dyskusji nad niesprawiedliwością prawa z 1950 roku. Roiser opisała historię rodziny Sumarin, właścicieli nieruchomości w Jerozolimie. Po śmierci właściciela w 1984 roku członkowie rodziny dalej mieszkali w jego domu, jednak tytuł prawny przeszedł na synów mieszkających w Jordanii. Tym samym nieruchomość mogła zostać przejęta jako „własność nieobecnych”, co skutkowało otrzymaniem przez rodzinę, po latach prawnych batalii, nakazu eksmisji w 2020 roku.
Prawo do powrotu
Kwestia odszkodowań za tragiczne lata po powstaniu Izraela stanowi część dyskusji o tak zwanym prawie do powrotu, przysługującym, zdaniem strony palestyńskiej, uchodźcom i ich potomkom, którzy zostawili swoje domy w Izraelu i którzy niejednokrotnie z pokolenia na pokolenie przekazują sobie klucze do nich – stąd też klucz jest jednym z symboli palestyńskiego oporu.
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości potwierdza to, co Palestyńczycy mówią od 57 lat
czytaj także
Prawo do powrotu jest kluczowym postulatem Palestyńczyków, podnoszonym w negocjacjach pokojowych. Postulatem, na którego spełnienie – nie ma tu miejsca na wątpliwości – Izrael nigdy nie wyrazi zgody (nie popierają go nawet tamtejsze lewicowe frakcje polityczne). Biorąc pod uwagę, że powrót jest poza zasięgiem, przynajmniej do czasu potencjalnego zniesienia apartheidu i powstania dwunarodowego państwa na terenie całej Palestyny – odległej wizji, roztaczanej przez wielu propalestyńskich intelektualistów – rozważane były również różne formy odszkodowań. W 1953 roku zaoferowano odszkodowanie wewnętrznie przesiedlonym Palestyńczykom – „obecnym-nieobecnym”. Jednak ustalona kwota za dunum (jednostka miary) wynieść miała jedynie około 20 funtów, przy rynkowej cenie wynoszącej powyżej 250 funtów. Z opcji otrzymania odszkodowania skorzystało wówczas kilkanaście tysięcy osób.
Podobne prawo uchwalono w 1973 roku, jednak żadne z nich nie skutkowało rozwiązaniem problemu kradzieży palestyńskiej własności – były jedynie sposobami na to, aby małym kosztem uwolnić się od roszczeń części wysiedlonej ludności. Ludności, która najchętniej zamiast odszkodowania przyjęłaby z powrotem swoje wsie, pola i domy i która od początku krytykowała takie formy zadośćuczynienia.
czytaj także
– W 2001 roku podczas negocjacji w Tabie omówiono kwestię uchodźców. Palestyńska propozycja zakładała między innymi zwrot mienia lub rekompensatę za straty oraz odszkodowania dla państw goszczących uchodźców. Izrael odrzucił możliwość zwrotu mienia, proponując jedynie odszkodowania finansowe i rzeczowe, nadzorowane przez międzynarodową komisję. Strony uzgodniły też wspólny dokument o mechanizmie rekompensat, choć kwestie dotyczące zakresu, wyceny i finansowania odszkodowań pozostawały sporne. Negocjacje przerwano po wyborze Ariela Szarona na premiera w lutym 2001 roku – tłumaczy Ewa Górska.
I dodaje: – W późniejszych latach podejmowano kolejne próby negocjacji, jednak nie osiągnięto żadnego postępu w tej sprawie. Niestabilność negocjacji i zmiany polityczne w Izraelu powodują, że nie ma przestrzeni na osiągnięcie jakichkolwiek porozumień satysfakcjonujących obie strony. Za każdym razem, kiedy dochodzono już do jakichś wstępnych wspólnych ustaleń, zmieniał się rząd, a przejmująca władzę opozycja chciała się odciąć od ustaleń poprzedników. Przy każdych kolejnych rozmowach zmieniają się też potencjalne pomysły co do obliczania wartości strat i oceny roszczeń.
Zapytałam Górską, jak sami Palestyńczycy odnoszą się dziś do kwestii odszkodowań. – Nie chcą się na nie zgadzać, ponieważ oznaczałoby to ostateczne zrezygnowanie z roszczeń do utraconych ziem i domów. Taka decyzja ma więc wymiar nie tylko indywidualny, ale i kolektywny, społeczny, kulturowy. To rezygnacja z nadziei.