Świat

Żuć, żeby żyć. Dla wielu Jemeńczyków narkotyczny khat to sposób na przetrwanie

Na początku jest pobudzenie. Potem spadek, rozluźnienie. Dla zdecydowanej większości Jemeńczyków khat to zielone złoto. Dla nielicznych – przeklęte drzewo wspomniane w Koranie.

Wypchany policzek, napięta skóra. Przeżute liście czuwaliczki jadalnej (Catha-edulis), znanej też jako khat, należy trzymać w ustach. Cenne soki płyną wtedy prosto do mózgu – zapewniają moi rozmówcy. Ze względu na swoje właściwości narkotyczne roślina wykorzystywana jest w Jemenie, Etiopii, Somalii, Dżibuti, Kenii i Ugandzie. W Jemenie uznaje się ją za tak ważną część dziedzictwa kulturowego, że na wszelkie próby wprowadzenia ograniczeń w uprawie czy stosowaniu (na przykład przez policjantów na służbie) ich przeciwnicy odpowiadają, że to jak wzywanie do burzenia egipskich piramid.

Jemen między gigantami

W 1972 roku ówczesny premier Mohsin Alajni po trzech miesiącach od rozpoczęcia czwartej kadencji został zmuszony do rezygnacji ze stanowiska – właśnie z uwagi na swoją determinację w walce z khatem. W gronie walczących są też aktywiści, usiłujący wydobyć kraj z nałogu, część Al-Kaidy i niektóre plemiona w rejonie Hadramaut, dla których khat jest haram.

W marcu 2025 roku minie dziesięć lat od pierwszych bombardowań Sany i początku wojny. W wyniszczonym, pogrążonym w beznadziei kraju nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy khatu zaczynają patrzeć na zjawisko inaczej. Jak odebrać ludziom coś, co zabija uczucie głodu i choć trochę łagodzi stres?

Bomby saudyjskie, bomby amerykańskie

Pierwszych siedem lat wojny to ponad 25 tys. bombardowań, przeprowadzonych przez koalicję pod wodzą Arabii Saudyjskiej, która próbowała przywrócić do władzy rząd Jemenu (ten ewakuował się do Adenu, gdy w 2014 roku rebelianci Huti zajęli Sanę, a potem kolejne połacie kraju).

Wojna domowa w Jemenie. Kim są bojownicy Huti? [wyjaśniamy]

Saudyjczycy mają jedną z najlepiej wyposażonych armii świata. Planowali załatwić sprawę w dwa tygodnie. Po drugiej stronie byli Huti z północnej, górzystej prowincji Sa’ada. Wielokrotnie słabsi, ale u siebie. Wykorzystywali warunki naturalne, które znali doskonale. Czołg za 6 mln dolarów okazał się łatwym celem dla wyrzutni za 3 tys. dolarów. Huti nie tylko przetrwali, ale zaczęli się uczyć i rosnąć w siłę.

Sprzedawca khatu na rynku w Somalii. Fot. William John Gauthier/Flickr.com

Od 2 kwietnia 2022 roku obowiązuje porozumienie o zawieszeniu broni. Według najczęściej cytowanych danych do tego dnia życie straciło ponad 377 tys. osób. Zginąć można było wszędzie – w orszaku weselnym, kondukcie pogrzebowym, meczecie, podczas szkolnej wycieczki, we własnym domu. Zdecydowana większość ofiar to małoletni. A przecież celem nalotów miały być obiekty wojskowe.

Co robią USA na wojnie w Jemenie?

Tradycyjny męski strój to m.in. pas, a na nim zakrzywiony sztylet dżambija, teraz pełniący tylko funkcję dekoracyjną. Podczas jednego z bombardowań w Sanie, w którym zginęło kilkaset osób, pewien mężczyzna musiał odciąć dżambiją fragment nogi swojego synka, by wyciągnąć go spod gruzów. Według niektórych danych ok. 80 proc. dzieci żyjących w stolicy cierpi na syndrom stresu pourazowego.

Teraz bombardują głównie Amerykanie – najczęściej porty Hudajdy i okolice Sany, miejsca kluczowe dla Hutich. To odwet za ataki na izraelskie statki i okręty na Morzu Czerwonym.

Żują mężczyźni, kobiety i dzieci 

Khat dotarł do Jemenu ok. 700 lat temu z Abisynii (dzisiejszej Etiopii). Sufi pijący kawę i żujący liście jakoś nie podpadali islamskiej jurysprudencji. Robili to przecież w celach religijnych – żeby nie spać, tylko wykonywać święte praktyki zikr. Żeby nie spać – mówią studenci wiele wieków później, uzasadniając swoje przywiązanie do narkotycznej rośliny. Żują, by lepiej przygotować się do egzaminów.

Na początku XX wieku żucie liści było przyjemnością zarezerwowaną dla elit. Kamienne wieże mieszkalne, z których słynie Sana, mają po kilkaset lat. Ostatnie piętro to mafradż – pokój z widokiem. Okna na czterech ścianach. Poduszki i dywany. Nic, tylko zalec i trwać w zachwycie, patrząc na zachodzące nad Saną słońce. Można wzmocnić doznania, żując liście i poddając się ich działaniu.

W XXI wieku, jeszcze przed wojną, kobietom pracującym w korporacjach odmawiano awansów, bo kluczowe decyzje i tak zapadały w mafradżu – w męskim gronie, podczas sesji żucia. To nie znaczy, że kobiety nie żują. Żują oddzielnie, bo przebywanie w gronie mężczyzn spoza rodziny jest haram.

Dzieci zwerbowane przez rebeliantów Huti na wojskowe szkolenia dostają nie tylko posiłki, ale też torbę liści każdego dnia. Niektórzy rodzice wolą, by ich nieletni synowie siedzieli razem z dorosłymi, żując khat, zamiast grać w piłkę z rówieśnikami. Szkolne boisko może być zaminowane, podobnie jak pola i inne tereny wokół szkół.

Rosja werbuje w Jemenie i wspiera Hutich. „Będziemy zbroić waszych wrogów tak, jak wy zbroicie naszych”

Huti werbują dzieci na szkolenia wojskowe i ideologiczne. Starsze uczą się posługiwać bronią i mogą trafić na front. Młodsze poznają tajniki podkładania min. Chłopcy i dziewczynki.

Nie ma perspektyw, jest khat

Dzisiejszy Jemen to pod względem gospodarczym dwa równoległe światy.

Dwa walczące ze sobą banki centralne. Różne banknoty i monety. W Sanie za jednego dolara zapłacimy 550 riali, w Adenie ponad 2 tys. Torebka khatu (najtańsza wersja, same liście) w Sanie to 3 tys. riali, w Adenie ok. 15 tys. Dorodny pęczek – 8 tys. i więcej. Tradycyjny jemeński chleb – kiedyś wielkie płachty, obecnie coraz mniejsze – 100 riali za trzy w Sanie, w Adenie tyle samo za jeden. Jeśli rodzina ma równowartość kilku dolarów na dzień, khat zajmuje istotną pozycję w jej budżecie. Chleb i słaba herbata to często jedyny posiłek. Ponad dwie trzecie rodzin nie jest w stanie zapewnić sobie wystarczającej ilości jedzenia. Między 2015 a 2018 rokiem ponad 85 tys. dzieci zmarło w wyniku niedożywienia.

Erytrea: Nie ma wyborów ani budżetu, nie obowiązuje konstytucja. A na horyzoncie kolejna wojna

– Skąd macie pieniądze na khat? – pytam jemeńskich uchodźców w obozie Markazi w Dżibuti, po drugiej stronie cieśniny Bab al-Mandab, zwanej Bramą Łez. Wzruszają ramionami. Czasem rodzina przyśle pieniądze z zagranicy, innym razem ktoś poczęstuje. W Markazi stale przebywa ok. 2 tys. osób. W samym Jemenie liczba uchodźców wewnętrznych zbliża się do 5 mln.

W obozie od czasu do czasu dostają środki czystości, a sporadycznie niewielkie sumy, które mogą przeznaczyć na doładowanie karty telefonicznej, mąkę czy olej. Khat jest w Dżibuti całkowicie legalny. Można go kupić na ulicy, bazarze lub zwykłym sklepie.

Etiopska handlarka khatem na targowisku. Fot. A. Davey/Flickr.com

Loza przebywa w obozie od 2015 roku. Ojciec zginął w jednym z pierwszych bombardowań Sany. Matka zabrała dzieci i przyjechała do Markazi. Wtedy to ona była głową rodziny. Od kilku lat jest nią najstarszy syn. Gdy Loza miała siedemnaście lat, sprzedał ją swojemu znajomemu. Nie pomogły łzy nastolatki, która chciała kontynuować naukę, nie pomógł płacz matki. Najważniejsze, że przez parę miesięcy były pieniądze. Także na khat.

Khat wywołuje bezsenność. Po nieprzespanej nocy człowiek jest rozdrażniony. Gdy brakuje sposobów na radzenie sobie z emocjami, pojawia się agresja. W telefonie mam zdjęcia siniaków Lozy – tak odreagowuje jej starszy brat.

Gdzie ci amerykańscy mężczyźni? W Jemenie. I na granicy z Meksykiem

Tylko w ciągu pierwszych pięciu miesięcy wojny skala przemocy ze względu na płeć wzrosła o 70 proc. Z kolei z danych UNFPA (agencji ONZ zajmującej się zdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym) wynika, że między 2015 a 2020 rokiem w Jemenie podwoiła się liczba fizycznych napaści na kobiety, w przypadku napaści seksualnych wzrost wyniósł 35 proc.

Badanie przeprowadzone w 2019 roku przy wsparciu Komisji Europejskiej i we współpracy z jemeńskim ministerstwem zdrowia wykazało, że 45 proc. populacji ma zespół stresu pourazowego, 27 proc. depresję, 25 proc. stany lękowe.

Według danych WHO w 2016 roku w Jemenie było 46 psychiatrów. Dziś z pewnością jest ich mniej – ilu, nie wiadomo. Liczba ludności oscyluje wokół 40 mln. Jeden psychiatra na 870 tys. osób. Ale w kraju i tak mało kto sięga po tego typu pomoc.

W Dżibuti jest wysokie bezrobocie (27,5 proc. w 2024 roku). Nie ma perspektyw. Nie ma pieniędzy na założenie rodziny. Ale na khat zawsze jakoś się znajdą.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij