Sejm nie udzielił wotum zaufania rządowi Mateusza Morawieckiego. Za było 190 posłanek i posłów, przeciw 266. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Jak do tego doszło? Dyskusję w sejmie śledziła Katarzyna Przyborska.
Mateusz Morawiecki przemawiał ponad godzinę, potem dziesięciominutowe wypowiedzi wygłosili przedstawiciele klubów. Następnie głos zabrało 107 kolejnych posłów i posłanek PiS i Konfederacji, zadając minutowe pytania. Potem do głosu wrócił Mateusz Morawiecki i bardzo długo i skrupulatnie odpowiadał na chyba wszystkie pytania i uwagi. Długo trwało konanie dwutygodniowego rządu.
Ławy rządowe opustoszałe, tak jak i ławy poselskie. Widać, że nikt, ani posłowie PiS, ani premier rządu Mateusz Morawiecki, nie mieli w poniedziałek nadziei na uzyskanie wotum zaufania.
Nie pomylili się. Sejm w głosowaniu nie udzielił wotum zaufania Radzie Ministrów. Za było 190 posłanek i posłów, przeciw 266. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Jak do tego doszło?
Exposé premiera posłanka KO Henryka Krzywonos-Strycharska słuchała, stojąc tyłem do mówcy, w przejściu między poselskimi ławami. Ku oburzeniu prawej strony sali. Nie oburzyły ich jednak jakoś kłamstwa bez mrugnięcia okiem wygłaszane przez Mateusza Morawieckiego, który opowiadał, jak to rząd PiS emancypował kobiety, jak zapobiegł katastrofie demograficznej, jak Polska pod jego rządami kwitła, jak kwitły prawa obywatelskie, jak Polska stała się bezpieczna, niezależna i w ogóle cud-miód. Jego przemówienie nie było jednak porywające. Raczej mętne, niejasne, bo skakał z wątku na wątek.
Jednocześnie swoimi śmiałymi obietnicami w ostatnich chwilach urzędowania Morawiecki mówi wyborców swoim i nieswoim: możecie mieć śmiałe oczekiwania. Niech nie będzie, jak było, niech będzie lepiej. Sprawdźcie tych demokratów, sprawdźcie ich progresywizm, ich obietnice socjalne. Możecie chcieć więcej.
Po 8 latach w Morawieckim obudził się dwutygodniowy feminista
czytaj także
– Będzie pan, panie premierze, musiał Polskę po rządach lewicy ratować – mówi Piotr Kaleta, jako jeden ze 107 posłów i posłanek, którzy zadawali pytania po exposé Mateusza Morawieckiego. Inni zapowiadali, że PiS wróci, albo o tym, jaką będą opozycją. Jeszcze inni, jak gdyby nigdy nic, zadawali pytania o szczegóły planowanej polityki międzynarodowej, chwalili i dziękowali.
Szeregowy poseł Jarosław Kaczyński przekroczył znacząco wyznaczony czas wypowiedzi. Straszył, że Polska stanie się „terenem zamieszkiwania Polaków kierowanym z Berlina i Brukseli”. Posłowie PiS nagradzali tę niesubordynację oklaskami.
Wiele posłanek i posłów, nie tylko Kaczyński, przekraczało przy okazji wyznaczony czas na zadanie pytania, co wyraźnie podobało się prawej stronie sali. Jakby po tej prawej stronie chcieli choć w ten sposób przedłużyć czas rządów własnej formacji. Premier tych wystąpień słuchał, choć słuchać hadko i byłoby znacznie lepiej skrócić tę żenadę.
czytaj także
Rozstanie PiS z władzą i tak ciągnie się już zbyt długo. Na ostatniej czterotygodniowej prostej trwało napychanie kieszeni, rozdawanie nagród i posad – a może kupowanie lojalności na przyszłość. Na wyraźne jednak pragnienie rozliczenia nadużyć PiS, kolejni przedstawiciele klubów sejmowej większości, reagując na exposé Mateusza Morawieckiego, deklarowało, że łupy będą musiały zostać oddane.
Barbara Nowacka z KO jako pierwsza wypunktowała kłamstwa Mateusza Morawieckiego. Wyjaśniła, jak się ma sprawa z ubóstwem dzieci, które jednak wzrosło, przypomniała słabą pozycję międzynarodową Polski po rządach PiS, aferę wizową, łamanie praw człowieka na granicy polsko-białoruskiej, śmierć Izabeli z Pszczyny, ofiary politycznych decyzji Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Przypomniała pałki i gaz, którymi polska policja pod rządami PiS próbowała stłumić kobiece protesty. Wyśmiała słowa o zmniejszeniu luki płacowej, przypominając, że pensje w niskopłatnych zawodach budżetówki, w edukacji i ochronie zdrowia, gdzie najczęściej pracują kobiety, są dramatycznie niskie.
Krzysztof Gawkowski z klubu Lewicy wypominał premierowi upartyjnione media, podsłuchy, 1000 dni bez pieniędzy z KPO i kłótnie rodzinne przy świątecznych stołach.
Michał Kobosko powiedział Morawieckiemu: „Nikt panu nie zabroni pozbawić samego siebie honoru i na zawsze związać własne nazwisko z mieszaniną farsy i tragedii”. Witaj, pokoro, sprawiedliwości, witajcie, społeczeństwo obywatelskie i demokracjo.
Ryszard Petru wypomniał premierowi Morawieckiemu lekceważenie najbiedniejszych. Właśnie on, właśnie to. Będziemy pamiętać, panie pośle Petru.
Konfederacja wyliczyła aż 47 kłamstw w exposé Morawieckiego, a Sławomir Mentzen mówił: „byliście wyjątkowo mili dla wielkich korporacji, ale postawiliście przed sądem 16-letnią Marysię, która chciała sprzedać wiśnie z sadu dziadka”. Zarzuty Konfederacji oceniam jako najbardziej interesujące: krytyka obostrzeń pandemicznych, wyrzucania pieniędzy na szczepionki, krytyka obecności flag unijnych w Sejmie, za zgodę na politykę klimatyczną czy uległość wobec Ukrainy.
Mam wątpliwości, czy te występy warte są kina i popcornu. Ale pożegnanie rządów Prawa i Sprawiedliwości na pewno warte jest świętowania.
„Dziękuję wam, drodzy rodacy, którzy głosowaliście na Prawo i Sprawiedliwość” – zakończył odpowiadanie na pytania posłanek i posłów Morawiecki.