Zmarły w wieku 98 lat Giorgio Napolitano działał w antyfaszystowskim ruchu oporu, wstąpił do Partii Komunistycznej, a następnie należał do głównych inicjatorów jej transformacji w partię socjaldemokratyczną. Prezydentura stanowiła zwieńczenie kariery politycznej, w której odnajdziemy streszczenie powojennych sukcesów i porażek włoskiej lewicy.
Kilka miesięcy temu zmarł Silvio Berlusconi, tytan włoskiej prawicy i najdłużej urzędujący premier w historii Republiki. Teraz w jego ślady poszedł Giorgio Napolitano, najdłużej urzędujący prezydent Włoch. To ostatnie co prawda niedługo przestanie być prawdą, gdyż lada moment przegoni go Sergio Matarella, jednak nie sposób opisywać politycznych dziejów Włoch ostatnich dekad bez wspomnienia o Napolitano.
Urodzony w zamożnej neapolitańskiej rodzinie, należał do pokolenia ukształtowanego przez udział w antyfaszystowskim ruchu oporu podczas II wojny światowej i spory towarzyszące narodzinom Republiki Włoskiej. W tych okolicznościach dwudziestoletni Giorgio Napolitano wstąpił do Partii Komunistycznej (PCI), co szybko mógł przypłacić życiem, gdy po przegranym referendum ustrojowym zwolennicy monarchii zaatakowali lokalną siedzibę PCI. Młody działacz wyszedł jednak z sytuacji bez szwanku, a jego kariera polityczna rozwijała się wraz z rosnącymi wpływami komunistów.
Nie żyje Silvio Berlusconi, najdłużej urzędujący premier Włoch po II wojnie światowej
czytaj także
Najmniej komunistyczny komunista
Po raz pierwszy wybrano Napolitano do parlamentu w 1953 roku. Mandat deputowanego będzie sprawował z krótką przerwą aż do połowy lat 90.; później zasiądzie również w europarlamencie. Po drodze ten pełnoetatowy polityk wejdzie w skład licznych komisji parlamentarnych, zostanie przewodniczącym Izby Deputowanych oraz ministrem, a także dołączy do kierownictwa PCI, która w okresie powojennym wyrosła na drugą siłę polityczną Włoch i jako jedyna mogła rywalizować o władzę z chadekami.
Początkowo neapolitański komunista w pełni akceptował bliską Moskwie tradycyjną linię partii. Gdy po pewnych wahaniach PCI poparła stłumienie rewolucji węgierskiej przez ZSRR, Napolitano wtórował narracji o „prowokatorach” podnoszących rękę na władzę ludową i światowy pokój. Później tego żałował, podobnie jak inni partyjni liderzy – w następnych latach dojdzie do zdystansowania się włoskich komunistów od ZSRR, a stłumienie praskiej wiosny, interwencja w Afganistanie i stan wojenny w Polsce zostaną stanowczo przez nich potępione.
W tym czasie Napolitano jako reprezentant PCI kursował po stolicach z obu stron żelaznej kurtyny, spotykając się zarówno z rumuńskim dyktatorem Ceaușescu, jak i Henrym Kissingerem. Ten drugi zresztą bardzo polubił włoskiego komunistę.
Pomocny mógł być fakt, że Napolitano postulował sporą rewizję w polityce PCI, odrzucenie bardziej radykalnych koncepcji i współpracę z umiarkowaną lewicą. Jego linii politycznej krytycy przypisali ironiczną nazwę migliorismo, czyli „ulepszanie”. Zarzucano Napolitano (lub go za to chwalono), że w rzeczywistości jest socjaldemokratą, liberałem i „najmniej komunistycznym komunistą, który kiedykolwiek wstąpił do partii”. W dużej mierze potwierdziło się to, gdy neapolitański polityk w końcu dopiął swego.
Czerwony sztandar wyprowadzić
W pewnym momencie PCI znalazła się w patowej sytuacji – miała poparcie co trzeciego Włocha, rządziła wieloma miastami i regionami, ale nie była w stanie przebić szklanego sufitu, odnieść sukcesu na poziomie krajowym. Ekskomunikowana przez papieża partia nie potrafiła przyciągnąć nowych wyborców, a inne ugrupowania nie widziały w komunistach potencjalnych koalicjantów.
Próbowano różnych strategii, łącznie z otwarciem się na współpracę z chadekami, jednak finalnie żadna z nich nie wyniosła PCI do władzy. W takich warunkach prawe skrzydło partii zyskało większy posłuch, a decydującym impulsem do zmiany stał się rozpad bloku wschodniego.
Na przełomie lat 80. i 90. Włoska Partia Komunistyczna dokonała samorozwiązania, przekształcając się w Demokratyczną Partię Lewicy (PDS). Wierna tradycji mniejszość założyła nowe ugrupowanie komunistyczne, ale Giorgio Napolitano nie znalazł się w tym gronie. Transformacja PCI w partię socjaldemokratyczną było czymś, czego chciał od dawna i co miało w końcu doprowadzić do zwycięstwa wyborczego włoskiej lewicy. Berlusconi częściowo pokrzyżował te plany, ale i tak centrolewicowe koalicje kilkukrotnie rządziły krajem na przestrzeni ostatnich dekad. Można jedynie zapytać – jakim kosztem?
Nie chciał uczestniczyć w tworzeniu śmiercionośnej broni. O włoskim Oppenheimerze
czytaj także
Dawni komuniści doczekali się pełnej akceptacji we Włoszech i na arenie międzynarodowej. By to się stało, musieli jednak poświęcić nie tylko komunistyczne ideały – w ich działaniach trudno było dostrzec jakąkolwiek lewicowość lub chęć wyjścia poza mainstreamowy europejski liberalizm. Sam Napolitano jako minister spraw wewnętrznych w rządzie byłego chadeka Romano Prodiego został zapamiętany głównie jako architekt nowego prawa przeciwko nielegalnej imigracji, ale szczytowy moment jego długiej kariery politycznej miał dopiero nadejść.
(Nad)aktywna prezydentura króla Giorgio
We Włoszech prezydent jest wybierany na siedmioletnią kadencję w głosowaniu obu izb parlamentu. Tradycyjnie przypisywano mu głównie funkcje ceremonialne i rolę mediatora między partiami, ale Giorgio Napolitano po wyborze w 2006 roku miał nieco inną wizję. 80-letni wówczas polityk zamierzał z pozycji autorytetu angażować się w spory polityczne i nie tyle łagodzić spory między partiami, co je rozstrzygać. Początkowo nazywany „czerwonym księciem” ze względu na przeszłość, szybko przeistoczył się w „króla”.
Pierwszy (były) komunista na stanowisku prezydenta usilnie zabiegał, aby Włochy postępowały zgodnie z oczekiwaniami sojuszników z UE i NATO. Wspierał więc politykę zaciskania pasa i udział w zagranicznych misjach wojskowych. Gdy w czasie kryzysu finansowego Berlusconi stracił zaufanie Brukseli, Napolitano przeforsował wybór Mario Montiego na premiera, zapoczątkowując w ten sposób tendencję włoskiego establishmentu do szukania ratunku u technokratów.
Kolejnym „prezydenckim” premierem był ulepiony z podobnej gliny Enrico Letta, którego Napolitano wybrał ponad Bersaniego, szefa zwycięskiej centrolewicy. Jak do tego doszło, że tradycyjnie nic nieznaczący prezydent nagle rozdawał karty we włoskiej polityce?
Były senator i jeden ze współpracowników „króla Giorgio” stwierdził, że Napolitano rządził, bo nikt nie miał odwagi mu się sprzeciwić. Przynajmniej nie w ówczesnych okolicznościach. Można krytykować decyzje prezydenta, ale trzeba mu oddać, że wziął odpowiedzialność za pogrążony w kryzysie kraj, gdy inni nie chcieli tego zrobić. Napolitano zyskał w ten sposób szacunek Włochów i gdy w 2013 roku parlament nie mógł dogadać się w sprawie wyboru następcy, oczywistym rozwiązaniem stała się pierwsza w historii reelekcja urzędującego prezydenta. Jedynym zastrzeżeniem 87-latka było, że nie dokończy kadencji. Po dwóch latach Napolitano rzeczywiście złożył rezygnację.
Meloni we Włoszech robi postfaszystowski smród, na arenę międzynarodową wchodzi wyperfumowana
czytaj także
W realiach współczesnej włoskiej polityki, zdominowanej przez populistów i skrajną prawicę, Napolitano jawił się jako jeden z ostatnich dinozaurów – ludzi pamiętających walkę z faszyzmem i powstanie Republiki, której jako prezydent próbował bronić, z lepszym lub gorszym skutkiem. Jednocześnie uosabiał drogę, jaką przeszedł jego obóz polityczny – od komunizmu i wiecznej opozycji po rządy bez właściwości, gwarantujące stabilność, ale nic poza tym.
Dziś włoska lewica próbuje wymyślić się na nowo i pytaniem otwartym pozostaje, czy poradzi sobie lepiej niż pokolenie Napolitano.