Kraj

Czy Konfederacja dorzuci do piwka kotlet z pieska?

Konfederacji szło całkiem nieźle, dopóki udawali, że wszystko z nimi w porządku. Teraz zaproponowali psinę. Czy ich wyborcy to przełkną?

Są młodzi, zdrowi, weseli, siedzą na TikToku, lubią zarobić i wypić piwo. Kto nie lubi? Wiosną poparcie zaczęło im spektakularnie rosnąć. Zainteresował się nimi Ryszard Petru, następnie zaczął punktować. Lewica konfederatów dostrzegła, choć wcześniej obrzydzenie moralno-estetyczne sprawiało, że starała się w ogóle w ich stronę nie patrzeć.

To zainteresowanie przyniosło rezultaty. Spod wolnościowej maski wychynęła straszna gęba. Do nowych wyborców zaczęło docierać, że piwo Mentzena siorbią zwolennicy wsadzania kobiet do więzień za poronienia, propagatorzy bicia dzieci i pogromcy seniorów, których – gdyby kiedykolwiek Konfederacja doszła do władzy – szybko by ubyło. Przy minimalnych podatkach, które proponuje partia, starczyłoby może na autostrady, po których lubią sobie konfederaci pozapierdalać, obowiązkowo spalinowymi samochodami, ale emerytury i opieka zdrowotna dla nieproduktywnych ze względu na wiek ludzi mogłaby się okazać fanaberią.

Czy Rysiek samotnie będzie okładał Mentzena?

W ciągu miesiąca poparcie dla Konfederacji spadło o połowę, z około 14 proc. do 7. Okazało się, że chyba jednak lubimy nasze babcie i dziadków i chcemy, żeby mieli emerytury, chcemy też móc pójść do lekarza, mieć darmową edukację, a wolne chcą być nawet kobiety.

Wszystko wskazuje też na to, że partia postanowiła kontynuować proces spadania i robić wszystko, by dobić do dna.

Unia Europejska dyskryminuje psy

Oto Natalia Jabłońska, prawniczka, konfederatka i kandydatka do Sejmu z listy konińskiej, skrytykowała Unię Europejską za niepotrzebnie narzucony zakaz uboju psów, bo przecież „mięso to mięso”.

Krytykowanie UE jest dla konfederatów obowiązkowe, prześcigają się w tym. Mówili o eurokołchozie, o zgniliźnie moralnej Europy, o tym, że UE to dzieło szatana, przekonywali, że Polska powinna wyjść z Unii. Natalia Jabłońska zapewne chciała zabłysnąć i najwyraźniej jej się to udało.

Konfederatki to patriarchalni kolesie w spódnicach

O zakazie uboju i handlu mięsem psów, wprowadzonym w 1986 roku, pierwszy napisał na Facebooku działacz Konfederacji Piotr Cezary Lisiecki. To jego wpis Jabłońska skomentowała słowami: „I niepotrzebnie. Mięso to mięso”. Komentarz został usunięty, ale za późno. Posypały się głosy: „Przez takich zjebów dajecie mediom punkt zaczepienia, żeby zrobili z Was błaznów”; „Proponuję pani Jabłońskiej i wszystkim, którzy twierdzą, że »mięso to mięso«, a psy nie czują bólu, niech pozjadają siebie nawzajem. Społeczeństwo się oczyści z takich ludzi, którzy nie mają serca, empatii i duszy. Życzę smacznego”. Wiele osób pisało, że „znów nie mają na kogo głosować”.

W obronie koleżanki stanął poseł Dobromir Sośnierz, stwierdzając, że pies nie jest w niczym lepszy od krowy, a internauci zaraz przypomnieli, że swego czasu nazwał zwierzęta „maszynami zrobionymi z mięsa” i przekonywał, że nie czują bólu.

Zapytany w Radiu Zet o ubój psów Krzysztof Bosak stwierdził, że wypowiedź kandydatki na posłankę „nie trafia we wrażliwość większości polskich wyborców”. „Jesteśmy jednym z narodów najbardziej kochających psy” – mówił. Zapowiedział, że porozmawia z Jabłońską. Czy to oznacza, że okazała się zbyt kontrowersyjna dla Konfederacji? To w ogóle możliwe?

Kandydatka poszła dalej i na Twitterze czy tam Iksie stwierdziła, że oburzenie wywołane zwróceniem uwagi na „dyskryminację w traktowaniu przez Unię Europejską psów i kotów” pokazuje „poziom hipokryzji i moralno-intelektualnego dna człowieka Zachodu”.

Aha, więc koty też?

Podała przykład Chin, które „są przeciw hipokryzji”. Chyba zapomniała, że w Chinach jedzą też świerszcze. A przecież tym, że Trzaskowski i UE zabiorą nam kotlety i każą jeść robaki, PiS i Konfederacja straszyły Polaków całą zimę. To jak z tą hipokryzją? Pieska zjeść, świerszcza zaniechać?

Wszystko ma pewne granice. Zamach na życie i zdrowie kobiet? Proszę bardzo. Prorosyjskie sympatie? Ależ oczywiście. Jabłońska poszła jednak o krok za daleko. Nie jest już kandydatką. Na liście ostał się poseł Sośnierz i inni jemu podobni, którzy wytykają UE hipokryzję, a Chiny uważają za wzór do naśladowania.

Tak, mięso to mięso

Pamiętacie jeszcze „piątkę dla zwierząt” – ustawę forsowaną przez Jarosława Kaczyńskiego, który chciał ulżyć zwierzakom, zwłaszcza tym gospodarskim? Nie udało mu się. Ograniczenie możliwości dręczenia zwierząt mogłoby przecież zagrozić hodowcom świń, norek, krów, kur i wszystkich innych zwierząt, które traktujemy dokładnie tak, jak to poseł Sośnierz powiedział – niczym „maszyny zrobione z mięsa”.

W imię zysku jesteśmy gotowi doprowadzać zwierzęta do psychicznego i fizycznego wyniszczenia, odbieramy im prawo do realizowania ich życiowych potrzeb, do ruchu, do słońca, do macierzyństwa, do relacji – zostawiamy wyłącznie prawo do śmierci. Świeżo przyjęty w szeregi KO Michał Kołodziejczak przywoził do Warszawy ciało zabitej świni, był jednym z protestujących przeciw „piątce dla zwierząt”.

Taką mamy kulturę

Z tego koszmaru wyłączamy psy i koty. Tak, to hipokryzja. Świnia i krowa też mają uczucia, odczuwają ból, ale z jakiegoś powodu większość z nas nie ma dla nich litości ani sympatii wystarczających, by przestać je zjadać. Jednak fakt, że – jak zapewnia Bosak – kochamy psy, jest listkiem figowym, który koi nasze jęczące sumienia. Skąd wiem, że jęczą? Bo ukrywamy hodowle i rzeźnie, bo reklamujemy mięso brykającymi po zielonej łące żywymi zwierzętami, a nie ich zmasakrowanymi ciałami, stłoczonymi w ciężarówkach wiozących je na rzeź. Bo wcale nie jesteśmy tak okrutni, po prostu potrafimy się sami oszukiwać. Taką mamy kulturę i taki mamy klimat. Jedno i drugie właśnie się zmienia.

„Zgniły Zachód” proponuje stopniowe odejście od mięsa pochodzącego ze zwierząt hodowlanych, co jest motywowane nie tylko etyką i niechęcią wobec hipokryzji, ale też pragmatyzmem i wiedzą naukową. Zdajemy już sobie sprawę z tego, jaki wpływ na ilość metanu w atmosferze mają wielkie hodowle, ile wody i pokarmu idzie na to, żeby człowiek zjadł krwistego steka.

Mamy też inną możliwość wyjścia ze stanu hipokryzji. Drogą, którą najwyraźniej proponuje kandydatka Jabłońska – na Wschód, gdzie jedzą mózgi żywych małp, nietoperze, świerszcze, psy, koty i co się tam jeszcze da złapać. Pamiętacie, od czego zaczęła się pandemia koronawirusa? Od targu w Wuhan, gdzie w strasznych warunkach w klatkach trzymane były najprzeróżniejsze gatunki zwierząt, których krew i wydzieliny mieszały się ze sobą, stanowiąc doskonałe warunki do rozwoju wirusów. Obrzydliwość? Pewnie. Obrzydzenie to coś, co może nas uchronić.

Może to więc dobrze, że Konfederacja tak ochoczo swoje obrzydliwości odsłania.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij