Kiedy czytasz ten tekst, miliony kobiet na całym świecie wykonują w domach dodatkową, nieodpłatną pracę. Są wśród nich te, które przed chwilą wróciły z fabryki, pracownice korporacji, zniedołężniałe staruszki, nastolatki i małe dziewczynki.
Obciążanie kobiet obowiązkami domowymi i opiekuńczymi nie maleje, ale w Polsce nadal poświęcamy nieodpłatnej pracy minimum uwagi. Odtwarzamy schematy, które towarzyszyły naszym babkom, matkom, ciotkom, a nawet siostrom. Sprzątamy, gotujemy, pierzemy i zajmujemy się dziećmi, a jeśli ich nie mamy, to nieodpłatna praca opiekuńcza i tak staje się naszym problemem, kiedy chorują członkowie rodziny.
czytaj także
Ze mną będzie inaczej!
W młodości niejedna kobieta składała sobie obietnice, że z nią będzie inaczej. Która z nas nie powtarzała w myślach, że nie będzie jak babcia sprzątająca po dziadku albo jak matka, notorycznie narzekająca na samotne stanie przy garach. Chcemy wierzyć, że to akurat nam uda się uniezależnić od norm społecznych i wzorców z dzieciństwa.
Rodzice w Polsce częściej dziewczynkom niż chłopcom mówią, żeby pomagały, gotowały, sprzątały. Zachęcanie do czynności porządkowych jest zdeterminowane płciowo i wiąże się z próbą dyscyplinowania kobiet. W wielu polskich domach powtarza się do dziś, że żaden mężczyzna nie będzie chciał się związać z kobietą, która nie sprząta lub nie gotuje. Takie dyscyplinujące straszaki zostają w pamięci i często w sposób nieświadomy determinują późniejsze wybory i zachowania wielu kobiet.
Mimowolnie same zaczynamy w końcu powielać wzorce, od których usiłowałyśmy się tak rozpaczliwie odciąć. A brak systemowego wsparcia nie pozwala na złamanie starych, mizoginistycznych i patriarchalnych schematów.
Przeciwnie, wsparcie od państwa polskiego otrzymują ci, którzy chcą za wszelką cenę podtrzymywać konserwatywne, przestarzałe normy życia społecznego. Wciąż duża rola Kościoła katolickiego w Polsce tylko utrwala te podziały.
I tak złą sytuację kobiet pogarsza rynek pracy. Pracodawcy patrzą na kobiety przez pryzmat potencjalnych problemów i strat związanych z wykonywaniem przez nie pracy nieodpłatnej i opiekuńczej.
Zapomniane miasteczka
Mieszkając w dużych miastach, lubimy zapominać o świecie poza nimi. O problemie nieodpłatnej pracy dyskutuje najczęściej wielkomiejska klasa średnia bez włączania do debaty kobiet, które mieszkają na wsiach i w małych miasteczkach. Wykształcona kobieta z dużego miasta, która pracuje w korporacji, zmaga się z zupełnie innymi problemami niż jej rówieśniczka pracująca fizycznie w fabryce, na obrzeżach małego miasteczka.
W mniejszych ośrodkach o wiele ciężej wyjść poza patriarchalny schemat niż w dużych miastach. W tych drugich większa różnorodność postaw i stylów życia ułatwia sprzeciwianie się porządkowi społecznemu, budowanie niezależności ekonomicznej, stawianie granic czy poszukiwanie takich partnerów życiowych, którzy wezmą współodpowiedzialność za wykonywanie nieodpłatnej pracy domowej lub opiekuńczej.
Jeśli chcemy kiedykolwiek rozwiązać problem nieodpłatnej pracy, to naszym obowiązkiem jest poszukiwanie sposobów, jak dotrzeć do wszystkich kobiet, które są nią obciążane. Problem nieodpłatnej pracy nigdy nie będzie traktowany poważnie, jeśli do wypracowywania rozwiązań nie zaprosimy kobiet o różnych poglądach i doświadczeniach.
Przekazy uświadamiające w tej kwestii powinny być konstruowane tak, by docierać też do tych kobiet, które nie przeglądają na co dzień modnych grafik na Instagramie ani nie czytają portali społecznie zaangażowanych. Uświadamianie o problemie, pokazywanie rozwiązań i aktywizowanie mężczyzn do zaangażowania w prace domowo-opiekuńcze to konieczność, jeśli naprawdę zależy nam na odciążeniu kobiet i budowaniu partnerskich relacji.
Co nam daje, a co zabiera nieodpłatna praca?
Od dekad poważnie podchodzimy do aktywizacji kobiet na rynku pracy i chyba nikt nie ma wątpliwości, że są to działania słuszne i potrzebne. Jednocześnie nie przywiązujemy analogicznej wagi do aktywizowania mężczyzn w obrębie prac domowych i opiekuńczych.
Markiewka: Na wsi kobiety budowały Polskę od podstaw [rozmowa]
czytaj także
Już czas, by brak zaangażowania mężczyzn w obowiązki domowe przestał być społecznie akceptowany. Obciążenie kobiet większością obowiązków to forma wyzysku, na który pozwalamy od pokoleń. W momencie gdy kobiety dbają o dom, a często również doglądają dzieci i osób starszych, mężczyźni mają czas na rozwój i podnoszenie kompetencji zawodowych.
W takim układzie nie ma mowy o równości szans na rynku pracy. Ale ten układ, wbrew pozorom, uderza rykoszetem także w mężczyzn. To im narzuca presję związaną ze zdobywaniem pieniędzy, stanowisk i awansów. Obowiązek odniesienia sukcesu przez mężczyzn, to, że wciąż musimy dopasowywać się do ciasnych, społecznych szufladek, potęguje w ludziach zachowania agresywne czy lękowe. Brak równości w kwestii prac domowych i opiekuńczych szkodzi wszystkim. Zabiera nam wolność wyboru i ogranicza szanse na innych życiowych polach.
Wreszcie, kwestią ważną i dla kobiet, i dla mężczyzn jest sama przyjemność z wykonywania nieodpłatnej pracy. Dbałość o własne gospodarstwo domowe dla części z nas może być zajęciem satysfakcjonującym i podnoszącym samoocenę.
Gdyby to mężczyźni mieli okres, „te dni” byłyby ustawowo wolne, a morfina – refundowana
czytaj także
Niezależnie od tego, czy nieodpłatna praca jest dla kogoś przykrym obowiązkiem, czy daje poczucie satysfakcji, powinna być zauważona i sprawiedliwie dzielona. Jednoznaczne podziały na obowiązki zarezerwowane dla kobiet i mężczyzn to klatka, która ogranicza nasz potencjał i utwierdza kolejne pokolenia w przekonaniach podtrzymujących patriarchat.
Nie potrzebujemy już świata, który pieczętuje stare podziały. Potrzebujemy relacji partnerskich nie tylko na poziomie deklaracji, ale przede wszystkim czynów. Jak długo będziemy jeszcze pozwalać, by wszyscy odcinali kupony od niewidzialnej pracy, wykonywanej przez miliony kobiet każdego dnia?
**
Sylwia Kwaśniewska to absolwentka socjologii i indywidualnych studiów międzyobszarowych (ISM) na Uniwersytecie Śląskim. Współautorka publikacji Nieodpłatna praca kobiet polskich w czasie pandemii wydanej przez wydawnictwo Gnome. Interesuje się feminizmem, literaturą i herstorią.