Miasto

Fallus krąży nad Olsztynem

czeslaw-malkowski

Prawica żąda zamknięcia miejskiej galerii. Wszystko przez kobietę i czarnego mężczyznę z penisem na krzyżu oraz orła z erekcją. Tematem kampanii wyborczej stał się w Olsztynie… fallus.

Święta Warmia

Awantura zaczęła się, kiedy Adam Socha – lokalna gwiazda prawicowej publicystyki i wydawca periodyku „Debata” – odwiedził znajdującą się na olsztyńskim rynku Galerię Dobro. Opuścił ją wstrząśnięty. Już dawno obawiał się, że MOK „stanie się miejscem inżynierii społecznej, dekonstrukcji, ideologizacji, rewolucji kulturalnej, której celem jest całkowite zburzenie cywilizacji europejskiej opartej na filozofii greckiej, prawie rzymskim i moralności chrześcijańskiej”. Tym razem znalazł potwierdzenie swoich obaw.

Była nim wystawa prac grupy artystycznej Zbiorowy. Grupowa praca powstała w galerii. Jej wspólnym motywem jest polskość i próby jej przekroczenia. Duże powierzchnie zostały pokryte mieszaniną symboli narodowych i motywów popkulturowych.

praca-zbiorowy
Praca grupy Zbiorowy

Po wyjściu z galerii prawicowiec Socha dramatycznie zapytał prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza, czy działania MOK mają Warmię „wyzwolić z opresji państwa narodowego, religii, rodziny i innych tradycyjnych struktur. Czy Pan Sieniewicz, realizuje ten cel na własną rękę, czy w uzgodnieniu z Panem?” [pisownia oryginalna].

W ciągu dwóch tygodni napisał kilka tekstów na temat wystawy i rozpoczął katolicko-narodową mobilizację. Jej trzon stanowią lokalni członkowie PiS i Stowarzyszenia Święta Warmia. Za tubę robi „Debata”. Radni PiS i poseł tej partii Jerzy Małecki już złożyli doniesienie do prokuratury, deklarując, że zostały urażone ich uczucia religijne oraz polskie godło. Choć na pracy obok orła znaleźć można również namalowaną swastykę, to akurat ten symbol umieszczony obok nie wzbudził odrazy prawicy. Jedynie fallusy.

Konferencja prasowa przeciwników wystawy

W wyniku afery pracę może stracić dyrektor MOK, pisarz Mariusz Sieniewicz. Zagrożone jest też stanowisko Emilii Konwerskej, która kieruje Galerią Dobro – ich zwolnienia domagają się prawicowcy. Była członkini partii Razem i publicystka została nazwana neomarksistką, leninistką i oskarżona o walkę z kulturą, religią i polskością. Lokalny prawicowy poeta Zenon Złakowski napisał w proteście przeciw wystawie wiersz.

Ostatecznie artyści zakleili szarym papierem prace, których dodatkowo zaczął strzec rosły ochroniarz. Tu można zapoznać się z ich oświadczeniem.

Dobro polityczne

Mianowany we wrześniu 2017 roku dyrektor MOK, nominowany do Nagrody Nike i Paszportu Polityki pisarz Mariusz Sieniewicz, postanowił przekształcić jedną z miejskich galerii – Galerię Rynek – w miejsce prezentacji nowej, poszukującej i krytycznej sztuki. Nową galerię sprofilowano na młodszych odbiorów – studentów, licealistów – a jej nazwę zmieniono na Galeria Dobro. Pojawiali się tam uznani polscy twórcy – Dorota Masłowska, Zofia Krawiec czy Paweł Sołtys. Pokazywano dokumenty z festiwalu WatchDocs.

marta-frej-memyProblemy zaczęły po czterech miesiącach, wraz z wystawą memów Marty Frej. Gdy wydrukowano je w ulotce informacyjnej galerii, pisowska prawica uznała to za nawoływania do obalenia rządu. Posypały się oskarżenia o sprowadzanie lewackich artystów z Warszawy i zagranicy i wydawanie publicznych pieniędzy na antypolską sztukę. Tymczasem rzeczona wystawa zatytułowana Polacy Europy, w której tworzeniu wzięło udział dziesięciu artystów, kosztowała raptem 2000 złotych.

Nie przypadkiem afera z Galerią Dobro wybuchła tuż przed wyborami samorządowymi. Jej tłem, a najpewniej i przyczyną, są lokalne wybory prezydenckie. Ponieważ galeria jest finansowana z budżetu miasta, protestując przeciw wystawie, uderzyć można w urzędującego prezydenta i zyskać opinię obrońców polskości. W ostatnich dwóch latach prawicowcy zdążyli już oznajmić, że Muzeum Nowoczesności promuje niemieckość, a Teatr im. Jaracza próbowano odciąć od dotacji, gdyż „od dłuższego czasu nie ma tam nic, co ma coś wspólnego z budowaniem patriotyzmu i wartości dotyczących np. Wyzwolenia”.

Lokalną prawicę dodatkowo Sieniewicz zirytował, kiedy 1 marca nie użyczył miejskiego sprzętu i sceny aktywiście lokalnego oddziału ONR na obchody Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. „Nie chcę się bawić w politykę – mówi mi Sieniewicz – i nie pozwolę, żeby kultura była na telefon”. Polityka, jednak i tak upomniała się o MOK.

Dziś już wiemy, że w drugiej turze zmierzą się w Olsztynie urzędujący prezydent Piotr Grzymowicz i skazany przez sąd pierwszej instancji na pięć lat za gwałt, nawrócony dawny cenzor, Czesław Jerzy Małkowski. To dokładna powtórka drugiej tury wyborów na prezydenta z 2010 i 2015 roku.

Aktualny prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz, sprawujący swój urząd od 2009 roku, to trochę nijaki, nudny technokrata. Dosyć sprawnie zarządza miastem, ściąga unijne fundusze, ale nie umie zbudować bardziej przebojowego wizerunku. Za to nie ingeruje w kulturę, pozwala działać lokalnym artystom i animatorom. W sprawie galerii ratusz milczy. „Zarzuty polityków prawicy są prowokacją. – Prezydent nie zamierza ich komentować, ani się do nich odnosić. Nie zamierza też odwoływać z tego powodu dyrektora MOK” – informuje rzeczniczka magistratu Marta Bartoszewicz.

Wydaje się, że w magistracie odetchnięto z ulgą. Osią kampania stała się sprawa niezwiązana z gospodarką. Nie zajęto się bliżej inwestycjami w tramwaje, zmianami w planie zagospodarowania gruntów, korkami czy zarzutami korupcyjnymi wobec rodziny urzędującego prezydenta. Tematem kampanii stał się w Olsztynie fallus.

Afera, która wybuchła nieco przed pierwszą turą wyborów, miała najpewniej nabić kilka punktów wyborczych kandydatowi PiS – Michałowi Wypijowi. Ten jednak niespodziewanie odpadł z wyścigu. Na całym skandalu może więc zyskać kontrkandydat urzędującego prezydenta – Czesław Jerzy Małkowski, który w 2008 roku został odwołany z tego stanowiska w drodze referendum.

Czesław Jerzy zrobi wszystko, jak należy

Czesław Małkowski o sobie

Czesław Małkowski jest z zawodu nauczycielem historii i WOS. Zaczynał jednak jako kierownik Gminnego Ośrodka Propagandy i Wychowania w Wielbarku. Potem wspinał się po kolejnych szczeblach partyjnej drabiny. W 1981 roku został sekretarzem Komitetu Gminnego PZPR. Na początku 1986 roku dyrektorem Okręgowego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w Olsztynie – czyli mówiąc krócej cenzury. Zmiana ustroju nie stanęła na jego drodze do kariery. Na początku lat 90. wstąpił do SdRP, a później do Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W 1998 roku został wybrany do rady miasta, a we wrześniu 1999 roku został jej przewodniczącym i sekretarzem Rady Wojewódzkiej SLD. W 2001 roku prezydentem. Do Olsztyna napłynęły po raz pierwszy unijne fundusze. Rozpoczęto liczne nowe inwestycje. Małkowski prezentował się na ich tle jako dobry gospodarz i sprawny zarządca. Wystąpił z SLD i skupił się na swojej karierze.

Klipy wyborczy Czesława Jerzego Małkowskiego

Rozdawał kwiaty, obdarowywał Romów, zapraszał artystów estradowych, spotykał się z arcybiskupem Edmundem Piszczem, a w Watykanie odwiedził Jana Pawła II, któremu nadał nawet honorowe obywatelstwo miasta. Przywiózł też od niego i rozdał mieszkańcom worek poświęconych przez Wojtyłę różańców. „To trochę taka postać jak z Gogola i Musila, powiatowy człowiek bez właściwości – mówi mi Sieniewicz – Małkowski jest niezwykle plastyczny populistycznie. Dla każdego gra inną rolę. To teatr, w którym nagrodą jest władza. A jego świat to świat sterowany palcem”.

Kulturą, jako były cenzor, również lubił sterować ręcznie. Festiwal arii operowych i darmowy koncert Maryli Rodowicz to jego pomysły. Sam również lubił się zabawić. Znane staje się nagranie z miejskiego Sylwestra, podczas którego wyraźnie słychać, że ma problemy ze skleceniem zdania.

Wyborcom jednak to nie przeszkadzało, a Małkowski podtrzymywał mit „swojego chłopa”. Taki prawicowy lewicowiec, narodowy w granicach rozsądku, socjalny w miarę możliwości, z korzeniami w aparacie PZPR średniego i niższego szczebla, ale z dobrymi relacjami z Kościołem katolickim. Ściskał dłonie na mieście. Dawał złocisza kloszardowi na piwo. Dusza człowiek. Ktoś stąd, kto rozumie miejscowych. „Żeby ludzi łączyć nie dzielić” – tak brzmi jego hasło w obecnej kampanii.

Piosenka

Szanowni Olsztynianie,jakiś złosliwy chochlik usunał piosenkę, która została nam sprezentowana przez zespół Hitano. Zatem raz jeszcze zostaje opublikowana.Do zobaczenia przy urnach wyborczych!

Opublikowany przez KWW Czesława Jerzego Małkowskiego Środa, 3 października 2018

Piosenka wyborcza Czesława Jerzego Małkowskiego

Pięć lat w pierwszej instancji

Jego dominację w olsztyńskiej polityce przerwała prokuratura. Jej zdaniem Małkowski molestował i zmuszał do aktów seksualnych pracownice magistratu. Jak później orzeknie sąd w Ostródzie, zgwałcił podwładną w dziewiątym miesiącu ciąży. Była urzędniczka ze szczegółami opisuje, jak Małkowski molestował pracownice, jak chwytał je za piersi, za pośladki, przyciskał do ściany, jak niszczył podwładne, które próbowały stawiać mu opór: „Wyzywał nas od najgorszych, groził, że zaraz zwolni, to było piekło”.

Magistrat opuścił w kajdankach i trafił do aresztu w Barczewie. W 2008 roku w wyniku referendum utracił fotel prezydenta, a 21 września 2015 roku został skazany na pięć lat bezwzględnego pozbawienia wolności za gwałt i usiłowanie gwałtu oraz sześć lat zakazu sprawowania funkcji kierowniczych w samorządzie. Niespodziewanie rok później Sąd Okręgowy w Elblągu uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i skierował sprawę do ponownego procedowania. Formalnie więc Małkowski jest zupełnie niewinny.

Ludzie, którzy gwałcą

czytaj także

Sam przyznaje się do zdrad małżeńskich, ale do niczego więcej. „To był spisek”, mówią niektórzy mieszkańcy. „Zniszczyli go. Zmówili się na niego. Te kobiety kłamią, zostały przekupione, żeby uprawiały seks z Małkowskim. To zmowa jego kolegów, Grzymowicza!”. Temu ostatniemu po raz trzeci przyjdzie walczyć w drugiej turze z Małkowskim. Niezależnie bowiem od toczącego się przez osiem lat procesu były prezydent startował w wyborach. Oskarżenia i tocząca się sprawa karna nie przeszkadzały mu dostawać się za każdym razem się do drugiej tury. Za drugim razem przegrał o włos, kilkaset głosów zadecydowało, że prezydentem Olsztyna został Piotr Grzymowicz. Czy dla Małkowskiego będzie do trzech razy sztuka?

Co ciekawe, bardzo często bronią go kobiety. Jako jedyny Małkowski miał też na swoich listach suwak i parytet – co druga osoba na jego listach była płci żeńskiej. Dalej bardzo lubi go miejscowy kler. Kiedy został aresztowany, w katedrze św Jakuba proboszcz Andrzej Lesiński apelował, by „głos sumienia nie został zagłuszony wrzaskiem tłumu”. Tuż przed ciszą wyborczą Małkowski kładzie rękę na Biblii i przysięga – nikogo nie zgwałciłem. Swoją relację z pokrzywdzoną nazywa romansem. Wybory traktuje jako ludowy sąd, który ma raz na zawsze oczyścić go z opinii skazanego gwałciciela.

Po mieście krążą słuchy, że jeśli wygra Małkowski, to w urzędach zacznie się „krwawa jatka”. On i jego ludzie są żądni zemsty za odsunięcie od władzy i chcą sobie bardzo wynagrodzić kilka lat poza polityką głównego nurtu i dostępem do władzy i pieniędzy.

Czy Olsztyn wybierze prezydenta z zarzutami?

czytaj także

Kac po Wypiju

Małkowski, startując w wyborach, mocno namieszał w planach kandydata PiS – Michała Wypija, budującego swój obraz jako młodego rzutkiego menadżera, który chce zarządzać miastem jak firmą, naprawić błędy i zakończyć szemrane interesy poprzednich ekip. Małkowski nie był jednak jedynym problemem kandydata PiS, innym był stosunek do niego lokalnego… PiS-u.

Wypij jest bowiem członkiem Porozumienia Jarosława Gowina i został kandydatem w wyniku ustaleń między ministrem nauki a prezesem Kaczyńskim. Lokalni pisowcy odebrali to jako policzek: nie dość, że zrzut, to jeszcze gowinowiec i „gówniarz”. Radny Rudnik stwierdził nawet publicznie, że „Wypij jak glon przyczepił się do okrętu i tak płynie”.

Występ Michała Wypija w telewizji wpolsce.pl

Do tego w lokalnych strukturach walczą ze sobą frakcje posłanki Iwony Arent i radnego Jerzego Szmita. Podział głosów wśród wyborców i konflikty w łonie PiS doprowadziły ostatecznie do tego, że w wyborach na prezydenta Olsztyna Wypij do drugiej tury nie wszedł.

Czy wybory znów wygra Radex?

Przeciwko Małkowskimu zawiązała się medialna koalicja od prawa do lewa. Do niegłosowania na niego zgodnie nawoływali Łukasz Adamski z „DoRzeczy”, Marta Bełza z „Gazety Wyborczej”, także laureat Wiktora Piotr Bałtroczyk. Ten ostatni sfinansował nawet klipy odradzające głosowanie na Małkowskiego.

Sytuacja jest napięta, bo kandydaci idą łeb w łeb i nie wiadomo, jak zagłosują ci wyborcy, którzy w pierwszej turze wybrali innych polityków. Wobec alternatywy Grzymowicz albo Małkowski część wyborców PiS nie pójdzie na wybory. Co zrobi reszta, nie wiadomo.

W Olsztynie mówiło się, że poprzednie wybory wygrał Radex – firma transportowa, która jest głównym przewoźnikiem na trasie Warszawa – Olsztyn. Młodzi, pracujący w stolicy, ale zameldowani na Warmii, przyjechali nią w dzień głosowania do rodzinnego miasta, żeby nie dopuścić do wstydu, jakim byłoby wybranie na urząd osoby oskarżanej o gwałt. Czy tak będzie i tym razem, zobaczymy już 4 listopada.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Przemysław Witkowski
Przemysław Witkowski
Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych
Przemysław Witkowski – poeta, dziennikarz i publicysta; dwukrotny stypendysta Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu; absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Wrocławskim; doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce; opublikował „Lekkie czasy ciężkich chorób” (2009); „Preparaty” (2010); „Taniec i akwizycja” (2017), jego wiersze tłumaczono na angielski, czeski, francuski, serbski, słowacki, węgierski i ukraiński.
Zamknij