Kraj

Gdybyście wyciągnęli wnioski z zabójstwa Brzeskiej, to waszym dzieciom nie zabrano by boiska szkolnego

Kamienica na Nabielaka 9 to dobry przykład tego, że ogromną krzywdę społeczną wyrządziła nie tylko korupcja i układ, ale także… pewna idea wyryta w kamieniu węgielnym III RP.

Tak, to PiS jest odpowiedzialny za zwrot kamienicy, w której mieszkała Jolanta Brzeska i to PiS dziś powinien bić się w piersi. Bo można chwalić Prawo i Sprawiedliwość za to, że są pierwszą mainstreamową partią polityczna, która potraktowała reprywatyzację jako główny problem. Ale dobre uczynki dziś nie załatwiają kwestii odpowiedzialności za to, co już się wydarzyło. Przykład kamienicy na Nabielaka 9 i Jolanty Brzeskiej dobitnie o tym przypomina – co się stało, to się nie odstanie.

Rocznica zabójstwa Jolanty Brzeskiej [rozmowa z Piotrem Ciszewskim i Robertem Nowakiem]

Skoro zaś pewnych rzeczy cofnąć się nie da, warto postawić inne pytanie: czego afera reprywatyzacyjna może nas nauczyć? Bo jeśli odpowiemy, że wszystkiemu winni są złodzieje, to okaże się, że nauczyliśmy się niewiele.

Kamienica na Nabielaka 9 to dobry przykład tego, że ogromną krzywdę społeczną wyrządziła nie tylko korupcja i układ, ale także… pewna idea wyryta w kamieniu węgielnym III RP. Ta sama idea, przez którą lokatorów uważano za „pasożytów żyjących na koszt państwa”, a więc nie traktowano ich jako partnerów do dyskusji i jednocześnie ta sama idea, dzięki której wąskiej grupie społeczeństwa wypłaciliśmy miliony.

„Zabrakło Lecha Kaczyńskiego, zabrakło refleksji”

Media prawicowe podkreślają, że kamienica na Nabielaka 9 została zwrócona już po odejściu Lecha Kaczyńskiego ze stanowiska prezydenta Warszawy. To prawda. Ale kiedy ją zwracano w styczniu 2006 roku, w stolicy wciąż rządziło Prawo i Sprawiedliwość. Skoro więc obarcza się PO winą za błędy Hanny Gronkiewicz-Waltz, to dlaczego za reprywatyzację 2003-2006 nie miałby odpowiadać PiS?

Czy Lech Kaczyński kiedykolwiek wydałby decyzję na rzecz kogoś innego niż prawowici spadkobiercy? To przecież niemożliwe. Dlatego decyzję wydał w zaledwie miesiąc po odejściu z fotela prezydenta Warszawy p.o. prezydenta Mirosław Kochalski, bo jak piszą prawicowe media: „Zabrakło Lecha Kaczyńskiego, zabrakło refleksji”.

Modzelewski: Kamienica ważniejsza niż człowiek?

Aż ciśnie się na usta pytanie, czy w takim razie nie zabrakło refleksji, kiedy za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego wydano decyzję w sprawie Noakowskiego 16. A przypomnijmy, że pod tym adresem mieści się piękna pożydowska kamienica ukradziona po wojnie prawowitym spadkobiercom – rodzinie Oppenheimów i Regirerów, przez oszusta Leona Kalinowskiego, kamienica, w której udział koniec końców trafił do majątku rodziny Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ciśnie się też pytanie, czy nie zabrakło refleksji, kiedy PiS wydawał w latach 2003-2006 aż 437 innych decyzji zwrotowych. Znacznie mniej niż HGW, ale wciąż niemało.

Te zarzuty pod adresem Kaczyńskiego nie są kierowane po to, by wybielić Gronkiewicz-Waltz. Mają jednak przypomnieć, że nie tylko jedna partia polityczna ma za uszami tragedie ludzkie związane z reprywatyzacją. Niech więc każdy odpowie za to, za co był odpowiedzialny.

Ale te zarzuty mają też przypomnieć o tym, że reprywatyzacja to nie tylko łapówki i układy. Jeśli byłabym fanatyczką teorii spiskowych, to sprawę Noakowskiego 16 opisałabym tak: czy to nie podejrzane, że jeden prezydent oddał drugiemu przyszłemu prezydentowi skradzioną kamienicę? Właściwie to ten pierwszy nie tylko ustąpił fotela prezydenckiemu, ale dołożył gratis w postaci kamienicy! Niby są w innych partiach, ale jedna sitwa. Tak to już jest, że elita w tym kraju może mieć wszystko, a zwykli obywatele czekają na swoje latami.

Nie słuchaliście Ikonowicza w 1995, to posłuchacie Jakiego w 2017

Tylko, że brzmi to bez sensu. Czy ktoś dziś wierzy w to, że Kaczyński i HGW byli w jakimś układzie? Że Kaczyński był w jakimś układzie z Markiem Mossakowskim? Raczej nie. Dlaczego więc PiS oddał kamienicę Jolanty Brzeskiej i kamienicę Oppenheimów i Regirerów szabrownikom? Dlaczego oddał kilkaset innych? Może i był to przypadek, ale może przez ostatnie prawie trzydzieści lat głęboko uwierzyliśmy w neoliberalny mit, że własność prywatna jest zawsze lepsza niż własność publiczna.

Po co słuchać biednych

Kamienica na Nabielaka 9 to już historia. Nikt nie ma takiej mocy, by przywrócić spalonej w Lesie Kabackim emerytce życie, by w pełni wynagrodzić krzywdę jej rodzinie, jej córce, która we wtorek zeznawała przed Komisją, by przywrócić życie lokatorom, którzy umarli po cichu, z przepracowania, by przywrócić lokatorkom zdrowie i dni spędzone na permanentnym strachu o jutro. Mieszkanie Brzeskiej zostało już sprzedane – kilka lat temu było oferowane za milion złotych: „Unikalna okazja, mieszkanie w przedwojennej kamienicy w stylu art déco z 1932”. Innych lokatorów na Nabielaka 9 dzisiaj już nie ma.

 

– Nie wytrzymujemy emocjonalnie. Mamy tego dosyć. Mnie trzyma to, że powstała ta komisja, że możemy się wypowiedzieć. Pierwszy raz od 2011 ktoś się nami zainteresował. Jesteśmy mieszkańcami Warszawy, tak jak Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz jej urzędnicy, którzy podjęli decyzję, by oddać nas nowym właścicielom – tak zeznawała na ostatniej rozprawie jedna z lokatorek z Nowogrodzkiej 6a, innej kamienicy, której zwrot bada komisja. I to jest ogromnie ważna funkcja społeczna, którą komisja dziś pełni. Lokatorów wcześniej nie słuchały sądy, bo ich historia życiowa nie była przedmiotem postępowania o eksmisję, nie słuchali ich prokuratorzy, bo właściciel, który ma akt notarialny, może robić ze swoją własnością to, co mu się podoba, nie słuchali ich w samorządzie, bo lokatorzy nie mieli tzw. „interesu prawnego”. Lokatorzy tacy jak Jolanta Brzeska chodzili od drzwi do drzwi wielu polityków i polityczek różnych opcji politycznych. Brzeską zabito w 2011 roku, a afera wybuchła dopiero w 2016 roku. Tragedie ludzkie nie działy się przecież w podziemiu.

Co z tego wszystkiego wynika? Lewica społeczna i anarchiści, którzy dotychczas jako jedyni pomagali lokatorom, wiedzą to od dawna – bagatelizowanie głosu najsłabszych i wsłuchiwanie się tylko w głos silniejszych niemal zawsze prowadzi do tragedii. To, co robi dziś PiS, robiły dotychczas ruchy lokatorskie, z tą różnicą, że to PiS ma władzę, której lewica społeczna w Polsce nigdy nie miała.

Ale nawet jeśli do kogoś nie trafia argument, że biednych należy słuchać, bo przecież są biedni na swoje własne życzenie, to jest jeszcze inny. To argument dla liberałów. Gdyby lokatorów potraktowano jako partnerów do dyskusji już dziesięć lat temu, to być może wcale nie musielibyśmy dzisiaj mieć Komisji Weryfikacyjnej, ani 150 postępowań prokuratorskich. Gdybyście wyciągnęli wnioski z zabójstwa Brzeskiej, to może waszym dzieciom nie zabrano by boiska szkolnego, ani kawałka parku do joggingu. Bo to właśnie lokatorzy jako pierwsi alarmowali o fatalnych skutkach zwrotów w naturze, o błędnej interpretacji umów indemnizacyjnych, o tym, że nie rozlicza się przedwojennych hipotek, ani kosztów odbudowy zrujnowanej wojną i powstaniem Warszawy. To Jolanta Brzeska razem z innymi działaczami i działaczkami złożyła prawie dziesięć lat temu zawiadomienie do prokuratury, że w Warszawie działa zorganizowana grupa przestępcza. Jej zawiadomienie zostało przez prokuraturę zignorowane. Bo kto by słuchał biednej emerytki.

Taki to chichot historii. Stereotyp „lokatora, który żyje na koszt podatnika” oparty na neoliberalnym micie, że każdy jest kowalem swojego losu, przez lata przyćmiewał to, że na koszt podatnika żyją całkiem nieźle ci, którym z naszej wspólnej kasy wypłacono miliardy złotych odszkodowań z tytułu reprywatyzacji. W teorii te pieniądze nie musiały być przeznaczone na zaspokojenie roszczeń wąskiej grupy społeczeństwa, ale na przykład na budowę wiecznie brakujących mieszkań komunalnych (według statystyk w UE w bardziej przeludnionych mieszkaniach żyje się tylko w Rumunii). Rozliczenie reprywatyzacji to więc dobra okazja do tego, by rozliczyć się nie tylko z oszustw i łapówek, ale z tego, kto nas wepchał w neoliberalne krzaki i kto dziś wierzy, że to był dobry pomysł.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Beata Siemieniako
Beata Siemieniako
Prawniczka i aktywistka
Prawniczka i aktywistka. Jest absolwentką Kolegium MISH i prawa na Uniwersytecie Warszawskim oraz Cardiff Law School. Od 2014 roku nieodpłatnie udziela porad prawnych w Komitecie Obrony Praw Lokatorów oraz prowadzi warsztaty edukacyjne. Aplikantka adwokacka, współzałożycielka i członkini Sekcji Praw Człowieka przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie. Dotychczas współpracowała m.in. z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, ClientEarth Poland – Prawnicy dla Ziemi, European Documentation Centre w Cardiff oraz Stowarzyszeniem im. prof. Hołdy. Publikowała w „Oko.press”, „Krytyce Politycznej”, „Kulturze Liberalnej”, „Młodej Palestrze”, „Codzienniku Feministycznym”, „Girls do the Front Zin”.
Zamknij