Jan Śpiewak

Kto nie chce rozmawiać o folwarcznym kapitalizmie, powinien milczeć o PiS-ie

Nie widać żadnej alternatywy wobec dominacji postsolidarnościowych i postszlacheckich elit w Polsce.

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem wywiad z Grzegorzem Schetyną, który ukazał się w internetowym magazynie Krytyki Politycznej. Pasjonująca była to rozgrywka pomiędzy liderem największej partii politycznej a współzałożycielem Krytyki Politycznej. Sławomir Sierakowski wytrwale podawał Schetynie kolejne piłki, ale bezskutecznie. Próba wyduszenia od niego jakiejkolwiek głębszej myśli okazała się bezskuteczna.

Schetyna do Sierakowskiego: Celem PO jest odsunięcie PiS od władzy

Grzegorz Schetyna ukontentowany chwilowym skokiem w sondażach (czyli powrotem do wyniku z wyborów w 2015 roku) przedstawia bardzo prostą (by nie powiedzieć prostacką) filozofię politycznego działania. Do wygranej w wyborach wystarczy być antypisem, czyli największą, najlepiej zorganizowaną strukturą partyjną, która skupi głosy wszystkich tych, którzy chcą zmiany rządów. PO ma się przekształcić w coś na wzór Bezpartyjnego Bloku Przeciwko Rządowi. Ma być bardzo szeroką formacją, która nie może posiadać żadnego programu. Jego brak jest w oczach Schetyny największą zaletą, bo sprawia, że nie da się wykazać takiej programowej propozycji, która mogłyby wyborców zniechęcić. Ile osób jest gotowe zagłosować na taką… propozycję? To pytanie bardziej do Jarosława Kaczyńskiego niż szefa PO, bo to prezes PiS-u jest jedynym powodem, dla którego Schetyna może w polityce funkcjonować. Kaczyński ma ogromne umiejętność mobilizowania swoich przeciwników. Jedno tylko zdanie rzucone przez Prezesa tydzień przed wyborami, czy to o gorszym sorcie, czy o tym, że Merkel jest agentką Stasi, może przynieść Schetynie zwycięstwo.

Właściwie tylko na tym opiera się cała strategia działania największej opozycyjnej partii politycznej w kraju. Partii, która – przypomnijmy – cały czas rządzi w 15 z 16 województw, dysponuje rocznie dziesiątkami milionów złotych dotacji budżetowej, a w swoich szeregach ma niezliczoną ilością radnych, posłów, burmistrzów, wójtów i prezydentów. Potencjał intelektualny tej formacji równa się obecnie poziomowi poczucia humoru sympatyzującego z PO profilu Sok z Buraka. Schetyna, wykładając swoją polityczną antyfilozofię, staje się de facto najważniejszym sojusznikiem Kaczyńskiego. PO petryfikuje swoją pozycję reakcyjnej prowincjonalnej siły, zainteresowanej utrzymaniem status quo, które już nikomu nie odpowiada. Opierając całą swoją polityczną koncepcję na tym, że Kaczyński znowu coś przed wyborami chlapnie, PO Schetyny staje się największym atutem PiS-u.

Schetyna w swoich założeniach popełnia kardynalny błąd. Większość z tych, którzy chcą zmiany u steru rządów, jednocześnie nie ma w nosie tego, kto będzie rządził w Polsce w przyszłości. Platforma rządziła 8 lat krajem i posiada ogromną władzę od ponad dekady w samorządach, ciągną się za nią afery korupcyjne, które do tej pory nie zostały wyjaśnione. W dzisiejszym parlamencie potrafi poprzeć Lex Szyszko i tchórzliwie nie zabrać stanowiska w sprawie Objawień Fatimskich. Przede wszystkim PO nie wyciągnęła żadnych wniosków ze swojej porażki i 25 lat transformacji ustrojowej.

Fatimskie szaleństwo sejmu polskiego

Ostatnie ćwierćwiecze przyniosło w Polsce triumf modelu relacji państwo-obywatel, który można w skrócie nazwać folwarcznym kapitalizmem. Łącząc w sobie neoliberalną ideologię i wzorzec feudalnych stosunków społecznych, folwarczny kapitalizm jest więc typowo polskim modelem dostosowawczym do globalnego kapitalizmu.

Leder: Relacja folwarczna

W tym modelu państwo rozumiane jako dobro wspólne zanika – dla elit jest ono przestrzenią realizacji własnych interesów, a dla zwykłych obywateli abstrakcją, która objawia im się tylko w swojej kontrolno-opresyjnej roli. Folwarczny kapitalizm sprawia, że warunki naszego życia społecznego, ekonomicznego i kulturowego, wraz z sukcesywnym demontażem instytucji państwa, ograniczaniem ram wspólnoty i solidarności przypominają coraz bardziej folwark. Nasze elity postszlacheckie i inteligenckie niczego innego nie znają i nie rozumieją. W folwarku czują się jak ryba w wodzie. Wolność bez odpowiedzialności i państwo z kartonu jest dla nich najbardziej poszukiwanym stanem rzeczy.

PiS doszedł do władzy częściowo krytykując tę rzeczywistość. Jednak kulturowe DNA naszych politycznych elit jest silniejsze niż trafna diagnoza. Kaczyński twierdził, że chce zbudować silne i sprawiedliwe państwo. W rzeczywistości w pocie czoła tworzy IV RP sarmatów i plebanów, które najlepiej podsumowuje zdjęcie Jana Szyszki i biskupa Dydycza w złotej karocy.

 

To kraj złożony z pogardy i sumy miliona egoizmów, w którym przestrzeń wspólna ograniczona jest do betonowego parkingu przed centrum handlowym. Kontestacja folwarcznego kapitalizmu jest coraz bardziej powszechna. Dają jej wyraz Polki i Polacy głosując na partie antysystemowe, ale też na ruchy miejskie czy Razem. Jaka jest odpowiedź PO na to zjawisko? Otóż Grzegorz Schetyna na głównego eksperta do spraw gospodarki mianuje zaufanego współpracownika Leszka Balcerowicza Andrzeja Rzońcę. Schetyna tym jednym ruchem sprawił, że Ryszard Petru może się dzisiaj jawić umiarkowanym liberałem.

Razem nigdy nie zgodzi się z Petru czy Schetyną [rozmowa z Dorotą Olko]

Tymczasem PiS wygrał wybory, bo zagospodarował sprzeciw wobec kosztów globalizacji, rozpadu wspólnoty, prywatyzacji wszelkiego ryzyka i demontażu instytucji państwa – z ochroną zdrowia i emeryturami na czele, po brak armii przy agresji za naszą wschodnią granicą. To właśnie obietnica nowego modelu wspólnoty, wychodzącego poza folwarczny kapitalizm, dała PiS-owi zwycięstwo w wyborach, a także zapewnia zaskakujące i utrzymujące się poparcie dla Pawła Kukiza.

Leder: Paternalizm z patriarchatem idą pod rękę

Platforma odmawia rozmowy na ten temat. W samorządach realizuje neoliberalną politykę, która sprowadza się do robienia dobrze deweloperom i zorganizowanym grupom interesu. Uspołecznia koszty rozwoju i prywatyzuje zyski. PO patronuje lokalnym układom i klikom, które w dużych miastach przyjęły nieprawdopodobne rozmiary. Amber Gold czy afera reprywatyzacyjna pokazują, jak wielkie są wpływy zorganizowanej przestępczości w administracji publicznej, jak państwo gnije od środka, służąc jedynie silniejszym. PO liczy na to, że prowadząc symboliczne wojny z PiS-em o pomniki smoleńskie będzie wstanie obronić swoje bastiony, a rok później przeprowadzi kontrofensywę w wyborach parlamentarnych. To plan mało porywający, o bardzo ograniczonej możliwości mobilizacji wyborców i obarczony wielkim ryzykiem.

Nie widać żadnej alternatywy wobec dominacji postsolidarnościowych i postszlacheckich elit w Polsce. Kłótnią w tej rodzinie jesteśmy zajęci od ponad dekady. Powodzenie jakiegokolwiek projektu politycznego musi się zacząć od zaznaczenia jasnej linii podziału i odrzucenia w całości sztucznego konfliktu PO-PiS. Maksyma, która może przyświecać nowym siłom, jest prosta. Parafrazując Maxa Horkheimera: kto nie chce rozmawiać o folwarcznym kapitalizmie, powinien milczeć o PiS-ie. Każdy, kto nie chce rozmawiać o źródłach aktualnego prawicowego populistycznego zwrotu, staje się cichym sojusznikiem Kaczyńskiego. Nie wierzcie Grzegorzowi Schetynie, gdy mówi: my tylko chcemy odsunąć PiS od władzy. W rzeczywistości mówi: my chcemy utrzymać duopol PO-PiSu. Chcemy dalej budować państwo z kartonu i umacniać peryferyjną kondycję Polski.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jan Śpiewak
Jan Śpiewak
aktywista miejski
Aktywista miejski
Zamknij