My nie propagujemy narkotyków. One same się nieźle propagują – mówią autorzy strony Hyperreal.info.
Jaś Kapela: Czym jest Hyperreal.info?
Unknown: Uzupełniamy wiedzę w rejonach, po których nie poruszają media ani służba zdrowia. Czyli jak nie umrzeć od pierwszego eksperymentu z narkotykami. Wielu czytelników, w tym rodziców, traktuje nasz serwis jako pierwszą pomoc, kiedy pojawiają się kłopoty rodzinne. Poza nami często nikt nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć im, na czym polega problem.
Skąd się wzięła ta strona?
Unknown: Stworzyła ją grupa ochotników, którzy w większości znali się osobiście. Pierwsza wersja Hyperreal to była kopia serwisu anglojęzycznego. Potem ewoluował, zgodnie z potrzebami i zainteresowaniami redakcji oraz czytelników.
Ale Hyperreal nie jest przedsięwzięciem komercyjnym? Nie chodzi w nim o zarabianie pieniędzy?
Unknown: Dzisiaj ludzie myślą, że na wszystkim trzeba zarobić. A my to robiliśmy i robimy dla przyjemności. Internet powstawał w Polsce w czasach, kiedy kapitalizm nie był tak zdegenerowany jak dzisiaj. Mamy misję edukacyjną. Chcemy dać naszym użytkownikom miejsce do wymiany informacji. Na przykład takich, jak dawkować daną substancję, żeby jej zażycie nie miało katastrofalnych dla użytkownika skutków.
Występujecie anonimowo, choć przecież dzielenie się wiedzą nie jest niczym nielegalnym. Dlaczego?
Surveilled: Występujemy w konwencji takiej, jaka jest dziś przyjęta w internecie – mamy pseudonimy, i tyle. Poza tym odwołujemy się często, choć niekoniecznie zawsze i wszyscy, do własnych doświadczeń. A każdy gdzieś tam pracuje, ma rodzinę…
Unknown: Temat narkotyków jest dzisiaj mniej kontrowersyjny, niż był piętnaście lat temu, ale wciąż można spodziewać się nieprzyjemności w pracy. Po co nam problemy? Część z nas robi karierę naukową, część biznesową, więc naprawdę nie ma potrzeby, abyśmy występowali pod nazwiskami.
Nie chcecie walczyć o legalizację narkotyków?
Pokolenie: Nie wiem, czy „walka” jest odpowiednim określeniem. Mamy do czynienia z bryłą, którą trzeba ruszyć – edukacją. Zresztą, do walki potrzebny jest przeciwnik – a politycy tak naprawdę odwracają się plecami od użytkowników substancji psychoaktywnych, zwracają się zawsze ku swoim wyborcom.
Surveilled: A ja zamierzam walczyć. Marsze Wyzwolenia Konopi to niby prosta rzecz, ale na politykę nie ma większej siły niż siła tłumu. Osobną kwestią jest to, że marihuanę często wyłącza się ze zbioru substancji psychoaktywnych, tak jak wyłączony jest z nich powszechnie alkohol. Idealnym rozwiązaniem byłaby pełna depenalizacja – czyli model czeski.
Ale rozumiem, że popieracie legalizację?
Unknown: Popieramy wszelkie działania, które wiążą się z racjonalnym podejściem do sprawy. I przede wszystkim do zakończenia wojny z narkotykami.
Pokolenie: Popieramy rozsądek.
A rozsądnych powodów wsadzania ludzi do więzienia za posiadanie narkotyków nie ma. To durna świecka tradycja, która niestety od czasu do czasu łamie ludziom życia. Szkodliwość społeczna obecnych regulacji prawnych i praktyk jest na pewno większa niż tego, czemu mają niby zapobiegać.
Jednak chyba ciągle większość ludzi uważa, że rozsądnie i racjonalnie jest narkotyków nie zażywać.
Unknown: Nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Media są komercyjne i ten, kto ma więcej pieniędzy, kreuje schematy myślenia.
Surveilled: Media prezentują bezpieczne podejście. Trzymając się go, na pewno nie zrobimy sobie krzywdy. Ale mając jednak pewną wiedzę w temacie, można zastąpić sobie poranną kawę czymś bardziej wydajnym. Dziś ludzie pozbawieni są wyboru – jedne substancje psychoaktywne są zakazane, inne, jak kawa – nie. Tymczasem wybór jest wartością. Zakaz – jest odmową respektowania tej wartości. Taka odmowa wymaga przekonującego uzasadnienia, czego w wypadku substancji psychoaktywnych brak.
I co byście polecali zamiast kawy?
Surveilled: Na przykład modafinil albo ritalin. To delikatne stymulanty, lepsze do pracy umysłowej niż kofeina.
Pokolenie: Jestem ciekawy, co nasi politycy poleciliby mi zamiast grzybów. Telewizor?
Teoretycznie uzasadnieniem dla obecnej polityki narkotykowej jest troska o zdrowie obywateli. Tylko że trudno, poza waszą stroną, znaleźć informacje, jak dbać o swoje zdrowie, kiedy się narkotyki już zażywa…
Pokolenie: O! Dobrze wiedzieć, że klasa polityczna, zgarniająca większość kasy ze sprzedaży alkoholu, od którego od wielu lat uzależnieni są oboje moi rodzice, dba jednocześnie o ich zdrowie. I moje – żebym na przykład nie umarł od konopi czy calei zacatechichi. To ostanie to moje ulubione kuriozum: zioło snu, którego chyba tylko w Polsce nie wolno posiadać. Żadnych snów, wracamy do telewizora.
Surveilled: Niekoniecznie trzeba czerpać wiedzę z naszej strony. Można ją pozyskać zewsząd. Ze szkoły, z doświadczenia… Jednak jeśli wybiera się internet, to tak się składa, że my mamy najlepsze repozytorium na ten temat.
Od stycznia przyszłego roku ma wejść w życie nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która m.in. zakłada dopisanie kolejnej setki substancji do listy zabronionych. Podobno ułatwi to walkę z dopalaczami. To o tyle dziwne, że pamiętam, jak Donald Tusk ogłaszał, że walka ta już została wygrana. Przyglądacie się tej nowelizacji? Co o niej sądzicie?
Unknown: Te nowelizacje będą niezbędne aż do momentu, w którym ktoś się zorientuje, że chińscy producenci dopalaczy są szybsi niż polskie Rządowe Centrum Legislacji.
To typowe gonienie króliczka, rząd udaje, że coś robi. O ile nam wiadomo, dopalacze można dalej kupić wszędzie.
Co byście powiedzieli ludziom, którzy twierdzą, że po prostu propagujecie narkotyki?
Pokolenie: Że narkotyki same się nieźle propagują. Nikt natomiast nie dołącza do nich instrukcji obsługi. Nie chodzi o to, by dawać ludziom fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Przeciwnie: znaczna część doświadczeń opisywanych na Hyperreal to katalog błędów, które można przy obsłudze danego środka popełnić. Zresztą, jeżeli nawet ktoś przyklaskuje popularnemu w pewnych kręgach hasłu: „a niech głupie ćpają, to wyzdychają”, to też powinien być zadowolony. Mądry z mądrej rady czy przestrogi skorzysta, głupi niekoniecznie.
Niektórzy mówią o was po prostu „ćpuny”.
Unknown: Ja nie jestem ćpunem, bo nie piję alkoholu.
Surveilled: Dla mnie to słowo brzmi dość odrażająco, sugeruje jakieś ekscesy w naszych życiorysach. Sam siebie nazwałbym „użytkownikiem różnych substancji”, gdyż często służą mi one do celów innych niż rozrywka (vide modafinil zamiast kawy).
Pokolenie: Taki słaby ze mnie zawodnik, że rasowe ćpuny obraziłyby się za nadużycie. Bo nie ukrywajmy, są tacy, którzy ćpunami nazywają samych siebie z czymś w rodzaju dumy. Użytkownik – to brzmi neutralnie i adekwatnie.
Można używać narkotyków i nie być narkomanem, prowadzić zdrowy tryb życia?
Pokolenie: Można czegoś używać, czegoś próbować, nie popadając w obsesję na tym punkcie.
Surveilled: Narkomania to obłęd na punkcie stanu narkozy – otumanienia i ogłuszenia. Nie przepadam szczególnie za takimi wrażeniami.
Unknown: Mnie wciąż razi to, że alkoholików nie nazywa się narkomanami. Media i politycy stworzyli dla alkoholików jakby specjalną przegródkę, taką wygodną niszę.
Alkoholików jest chyba więcej, więc może politycy liczą, że będą na nich głosować.
Unknown: Też tak sądzę. Pozbawienie się znacznej grupy wyborców i dochodów z reklam wódki nikomu nie jest na rękę.
Jak duża jest społeczność Hyperreal?
Surveilled: Sama część forum poświęcona rozmowom ma 107 tysięcy użytkowników.
Unknown: Według niezależnej firmy Quantcast jesteśmy 45 portalem w Polsce i mamy ok. 140 tys. unikatowych użytkowników miesięcznie. Jednak ponad połowa z nich zagląda częściej niż raz, więc liczba odwiedzin jest znacznie większa. Zatem nasza publika to więcej niż nakład większości papierowych magazynów w Polsce, wliczając największe tytuły.
Jakbyście mogli swobodnie kształtować prawo w Polsce, poparlibyście całkowitą legalizację? Czy może lepsza byłaby dekryminalizacja? Albo jeszcze jakieś inne rozwiązania?
Unknown: Uważam, że wszystkie narkotyki powinny być substancjami kontrolowanymi, tak jak to się dzieje dzisiaj z papierosami. Czyli dozwolone od lat osiemnastu. Legalizacja trawki spowodowałaby, że ludzie rzadziej sięgaliby po bardziej szkodliwe dragi. Myślę zresztą, że ten moment jest tuż, tuż, skoro niedawno w „Guardianie” zaproponował to nikt inny, jak szef jednego z wydziałów brytyjskiej policji, który zajmuje się przestępczością zorganizowaną. Nikt w tej randze nie pisze sam do „Guardiana”, więc to musi być szerszy konsensus w służbach.
Surveilled: Sądzę, że powinny być wyjątki od tej całkowitej wolności. Niektóre substancje są na tyle groźne, że mogą spowodować śmierć w abstrakcyjnie niskich, mikrogramowych dawkach. Dlatego powinny pozostać dostępne tylko dla wąskiego grona odbiorców.
Jest jakaś używka, której każdy powinien spróbować?
Unknown: Trawka.
Nikogo nie zabiła przez pięć tysięcy lat, a jest ciągle obecna w mediach jako demon. Jeśli każdy by spróbował trawki, to przekonałby się, jak głupia jest propaganda wojny z narkotykami.
Pokolenie: Rozum. Używanie rozumu to niezwykłe doświadczenie, choć z czasem człowiek się przyzwyczaja i nic już nie jest takie samo. Wiele rzeczy przestaje cieszyć, inne dopiero zaczynają. Wolność też nieźle klepie. Poza tym każdego w odpowiednim momencie poczęstowałbym grzybami. Takie mam dobre serce. To „w odpowiednim momencie” byłoby kluczowe.
Surveilled: Uważam, że każdy powinien zaznać doświadczenia psychodelicznego, ale niekoniecznie od grzybów – sporo jest podobnych substancji.
Dlaczego doświadczenie psychodeliczne jest ważne?
Surveilled: To – ujmując dość kolokwialnie – otwiera umysł. Dobitnie pokazuje człowiekowi, że całe nasze postrzeganie może zostać wywrócone o 180 stopni, a mimo to dalej funkcjonować.
Pokolenie: Wiele filozofii za najważniejsze pytanie, jakie powinien postawić sobie człowiek, uznaje „kim jestem?”. To dobre pytanie, a psychodelik to potężne narzędzie pozwalające przebić się przez to, co zazwyczaj stoi między człowiekiem a tym obszarem, w którym warto szukać odpowiedzi.