Teatr

Mrozek: Zrobić z widza obywatela

Najostrzejsze w polskim teatrze słowa pod adresem transformacji padają z wałbrzyskiej sceny. "Wyborcza" o spektaklu "W samo południe" Wojtka Ziemilskiego.

W Wałbrzychu Ziemilski pierwszy raz pracuje w „normalnym” repertuarowym teatrze z zawodowymi aktorami. Od razu zmienia sposób ich pracy, z wykonawców czyni ich… no właśnie – dziennikarzami? dokumentalistami? Dał im zadanie: odnaleźć kandydatów biorących udział w wyborach ’89. Zarówno ze strony solidarnościowej, jak i partyjnej. (…) Ryszard Najsznerski z kolei był posłem ostatniego przed Okrągłym Stołem Sejmu PRL. W wyborach 4 czerwca kandydował do Senatu – bez sukcesu, jak zresztą wszyscy kandydaci PZPR do świeżo przywróconej izby wyższej. Ale w rzeczywistości III RP odnalazł się, można powiedzieć, całkiem dobrze – został syndykiem. Pod koniec spektaklu oglądamy długi pokaz slajdów. To zdjęcia dolnośląskich zakładów, które likwidował Najsznerski. Aktorzy odczytują ich nazwy. Litania kopalń, przetwórni, zakładów spożywczych ciągnie się bez końca – aż do dnia dzisiejszego. Powstaje wrażenie pejzażu pustynnego.

O spektaklu „W samo południe” Wojtka Ziemilskiego pisze Witolda Mrozek w „Gazecie Wyborczej”.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Avatar
Witold Mrozek
Zamknij