Libido męskie z wiekiem słabnie i coraz częściej wymaga wspomagania viagrą, kobiece wręcz przeciwnie.
Jane Juska, emerytowana nauczycielka angielskiego z Ontario, dała do „The New York Reviews of Books” takie oto ogłoszenie: „Zanim skończę 67 lat, chciałabym przeżyć niezapomniane chwile uniesień z fajnym mężczyzną. Jeśli wolisz przedtem porozmawiać, możemy zacząć od Trollope’a”. Po angielsku „niezapomniane chwile uniesień” to jedno krótkie słowo – sex. Dla polskich czytelników, czy może bardziej czytelniczek, również tytuł został złagodzony: angielska A Round-Heeled Woman (puszczalska?) została zastąpiona bardziej romantyczną Spóźnioną kochanką. Ale książka z grubsza rzecz biorąc jest o „tym” oraz o tym, jak do tego doszło. Bo doszło, odważna kobieta w odpowiedzi na swój anons otrzymała kilkadziesiąt odpowiedzi, a wiele z nich doprowadziło do seksu, przyjaźni, a nawet miłości. No i do napisania książki, a nawet kolejnych książek. Żadna ze znajomości nie zakończyła małżeństwem, ponieważ autorka jest tą instytucją raczej zdegustowana.
Jeżeli jednak ktoś oczekuje Pięćdziesięciu twarzy Greya dla starszych pań, to spotka go rozczarowanie. To raczej pozycja z gatunku amerykańskich terapeutycznych i podnoszących na duchu historii o tym, że nigdy nie jest za późno i wystarczy chcieć. Poznajemy całe życie bohaterki, w którym nie było zbyt wiele miejsca na seks: purytańska rodzina, nieudane małżeństwo, samotne macierzyństwo, trudności wychowawcze. Do tego otyłość i alkoholizm. Na szczęście psychoanaliza, siłownia i dieta robią swoje i na emeryturze Jane Juska jest już osobą zadbaną i aktywną; prowadzi czytelnicze zajęcia dla więźniów, pomaga kobietom chcącym dokonać aborcji, chodzi do biblioteki, kina, na wystawy i koncerty. Wieczorami jednak czuje się samotna, brakuje jej kontaktu fizycznego, przytulania i seksu. Kiedy jej eksperyment zaczyna nabierać rozpędu, postanawia podzielić się swoimi doświadczeniami…
Mówiąc szczerze, na tego typu „pomagającą w życiu” literaturę zazwyczaj reaguję lekko alergicznie, a literatura, która kusi osobistym doświadczeniem, też szczególnie mnie nie kusi. Jednak życie seksualne starszych kobiet to temat zupełnie wyjątkowy, dużo bardziej egzotyczny niż życie seksualne dzikich. Wywołuje zażenowanie albo obrzydzenie. Wiele powieści kręci się wokół seksu, proszę mi jednak pokazać takie, w których stroną aktywną w seksualnej grze jest kobieta po sześćdziesiątce i nie jest to groteska.
Najchętniej poleciłabym tę pozycję panom, którzy tak ochoczo i z taką pewnością twierdzą, że mężczyźni mają większe od kobiet potrzeby seksualne. I pomińmy tu fakt, że ich poziom, niezależnie od płci, bywa bardzo zróżnicowany, choć współczesna kultura traktuje seks jako najważniejszą sprawę w życiu.
Potrzeby seksualne, szczególnie w przypadku kobiet, to kwestia niewymierna oraz kształtowana nie tylko przez biologię, ale także przez kulturę. Można je pobudzać, dowartościowywać i hołubić lub przeciwnie – represjonować, ograniczać. Można się nimi chwalić, można się ich wstydzić. Dla mężczyzn wybujałe libido jest powodem do dumy, kobiety nie powinny się z tym obnosić, a szczególnie te starsze powinny udawać, że przestało je to w ogóle interesować.
Ostatecznie jednak dochodzimy do konkretów, czyli do współżycia – ilekroć mężczyzna współżyje z kobietą, to kobieta współżyje z mężczyzną. Pero, pero, bilans musi wyjść na zero. Kiedy powiedziałam to mojemu koledze, miłośnikowi socjobiologii, odparł, że nigdy w to nie uwierzy. Wsparcie znajdzie w rozmaitych książkach, w których i ja znajdowałam informację, że mężczyźni uprawiają seks dużo częściej niż kobiety. I nie chodziło wcale o naddatek seksu gejowskiego.
Wreszcie kwestia wieku. Libido męskie z wiekiem słabnie i coraz częściej wymaga wspomagania viagrą, kobiece wręcz przeciwnie. Młodzi mężczyźni ze swej domagającej się spełnienia potencji uczynili jednak ogólną normę, natomiast pragnienia starszych kobiet to w naszej kulturze wstydliwe tabu. A gdyby to one stały się wzorem? Mówiłoby się, że przecież to jasne, że kobiety mają większe potrzeby. Aby nie tylko bilans wychodził na zero, ale też mniej było seksualnych frustracji, może warto by zrobić coś z ageizmem? (Wiem, wiem, podobno się nie da, bo to biologia. W takim razie po co zostawiła kobietom libido po menopauzie?)
Po licznych perypetiach Jane Juska znajduje idealnego partnera. Trzydziestotrzylatka.
Jane Juska, Spóźniona kochanka. Moje miłosne przygody w drugiej połowie życia, przeł. Elżbieta Smoleńska, Czarna Owca 2013.