Pojednanie jest jak jazda na rowerze: gdy tylko przestaniesz pedałować, to się przewracasz.
Paweł Pieniążek: Na ile osobom takim, jak Jacek Kuroń czy Jerzy Giedroyc udało się wpłynąć na poprawę relacji polsko-ukraińskich?
Jarosław Hrycak: Tak naprawdę ich działania zdobyły najmocniejszy wydźwięk dopiero po ich śmierci. Za życia byli atakowani i ich rola nie była aż tak dostrzegana.
11 lipca będziemy obchodzić 69. rocznicę masakry na Wołyniu. Czy Pana zdaniem w ogóle udało się doprowadzić do pojednania między społeczeństwami Polski i Ukrainy?
Tak. Co więcej, uważam, że nawet doszło do pewnej banalizacji tych stosunków, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przykładem tego są polsko-ukraińskie mistrzostwa Europy. Żadna ze stron nie kwestionowała możliwości takiej współpracy. Tymczasem ciężko sobie wyobrazić podobną imprezę rosyjsko-ukraińską. To pokazuje, że stało się coś, na co już nie zwracamy uwagi, dokonał się wielki geopolityczny przewrót. Przypomina on odkrycie Kopernika, które zmieniło nasze życie, ale na co dzień o nim nie pamiętamy.
Nie uważa Pan, że Euro 2012 było jednak bardziej konkurencją o to, kto ma lepsze stadiony, drogi i tak dalej, a nie współpracą?
Pojawił się także ten wątek, ale najważniejsze jest to, co zostało w powszechnej świadomości, czyli to, że między Polską i Ukrainą nie ma konfliktów. Na Ukrainie nie odczułem jakichś silnych antypolskich akcentów.W Polsce były te nieszczęsne antyukraińskie wypowiedzi Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego, ale dla mnie było bardzo ważne, jak zareagowało na nie społeczeństwo i władza.
Podczas konferencji „Ukraina i Polska we współczesnym świecie. Pamięci Jacka Kuronia” mówił Pan, że ukraińska młodzież już nie jest tak zorientowana na Polskę jak Pana pokolenie.
Byliśmy bardzo silnie emocjonalnie przywiązani do Polski, była ona dla nas oknem na Zachód. Młodzi Ukraińcy pozytywnie odnoszą się do Polski, ale taki sam stosunek mają do wielu innych państw. Ona już nie odgrywa roli takiego lidera, a przede wszystkim nie wiąże się z emocjonalnym przywiązaniem.
W Polsce i na Ukrainie coraz częściej do głosu dochodzą nacjonalizmy. To porażka osób, które budowały dialog polsko-ukraiński?
Nie, to znaczy, że musimy ciężej pracować. To właśnie stanowisko Kuronia – bądźmy realistami, żądajmy niemożliwego.
Czy przyczyną rośnięcia w siłę nacjonalizmów nie jest właśnie brak takich osób jak Kuroń?
Wymiera obecne „pokolenie tytanów”, do których zaliczali się Giedroyc i Kuroń. Ludzie, którzy obecnie pracują na pojednanie polsko-ukraińskie i mają od 30 do 50 lat, jeszcze nie zdobyli tak silnej pozycji symbolicznej, ale zapewne za kilkanaście lat to oni będą kolejnymi „tytanami”.
Czy to znaczy, że do pojednania może nas doprowadzić tylko ciężka praca?
Madeleine Albright powiedziała kiedyś, że pojednanie jest jak jazda na rowerze – gdy tylko przestaniesz pedałować, to się przewracasz. Nie ma czegoś takiego jak pojednanie raz na zawsze.
Jarosław Hrycak – ukraiński historyk, profesor Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu, dyrektor Instytutu Badań Historycznych Uniwersytetu im. Iwana Franki. Współredaktor czasopisma naukowego „Ukrajina Moderna i członek kolegium redakcyjnego „Ab Imperio”, „Krytyka”, „Slavic Review”. Autor wielu książek, w Polsce ukazał się m.in. Prorok we własnym kraju. Iwan Franko i jego Ukraina (1856–1886) (Warszawa 2011).
Rozmowa odbyła się przy okazji seminarium „Ukraina i Polska we współczesnym świecie. Pamięci Jacka Kuronia”. Rezultatem spotkania jest „Deklaracja lwowska” w sprawie działań na rzecz dialogu polsko-ukraińskiego.