Oleksij Radynski

Znamiona ludobójstwa

Skutkiem ubocznym sporów o przeszłość bywa milczenie o współczesności. Czasem to milczenie staje się celem toczenia takiego sporu.

Skutkiem ubocznym sporów o przeszłość bywa milczenie o współczesności. Czasem to milczenie staje się celem toczenia takiego sporu. Nie znaczy to, że nie należy toczyć sporów o przeszłość – dopóki nie przeszkadzają mówić o tym, co dzieje się tu i teraz.

Jakie są skutki rzezi wołyńskiej dla współczesnych mieszkańców Polski? Nieuleczalne traumy psychiczne świadków i ofiar, które przeżyły. Głęboki resentyment wobec „dzikusów ze wschodu”, usprawiedliwienie dla ich nieludzkiego traktowania. Okazja dla posłów, by wcielić w życie swoje niezrealizowane ambicje z zakresu badań historycznych. Co prawda – tylko raz na dziesięć lat.

Jakie są skutki rzezi wołyńskiej dla współczesnych mieszkańców Wołynia? Życie w depresyjnych, zaniedbanych, wyludnionych miejscowościach. W monokulturowym, monojęzycznym, beznadziejnie prowincjonalnym środowisku, skazanym na powolną degradację. Bo przecież to właśnie mieszanka kultur i języków dawała niegdyś Wołyniowi rację bytu.

Wołyń dzisiaj jest zagubiony i zapomniany. Jedyne, co tutaj się liczy, wokół czego kręci się życie – to polska granica.

Granica, która oddziela tutejszych mieszkańców od lepszego życia, a jednocześnie umożliwia jakiś – najczęściej nędzny – zarobek. Polska granica jest najbardziej realnym skutkiem rzezi wołyńskiej dla współczesnych mieszkańców Wołynia.

Jeśli celem rzezi wołyńskiej było przemocowe ustalenie granicy, sztuczne oddzielenie terytoriów zamieszkanych przez różne grupy etniczne – to trzeba przyznać, że ten cel został osiągnięty. Wołyń przestał istnieć jako obszar pograniczny, przez który przewijaja się ludzie, wspólnoty, idee. Został przekształcony w pusty zakątek, wciśnięty między Polskę, Ukrainę i Białoruś. Ściśle strzeżona granica polsko-ukraińska, z codzienną tam dyskryminacją etniczną, płciową, rasową, klasową – oto bezpośredni skutek działań Kłyma Sawura i jego bojówek.

W miejscu okrucieństw totalnej wojny rozwinęła się więc cicha, codzienna, niewidoczna przemoc. Zamiast czystek etnicznych i obozów koncentracyjnych – konsularna biopolityka, poniżanie na granicy, strach przed deportacją. Zjawiska, rzecz jasna, nieporównywalne, chociaż historycznie bardzo bliskie siebie.

Możemy się cieszyć, że znaleźliśmy tak cywilizowane rozwiązania. Pamiętajmy tylko o ich niezbyt szlachetnym pochodzeniu.

Czytaj także:

Piotr Tyma: Debata w Sejmie zmieniła się w sąd nad jedną stroną

Andrij Portnow: Błędne koło narodowych historii

Sławomir Sierakowski: Nie jesteśmy lepsi od Ukraińców

Lech Nijakowski: Ludobójstwo nasze powszednie

Sławomir Sierakowski, Nie poganiajmy Ukraińców do rozliczeń

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij