Spoiwem koalicji Tuska nie jest błyskawica, ale letnia praworządność
Te rządy to nie będzie leczenie dżumy cholerą, ale godzenie wody z ogniem już trochę tak – tezy i język exposé pokazują to bardzo wyraźnie.
Światem rzadzą pieniądze, ale gospodarka nie jest po to, żeby nieliczni mogli się bogacić, ale żeby wszyscy mieli co jeść.
Te rządy to nie będzie leczenie dżumy cholerą, ale godzenie wody z ogniem już trochę tak – tezy i język exposé pokazują to bardzo wyraźnie.
Na drodze rzeczywistej zmiany politycznej stoi dziś brak planetarnego podmiotu, który mógłby stanąć naprzeciwko tej formy globalnego systemu rozprowadzania nadmiaru, którą znamy, a którą opisuje się jako hiperkapitalizm.
Zbliża się konserwatywno-liberalna powtórka rządów sprzed jesieni 2015 roku, z domieszką progresywizmu.
Mimo że nas to przeraża, dajemy się wciągnąć w bagno kapitalistycznych rozkoszy. Bo co mamy do zaproponowania zamiast? Fundowanie kolejnych teatrów operowych i działalność charytatywna chyba nie jest tu odpowiedzią. I zakładam, że ten stan ambiwalencji jest celowo zaprojektowany dla nas przez Hernana Diaza.
Ustawa przyjęta blisko półtora roku temu przez Kongres i podpisana przez Joe Bidena to nie jest koniec Ameryki paliw kopalnych; to nie jest nawet początek jej końca.
W trakcie kampanii unikano trudnych tematów, żeby nie powiedzieć o jedno zdanie za dużo, a po wyborach rząd PiS nie chciał się tym zająć. Po co na odchodnym psuć sobie wizerunek, skoro niewygodny problem można zostawić następcom?
Europejska unia monetarna bez unii politycznej i fiskalnej to przepis na katastrofę.
Dyskusja o KPO przypomina o pięciu największych grzechach debaty publicznej w Polsce. Oto one.
Potencjał monetyzowania tezy „większość z was nie osiągnie sukcesu, pogódźcie się z tym” jest zdecydowanie mniejszy niż sprzedawanie marzeń o nieuchronnym wzbogaceniu się dzięki ciężkiej pracy.
Właściwym miejscem do dyskusji o tym, o czym od dawna piszą magazyny kobiece, są ekonomiczne pisma naukowe.