Europejskie Stowarzyszenie Żydów uważa, że w antysemityzmie jest coś wyjątkowego, co nie pozwala zrównywać go z innymi rodzajami nienawiści i dyskryminacji etnicznej. Być może. Ale dalsze konsekwencje tego toku rozumowania schodzą na głębokie manowce.
14 maja 2023 roku w Porto odbyła się doroczna konferencja Europejskiego Stowarzyszenia Żydów (European Jewish Association, EJA). Przyjęto na niej rezolucję nawołującą do tego, by antysemityzm „traktować odrębnie od innych form nienawiści i dyskryminacji”. EJA zaapelowało do innych organizacji żydowskich o odrzucenie „intersekcjonalności”, czyli ram pojęciowych, według których poszczególne grupy osób przypisuje się do kategorii „uprzywilejowanych” lub „dyskryminowanych”.
Zdaniem EJA „antysemityzm ma wyjątkowy charakter i tak też należy go traktować”, jako że „w wielu krajach jest usankcjonowany przez aparat państwowy”, „chroniony przez Organizację Narodów Zjednoczonych” i nie zawsze uznawany za formę rasizmu przez inne dotknięte nienawiścią grupy.
„Trzeba było uczyć nas krzyczeć”. Czytanie wierszy poetek z getta
czytaj także
Dlaczego jednak intersekcjonalność i rozgraniczenie między uprzywilejowanymi i dyskryminowanymi miałyby być problematyczne z żydowskiego punktu widzenia? Ogólnie rzecz ujmując, intersekcjonalność jest użytecznym pojęciem stosowanym w teorii społecznej i praktycznej analizie. Kiedy przyglądamy się konkretnym jednostkom lub grupom, odkrywamy, że ich doświadczenia dyskryminacji bądź uprzywilejowania uwarunkowane są szerokim spektrum różnych czynników.
Zacytujmy, bez żenady, definicję z anglojęzycznej Wikipedii:
„Intersekcjonalność stanowi ramy analityczne umożliwiające zrozumienie, w jaki sposób kombinacja różnych społecznych i politycznych tożsamości danej osoby tworzy różne tryby dyskryminacji i uprzywilejowania. Intersekcjonalność uwzględnia wielość wpływających korzystnie i niekorzystnie czynników. Przykładami takich czynników są płeć konstruowana społecznie, kasta, płeć biologiczna, rasa, pochodzenie etniczne, klasa, wyznanie, wykształcenie, status majątkowy, niepełnosprawność, waga, wiek czy wygląd. Owe przecinające się ze sobą i nakładające się na siebie tożsamości społeczne mogą przekładać się zarówno na upodmiotowienie, jak i na dyskryminację”.
Jak wyjaśnia Anne Sisson Runyan z Uniwersytetu w Cincinnati, chodzi o to, że „formy dyskryminacji są nie tylko sumaryczne, tak jakby wynikały z całkowicie odrębnych warstw dominacji. Kolorowe kobiety w rzeczywistości doświadczają innej formy rasizmu niż kolorowi mężczyźni, a także innej formy dyskryminacji ze względu na płeć niż białe kobiety”.
Idąc tym tropem, antysemicka idea „Żyda” łączy w sobie cechy wyznania, pochodzenia etnicznego, seksualności, wykształcenia, zamożności i wyglądu. Stygmatyzacja kogoś jako Żyda pociąga za sobą przypisanie tej osobie szeregu innych cech, takich jak nieczystość, dogmatyczne przestrzeganie zasad wiary, szemrane spekulacje finansowe oraz skryte wywieranie wpływu na świat – wszystkie one były uwypuklane w nazistowskiej propagandzie. Natomiast ostatecznym wnioskiem płynącym z analizy intersekcjonalnej jest to, że wszystkie jednostki, z uwagi na konkretną kombinację ich różnych tożsamości, doświadczają jedynej w swoim rodzaju formy dyskryminacji bądź uprzywilejowania. Weźmy na przykład czarną lesbijkę o niskich dochodach – taka osoba na niemal całym świecie jest w poczwórnie niekorzystnej sytuacji.
czytaj także
Dlaczego zatem ci, którzy utrzymują, że antysemityzm jest wyjątkowy, odrzucają intersekcjonalność? Dyskryminacja, jakiej doświadczają Żydzi w wysoko rozwiniętych krajach zachodnich, jest nieco bardziej niejednoznaczna, ponieważ Żydzi zajmują tam także pozycje uprzywilejowania (gospodarczo, kulturowo itp.), zaś kojarzenie przez opinię publiczną Żydów z bogactwem i kulturą (patrz: „żydowskie Hollywood”) jest samo w sobie źródłem antysemickich tropów.
EJA martwi się, że taka kombinacja dyskryminacji i uprzywilejowania czyni antysemityzm jedynie jedną z form nienawiści etnicznej, nie tylko porównywalną z innymi, ale także łagodniejszą, gdy porównać ją z innymi szykanami. Stąd obawy, że w perspektywie intersekcjonalności nienawiść wobec „Żyda” staje się zaledwie pomniejszym przypadkiem w szerszej taksonomii nienawiści.
Czy ów lęk jest uzasadniony?
EJA ma rację, upierając się, że w antysemityzmie jest coś wyjątkowego. Różni się on od innych rasizmów: jego celem nie jest podporządkowanie Żydów, ale ich eksterminacja. Antysemita postrzega Żydów nie jako podrzędnych obcych, ale jako tych, którzy potajemnie sprawują władzę. Holokaust nie sprowadzał się do niszczenia cywilizacji, do jakiego dochodziło w historii kolonializmu – był jedynym w swoim rodzaju zjawiskiem, zagładą na przemysłową skalę.
Ludobójstwo to nie jest po prostu bardzo duży mord [rozmowa z Konstantym Gebertem]
czytaj także
To właśnie połączenie kategorii „dyskryminowanych” i „uprzywilejowanych” jest kluczem do zrozumienia antysemityzmu, a przynajmniej jego współczesnej postaci. W faszyzmie „Żyd” odgrywał rolę zewnętrznego intruza, na którego można było zwalić winę za korupcję, nieporządek i wyzysk. Projekcja konfliktu pomiędzy „dyskryminowanymi” a „uprzywilejowanymi” na kozła ofiarnego może odwrócić uwagę ludzi od faktu, że tego rodzaju zmagania są de facto częścią ich własnego porządku polityczno-gospodarczego. To, że wielu Żydów jest „uprzywilejowanych” (poprzez wysoki status materialny, wykształcenie i wpływy polityczne) stanowi zatem „zasób” antysemityzmu: postrzegani jako uprzywilejowani, Żydzi stają się celem społecznej nienawiści.
Problem pojawia się, gdy próbuje się używać wyjątkowego statusu antysemityzmu w celu uzasadnienia stosowania podwójnych standardów bądź zakazania wszelkiej krytycznej analizy przywilejów, z których przeciętni Żydzi korzystają. W opublikowanym w 2020 roku w „Der Spiegel” dialogu o antysemityzmie i występującym przeciwko Izraelowi ruchowi BDS (Boycott, Divestment, Sanctions) usłyszeliśmy, że „to Żyd, a nie potencjalny antysemita, określa, kto jest antysemitą” (Wer Antisemit ist, bestimmt der Jude und nicht der potenzielle Antisemit). Jeśli jednak tak się sprawy mają, czyż nie należałoby zastosować tej samej zasady wobec Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu? A odmawia się im ich ziemi i podstawowych praw dlatego, że są Palestyńczykami.
czytaj także
Co więcej, stanowisko EJA samo w sobie wynika w pewnej intersekcjonalności. Jakakolwiek analiza uprzywilejowania niektórych Żydów natychmiast zostaje uznana za przejaw antysemityzmu, a z tego samego powodu odrzuca się także krytykę kapitalizmu – na mocy skojarzenia „żydostwa” z „bogatymi kapitalistami”. Marksistowska teza, według której antysemityzm stanowi prymitywną, wypaczoną wersję antykapitalizmu, ulega zatem odwróceniu: oto antykapitalizm ma stawać się maską, jaką przybiera antysemityzm.
Jeśli idąc tym tokiem rozumowania, dochodzimy do wniosku, że żydowskość jest zarówno wyjątkowa, jak i nierozłącznie związana z kapitalizmem, czyż nie zostaje nam jedynie stary jak świat antysemicki trop? Czy przypadkiem sami nie prowokujemy ubogich i dyskryminowanych do tego, aby za swoje nieszczęścia winili Żydów?
Stanley: Bardziej niż ustroje faszystowskie interesuje mnie faszystowska kultura
czytaj także
Inne organizacje żydowskie powinny zatem odrzucić stanowisko Europejskiego Stowarzyszenia Żydów. Nie dla zachowania jakiejś obrzydliwej „równowagi” między różnymi formami rasizmu, ale po to, by wesprzeć walkę z samym antysemityzmem.
**
Copyright: Project Syndicate, 2023. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów.